środa, 2 lipca 2014

Rozdział 98

Perspektywa Harrego


Poczułem ogromną ulgę kiedy wyjawiłem dla Janet co tak na prawdę do niej czuję. Nigdy nie miałem kłopotu z powiedzeniem dla dziewczyny że mi się podoba ale Janeta była inna, przy niej nogi mi miękły, brakowało mi słów. A ten strach? Był okropny, paraliżował mnie całego, nie mogłem się ruszyć ani nic powiedzieć, to było najgorsze uczucie jakiego doświadczyłem.
Tak czy inaczej żadna z moich obaw się nie sprawdziła, Janeta nie była zaskoczona chyba domyślała się co chcę jej powiedzieć, w sumie to sam bym pewnie się domyślił, moje zachowanie od razu mnie zdradzało.
Zabrałem ją do domu, gdzie czekało na nią powitanie, ale po chwili wyszła z domu i pojechała do wolontariatu, nie powiedziała kiedy wróci, po prostu wyszła.
Mieliśmy jej tyle do opowiedzenia, troszeczkę się u nas pozmieniało. Jak wróci to jej wszystko opowiemy.
Janeta wróciła wieczorem, czekałem na nią na kanapie, oczywiście te czekanie tak mnie znudziło, że aż zasnąłem ale gdy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi natychmiast otworzyłem oczy i się poprawiłem. Janeta weszła zatrzaskując drzwi za sobą.
-Hej, nareszcie wróciłaś -odpowiedziałem odwracając się w jej stronę.
-Hej... Tak wróciłam, przepraszam ale byłam jeszcze u Leny, znaczy u Marcela.
-I co u niego? -zapytałem.
-Przecież wiesz, był u was. Powiedział mi jak się opiekowaliście 4 miesięcznym dzieckiem -odpowiedziała idąc w stronę fotela, obserwowałem jej każdy ruch. Janeta usiadła niezwykle lekko na fotel.
-Tak, było całkiem fajnie -odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Wiem że to moja wina, powinnam była zadzwonić ale nie miałam czasu, Alice zabrała mnie do dzielnicy slumsów, opowiedziała swoją historię. A później wzięła mnie i taką dziewczynę do szpitala dziecięcego -mówiła a jej oczy posmutniały, zabłyszczały od napływających łez. -Te dzieci są takie małe, takie niewinne... powinny spędzać czas z kolegami na podwórku a nie siedzieć w szpitalu...
-Co to za oddział?
-Nie wiem... oddział... choroby... Rak... Te dzieci mają raka a większość już się nie wyleczy, po prostu umrze... -odpowiedział po czym łza spłynęła po jej policzku.
Wstałem z kanapy, podszedłem do niej, uklęknąłem przed nią i ją przytuliłem. -Czułam się taka bezradna, chciałabym im pomóc ale nie mogę... Mogę tylko patrzeć jak umierają... To boli... Ta pierdolona bezradność boli...
-Fakt nie możesz przedłużyć im życia ale możesz go umilić.
Janeta spojrzała na mnie, miała zapłakane oczy i lekko podpuchnięte, ostatki maskary spływały po jej policzkach.
-Może i masz rację -zapytała z nadzieją w oczach.
-Jasne, jak chcesz to mogę ci pomóc -odpowiedziałem.
-Chcę -odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
-A teraz.. .-rzuciłem po czym włożyłem lewą rękę pod jej plecy a prawą pod jej kola, po czym delikatnie ją podniosłem, Janeta odwinęła ręce wokoło mojej szyi.
Podszedłem do kanapy po czym ją posadziłem na kanapie, sam usiadłem obok niej tuż przy oparciu kanapy, przyciągnąłem ją do siebie, Janeta położyła nogi na kanapę a plecy oparła o mój tors. Lewą ręką objąłem ją splatając nasze dłonie. Janeta spojrzała na mnie po czym przygryzła dolną wargę. Poczułem ucisk w żołądku, wiedziałem co on oznacza, pragnąłem Janet i to coraz bardziej, miałem ochotę wziąć ją i zanieść na łóżko a nie na kanapę. Nagle poczułem jak w spodniach zaczyna brakować miejsca. Nie, zaraz spalę się ze wstydu jeśli Janeta to poczuje. Ale najpierw ją pocałuję.
Prawą ręką podniosłem Janet podbródek i szybko wbiłem swoje usta w jej, Janeta bardziej przekręciła się by było wygodniej, ja również nieco się przekręciłem by znów było komfortowo i na dodatek przyjemnie.
