wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 3

Perspektywa Żanety


Właśnie zbierałyśmy się do pracy. To był ostatni dzień przed wyjazdem do mojego rodzinnego miasteczka.
Obudziłam się 06.45 wstałam poszłam pod prysznic i założyłam czarne dżinsy, T-shirt z flagą Wielkiej Brytanii, namalowałam kreski, nałożyłam korektor, nałożyłam puder i balsam na usta, nie lubiłam się zbytnio stroić gdziekolwiek, a jeśli chodzi o makijaż to ja bardziej preferowałam lekki, delikatny, bardziej naturalny.
Dochodziła 07.30 poszłam ponownie obudzić Lenę, kochała spać do późna, leń.
-Lena, wstawaj na śniadanie -szturchałam ją za ramie.
-No już wstaję -oznajmiła.
-Wstawaj jest 07.30 znowu się spóźnimy do pracy, weź Lena wykaż się, to jest nasz ostatni tydzień.
-No dobra, dobra już wstaję -oznajmiła Lena otwierając oczy.
-No to chodź śniadanie jest na stole, a ja jeszcze muszę iść do Tomka -powiedziałam wychodząc z pokoju Leny.
-Ok do zobaczenia -powiedziała wychodząc z pokoju.
Wyszłam z naszego pokoju, zeszłam po schodach, szłam korytarzem do końca następnie skręciłam w prawo. Doszłam do drzwi i zapukałam.
-Hej. Gdzie jest Tomek mam...- urwałam szybko widząc Marcela w samych bokserkach, nie wzruszyło mnie to ani on się nie speszył. Kolegujemy się już ponad rok i widziałam go już nie raz w samej bieliźnie tak jak Tomka, nie żeby coś było.
-Hej, w kuchni właśnie jedliśmy śniadanie -powiedział wpuszczając mnie do środka.
Chłopaków mieszkanko było dwu-osobowe, ale zaledwie starczało miejsca na jednego natomiast nasze jest na 3 osoby ale i tak przydało by się nam więcej miejsca. Na początku mieszkała z nami jakaś dziewczyna ale tylko przez kilka dni bo później się przeniosła i dobrze, bo wtedy w ogóle nie było by miejsca.
-W samej bieliźnie? –zapytałam.
-Nie dawno wstałem -usprawiedliwił się Marcel zamykając drzwi.
-To tak jak Lena -powiedziałam pod nosem ale na tyle głośno ze każdy usłyszał.
To była pierwsza z wielu rzeczy, które Lenę i Marcela łączyły, oboje kochali spać do późna.
-Hej. Smacznego -przywitałam się z Tomkiem siadając przy stole.
-Hej –odpowiedział Tomek z pełną buzią.
-Słuchajcie jest taka sprawa bo ja dziś chcę Lenę zabrać do siebie na 2 dni do mojego domu, na wsi. A przecież ona ma jutro urodziny. Więc tak pomyślałam żeby je urządzić dziś gdzieś tak o 13.00, wtedy kończymy pracę.
-Dobry pomysł -pochwalił mnie Marcel.
-A co z prezentem? -Spytał Tomek.
-Nie wiem jak wy ale ja już mam.
-A co dla mniej kupiłaś? -Spytał Marcel.
-Kupiłam dla niej buty które mierzyła na ostatnich zakupach, bardzo się jej spodobały. A wy możecie kupić dla niej spodnie i jakąś zajebistą bluzkę-zaproponowałam gdyż widziałam po ich minach że nie wiedzą co jej kupić.
-Wiem co się dla niej podoba -stuknął rękoma o stół Tomek.
-No to dawaj - powiedział podekscytowany Marcel.
-Kupmy jej ... A nie jednak nie wiem -odpowiedział zrezygnowany Tomek.
Wybuchliśmy śmiechem. Ale postanowiłam dać im wskazówki.
