niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 86

Perspektywa Liama


To straszne jak oni oboje się zachowują. Czasem mnie to irytuje a czasem śmieszy, krążą wokoło siebie. Janet zrobi dwa kroki na przód, Harry również zrobi dwa kroki na przód a następnie oboje cofają się o trzy. Fakt, Harry wyskoczył z tym tekstem o Andym, ale Janeta powinna przystopować i tak nie reagować. To są tylko moje domysły, oni sami powinni pogadać, to nie moja sprawa, tylko ich.
Harry się zmienił i to bardzo od kąt ogłosiliśmy że robimy wakacje. Byliśmy wykończeni ciągłymi trasami, napiętego terminarzu. Spaliśmy po 10 min. Każdy z nas doznawał różnych dolegliwości, słabliśmy psychicznie jak i fizycznie, wysiadały nam gardła, byliśmy wykończeni, brak snu dawał znaki. W końcu nasz manager Paul Higgins, wziął nas na rozmowę, razem zdecydowaliśmy się na wakacje. To była najtrudniejsza decyzja jaką podjęliśmy. Dzięki tym wakacjom zyskaliśmy zdrowie, ale straciliśmy wielu fanów, zostali ci najsilniejsi. Byliśmy na wakacjach więc Paul zabronił nam kontaktowania się, odpisywana na twitterze, robienia zdjęć z fanami to był ten warunek na który, się zgodziliśmy.
Każdy z nas teraz wie że to dobra decyzja, za tydzień mamy jechać na badania kontrolne, czy te wakacje pomogły nam. Nie muszę się badać ja wiem że dobrze nam robi ta przerwa. Harry się zmienił, Zayn promienieje i nie ma już stanów przed depresyjnych, Niall zaczął ograniczać jedzenie bo zrobił się z niego mały tłuścioszek, Tomo stał się poważniejszy chodź dalej to jest ten sam Tomo jak przedtem, a ja czuję się świetnie, nie mogę się doczekać kiedy pojedziemy w trasę.
Dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy i wszyscy zrobiliśmy wielkie oczy. Krajobraz był niesamowity, jezioro, las, powietrze tętniło magią.
-Czas na SURWIWAL!!! -Krzyknął Louis, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-YEAH!!! -odkrzyknąłem.
Zaczęliśmy się rozpakowywać, kiedy skończyliśmy, rozstawiliśmy namioty jako że byłem harcerzem szybko uwinąłem się z rozstawieniem, Janeta z Dominic były tuż za mną. Janeta pomogła dla Eleonor bo Louis siedział na krześle i się tylko przyglądał, sprytnie się wywinął od tego. Nadmuchaliśmy materace i pościeliliśmy.
Po tym, czas na ognisko, poszliśmy do lasu i każdy coś przytachał na ognisko, Zayn przyciągną wielką kłodę, dobrze że mieliśmy siekierę, szybko porąbaliśmy większe kawałki drzewa i ułożyliśmy z nich stożek, został przygotowany na wieczór. Było upalnie więc postanowiliśmy że pójdziemy nad jezioro, wziąłem plastikowe pistolety na wodę, razem z Tomo i Niallem ukradkiem pobiegliśmy nieco wcześniej do jeziora, napełniliśmy je wodą i zrobiliśmy napad na zbliżających się przyjaciół, byli zaskoczeni, bardzo nas to cieszyło. Wszyscy byli mokrzy, Janeta z Dominic i Eleonor stały na pomoście, wraz z Harrym i Louisem wpadliśmy na genialny pomysł, aby zepchnąć dziewczyny do wody, najpierw się skradaliśmy na palcach, a kiedy dziewczyny zerknęły na nas odwracaliśmy się i gwizdaliśmy, aż w końcu kiedy znajdowaliśmy się blisko nich, razem wepchnęliśmy je do wody wydając różne dźwięki. Dziewczyny po wynurzeniu się z wody krzyczały na nas a następnie się śmiały. Janeta napędziła strachu nam bo zaczęła się ”topić”, zanurzyła się w wodzie i nie wypłynęła, wszyscy zaczęliśmy jej szukać, kiedy się wynurzyła zaczęła się śmiać. Dla niej to było zabawne dla nas to był zawał serca.