Przelałem w ten pocałunek całe swoje pragnienie, uczucia wszystko, gdy się to wszystko zmieszało pocałunek był bardzo słodki, Janeta położyła dłonie na mojej twarzy a następnie przesunęła je w górę, nagle jej dłonie błądziły w moich włosach. Moje dłonie spoczywały na jej twarzy. Gdy rozłączyliśmy nasze usta, spojrzała na mnie swoimi kocimi ale już spokojnymi oczami, kciukami wytarłem pozostałości po łzach i po maskarze. Janeta zaśmiała się.
-Jesteś głodna? -zapytałem, wiedziałem że to pytanie jest głupie ale nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć.
-Nie, zęby mnie jeszcze bolą od aparatu. Tuż przed wyjazdem dowiedziałam dentystę.
-Oh... Ale wszystko jest ok?
Tak -uśmiechnęła się szeroko. -A może zagramy w GTA, Kupiłam w Polsce na Play Station? -zapytała z wielkim entuzjazmem.
-Jasne -odpowiedziałem z szerokim udawanym uśmiechem.
Janeta wstała po czym pobiegła na górę, po kilku minutach wróciła, a ja podłączyłem PS pod telewizor i przygotowałem dżojstiki, były nieco zakurzone. Janeta włożyła płytkę po czym wcisnęła przycisk włączający grę. Niestety cała gra była po Polsku i nic nie rozumiałem, tym razem to Janeta była moim tłumaczem.
Zaczęliśmy jeździć po mieście, zabijać ludzi, rozjeżdżać, kraść samochody i samoloty. Było zabawnie, nawet nie zorientowaliśmy się kiedy zrobiło się na prawdę bardzo późno.
Siedzieliśmy na podłodze oparci o kanapę, po jakimś czasie przyszła Dominika, później Niall i reszta chłopaków.
Po pewnym czasie miejsce Janet zajął Zayn, a Janeta mogła spokojnie pogadać z Dominic. Obie wyszły do kuchni, eh... te babskie pogaduszki. Ale po chwili nie dało się ich nie słyszeć Janeta zaczęła strasznie głośno mówić, nie wiem dokładnie co bo mówiła po Polsku ale głośno więc pewnie Dominic powiedziała jej o wyjeździe albo o tym że Marta przyjeżdża.
Wiem Dominic nie była zachwycona, mówiła dla Marty aby jechała do cioci ale ta powiedziała że przyjedzie do UK, gadanie Dominic o tym że ona sama jest w gościach a jeszcze będzie sprowadzać tu swojego gościa. Było głupio dla Dominic, ale nic nie poradzi na to że jej siostra chce koniecznie tu przyjechać, Dominic nic nie mówiła że nas zna i ze u nas przesiaduje ale chyba usłyszała jak Janeta rozmawiała z Dominic, bo niby dlaczego chciała by tutaj tak koniecznie przyjechać.
Do salonu przyszła lekko podirytowana Janeta.
-Co się stało? -zapytał Liam.
-Dowiedziałaś się że Marta przyjeżdża? -zaśmiał się Niall.
-Marta? -zdziwiła się.
-Siostra Dominic, ma tu przyjechać może jutro już tu będzie.
-C-c-co? Dominic!!!
Janeta wstała z kanapy i wyszła z salonu, no to się teraz dopiero zacznie się zabawa.
-Brawo Niall, jesteś geniuszem -poklepał go po ramieniu Liam.
Niall był bardzo zakłopotany i znacznie posmutniał. Z kuchni znów doszły nas odgłosy sprzeczki już nie kłótni, po chwili z kuchni wyszła Janeta po czym poszła na górę, wiedziałem że ta rozmowa źle się bardzo skończyła. Niall patrzył na mnie z przerażeniem, wiedziałem że się obwinia o tą sprzeczkę bo to on wypalił z tym że Marta przyjeżdża.
Wstałem z podłogi podając dżojstik dla Liama, przechodząc obok Nialla położyłem mu rękę na ramieniu, pocieszając go w ten sposób i mówiąc że to nie jego wina.
Janeta była wściekła ale też czuła się zraniona bo Dominic nic jej nie powiedziała o tym że wyjeżdża, ani o tym że z wizytą przyjeżdża Marta. Starałem się ją pocieszyć ale też wybronić Dominic z jej zachowania.