-To są jeansy które się dla niej podobają one są w NEW YORKER –podałam telefon na którym były screeny. A to jest buska w H&M –pokazałam kolejnego screena.
-To jak chłopaki, co kupujecie?
-To ja kupię bluzkę -oznajmił Marcel.
-A ja kupię spodnie.
-Dobra spodnie rozmiar 36 a bluzka S, będzie dobra. To do 13.00- oznajmiłam wstając od stołu i idąc w stronę drzwi.
Wyszłam od chłopaków i zadzwoniłam do Leny.
-Hej gdzie jesteś? -spytałam.
-Hej już pod kawiarnią –oznajmiła - A ty gdzie? -spytała.
-Właśnie w drodze –odpowiedziałam. -Dobra to papa -odpowiedziałam rozłączając się.
Bardzo się zdziwiłam bo była 08.30 a Lena zawsze wychodzi z domu za 15 min.
Doszłam pod kawiarnię akurat w sam raz, bo zbytnio nie spieszyło mi się.
-Ooo... nareszcie jesteś -krzyknęła Lena.
-Nom dotarłam. Lecę się przebrać i zabieramy się do roboty -oznajmiłam i poszłam na zaplecze.
- A ty nie umiesz się przebierać nie rozwalając ubrań wokoło swojej szafki?! -spytała z wyrzutem Krysia.
-Umiem, ale się śpieszę.
-No to jak się w ostatniej chwili przychodzi to tak jest.
-Przepraszam, czy pani mi sugeruje że się spóźniam do pracy?!Nie spóźniłam się, tylko przyszłam na czas.
-Jak się śpi do 08.00.
-Przepraszam ja nie śpię już od 07.00, a z resztą co ja Pani się spowiadam, wstaję o której chcę i przychodzę do pracy jak mi się podoba, to nie Pani sprawa. A teraz przepraszam śpieszę się.
Wyszłam z zaplecza a Krysia nic już nie powiedziała.
-Coś się stało -spytała barmanka.
-A weź Krysia znowu się czepia.
-Weź nie przejmuj się. Stara panna i nie może znaleźć sobie faceta i teraz wyżywa się na wszystkich.
-Wiem wcale się nie przejmuje tym, ale teraz przez nią mam zwalony dzień.-odpowiedziałam.
-No tak, ona to umie zepsuć człowiekowi humor -odpowiedziała barmanka.
-Chodź zbierać zamówienia -pociągnęła mnie za rękę Lena.
Co chwilę zerkałam na zegarek a czas cały czas się dłużył i się dłużył. Co chwila dochodziło coraz więcej klientów więc już nie tak często zerkałam na zegarek i czas leciał nie ubłaganie.
Dochodziła 13.00 i przyszła druga zmiana a my poszłyśmy na zaplecze by się przebrać i iść stąd jak najszybciej bo Szefowa widząc taki ruch kazała by nam zostać dłużej.
Doszłyśmy do akademika w parę minut. Szłyśmy po schodach i otworzyłyśmy drzwi, gdy Lena zapaliła światło wszyscy nasi znajomi wyskoczyli z kryjówek i krzyknęli ''Wszystkiego najlepszego" a Lena podskoczyła.
-O jeju jesteście kochani, ale wiecie urodziny to ja mam dopiero jutro -odpowiedziała Lena.
-Wiemy, ale ja cię jutro zabieram ze sobą. Wiem że byś została i się nudziła więc to taki przed prezent.
-Ale jak to, gdzie? -spytała nie dowierzając.
-Jedziesz ze mną do mojego rodzinnego domu -odpowiedziałam.
- No to czas na prezenty -krzyczał Tomek.
Na te hasło wszyscy rzucili się w stronę Leny. Wszyscy składali jej życzenia i wyręczali jej prezenty.
Myślałam, że to będzie tylko taka impreza dla najbliższych przyjaciół, ale Tomek pewnie pomyślał inaczej i zaprosił chyba pół szkoły.

