niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 94

Perspektywa Liama


Spotkaliśmy na miejscu parę staruszków. Byli bardzo mili i kulturalni. Janeta powierzyła mi pytania, miałem pytać o rzeczy które wypisała mi Janeta, bo jej anielski nie jest dobry. Oprowadzili nas po malutkim domku, który miał zaledwie jeden pokój, łazienkę, kuchnię, jadalnię połączoną z salonem, taras, malutkie podwórko.
Wypytałem o wszystko o co mnie prosiła Janeta. Zaciekawiło nas obdrapana ściana drewnianego domku, oczywiście zapytałem co się stało. Właściciele nie chcieli za bardzo powiedzieć, ale po dłuższych namowach powiedzieli co to za zadrapania, a więc te zadrapania to lisia sprawka. Staruszka wyrzucała resztki jedzenia dla porzuconych psów, lecz zamiast psów przyszły lisy.
To nie było powodem sprzedaży domku, starsi ludzie chcieli pojechać na wycieczkę do Wenecji, zawsze chcieli tam pojechać ale zawsze coś im w tym przeszkadzało, wybudowali 2 lata temu domek, bo chcieli spokoju a teraz chcą go sprzedać i pojechać na upragnioną wycieczkę. Janeta przystała na ich propozycję. Spisali umowę sprzedaży nieruchomości i było wszystko gotowe. Wróciliśmy do domu.
Nadchodził wieczór, Janeta z Dominic szykowały się na imprezę, ja nie miałem ochoty iść z nimi. Byliśmy dziś w studiu nagraniowym, nowa piosenka jest bardzo wyczerpująca. A do tego dochodzi jeszcze Taylor. Mieliśmy jej wszyscy dosyć, aby nie zwariować zacząłem z Janet naśladować Taylor i Hazze.
Chłopaki z dziewczynami poszli do klubu, w domu było cicho, wreszcie mogłem sobie odpocząć.
Poszedłem pod prysznic, następnie usiadłem na kanapie z butelką pepsi, zacząłem oglądać jakiś film, który leciał w TV.
-Harry! Mleko się skończyło!!! -Krzyczała Taylor stojąc przy lodówce.
-Taylor proszę... Zamknij się! -zwróciłem uwagę.
-Dobrze -odpowiedziała z wyrzutem.
-Dziękuję -odpowiedziałem kulturalnie, po czym powróciłem do oglądania TV.
Nawet nie wiem kiedy usnąłem przed telewizorem, obudziło mnie zamykanie drzwi. Do salonu weszła Janeta, w dłoni trzymała parę szpilek.
-Dlaczego nie jesteś w klubie?
-Nie mogę się bawić -odpowiedziała ze smutnym wyrazem twarzy.
-Dlaczego? Co się stało? -zapytałem z zatroskaniem.
-Nie mogę udawać że wszystko jest dobrze. Harry ma Taylor, nie jestem już tu potrzebna -odpowiedziała siadając koło mnie na kanapie.
-Chyba sobie żartujesz, jesteś potrzebna... NAM. Nie możesz teraz odejść, a Harry... Eh... Może się opamięta -odpowiedział.
-Mam nadzieję, tylko czy nie będzie już za późno -odpowiedziała smutna.