Nie zdążyłem zacząć bronić Dominic kiedy drzwi się otworzyły a w nich stała Dominic.
-Mogę porozmawiać z Janet? -zapytała delikatnie.
-Jasne -odpowiedziałem po czym puściłem oczko dla Janet i wyszedłem uśmiechając się do Dominic.
Nie minęło 15 minut a Dominic z Janet zbiegły na dół rozpromienione.
-Ej chłopaki... Jak wszyscy wiemy Dominic wyjeżdża, więc uczcijmy to -Janeta mówiła podekscytowana.
-No dobra, ale jak? -zapytał Zayn.
-Idźmy na imprezę -wypaliła Janeta. -No to za 30 minut spotykamy się tutaj -dodała po czym dziewczyny poszły na górę, a my siedzieliśmy na swoich miejscach skołowani, niedawno obie były smutne i złe na siebie a tu nagle są znów "best friend", nie rozumiem kobiet i raczej ich nie zrozumiem, nigdy.

Perspektywa Dominic



Wiedziałam że Żaneta nie będzie zadowolona z tego że Marta przyjeżdża, tak jak ja. Bałam się powiedzieć o tym dla Żanety, tak wiedziałam o tym dużo wcześniej ale cały czas odkładałam to żeby to powiedzieć dla Żanety, a później wyjechała więc nie miałam jak ją o tym poinformować.
Oczywiście przeprosiłam Żanetę i opowiedziałam wszystko dokładnie. Marta przyjeżdża po mnie z Olką i jedziemy do Włoch, będą tutaj tylko kilka godzin. A wracam wcześniej bo moi rodzice przyjechali do Włoch na tydzień i zaczynają się czegoś domyślać, że coś tu jest nie tak bo cały czas siedzę u Żanety.
Po szczerej rozmowie Żaneta postanowiła wykorzystać ten czas jaki nam pozostał więc wymyśliła aby pójść na imprezę, co było dobrym pomysłem.
Tym razem to my się szybciej się ogarnęłyśmy niż chłopaki, stałyśmy i czekałyśmy w salonie.
-Zmiana planu, jedziemy na prywatkę do takiego znajomego-odpowiedział Zayn schodząc ze schodów.
-Co? jakiego znajomego?
-Ze studia nagraniowego, będzie tam Ed Sheeran, Justin z Selen i jeszcze parę innych znanych osób, no chodźcie będzie fajnie -zachęcał Zayn.
-Eh.. No dobra -uległa Żaneta.
Kiedy wszyscy byli już wyszykowani zebraliśmy się w dwa auta i ruszyliśmy w drogę. Po parunastu minutach dotarliśmy pod dość spory budynek który nie wyglądał tak jak reszta budynków ten wyróżniał się, był bardziej nowoczesny i droższy.
Zapukaliśmy w drzwi, otworzył nam wysoki chłopak w full capie. Był dość przystojny ale nie w moim guście, był dość szczupły, ale miał dość szerokie barki. Ubrany był w rurki i koszulę w kratkę. Oczy miał czerwone więc było widać że impreza się już zaczęła.
Wpuścił nas do środka, weszliśmy do przedpokoju, a następnie przeszliśmy do ogromnego i przestronnego salonu gdzie było mnóstwo ludzi. Chłopaki poprowadzili nas do małego baru, gdzie spotkaliśmy Eda, przywitał sie z chłopakami a następnie Liam przedstawił nas dla Eda.
Po pewnym czasie atmosfera troszeczkę się rozluźniła ale w dalszym ciągu siedziałam cicho i słuchałam jak Liam rozmawia z Edem, bałam się odezwać, mój angielski był słaby i bałam się że coś palnę. Janeta wywijała z Harrym a Liam zdążył wypić już kilka drinków przez co język bardziej mu się rozluźnił.
-Janeta ma cudowny głos, gdybyś ją tylko usłyszał -zachwalał Liam.
-Serio? No to koniecznie muszę usłyszeć jak śpiewa. Może się spotkamy w studiu jutro o 14.00?
-Spoko przyjacielu, dla ciebie wszystko.
-Weź ze sobą Janet i... -odpowiedział Ed wskazując palcem na mnie, usiłował przypomnieć sobie jak się nazywam.
-Dominic -odpowiedziałam pomagając mu.
-Tak Dominic, przepraszam -odpowiedział z uśmiechem.
Po imprezie wróciliśmy do domu, nikt na szczęście się nie upił na tyle że nie był w stanie utrzymać jako takiej równowagi.