Perspektywa Leny


Wystraszyłam się kiedy wszyscy wyskoczyli z kryjówek i krzyknęli. Prawie tak samo jak Tomek krzykną, że czas na prezenty wszyscy rzucili się jak małe dzieci. Wszyscy złożyli mi życzenia, nawet ci których nie znałam i widziałam pierwszy raz na oczy.
 Gdy impreza się zaczęła wszyscy bawili się doskonale. Marcel poprosił mnie do tańca, przeszło mi już, był tylko moim dobrym kolegą dlatego się zgodziłam.
-Jak tam impreza -spytałam Marcela.
-Coś niesamowitego
-A jak prezenty?
-Trafione, szczególnie ten różowy wibrator -zaśmiałam się.
-A kiedy wyjeżdżacie? -spytał Marcel
-Wyjeżdżamy za tydzień po powrocie od rodziny Żanety.
-Przepraszam że wam przeszkadzam, ale muszę porwać na chwilę Lenę- usprawiedliwiała się.
-Ok. -zgodził się Marcel.
Żaneta chwyciła mnie za rękę i ciągnęła mnie do kuchni.
-Słuchaj jutro wyjeżdżamy o 08.00 -oznajmiła.
-Tylko tyle chciałaś mi powiedzieć? -stałam z pogardą.
-No tak -odpowiedziała.
-Aham –szłam w stronę bawiących się.
-Czekaj -chwyciła mnie za nadgarstek.
-Co chcesz -syknęłam.
-Chcę Ci tylko oszczędzić cierpienia i nie potrzebnych łez -mówiła z nie winnymi oczami. Te oczy od razu sprawiały że się nie dało na nią gniewać.
-Dziękuję ale niepotrzebnie -przytuliłam mocno Żanetę.
-Co tam -pytał Tomek.
-A właśnie Tomek muszę z tobą porozmawiać -oznajmiła Żaneta zabierając Tomka, a ja usiadłam do stołu i wzięłam piwo, no bo w końcu byłam prawie dorosła. Po 30 minutach siedzenia Żaneta dalej rozmawiała z Tomkiem, Kasandra zniknęła gdzieś z nie znajomym kolesiem z którym wcześniej tańczyła, martwiłam się bo ona była mocno piana. Zachciało mi się siku więc wstałam i poszłam do łazienki a tam zastałam Kasandrę z tym kolesiem. Koleś całował Kasandrę, która była najwidoczniej pod wpływem narkotyków bo po alkoholu była by świadoma i by nie traciła przytomności. Gdy mnie zobaczył ten koleś puścił Kaśkę, puszczając ją, Kaśka runęła na podłogę, podeszłam do niej i zaczęłam ją szturchać by popatrzyła na mnie. Kaśka spojrzała na mnie swoimi nieobecnymi oczami, wtedy wiedziałam że jest pod wpływem czegoś. Na szczęście zwróciła te świństwo, po tym robiło się z nią coraz lepiej,  pomogłam jej usiąść na kiblu i poszłam po Tomka.
-Tomek słuchaj Kasandra za mocno się upiła, wymiotowała weź ją do domu- wtrąciłam się w rozmowę.
-A gdzie ona jest? -spytał wystraszony Tomek.
-W łazience -oznajmiłam.
Tomek poszedł to łazienki po jakimś czasie gdy z Kasandrą było lepiej, opuścili imprezę.
Po wyjściu Tomka nagle wszyscy zaczęli wychodzić. Po godzinie nikogo nie było, a my zaczęłyśmy ogarniać pokój. Była 21.00 ogarnęłyśmy calutki dom i usiadłyśmy na kanapie wykończone.
-Czemu okłamałaś Tomka, że Kasia za mocno wypiła -spytała Żaneta.
-Jakiś koleś podał jej tabletkę gwałtu, ale w czas weszłam do łazienki -odpowiedziałam.
-A czemu nie powiedziałaś tego Tomkowi -spytała.
-Nie chciałam go martwić -odpowiedziałam wstając z kanapy.
-Gdzie idziesz? -spytała przyjaciółka.
-Idę pod prysznic a potem spać -oznajmiłam.
-A co z prezentami -spytała.
-Jutro je rozpakuje -oznajmiłam wchodząc do łazienki.
Kąpałam się jak zwykle, czyli dość długo. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do pokoju, Żaneta poszła pod prysznic a później zrobiła to samo.
Wstałam o świcie czyli gdzieś tak o 07.30. rozpakowałam prezenty, i zaczęłam się pakować. O 08.00 wstała Żaneta zrobiła naleśniki na śniadanie a później poszła się spakować. Gdzieś tak o 09.30 byłyśmy ubrane, umalowane i gotowe na szalony weekend w domu Żanety. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć a za nimi stał...