Hope wskoczyła na kolana dla Janet, pokręciła się wokoło po czym się położyła mrucząc.
-Zobaczysz niech tylko się Taylor wyprowadzi.
-Wiesz co jest najgorsze? To że Taylor chce odzyskać Harrego, a ja nic nie mogę zrobić. Mogę tylko patrzeć jak Harry odchodzi –odpowiedziała i przytuliła się do mojego torsu.
-Janeta... To nie możliwe aby Taylor na niego leciała.
-Serio? To dlaczego przyszła akurat do niego, kiedy chciała wam niby pomóc wzbić się znów na szczyt? Dlaczego przyszła do niego kiedy niby się nad nią chłopak się znęcał? Dlaczego spała z nim w jednym łóżku bo niby miała koszmar? Dlaczego spędza z nim każdą sekundę? No powiedz mi... Powiedz mi dlaczego?! -odpowiedziała zdruzgotana, z jej oczu płynął już strumień.
-Taylor nim manipuluje …-odpowiedziałem, byłem zaskoczony, nie wiedziałem o tym.
-Liam nie wiesz gdzie trzymamy tabletki przeciw bólowe? –zapytał przerywając moją wypowiedź Harry wchodząc bezszelestnie do salonu.
Janeta wyjrzała zza kanapy, gdy ujrzała Harrego, natychmiast wstała i wyszła z pokoju, mijając Harrego, który stał w drzwiach.
-Co się stało? -spytał.
Miałem ochotę walnąć się w czoło, ale tylko przewróciłem oczami. Wstałem z kanapy, postanowiłem przygotować posłanie.
Wyszedłem z salonu, Janeta pobiegła na górę, a Harry stał w kuchni, postanowiłem przeprowadzić z nim rozmowę.
Wraz z Harrym wyszliśmy na taras, tam mogliśmy być sami. Wyraziłem swoją opinię na temat tej całej szopki z Taylor o tym że ona chce do niego wrócić, zwróciłem uwagę na to na co ON nie zwracał, a następnie powiedziałem o tym co mówiła Janet, na sam koniec trochę go pouczyłem, sądząc po jego minie coś do niego dotarło, mam by najmniej taką cicho nadzieję. Chcę aby wreszcie było dobrze. Chce aby Harry trochę dorosną i zobaczył jak daje się naciągać.
Pod sam koniec naszej rozmowy Harry przyznał mi rację co mnie podbudowało, czułem że moje gadanie nie idzie na marne.
Po rozmowie wróciłem do środka, Janeta siedziała na kanapie i za pomocą pilota zmieniała kanał.
-Rozmawiałeś z Harrym? -zapytała spoglądając na mnie swoimi kocimi oczami.
-Em... Tak rozmawiałem -odpowiedziałem drapiąc się za głowę, wiedziałem że Janeta będzie nie zadowolona, ale co ja mogłem zrobić? Zrobiłem to tylko i wyłącznie po to aby wreszcie było dobrze.
Stałem w miejscu i czekałem kiedy Janeta zacznie mnie opieprzać za to że rozmawiałem z Harrym.
Janeta wstała i podeszła do mnie.
-Liam... -powiedziała łagodnym głosem po czym się przytuliła .
Janeta zrobiła popcorn i zaczęliśmy oglądać jakąś komedie. Niestety nie obejrzałem jaj do końca bo zasnąłem już w pierwszej części filmu.

