Perspektywa Harryego
To
był dobry pomysł aby pojechać na biwak. Nigdy nie byłem na takim biwaku,
dlatego od razu zgodziłem się i zacząłem namawiać resztę. Włączyłem się w
organizacje, nawet zaproponowałem żeby zaprosić Louisa z Eleonor, chodź
szczerze w to wątpiłem. Eleonor, jakby to powiedzieć, jest miastowa. Kontakt z
naturą to nie jej konik. Naturę widziała jedynie na ekranie telewizora, no i
jeszcze w parku. Pomimo moich wątpliwości jednak zaproponowałem żeby ich
zaprosić. Po dojściu do porozumienia Janeta zabrała Liama i Nialla na zakupy w
związku z wyjazdem, który odbędzie się za dwa dni. Ja pojechałem do Louisa i
Eleonor aby ich osobiście zaprosić. Tak jak przewidziałem Elonor grymasiła, ale
Louis ją przekonał i zgodzili się. Powiedziałem co mają przygotować, kiedy
wspomniałem o środku na komary, to się zaczęło.
-Tam
będą komary?- zdziwiła się Eleonor.
-Tak,
będziemy blisko lasu -odpowiedziałem stanowczo.
-O
nie, to ja nie jadę -oznajmiła.
-Dlaczego?-
spytał Louis.
-Przecież
wiesz że ja nienawidzę komarów, będę cała pogryziona. Jeszcze nabiorę się
boreliozy. O nie! -odpowiedziała podniesionym głosem El.
-Kochanie,
popryskasz się sprejem i nie pogryzą cię, a po za tym będziemy siedzieć
przy ognisku, zobaczysz będzie fajnie.
-A
nie możemy zostać w domu?
-Cały
czas w nim siedzimy, nie możemy trochę zaszaleć? El proszę, zrób to dla mnie.
Te cztery ściany mnie dobijają -odpowiedział Louis patrząc błagalnym wzrokiem
na El.
-No
dobrze, zrobię to dla ciebie -odpowiedziała El.
-No
to mamy załatwione, tak? -zapytałem by się upewnić.
-Tak,
jedziemy.
-No
to wyjazd za dwa dni o godzinie 10.00 -poinformowałem wstając z kanapy.
-Ok.
-przytakną Louis, również wstając z kanapy.
-Nie
mogę mam kosmetyczkę o tej godzinie -odpowiedziała Eleonor. Spojrzałem na
Louisa błagalnym wzrokiem.
-Dobra
ja to załatwię, spotykamy się za dwa dni o 10.00 u was -odpowiedział Louis.
-Dzięki
stary -odpowiedziałem i podałem rękę na pożegnanie.
Wyszedłem
z jego mieszkania, wsiadłem do samochodu. Spojrzałem na zegarek, siedziałem u
nich 1.5 godziny. Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę domu.
Po
powrocie do domu, wszedłem do środka. Wszedłem do salonu gdzie siedzieli
chłopaki opowiedziałem im co się wydarzyło. Między nami nastała cisza, z kuchni
dobiegała rozmowa Janet z Dominic ale nic nie rozumiałem, tak one rozmawiały po
polsku.
Tą
ciszę przerwał nam Niall, wyskoczył z propozycją aby iść na podwórko bo
rozpogodziło się. Wszyscy poparliśmy tę decyzję. Wszyscy poszliśmy do ogrodu,
zabrałem Hope, zacząłem się z nią bawić. Po chwili pojawiły się dziewczyny. Po
dłuższej zabawie, Hope miała dość mnie i sobie poszła. położyła się na trawie i
zasnęła, zaczęło mi się nudzić poszedłem do środka. Napiłem się zimnego piwa z
lodówki. Wraz z napojem w dłoni wróciłam do ogrodu, podszedłem do dziewczyn,
Janeta spojrzała na mnie, kiedy zobaczyła że mam piwo w dłoni zabrała mi je i
upiła łyk. Pogoda zaczęła się zmieniać z chwili na chwilę, po sekundzie niebo
zaszło deszczowymi chmurami a co najgorsze deszcz luną z nieba jakby ziemia
przyciągała go z ogromną siłą. Wszyscy zerwali się na równe nogi, zaczęliśmy
biegać w popłochu. Po minucie byliśmy wszyscy w salonie. Niestety każdy z nas
zapomniał o Hopey, Janeta przypomniała sobie po 10 minutach. Janeta nie
zastanawiając się wybiegła na taras, Hopey siedziała pod leżakiem była
zmarznięta i przerażona. Janeta przytuliła ją i wzięła do domu, usiadła z nią
na kanapie, okryła siebie i ją kocem. Hope była w jej objęciach. Po paru
minutach zaczęła radośnie mruczeć.