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 2

Perspektywa Żanety

Kilka miesięcy później

Przyjechałam do akademika bardzo późno. Ale to i tak mimo późnej godziny, moja Lena wstała tylko po to by się z tobą przywitać.
-Hej- przywitała się miło.
-Hej- odpowiedziałam z entuzjazmem, odkładając torby i przytulając się mocno.
-Jak tam droga?-spytała.
-Dobrze- uśmiechnęłam po czym rozciągnęłam swoje zastałe mięśnie.
-Widać że jesteś zmęczona, może zrobię Ci herbaty- zaproponowała.
-Oo... jaka jesteś miła, tylko o tym marzyłam- odpowiedziałam z zachwytem.
-To leć się ogarnij, a przy herbacie opowiesz mi wszystko ze  szczegółami-zaśmiała się.
-Aha... więc to taki był twój plan- roześmiałam się. -Dobra ja lecę pod prysznic bo śmierdzę gorzej niż chłopak prosto z  siłowni-zażartowałam.
-Weź ja nic nie czuję- opowiedziała.
Poszłam pod prysznic, a w tym czasie Lena przygotowywała herbatę.
Wyszłam z łazienki w seksownej piżamce, którą kupiłam nie dawno.
-Choć jest już herbata- oznajmiła.
Wzięłyśmy herbaty i usiadłyśmy w salonie.
-No więc, opowiadaj jak było-dopytywała.
-A jak miało być, normalnie-odpowiedziałam.
-Tylko tyle?-spytała z niedowierzaniem.
-Nie.
-No to opowiadaj- Odpowiedziała.
Po całej nocy gadania i opowiadania nastał ranek. Była 07.40, obudziłyśmy się i popatrzyłyśmy na zegarek, od razu postawiło to nas na nogi i biegałyśmy po domu. Na szczęście spóźniłyśmy się tylko 5 min. na zajęcia. Na przerwie podeszli do nas kumple i nasunął mi się pomysł, ucieknięcia z lekcji, bo i tak jest już praktycznie koniec roku szkolnego, więc nauczyciele nic nie zrobią. Uciekłyśmy z ostatnich 3 lekcji i poszłyśmy do parku w umówione miejsce. Gdy tam dotarłyśmy nikogo tam nie było więc usiadłyśmy na ławce i plotkowałyśmy, no bo przecież za mało się nagadałyśmy w nocy.
Po 10 min. pojawili się chłopacy z jakimiś dwoma laskami.
-Hej- przywitali się.
-Hej- odpowiedziałyśmy.
-To jest Kasia, to znaczy Kasandra.- przedstawił nam nieznajomą Tomek.
- A to jest Krystiana-Zrobił to samo Marcel.
Patrzyłam na Lenę.
-On ma prawo być szczęśliwy- odpowiedziała.
Ale ja wiedziałam że i tak jest jej przykro.
Po jakimś czasie pogawędki Tomek zaproponował pójście do kina, wszyscy byli za tym pomysłem więc poszliśmy do kina na jakiś horror.
Weszliśmy na salę kinową i zajęłyśmy miejsca wyznaczone na bilecie. Siedziała Lena, ja, Krystiana, Marcel, Kaśka i Tomek.
W czasie filmu Krystiana strasznie kleiła się do Marcela a Lenę szlak trafiał, widziałam to ja i Tomek, aż w pewnym momencie nie wytrzymała i wyszła z sali kinowej. Tomek pokazał mi abym szła za nią, a ja wystrzeliłam jak z procy, natomiast Marcel dalej zajmował się swoją Krystianą, nic go nie obchodziło, że rani tym osobę, którą niegdyś kochał.
Wyszłam przed kino i zobaczyłam siedzącą na ławce Lenę.
-Hej co się dzieje?
-Nie wiem nie jesteśmy razem już od dawna, ale ciągle jestem o niego zazdrosna- odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Wiem co czujesz. Czas leczy rany- Powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
Po chwili pojawił się Tomek.
