Perspektywa Dominiki
Wstałam
gdzieś po 10.00, byłam sama w pokoju, zaspana wstałam z łóżka, wzięłam ubrania
i poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, żeby się obudzić. Przypomniało
mi się co wydarzyło się wczesnym rankiem, nie mogłam tego zrozumieć, jak ja
mogłam odmówić Zaynowi?? Miałam taką okazję, na pewno każda laska chciałaby być
z nim w łóżku. Jeszcze przez kilka minut kłóciłam się sama ze sobą. Wyszłam z
łazienki i zrobiłam sobie luźnego koka. Wyszłam z pokoju, po korytarzu chodziła
bestia Żanety, a jakby tego było mało to przybłąkała się do mnie, ale ja nie
okazałam jej zainteresowania więc sobie poszła. Szybkim krokiem zeszłam na dół.
Na dole nikogo nie było, zdziwiłam się.
-A
gdzie to wszystkich wywiało? -zapytałam sama siebie.
-O
hej, już wstałaś? -zapytała mnie osoba stojąca za mną.
-Tak
-odpowiedziałam z uśmiechem i odwróciłam się, to był Zayn. Zarumieniłam się.
Chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam, bałam się że nawiąże do tej sytuacji,
która zaistniała dziś rano.
-Jestem
głodna, jest śniadanie? -zapytałam patrząc mu w oczy.
-Ach...
tak jest w kuchni na blacie, Janeta zrobiła pyszną jajecznicę -odpowiedział z
uśmiechem.
-A
gdzie jest Janeta i reszta członków 1D? -zapytałam.
-Janeta
z Liamem, Niallem pojechali po namioty, a Harry pojechał do Lou.
-Namioty,
po co?
-Na
biwak -odpowiedział z uśmiechem. -Sama zobacz -odpowiedział i wskazał na Janet
laptopa.
-Podeszłam
do niego i zobaczyłam stronę, przeglądnęłam ją, okazało się że tak jest dostęp
do jeziora i to jest gdzieś za Brystol.
-Tam
jest jezioro -odpowiedziałam.
-Tak,
wiem. Nie chcę tam jechać -odpowiedział.
-Dlaczego,
bo jest jezioro?? Weź będzie fajnie, zobaczysz -powiedziałam zachęcająco, Zayn
się zaśmiał bo mój angielski nie był za dobry, ale starałam się. -Nie musisz
się kąpać w jeziorze -dodałam.
-Ok-zaśmiał
się. -Pojadę, jeśli dotrzymasz mi towarzystwa na brzegu -odpowiedział zbliżając
się do mnie.
-Na
prawdę, chcesz tego abym była z tobą na brzegu? -zapytałam z pewnością w
głosie.
-Tak
na prawdę tego chcę -odpowiedział z pewnością w głosie.
Dzieliła
nas odległość 10 cm.
-Dotrzymasz
mi towarzystwa? -zapytał ponownie, muskając dłonią mój policzek.
-Tak,
dotrzymam -odpowiedziałam zahipnotyzowana.
Zayn
zbliżał się coraz bliżej, odruchowo zamknęłam oczy. Tą namiętną chwilę
przerwało nam burczenie w brzuchu, byłam na prawdę głodna. Oboje się
zaśmialiśmy, poszłam do kuchni aby zjeść "tą pyszną jajecznicę".
Po
moim śniadaniu, ujrzałam że Janeta właśnie przyjechała z chłopkami, Żaneta
wyciągnęła dwie duże torby z bagażnika.
Żaneta
weszła do domu, weszła do kuchni, ja dopijałam swoja kawę. Postawiła torby na
podłodze i przywitała się ze mną buziakiem, po chwili zaczęła rozpakowywać
zakupy do lodówki.
-Wykupiliście
cały market, czy co? -zapytałam.
-Nie
no co ty, tylko pół -zaśmiała się.
-Kiedy
jedziemy na biwak?
-Za
dwa dni, wszystko zaklepane -odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem.
-A
co z namiotami? Nie za mało? -zapytałam.
-Mamy
tylko 4 bo nie było więcej -odpowiedziała.
-No
to dobrze, Ty z Hazzą, Ja sama, a Liam z Niallem -odpowiedziała.
-Nie
bo jeszcze Jadą Louis z Eleonor. No i nie śpisz sama. A to jest blisko lasu
więc wiesz, jakieś wilki, niedźwiedzie, dziki itd.
-No
to wezmę misia albo twoją bestię -zaśmiałam się.
-Nie,
Hope pojedzie do Andyiego, już jest załatwione. Tak więc nie śpisz sama,
wybieraj, masz tyle osób do wyboru.
-Żanetaaa?
-zapytałam delikatnie. -Będziesz ze mną spać? -zapytałam z miną psiaczka.
-Czekałam
kiedy mnie zapytasz –zaśmiała się.
-Kocham
cię -rzuciłam się na nią.
-Co
jest dziewczyny? -zza ściany wyskoczył Niall.
-Nic,
wszytko jest ok. -odpowiedziała Żaneta
-Zapraszamy
do ogrodu, Hope też tam jest.
-Już
idziemy -odpowiedziałam.
Dopiłam
kawę i obie poszłyśmy w stronę tarasu. W salonie zza ściany wyskoczył wprost na
nas Zayn, obie krzyknęłyśmy, a następnie zaczęłyśmy się śmiać.
-Co
za idiota -odpowiedziała Żaneta.