Siedzieliśmy
w salonie i graliśmy w karty albo na PS. Janeta wygrała z Niallem, ale z Liamem
już jej się nie udało, pomimo to nie chciała poddać się tak łatwo. Za drugim
razem również przegrała ale za trzecim wreszcie wygrała. Jej szczęście było nie
do opisania, cieszyła się jak małe dziecko. Ale w końcu dotarło do niej że Liam
dał jej wygrać, wtedy zaczęli się bić.
Zaczął
dzwonić telefon, Niall wstał i wyszedł do innego pomieszczenia. Za kilkanaście
minut wrócił.
-Ej
chcecie jechać na imprezę do klubu? -zapytał przysłaniając mikrofon w telefonie
dłonią.
Każdy
spojrzał na każdego wszyscy skinęliśmy głowami na "tak". Po
skończonej rozmowie Niall oznajmił że Josh ze swoją koleżanką przyjadą po nas o
20.00, była dopiero 15.00, mieliśmy trochę czasu, każdy zajął się tym co robił
przed sekundą. Janeta z Dominic wstały.
-Gdzie
idziecie?
-Rozwiesić
pranie -odpowiedziała Janeta.
-Tylko
wróćcie -zaśmiałem się.
-Dobrze
wrócimy -odpowiedziała i znikły.
Po
2 godzinach odpoczynku czas był na kolację, Janeta dalej była w pralni więc ja musiałem
zrobić kolację. Pomyślałem nad taką przekąską, ale postanowiłem podać jako
kolację. Podczas mojej pracy, odwiedzało mnie dość dużo osób, nie bardzo
lubiłem jak ktoś się kręci po kuchni kiedy ja coś robię, to mnie bardzo
irytowało. Pod sam koniec mojej pracy przyszła Janeta. Wystraszyła mnie. Zaszła
mnie od tyłu, omal nie upuściłem blachy z plackami. Po 15 minutach, wszyscy
zasiedliśmy do uczty a po niej każdy poszedł na górę się przyszykować na
imprezę. Poszedłem pierwszy a kiedy wyszedłem Janeta była już w pokoju i
przewalała ubrania w szafie.
-Posprzątałam
po kolacji -oznajmiła.
-Nie
musiałaś, bym posprzątał -oznajmiłem.
-Ale
ja chciałam -odpowiedziała patrząc mi w oczy. -O co o tym sądzisz? -zapytała
Janeta pokazując sukienkę.
-No,
no -odpowiedziałem machając głową. -Jest świetna. A teraz idź pod prysznic, bo
zostało mało czasu.
-Ok.
-odpowiedziała i wstała z podłogi, zamknęła szafę, podeszła do półki wzięła
bieliznę i poszła do łazienki po 30 minutach wyszła. Była umalowana, założyła
szpilki, wzięła torebkę, spakowała do niej kilka rzeczy.
-Gotowa?
-zapytałem z uśmiechem.
-Prawie
-odpowiedziała.
-Co?
jak to? -zapytałem z powagą.
-Muszę
iść po coś do Dominic -odpowiedziała i wyszła. Po kilkunastu minutach czekania
na dziewczyny na dole wreszcie przyszły.
Perspektywa Dominiki
Musiałam
pogadać z Żanetą, poprosiłam ją aby udać się do pralni bo muszę z nią pogadać.
Opowiedziałam wszystko ze szczegółami, Żaneta pocieszyła mnie.
-Dominiś,
czemu obwiniasz się? -zapytała przytulając mnie.
-To
jest moja wina.
-Nie
to nie jest twoja wina, nic na siłę. Poczułaś że nie jesteś gotowa i przerwałaś
to zrozumiałe -odpowiedziała i mocnej mnie przytuliła.
-Miałam
taką okazję, każda inna bez zastanowienia zrobiła to.
-Ale
ty nie jesteś każda inna. Jesteś inna i Zayn dobrze to wie. A po za tym
przecież powiedziałaś Zaynowi że jeszcze tego nie robiłaś, on to zrozumiał. Nie
musisz się tym tak przejmować.