-A co ty tutaj robisz?- Spytała Lena.
-Przyszedłem zobaczyć co się stało- odpowiedział.
-Jest już Ok. A gdzie Kasia?- spytałam
-O jacie została sama w kinie, ja lecę.- odpowiedział i pobiegł.
Przed samymi drzwiami zatrzymał się i wrócił.
- Tylko przyjdźcie zaraz- powiedział.
- Ok zaraz przyjdziemy, biegnij, już- Odpowiedziałam śmiejąc się.
Po 15 min. wróciłyśmy na film, Krystiana już nie kleiła się do Marcela, więc Lena mogła spokojnie oglądnąć film. Wróciłyśmy z Leną do domu o 15.00 i szykowałyśmy się do pracy. Ogarnęłyśmy się w miarę szybko i ruszyłyśmy do Kawiarni w której pracowałyśmy.
Było dużo klientów, ale dałyśmy radę. W tej Kawiarni pracowało ok. 15 ludzi, razem z nami. wszyscy byli spoko, oprócz sprzątaczki Krysi, ona była taka sama jak Krystiana, a miała może z 35 lat. natomiast była tak samo jędzowata i tak samo przebiegła jak Krystiana.
Po odwaleniu całej naszej roboty, poszłyśmy do szefowej.
-Dzień dobry- przywitałyśmy się nie pewnie.
-Ooo... witajcie dziewczynki, co się stało. Jeśli chcecie podwyżki to nie da rady. -powiedziała Szefowa.
-Nie, nie przyszłyśmy, by prosić Szefową o podwyżki- Powiedziała Lena.
-No to w czym jest problem?- Spytała uprzejmie Kobieta.
-No bo pchałybyśmy wyjechać na wakacie za granicę do mojej siostry.- Powiedziała Lena.
- A na ile chciały byście wyjechać?- Spytała zadumana Szefowa.
-Chciałybyśmy na całe wakacje.- Oznajmiłam.
-Ahm...- odpowiedziała Szefowa.
-No to jak?- Spytała Lena.
-No to dziewczyny zrobimy tak... Znajdziecie na swoje miejsca jakieś sprytne dziewczyny i możecie jechać.- Oznajmiła Szefowa po krótkim namyśle.
-Dziękujemy, jest Pani najlepszą Szefową na całym świecie- Wykrzyczałam z radości.
-Wiem- odpowiedziała Szefowa śmiejąc się.
Wracając do domu myślałyśmy kogo by tu wziąć na nasze miejsca.
-Może Kaśkę?- zaproponowałam.
-Ooo... i to jest to, a ja kogo bym wzięła?- zastanawiała się Lena.
-Hmm... może Domę?
-Ooo... ty to masz łeb.-zaśmiała się Lena.
Doma to nasza koleżanka ze szkoły jest w naszym wieku, ale uczy się w innej klasie.
- No to dobra ty dzwoń do Domy, a ja do Kasandry.
- Ok.
Usiadłam na ławce i czekałam aż Kaśka odbierze telefon.
-No Hej.
-Hej.- odpowiedziała uprzejmie Kasandra.
-Masz czas pogadać ze mną?-zapytałam nie pewnie.
-Tak jasne- odpowiedziała
-Słuchaj jest taka sprawa. Czy byś chciała pracować w czasie wakacji za mnie?
-Tak, jasne czemu nie. Pieniądze są zawsze potrzebne- odpowiedziała.
-Nie wiesz jak się cieszę, bo mnie w czasie wakacji nie będzie, Leny też i szukamy zastępstwa na nasze miejsca.
- Ok a gdzie się wybieracie? No i od kiedy zaczynam?- spytała.
- Jedziemy w świat-zaśmiałam się. - A zaczynasz za 2/3 tygodnie zadzwonię jeszcze do ciebie czy coś i Ci dokładniej powiem, ok?
-Ok.
-Dobra to tylko tyle chciałam, papa -pożegnałam się i rozłączyłam.
Wstałam z ławki i poszłam w stronę Leny która też się rozłączyła.
-I jak? - spytałam.
-Tak Doma będzie za mnie pracować- skakała ze szczęścia.
-U mnie też. Haha... jedziemy na wakacje- obie skakałyśmy ze szczęścia.
-Dobra idziemy do domu, jestem wykończona.
-No ja też- odpowiedziała Lena.