Po kąpieli w jeziorze i udawanym potopie Janet wyszliśmy z wody i nie zbliżaliśmy się do niej nawet na krok, na dziś wystarczy atrakcji z jeziorem. Znaleźliśmy inne atrakcje. Graliśmy w babingtona, ganialiśmy się po ogromnej łące, zaczęliśmy grać w zabawy w które bawiliśmy się jako małe dzieciaki.
Wieczorem rozpaliliśmy ognisko, upiekliśmy kiełbaski, pianki, wypiliśmy po piwie i poszliśmy spać, a w zasadzie to ja i Zayn poszliśmy pierwsi spać.
Janeta miała spać z Dominic, Louis z Eleonor, Harry śpi z Niallem, pasują do siebie Niall i Harry, Hazza chrapie a Niall gada przez sen. Idealne połączenie. Dlatego ich namiot znajdował się dalej od naszych.
Pierwsza i ostatnia noc jest najgorsza, tak mówią. Tym razem to się sprawdziło pierwsza noc była okropna, w nocy padał deszcz, potem świerszcze nie dały ma zasnąć a kiedy starałem się zasnąć zrobiło się chłodno. Miałem cichą nadzieję że kolejna noc będzie o wiele, wiele lepsza.

Perspektywa Harrego


Wieczorem przy ognisku nie mogłem już wytrzymać tego napięcia między mną a Janet, zapytałem się czy nie pójdzie ze mną nad jezioro, kiedy wyraziła zgodę byłem pełen pozytywnych myśli, które wywołały lekki dreszcz. Całą drogę nad jezioro milczeliśmy aż w końcu kiedy znaleźliśmy się na pomoście odezwałem się niepewnie.
-Janet, chciałem z tobą porozmawiać -odpowiedziałem siadając na krawędzi pomostu, moje nogi swobodnie zwisały z pomostu ledwo dotykając powierzchni wody.
-I? -zapytała wykonując tą samą czynność co ja.
-Ja... Przepraszam cię... Zachowałem się nieodpowiednio... Wiem że cię to zabolało... I to bardzo... Przepraszam... -Jąkałem się jak nigdy, pierwszy raz mi to się zdarzyło przy dziewczynie, zazwyczaj nie mam problemu z wypowiedzią o swoich uczuciach ale nie w tym przypadku Janeta to nie jest zwykła dziewczyna. Ona ma coś w sobie, jej wzrok mnie onieśmiela, paraliżuje całego.
-Tak naprawdę to ja ciebie przepraszam, nakrzyczałam na ciebie… -zaczęła mówić ale przerwałem jej.
-To ja zachowałem się jak dupek -odpowiedziałem.