Poszłam pod prysznic, przebrałam się w bardziej luźniejsze i wygodniejsze ubrania, wychodząc z łazienki spojrzałam w stronę okna, nagle moje spojrzenie przykuła moja gitara stojąca w kącie, uśmiechnęłam się do niej po czym zmierzyłam w jej kierunku, wzięłam ja do ręki po czym usiadłam na łóżku opierając ją o swoje kolano, zaczęłam coś brzdąkać. Nawet nie zorientowałam się kiedy usiadła koło mnie Żaneta.
-Wystraszyłaś mnie -odpowiedziałam ciężko oddychając.
-Przepraszam nie chciałam cię przestraszyć -usprawiedliwiła się Żaneta. -Co grasz?
-Nie wiem, w zasadzie to wszystko co mi przyjdzie do głowy -odpowiedziałam.
-A pamiętasz jakąś piosenkę którą razem śpiewałyśmy?
-Nie przypominam sobie.
-Kurcze... Jedyna piosenka jaka mi przychodzi na myśl to jest Ewa Farna- Cicho.
-Śpiewałyśmy ją tuż przed twoim wyjazdem -powiedziałam przypominając sobie ten dzień.
-A pamiętasz chwyty?
-No oczywiście, jak bym mogła zapomnieć -zaśmiałam się po czym zaczęłam grać akordy z pamięci.
Zanim zgrałyśmy się, przypomniałyśmy słowa to minęło z jakieś 5 minut, aż w końcu zagrałam po raz setny i było wszystko dobrze, śpiewałyśmy uśmiechając się do siebie, na początku było dość sporo fałszu ale to nie chodziło o to aby zaśpiewać to idealnie i czysto tylko o to aby się świetnie bawić wraz z przyjaciółką.
Kiedy grałam z Żanetą to czułam się lekka wypełniała mnie euforia i eksplodowała w środku, niczego takiego  nie odczuwałam grając z kimś innym, to było dość dziwne ale tak właśnie było.
Po skończonej piosence Żaneta zaproponowała inną piosenkę której nie znałam, wyszła z pokoju i znikła na kilka minut po czym wróciła z kartkami, podała mi kartkę na której były akordy na gitarę i tekst piosenki.
-Ja mam to zagrać, ty chyba sobie żartujesz -odpowiedziałam z wyrzutem.
-No, dasz radę... Wierzę w ciebie -odpowiedziała z uśmiechem.
-No nie wiem -powiedziałam zrezygnowana.
-Dasz radę, jesteś mistrzem gitary chwytasz utwory w 5 minut, więc przestań marudzić tylko zacznij grać.
-No dobra ale daj mi się zapoznać z chwytami -odpowiedziałam po czym zaczęłam brzdąkać na gitarze. -Dobra zaczynajmy, jestem już gotowa -odpowiedziałam poprawiając się na łóżku.
Żaneta zaczęła śpiewać piosenkę Ellie Goulding-I know you care .
Żaneta bardzo wczuła się w tą piosenkę i było to widać, pod koniec piosenki łezka spłynęła jej po policzku, ale dokończyła piosenkę do końca, po odegraniu ostatniego akordu usłyszałyśmy brawa za naszymi plecami, szybko obie się odwróciłyśmy, Zayn stał w drzwiach wraz z Niallem klaszcząc z szerokimi uśmiechami na twarzach na co obie się nieco skrępowałyśmy.
-Cudownie, dobry kawałek -pogratulował Zayn.
-Dzięki ale ja już muszę uciekać, Dobranoc -Żaneta pośpiesznie powiedziała i szybko wyszła z pokoju.
-Powiedziałem coś nie tak? -zapytał skołowany Zayn.
-Nie, po prostu myślałyśmy że jesteśmy same w pokoju -odpowiedziałam łagodnie odstawiając gitarę z powrotem w kąt.
-Przepraszamy, po prostu szliśmy korytarzem i usłyszeliśmy muzykę więc weszliśmy by jej posłuchać to wszystko -usprawiedliwił się Niall.
-Rozumiem, wszystko jest Ok. -uśmiechnęłam się życzliwie do Nialla.
-Na pewno?- zapytał.
-Oczywiście
-Ok to ja uciekam, pa -rzucił po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi. Popatrzyłam na Zayna a on na mnie po czym zaśmialiśmy się z zachowania Nialla, Zayn poszedł do łazienki a ja wskoczyłam do łóżka po czym szybko zasnęłam.