Perspektywa Harrego


Rozmowa z Liamem, nie należała do przyjemnej, pomimo że był spokojny i opanowany. Tak czy inaczej miał rację, jestem gnojkiem, bo odsuwam dziewczynę w której jestem zakochany po uszy a przejmuję się Taylor. Do tej pory nie patrzyłem na tą sytuację z perspektywy 3 osoby. To było chore, bo zaniedbuje Jan dlatego że moja była ma problem. Jesteśmy przyjaciółmi z Taylor ale chyba przegiąłem i przekroczyłem tą granicę.
Liam zwrócił moją uwagę na bardzo ważną rzecz. A właściwie to na zachowanie Taylor w stosunku do mnie. Czy ona na prawdę leci na mnie?
-Janeta się wycofuje Harry, jeśli pozwolisz jej odejść to zrobisz najgłupszą rzecz na świecie, nie znajdziesz już nikogo takiego jak ona - w mojej głowie zabrzmiały słowa Liama. Miał rację, dlaczego ja tego wcześniej nie zauważyłem? Byłem aż tak zaślepiony niesieniem pomocy dla Taylor?
Leżałem w łóżku i patrzyłem bezmyślnie w sufit, w głowie miałem kompletny rozpierdol...
Za dużo się wydarzyło w ostatnim czasie.
Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem, wziąłem laptopa, usiadłem na parapet i zacząłem przeglądać najnowsze ploteczki na temat gwiazd. Natknąłem się na bardzo interesujący artykuł o Taylor, było napisane że na wakacje pojechała do rodziny, nic nie pisało o żadnym chłopaku.
-Okłamała mnie -pomyślałem.
Czułem jak przepełnia mnie złość, byłem zły na nią, ale i na siebie za to że dałem jej się tak łatwo podejść. Miałem ochotę coś zniszczyć, odłożyłem laptopa na bok. Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju nerwowo. Wkurzyłem się więc postanowiłem wyładować to na ścianie, uderzyłem pięścią w ścianę, jeden raz to za mało więc uderzyłem jeszcze kilkakrotnie.
Nie miałem ochoty patrzeć na ten artykuł, zamknąłem ręką laptopa. Następnie podszedłem do szafki nocnej Janet, wziąłem do ręki jej zdjęcie oprawione w ramkę, strącając przy okazji krem do rąk. Schylając się po krem do rąk ujrzałem pod łóżkiem butelkę whisky. Wyjąłem ją, spoglądając na nią, zastanawiałem się co ona tam robiła. Po chwili doznałem olśnienie, Janeta ją tam schowała kiedy walczyliśmy o nią na łóżku. Od razu kiedy o tym pomyślałem uśmiechałem się jak debil.
Odłożyłem krem do rąk na miejsce, a butelkę odkręciłem i upiłem łyka.
Noc była bardzo gwieździsta, więc wyszedłem na dach, położyłem się i wpatrywałem się w gwiazdy pijąc whisky.
Nie pamiętam nawet kiedy usnąłem, ale kiedy zaczęło słońce wstawać, się przebudziłem i chwiejącym krokiem poszedłem do swojego łóżka.
Obudziłem się o 10.01, spojrzałem dookoła, po czym przetarłem oczy, moja głowa pękała, czułem się bardzo źle, było mi nie dobrze.
Spojrzałem na puste miejsce obok mnie, no i poczułem się jeszcze gorzej, nagle spostrzegłem się że na poduszce leży karteczka.
Wziąłem ją do ręki i przeczytałem.

Don't let me go...

To było pismo Janet, do koca nie wiedziałem jak ja mam to odebrać. Zdezorientowany poszedłem do łazienki bo zaczęło robić się bardziej nie dobrze. Doszedłem do sedesu kiedy poczułem że za chwilkę zwymiotuję, uklęknąłem i zwymiotowałem.
Niestety gdy zwymiotowałem czułem się jeszcze gorzej, ale przynajmniej już mnie nie mdliło. 
Wziąłem prysznic, umyłem zęby, ubrałem się i wyszedłem z pokoju.
Chciałem pogadać z Janet, więc poszedłem do kuchni.
Niestety w kuchni jej nie było, z salonu dobiegały głosy chłopaków, wiec poszedłem w tamtą stronę.
-Hej nie wiecie gdzie jest Janeta?
-Nie, nie wiemy, a nie ma jej na górze? -zapytał Niall.
-Nie wiem, idę jej poszukać -oznajmiłem po czym poszedłem na górę.
Zajrzałem do każdego pokoju, niestety nigdzie jej nie było, nawet zszedłem do piwnicy i tam przeszukałem wszystkie zakamarki, niestety przepadła jak kamień w wodę.
Dzwoniłem, pisałem, nic, kompletnie nic.
Byłem zdruzgotany, dzwoniłem do Leny, ale też nie odpowiadała. Zadzwoniłem do Marcela ale nie odebrał.
Pytałem Dominic, ale ona nic nie wiedziała. Po pewnym czasie oddzwonił do mnie Marcel oznajmiając mi że Janeta z Leną pojechały załatwić jakieś sprawy związane ze szkołą.
Podzieliłem się wiadomością z resztą zespołu, nikt nie był zachwycony tym że Janeta pojechała tak bez żadnego słowa. Najwidoczniej musiała mieć jakiś powód, aby tak postąpić, tylko jaki?