-Daj mi dokończyć! -podniosła głos. -Zachowałam się tak bo...-zaczęła spokojnym, opanowanym głosem. –Powinieneś już dawno się tego dowiedzieć, coś o mojej przeszłości i byłym chłopaku, przez którego czasem zachowuje się jak zołza –dodała i wzięła głęboki wdech. -Dwa lata temu, kiedy przyszłam do nowej szkoły poznałam chłopaka, był przystojny, dobrze zbudowany, nazywał się Brajan, spodobał mi się, nawet bardzo. Pewnego dnia stałam razem z nimi przed klasą w końcu on podszedł, zagadał, umówiliśmy się na randkę. Randka za randką i w końcu byliśmy parą... Dwa miesiące później okazał się dupkiem, draniem, skurwielem. Byłam jego własnością, nie mogłam się spotykać z przyjaciółmi, bo sądził że go zdradzam, nawet gdy wychodziłam do pracy to sądził że go zdradzałam. A kiedy się sprzeciwiłam był agresywny, poniżał mnie, obniżał moją samoocenę. Gdy ktoś był w naszym otoczeniu był kochającym chłopakiem który bardzo kocha i troszczy się o swoją dziewczynę. Cały czas chciał tylko jednego, seksu, na początku podobało mi się to, nawet mnie to kręciło ale po pewnym czasie nie miałam na niego ochoty, raz mnie do tego zmusił. Co 2 tygodnie czasem częściej wyjeżdżał na weekend z kolegami, tak mi mówił. Po kolejnych 2 miesiącach dowiedziałam się prawdy. Brajan mnie zdradzał z inną. Spotkałam się z nią, dowiedziałam się że on był z nami obiema na raz. Dzięki Lenie, Marcelowi i Tomkowi pożegnaliśmy go ze szkoły i z mojego życia. Tomek z Marcelem zrobili mu niezbyt dobrą reputację w szkole, przez co był zmuszony ja opuścić. Zniknął raz na zawsze z mojego życia… Harry wiem jaki byłeś kiedyś. Zmieniłeś się, ale i tak moja podświadomość krzyczy aby uważać i czasem przejmuje kontrolę nad moim mózgiem, ze względu na to jaki byłeś kiedyś i dlatego tak się zachowuje. -Janeta nie wytrzymała napięcia i się rozpłakała, jej najwidoczniej trudno jest mówić o tym.
-Cii... -odpowiedziałem i przytuliłem.
-Przepraszam cię Harry, staram się z tym walczyć, przecież jesteś teraz zupełnie inny ja to wiem, ale moje doświadczenia z poprzedniego związku nie pozwalają mi w pełni ci zaufać. Przepraszam inaczej nie umiem –odpowiedziała i się rozpłakała. Teraz zrobiło mi się bardzo głupio za to jak się zachowywałem. Nie wiedziałem jak mam się zachować, z trudem powstrzymywałem łzy. Janeta już w tym wieku aż tak dużo przeszła, ja tamtego frajera bym mu jaja obciął.
-Janeta kochanie, nie przepraszaj to nie twoja wina i zabraniam ci tak myśleć. Jest mi teraz głupio za te pierdoły o które robiłem awanturę. Ale nie wiedziałem o tym co przeszłaś i dziękuję że mi powiedziałaś, wiem że to nie było łatwe ale jestem z ciebie dumny –przytuliłem i ucałowałem w głowę. 
Żeby rozluźnić atmosferę zacząłem żartować, co poskutkowało.
-Wariat -zaśmiała się Janet opierając swoją głowę o mój bark. Janeta podniosła się i spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami, zaczęliśmy się zbliżać, byliśmy bliżej i bliżej, aż dzieliły nas milimetry. Wbiłem swoje usta w jej, włożyłem w ten pocałunek wszystkie swoje emocje, chciałem żeby Janeta poczuła to co ja czuję kiedy ona jest obok mnie, całowałem delikatnie i powoli. Czas się zatrzymał, chciałem aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety nasz pocałunek musiał się kiedyś skończyć, nasze usta się rozdzieliły, na twarzy Janet zagościł uśmiech.
-Wracamy? -zapytała.
-Musimy?
-No chodź -odpowiedziała i cmoknęła mnie w usta.
Uśmiechnąłem się, Janeta zaczęła uciekać, postanowiłem ją dogonić, po kilku metrach dogoniłem ją. Chwyciłem ją za dłoń i splotłem nasze palce, Janeta spojrzała na nasze splecione palce i się uśmiechnęła. Janeta usiadła obok Dominic na wielkim pniu obok ogniska.
Wszyscy zaczęliśmy wspominać młodzieńcze czasy, nasze pierwsze imprezy zakrapiane, pierwsze papierosy. Było śmiesznie.