Perspektywa Żaneta
Pojechałam
z chłopakami do sklepu, kupiliśmy namioty, 2 lodówki turystyczne, śpiwory,
preparaty przed komarami, wędki, materace do pływania. Liam kupował przynęty,
haczyki i robaki. W sumie zebrało się tego cały samochód. Wracając zrobiliśmy
zakupy spożywcze, po powrocie do domu, wzięłam zakupy a chłopaki zanieśli
kupione przez nas rzeczy. Przed wyjazdem zadzwoniłam pod wskazany numer, po
ustaleniu wszystkiego, zadzwoniłam do Andyiego z prośbą o opiekę nad Hope pod czas
nieobecności, zgodził się. Cieszyłam się niezmiernie.
Poszłyśmy
z Dominiką na taras, po drodze Zayn nas wystraszył. Kiedy tam dotarłyśmy, Harry
bawił się z Hope, Niall brzdąkał sobie na gitarze, a Liam siedział na leżaku z
okularami na nosie i słuchawkami w uszach. Spojrzałam na Dominikę a ona na
mnie, obie skierowałyśmy spojrzenie na hamak.
-Mój!
–krzyknęłam i zaczęłam biec.
-Nie
bo mój! -odpowiedziała i ruszyła za mną.
Szybko
nie mogłam biec bo kolano było jeszcze nie w pełni sprawne, a dodatkowo dziś
potknęłam się i wykręciłam kostkę, nie wiem jak to zrobiłam, ale u mnie to
wszystko możliwe.
Walka
była wyrównana, obie rzuciłyśmy się na niego i obie wygrałyśmy. Weszłyśmy na
niego. Po dłuższym czasie Dominika poszła po coś do picia dla mnie i siebie. A
ja leżałam na hamaku, nagle ktoś mnie zawołał. Podniosłam wzrok, ale nikogo nie
zauważyłam kto by potrzebował mnie, więc się położyłam. Znowu ktoś mnie zawołał
tyle że głośniej, podniosłam się do pozycji siedzącej i obejrzałam się dookoła,
zauważyłam że za ogrodzeniem stoi Matt. Podniosłam się z hamaka i podeszłam do
ogrodzenia, stałam od odgrodzenia w bezpiecznej odległości.
-Czego
chcesz? -zapytałam ze złością.
-Chciałem
tylko zapytać co u ciebie słychać.
-Nie
twój interes. A teraz wynoś się stąd bo będziesz miał przejebane.
-Żaneta,
dlaczego jesteś taka nie miła? Pomogłem Ci przecież dzisiaj -odpowiedział ze
skruchą.
-Gdybym
wiedziała że to ty, to bym jej nie przyjęła. W dupie mam twoją pomoc i twoje
dobrze serce -odpowiedziałam ostro.
-Żaneta
kocham cię.
-Wiesz
co nie rozśmieszaj mnie, miałeś swoje 5 min. i widać jak je wykorzystałeś. Teraz
jest za późno na takie wyznania… Mi już przeszło radzę i tobie tak zrobić
-odpowiedziałam wkurzona, Matt spuścił głowę. -Odejdź i daj mi spokój, dobrze
ci radzę.
-Żaneta
wszystko ok? -krzyknęła Dominika stojąc przy hamaku.
-Tak
wszystko jest ok. -odkrzyknęłam. -Odejdź i nie wracaj. Zapomnij o mnie, dobrze
ci radzę -odpowiedziałam i wróciłam do Dominiki, kiedy Matt odszedł
opowiedziałam jej co się wydarzyło.
Wieczorem
wszyscy siedzieli w salonie, natomiast ja siedziałam na górze i gadałam z
braciszkiem. Bardzo się za nim stęskniłam. Po wyczerpującej rozmowie, wzięłam
prysznic i zeszłam na dół, posiedziałam trochę i poszłam na górę, ubrałam się w
piżamę, usiadłam na parapecie z laptopem. Weszłam na facebook, Lena napisała do
mnie. Zaczęłyśmy rozmawiać, kiedy przyszedł Harry, spojrzałam na zegarek w
laptopie, było po 00.00, Harry rozebrał się i walną się na łóżko, na moje
miejsce.
-Ej
Harry, masz swoją stronę łóżka.
-Yhy
-No
to przewracaj się na swoją stronę -odpowiedziałam stanowczo.
-A
ty nie idziesz spać??
-Zaraz,
ale nie czekaj na mnie -odpowiedziałam i odpisałam na wiadomość dla Leny.
Po
godzinie siedzenia przed komputerem, poszłam do łazienki, kiedy wróciłam do
pokoju Harry się popatrzył na mnie i dalej poszedł spać.
-Czemu
nie śpisz? -zapytał po kilku minutach.
-Już
idę -odpowiedziałam wychodząc z facebook.
-No
to chodź bo cię przyniosę.
-Tak
jasne – odpowiedziałam niewierząco.
Harry
wstał z łóżka i podszedł do mnie, przyglądałam się mu uważnie i wziął mnie na
ręce.
-Harry,
weź przestań. Nie zamknęłam laptopa. Harry się obrócił do parapetu gdzie
znajdował się mój laptop, jedną ręką wyłączyłam komputer, drugą ręką trzymałam
się szyi Harrego. Harry zaniósł mnie do łóżka, położył mnie delikatnie i sam
się położył spać, już po swojej stronie. Okryłam się swoja kołdrą, położyłam
się na czarodziejskim boku i szybciutko zasnęłam.
Nareszcieee <3
OdpowiedzUsuńcudownyyy :*
ja też za twoim pisaniem tęskniłam i pwiem że wyszedł świetnyyyy :)
Od miesiąca wchodziłam na twojego bloga licząc że nareszcie dodałaś xd
OdpowiedzUsuńI w końcu się doczekałam...
Świeeetne♥
Boskii skarbie :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego :)
Pisz :*