Dwa tygodnie później

Nie długo będą moje urodziny z czego się bardzo cieszę, wreszcie będę prawie pełnoletnia. Nic się nie zmieniło, wszystko jest po staremu Marcel jest dalej z Krystianą, która jest straszną suką. Tomek jest nadal z Kaśką, która mimo że ma fioletową głowę to jest spoko, nawet zaprzyjaźniłyśmy się z nią.
Wyszłam z Leną na miasto by kupić sobie jakieś ciuszki na koniec roku szkolnego. Chodziłyśmy po sklepach dobrą godzinę, aż nogi nas rozbolały od chodzenia w szpilkach, więc poszłyśmy do kafejki by odpocząć. Wchodząc do kawiarni zobaczyłyśmy fioletowe włosy i od razu wiedziałyśmy że to jest nie kto inny jak Kaśka. Podeszłyśmy do stolika, przy którym siedziała Kaśka z Tomkiem.
-Ooo... widzę że wy też na zakupach?- zaśmiałyśmy się.
-No niestety tak- Odpowiedział ponuro Tomek.
-Oj weź nie było aż tak źle, szybko się uwinęłyśmy w niecałą godzinę.
-Co?!- Zrobiłyśmy wielkie gały. - Wy zrobiliście zakupy w nie całą godzinę?! My chodzimy przez 2 godziny i nic nie możemy kupić.- opowiedziałyśmy z wielkim szokiem.
-Haha. To trzeba wiedzieć gdzie szukać- Zaśmiała się Kasia.
-To pokarz nam- odpowiedziała Lena.
Kasia zaprowadziła nas do sklepu i od razu znalazłyśmy to czego szukałyśmy.
-Jesteś wielka, I love you- zaśmiałam się i dałam buziaka Kaśce.
- Oj tam, nie przesadzaj- zarumieniła się Kasia.
-Już nie bądź taka skromna- Odpowiedziała Lena.
-Ej dziewczyny, mam darmowe bilety do kina na komedię-pochwalił się Tomek.
- Do kiedy te bilety?
- Do dziś, na godzinę... 13.00- Opowiedział.
-Ej to za 00.40 min.- Opowiedziałam.
-No to już ruszamy- Poganiał nas Tomek.
Ruszyliśmy w stronę kina, które było oddalone 500 metry od centrum Handlowego. Przebiegłam gdzieś 100 metry i zdjęłam szpilki [...] bo nie mogłam biec, po chwili zauważyłam, że Lena zrobiła to samo. Dobiegliśmy do kina w ostatnią chwilę.
Jakimś cudem dotarliśmy do kina. Kupiliśmy popcorn i weszliśmy do sali kinowej.
Film był bardzo wesoły, śmialiśmy się cały czas.
Wróciliśmy do akademika o 16.00, film trwał 2 godz. ale potem jeszcze w 5 powłóczyliśmy się po mieście, doszedł do nas jeszcze Marcel, dzięki Bogu bez tej jędzy Krystiany.
Kiedy wróciłyśmy do domu odłożyłyśmy torby z zakupami, byłyśmy bardzo zmęczone. Lena poszła pod prysznic a ja przygotowałam nam kolację.
-Lena chodź, kolacja na stole- krzyknęłam.
-Czego się drzesz, słyszę- odpowiedziała Lena wychodząc z łazienki.
-Jestem padnięta- oznajmiłam siadając na krześle.
-Ja też- odpowiedziała Lena.
-Jeszcze jutro ten koniec roku, masakra.
- A żebyś wiedziała, ze tak i jeszcze będzie ta łajza Krystiana- odpowiedziała Lena.
-A weź nawet nie wspominaj o niej, na samą myśl rzygać mi się chce- odpowiedziałam z pogardą.
-Dobra ja lecę pod prysznic.
-A ja ogarnę po kolacji- oznajmiła Lena.
-Ok, a potem pogadamy jeszcze.
-Tylko tak szybko bierz ten prysznic a nie jest zawsze pół godziny.
-Oj tam, weź nie przesadzajmy- zaśmiałam się wchodząc do łazienki.
Brałam prysznic 15 min. Lena zaczęła bić brawo za pobicie rekordu w moim jak na razie najkrótszym czasie zażywania kąpieli. Siedziałyśmy jeszcze trochę przed telewizorem, gdzieś tak o 21.00 poszłyśmy spać, konałyśmy ze zmęczenia.