-A
jak nigdy nie będę gotowa? -odpowiedziałam załamanym głosem.
-Będziesz,
poczujesz to.
-Kiedy?
-W
odpowiednim momencie.
-W
jakim momencie? Co poczuję? Żaneta ja nie wiem. Z jednej strony chciałabym i to
bardzo a z drugiej mam obawy -odpowiedziałam i usiadłam przy ścianie, Żaneta
usiadła obok mnie.
-Będziesz
wiedzieć -odpowiedziała i się zaśmiałyśmy. -Dominika potrzebujesz czasu aby się
tych wątpliwości pozbyć. Jeśli będziesz chciała spędzić z Zaynem noc, to zrób
kolację, kup dobre wino a potem to już sama zobaczysz. Tylko idź do sypialni bo
kiedy wrócimy to nie chcę zobaczyć was na kanapie czy na podłodze -doradziła mi
Żaneta.
-Kocham
Cię, wiesz? -odpowiedziałam i położyłam głowę na ramie Żanety.
-Tak
wiem -zaśmiała się Żaneta. -Ja ciebie też kocham -dodała.
Po
długiej wyczerpującej rozmowie wyszłyśmy z pralni, wzięłam od Żanety kosz z
praniem, postanowiłam ją wyręczyć, zaniosłam ubrania na górę. Kiedy zeszłam
kolacja była gotowa.
Po
kolacji pomogłam Żanecie posprzątać, a następnie obie poszłyśmy pod prysznic,
trzeba było się przygotować do imprezy. Weszłam do pokoju ujrzałam, Zayna bez
koszulki, zatkało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, podeszłam do szafy
wzięłam jakąś bluzkę, spodnie, bieliznę i poszłam do łazienki. Wykąpałam się,
pomalowałam, zrobiłam fryzurę. Wyszłam z łazienki ubrana, Zayn komplementował
mój wygląd, zarumieniłam się. Zayn podszedł do mnie, jego perfumy powędrowały
za nim z lekkim opóźnieniem ale wybaczyłam kiedy poczułam ich woń. Zayn
podszedł bardzo blisko, podniósł mój podbródek, spojrzałam dla Zayna w oczy.
Było mi nadal wstyd za tą nieudaną noc.
-Zayn
prze... -chciałam go przeprosić ale nie dał mi dojść do słowa.
-Cii...
-położył mi palec na ustach. -Zapomnijmy o tym -dodał i pocałował mnie
namiętnie. Nasz pocałunek przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę
-odpowiedział Zayn.
-Hej
przeszkodziłam? -odpowiedziała Żaneta.
-Nie
-odpowiedziałam przecierając kontur moich ust.
-Potrzebuję
twojej pomocy -odpowiedziała.
-
Co się stało? –zapytałam.
-Pożyczysz
mi tą srebrną bransoletkę?
-Pewnie.
Żaneta
jeszcze poszła do swojego pokoju po kurtkę. Obie zeszłyśmy, tak jak to
zazwyczaj bywa wszyscy czekali na nas.
Weszłyśmy
do salonu była dopiero 19.40 musieliśmy poczekać na Josha kiedy wpadną do nas i
razem pojedziemy taxi do klubu. Minęło 10 minut i Josh przyjechał,
przywitałyśmy się z nim i z jego "Koleżanką". Wszyscy jako zgrana
grupa pojechaliśmy na imprezę. Weszliśmy do klubu i zaczęliśmy od wypicia kilku
kolorowych drinków a potem na parkiet. Pomimo że nie bardzo lubię tańczyć, bo
nie umiem ale nawet ja się skusiłam na tanieć z Zaynem, a potem z Liamem,
Harrym nawet z nieznajomym, ale po tym tańcu z jakimś chłopakiem Zayn był
trochę zazdrosny, siedział przy barze i cały czas mnie obserwował.
Po
powrocie do domu spędziłam noc w toalecie. Bardzo było mi niedobrze, za dużo
wypiłam. Na szczęście nie wymiotowałam, ale dla bezpieczeństwa zostałam . Dopiero
nad ranem, kiedy wytrzeźwiałam położyłam się do łóżka.
cudooooowny <3
OdpowiedzUsuńpisaj kolejny już się nie mogę doczkac :D
ucałuj ode mnie Alexa :*
Mega.
OdpowiedzUsuńJuż się kolejnego nie mogę doczekać.
Tak trzymaj ;D
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/