Janeta z Dominic poszły spać, zostałem tylko ja i Niall, wypiliśmy jeszcze po dwa piwa i poszliśmy spać.

Perspektywa Dominic


Noc minęła ciężko, z rana zrobiło się zimno i jasno a do tego świerszcze i ptaki zaczęły poranne śpiewy, miałam ochotę je pozabijać. Co prawda trudno by mi było wybić każde, żyjące i wydające jakiekolwiek dźwięki zwierzę.
Postanowiłam nie zwracać na to uwagi, obróciłam się na drugi bok, owinęłam się śpiworem zakrywając sobie twarz. Po dłuższej chwili, usnęłam to było moje wybawienie.
Przebudziłam się, było w namiocie bardzo gorąco, rozkryłam się, zauważyłam że mam dużo miejsca wolnego, więc podniosłam z wielkim wysiłkiem głowę, zauważyłam że Żanety nie ma. Prawdopodobnie wstała już, nie wiem dlaczego ale ona nie umie długo spać, zazwyczaj szła wcześniej spać i się budziła równie wcześnie.
Spojrzałam na zegarek w moim telefonie, była 10.00.
-No to zaszalałam -powiedziałam sama do siebie i wygramoliłam się ze śpiwora. Zaspana wyczołgałam się z namiotu, z trudem nałożyłam trampki na nogi, powoli wstałam, słońce mnie oślepiało, zasłoniłam oczy kością łokciową. Po dłuższej chwili moje oczy przyzwyczaiły się do słońca, zauważyłam Żanetę, która coś pichciła przy ognisku. Podeszłam do niej.
-Hej, długo nie śpisz? -zapytałam.
-Hej. Umm... Nie jakieś dwie godziny -uśmiechnęła się.
-Sama jesteś? -zapytałam.
-Na razie tylko ty wstałaś.
-Może trzeba pomóc im się obudzić? -zaśmiałam się.
-Może -zaśmiała się. -Poczeka tylko to wrzucę na ruszt i możemy iść.
Położyła mięso na ruszt i wstała. Podeszła do namiotu Liama delikatnie otworzyła i wyjęła pistolety na wodę.
-Napełnijmy je wodą -zaśmiała się złowieszczo. Pobiegłyśmy nad jezioro napełniliśmy je wodą i wróciłyśmy z powrotem. Wraz z Żanetą najpierw weszłyśmy do namiotu Liama i Zayna, otworzyliśmy zaczęłyśmy krzyczeć i strzelać wodą z pistoletów. Liam się przebudził zaczął przeklinać.
-Liam spokojnie -odpowiedziała Żaneta.
Zayn natomiast nakrył się śpiworem i nie zwracał na nas uwagi.
-Jestem cały mokry -powiedział z oburzeniem.
Liam spojrzał się na mnie ze złością, jego mina była śmieszna. Psiknęłam prosto mu w twarz wodą z pistoletu, zaczęłam się śmiać i uciekłam z namiotu. Liam wydostał się ze śpiwora i po krótkim czasie już był za mną, biegłam w stronę jeziora i pomostu, wbiegłam na pomost po chwili znalazłam się na jego końcu, odwróciłam się a Liam biegł prosto na mnie, nawet nie zwalniał. Poczułam zderzenie z Liamem, nagle zaczęliśmy spadać z pomostu, po chwili znaleźliśmy się w wodzie, wynurzyłam się. Wyszłam z jeziora, cała ociekałam wodą, Liam wyszedł tuż za mną.
-Idiota -powiedziałam oburzona.
-Zemsta, teraz oboje jesteśmy kwita -zaśmiał się Liam.
-O nie -powiedziałam po polsku sama do siebie. Obróciłam się do Liama i z powrotem wepchnęłam go do wody.
-Teraz jest kwita -krzyknęłam i odeszłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jeszcze zobaczysz, dorwę Cię -krzyknął.