Tydzień później

Koniec roku miną byłam ubrana w białą koronkową sukienkę która była plisowana a Lena w białej z rękawkami sukience z półokrągłym czarnym kołnierzykiem.
Lenie już przeszła zazdrość o Marcela i miała wszystko gdzieś, puki Krystiana nie zaczęła dowalać Lenie. Lena po pewnym czasie nie mogła już tego wytrzymać i podeszła do Krystiany.
-Słuchaj Krystiana, gówno mnie to obchodzi że chodzisz z Marcelem, jeśli on Cię kocha to ok, jego sprawa, lepiej przestań pogrywać i robić z siebie Bóg wie kogo bo i tak nic nie pojmiesz bo jesteś zbyt tępa, rozumiesz?- Odpowiadała ze swoistym spokojem.
-Tak jasne, zgrywasz takiego cwaniaczka, to pokaż na co Cię stać!- Skakała z ryjem Krystiana.
-Gówna nie będę ruszyła, bo zacznie śmierdzieć. Jeszcze złamiesz sobie tipsa i będą z tego same problemy- Odpowiedziała Lena.
-Gówno mi zrobisz- cwaniaczkowała Krystiana.
-Czasem żebyś się nie zdziwiła, suko- wtrąciłam się.
Krystiana się trochę zmieszała i zamknęła swoją obrzydliwą gębę.
-Nareszcie zamknęła ryj- zauważyła Lena.
-Haha...- zaśmiałam się.- Dobra dzwoń do Dominiki, a ja pogadam z Kasandrą o pracy.
-Ok-odpowiedziała i poszła przed nami.
-Kasia słuchaj zaczynasz za 2 tygodnie, Szefowa będzie chciała z tobą pogadać, ale to miła kobieta więc będzie dobrze. Dostaniesz fartuszek i strój.- zwróciłam się do Kasandry.
-Ok spoko.- odpowiedziała.
Lena w tym czasie zadzwoniła do Domy by to samo powiedzieć. 
Po zakończeniu roku poszliśmy do lodziarni na lody, musieliśmy spędzić ten dzień razem.
Urodziny spędziłam w gronie przyjaciół i kolegów ze szkoły. Marcel po tej akcji pod szkołą zerwał z Krystianą, a ta obiecała mu zemstę, suka. Impreza skończyła się o 2 w nocy, dostałam od Tomka 17 klapsów w tyłek, bo ile lat tyle klapsów.
A prezentów trochę miałam.

Lena 17 lat.
(opis w zakładce Bohaterzy)

Marcel 18 lat
(Opis w zakładce Bohaterzy)

Krystiana 18 lat.
(Opis w zakładce Bohaterzy)

Tomek 18 lat.
(Opis w zakładce Bohaterzy)

Kasandra 18 lat.
(Opis w zakładce Bohaterzy)

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 1

Rozdział 1
To był wieczór szykowałam się na imprezę kończącą rok szkolny, wtedy też miałam widzieć po raz ostatni swoją całą klasę. Bardzo się cieszyłam że wyjeżdżam daleko do nowej szkoły i do nowego życia.
Była 21.00 i wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi i głos wołający mnie, to była Angelika moja ’’przyjaciółka’’.
Byłam z nią w klasie siedziałam prawie na każdej lekcji. Była cała moja na lekcjach ale na przerwach miała mnie w dupie. Bolało mnie to i wiele nocy nie przespałam. Ona zmieniła się pod wpływem innej ‘’przyjaciółki’’. Cierpiałam tak od 1 klasy gimnazjum, aż do teraz. Teraz wszystko miało się zmienić oczywiście na dobre, dlatego wyjeżdżam by zacząć wszystko od nowa, zapomnieć o tych wszystkich problemach, o morzu łez i bólu.
Przyjechała mnie zabrać na imprezę ze swoim chłopakiem
Wpadła do mojego pokoju zdyszana.
-Hej- przywitała się wpadając do mojego pokoju.
-Hej- przywitałam się kończąc makijaż.
-Weź  tak się nie strój jesteś i tak ładna- odpowiedziała z uśmiechem.
-Ta jasne- odparłam z wyrzutem pakując potrzebne rzeczy do torebki.
-No chodź bo się spóźnimy- poganiała.
-No już, tylko muszę skoczyć się pakować i powiedzieć dla mamy że wychodzę.
-A gdzie ona jest?
-Tam co zwykle, w kuchni. Nie widziałaś jej? -Spytałam.
-Nie, nie widziałam jej… Dobra chodź szybciej. Ty to zawsze musisz długo się ogarniać- Kręciła głową.
-Oj tam, weź nie przesadzajmy -zażartowałam.
Zbiegłyście na dół do kuchni by poinformować mamę o wyjściu.
-Hej mama ja już lecę nie wiem kiedy wrócę- poinformowałam.
- Ok, dobrze- odpowiedziała.
-A co Magda jest taka obrażona? -Spytała.
Magda to moja o 3 lata starsza siostra, jest okropna, wredna, wstrętna, a do tego sknera, nikt jej nie lubi z moich znajomych, jest po prostu tak zapatrzona w siebie i w swoje umiejętności, że nikt nie umie zrobić tego lepiej niż ona.
-A weź szkoda gadać. Wkurzyła mnie od samego rana -odpowiedziałam. -Przyszła dziś z rana i oznajmiła, że muszę posprzątać w domu bo ona nie zamierza, a doskonale wiedziała że dziś mam imprezę i muszę jechać do fryzjera i  zrobić makijaż
-U mnie też nie jest kolorowo.
-Co tam znowu twoim rodzicom się nie podoba?
-Wszystko. Nie podobało im się to że Eryk zwozi mnie na imprez, nie podoba im się to, że on po nas przyjeżdża.
Pokiwałam przecząco głową i wsiadłyśmy do samochodu, tego już w ogóle nie dało się skomentować, po prostu brakowało słów.
-Nie dało się dłużej?- spytał żartobliwie Eryk.
-No, niestety nie- odpowiedziałam z uśmiechem.
Dotarłyśmy na imprezę po 10 minutach, przed czasem. Byłyśmy jednymi z pierwszych gości więc pomogłyśmy w ustawieniu talerzy i innych drobiazgach. Nim się obejrzałyśmy było coraz więcej osób i impreza się zaczęła.