Powróciłam do naszego obozu przetrwania, poszłam do namiotu ubrałam się i wyszłam z namiotu, Zayn zaspany siedział przy ognisku, obok siedział ociekający wodą Liam, na sam widok zaczęłam cieszyć się sama do siebie, zauważyłam Żanetę, była w pobliżu namiotu Harrego i Nialla.
-Budzimy? -zapytała z złowieszczym uśmiechem.
-No raczej -odpowiedziałam z uśmiechem.
Weszłyśmy po cichu do ich namiotu, słyszałyśmy jak Harry chrapie, Niall spał spokojnie, kiedy zaczęłyśmy rozpinać ostatnie wejście do komory w której spały ostatnie ofiary.
-Co ty kurwa robisz? -Powiedział Niall. Żaneta zatrzymała się i stałyśmy przez kilka minut w bezruchu. -Tak do ciebie mówię, ty spasiony knurze. Wypierdalaj stąd ty... ty owłosiona świnio. Masz krzesło na ryju! -krzyknął.
Spojrzałam się na Żanetę z wielkim WTF. Żaneta zaczęła z powrotem rozpinać materiał.
-Co ty robisz? Zgłupiałaś? -powiedziałam szeptem.
-On śpi, tylko mówi przez sen -odpowiedziała. -Gotowa? -zapytała.
-Tak -machnęłam głową.
Żaneta jednym, precyzyjnym ruchem rozpięła do końca materiał. Harry poruszył się, ale się na szczęście nie obudził. Weszłyśmy po cichu i rzuciłyśmy się na nich.
-Pobudka -krzyczałyśmy obie.
-Co się dzieje kurwa!? -odkrzyknął Niall.
-Pobudka -odkrzyknęłam. Niall wstał do pozycji siedzącej.
-Jeszcze tylko 5 min. Mamo -odpowiedział Harry zachrypniętym głosem.
-Nie jestem twoją mamą tylko... um... twoją wybawicielką -odkrzyknęła Żaneta i nawaliła się na niego. Harry otworzył oczy , popatrzył się na nas wszystkich i z powrotem zamknął oczy.
-Czas na tajną broń -odpowiedziała Żaneta spoglądając na mnie. Żaneta zeszła z niego i zabrałyśmy im obu śpiwory, wywaliłyśmy ja na zewnątrz, ale nie pomogło, oboje nadal leżeli z i próbowali zasnąć.
-Czas na plan B? -zapytałam.
-Tak -odrzekła, obie nawaliłyśmy się na nich i zaczęłyśmy łaskotać, Harry i Niall taczali się z boku na bok, po krótkiej chwili otworzyli oczy, zaczęli odpowiadać na nasz atak tym samym. Udało nam się wydostać w ostatniej chwili, Harry i Niall ostatecznie wyszli z namiotu.
Eleonor i Louis już dawno wstali, siedzieli oboje  przy ognisku i jedli śniadanie, dołączyłyśmy do nich wraz z Żanetą, siedzieliśmy i jedliśmy śniadanie. Po śniadaniu Żaneta poszła zadzwonić do Andyiego, ale kazała mi mówić że do Leny jakby ktoś się pytał.
Około 13.00 poszłam się przebrać w strój kąpielowy, a po mnie Żaneta, kiedy przyszła już przebrana, rozścieliłyśmy koce i zaczęłyśmy się opalać. Dołączyła do nas Eleonor. Wszystkie zaczęłyśmy się opalać. Nasze spokojne opalanie przerwali nam chłopaki, kiedy przysypiałam, obudziło mnie chluśnięcie wodą w nas. Byłyśmy bardzo rozgrzane, a idioci oblali nas zimną wodą, myślałam że umrę. Wszystkie się podniosłyśmy się, zaczęłyśmy gonić chłopaków. Kiedy dogoniłam Zayna rzuciłam się na niego, oboje upadliśmy na trawę, zaczęłam go łaskotać, a on mnie. Przetoczył się na mnie, on leżał na mnie, łaskotał mnie a ja się śmiałam bez opamiętania. W pewnej chwili przestał, spojrzał się na mnie swoimi czekoladowymi oczami, wiedziałam do czego to prowadzi, chciałam to zrobić dlatego wbiłam swoje usta w jego, tworząc pocałunek, jego ustał były delikatne, odwzajemnił to i zaczął całować delikatnie i namiętnie, pragnęłam aby ta chwila trwała wiecznie, nie chciałam aby to się zakończyło. Niestety przerwała nam Żaneta.
-Umm... Przepraszam -odpowiedziała i się wycofała, wiedziałam że jest jej głupio. Zayn zszedł ze mnie, pomógł mi wstać, oboje dołączyliśmy do reszty, którzy byli nad jeziorem.
-Dominic chodź! -krzyknął Liam.
-Przepraszam nie mogę, muszę pilnować Zayna -odkrzyknęłam.
-Uuu... -zaryczeli wszyscy.
-Zamknijcie się wreszcie! Obiecałam mu to i słowa dotrzymam -odpowiedziałam i usiadłam na pomoście.
 Po kąpieli wróciliśmy do obozu, Żaneta oznajmiła że Lena z Marcelem i małą przyjadą na piknik, wszyscy nie mieliśmy nic przeciwko temu.
Godzinę później przyjechała Lena, wszyscy przywitaliśmy się radośnie, oczywiście Żaneta zabrała małą  w cień, zaczęła się bawić. Rozścieliliśmy koce, przygotowaliśmy jedzenie, faceci gadali przy piwie o samochodach a my plotkowałyśmy w cieniu.
Mała Łucja była u wszystkich na rękach, każdy się z nią bawił. Mała musiała już iść spać lecz nie mogła usnąć. Wzięłam ją na ręce i odeszłam kawałek, po krótkiej przerwie mała usnęła. Wróciłam do reszty położyłam małą spać, miała leżak w samochodzie, Zayn pomógł mi.
-Proszę weź ją na chwilkę.-oznajmiłam i delikatnie oddałam Lucy dla Zayna. Zayn był nieco przerażony, stał w bezruchu. Otworzyłam samochód Marcela, wyjęłam z niego leżaczek małej.
-Chodź położymy małą w naszym namiocie -oznajmiłam. Położyliśmy małą w namiocie, ale nie potrzebnie brałam leżak skoro można ją położyć na materac.
-Proszę odnieś leżak a ja zostanę z małą -powiedziałam, Zayn zabrał leżak i wyszedł po chwili powrócił, położyłam się koło małej, musiałam z nią zostać na wszelki wypadek jakby się obudziła.
-Zostać z tobą? -zapytał.
-Pewnie –odpowiedziałam z uśmiechem.
-No to zostanę -odpowiedział i położył się z drugiej strony.
-Dlaczego nie idziesz do gości? -zapytałam.
-Nie mam ochoty -odpowiedział.
Nastała cisza, przez tą ciszę usnęłam, kiedy przebudziłam się, Lucy nie było, Zayn spał obok mnie, wygramoliłam się z namiotu, zauważyłam wstające gdzieś za horyzontem słońce, wszystko było sprzątnięte, samochodu Leny nie było, zastanawiało mnie gdzie śpi Żaneta, zaczęłam chodzić od namiotu do namiotu, w końcu znalazłam spała z Harrym  namiocie Hazzy i Nialla a Niall spał z Liamem. Było dość zimno, powróciłam do swojego namiotu, ułożyłam się wygodnie, opatuliłam się śpiworem i zasnęłam.

2 komentarze:

  1. cudownyy <3 pisz kolejny :* masz talent dziewczyno :D
    nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <3
    czekam na kolejny ;)
    jak ten czas szybko leci nie dawno był 10 rozdział a teraz już 86 :>
    ehhh . :D wstawiaj kolejny bo wiem ze masz :D

    OdpowiedzUsuń