Była 4.00 nad ranem Angela zadzwoniła po chłopaka by przyjechał po nas, byłyśmy kompletnie wyczerpane.

Pierwsze dni wakacji zapowiadały się ciekawie, ponieważ kolejnego dnia też była impreza tyle że plenerowa. Na nią mieliśmy jechać dopiero po wyspaniu się i spakowaniu, gdyż jedziemy tam na kilka dni. Angela z Erykiem mieli swoje rzeczy w samochodzie a ja miałam schowane by mama nie widziała, bo by później gadała chciałam jej i sobie tego oszczędzić więc wolałam ją postawić pod faktem dokonanym. Przyjechaliśmy do mojego domu.  Angelika chciała jechać z Erykiem do niej, ale jak się pokłóciła z rodzicami o niego to bała się wracać, dlatego zaproponowałam by zostali u mnie, ale pod warunkiem, że Eryk śpi na podłodze, bo było by to samo co u Angeli w domu, gdyby moja mama to zobaczyła.
Była 8.00 obudził mnie dzwoniący telefon. Odebrałam dopiero kiedy wyszłam z pokoju dzwoniła moja kuzynka, ale gdy tylko usłyszała mój głos przeprosiła zakończyła rozmowę, po skończonej rozmowie dalej poszłam spać. Na szczęście nie obudziłam nikogo swoją rozmową.
Spaliśmy tak do 11.00, niestety tylko do 11.00 bo obudziła nas moja mama, nie wiedziała że u mnie śpi Angela a co dopiero mówić o jej chłopaku. Mama była w szoku widząc to, ale wytłumaczyłam dlaczego Angelika spała z chłopakiem i się uspokoiła, to był dobry moment więc wspomniałam o biwaku na działce. Mama nie miała innego wyjścia jak tylko się zgodzić.
Musiałam się przebrać z Angelą, wykorzystałyśmy moment w którym Eryk poszedł do łazienki. Ubrałam się w szorty dżinsowe i luźną koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii. Angeliki strój był nieco podobny z wyjątkiem topu.
 Pojechaliśmy odwiedzając jeszcze sklep po drodze bo niestety imprezowiczom zabrakło jedzenia i alkoholu.

Kilka dni później


Wybawiłam się tam za wszystkie czasy, ostatniego dnia imprezowania poszłam się przejść by pomyśleć, wtedy uświadomiłam sobie jak będzie mi tego brakować i wtedy popłynęły mi łzy.
 Angelika akurat natrafiła na ten moment więc zaczęła się dopytywać co się stało.
To było trudne, bo ona nie była już moją przyjaciółką, chodź chyba ja dla niej wciąż  byłam, nie wiem, nie obchodziło mnie to. Po prostu było mi trudno znów jej się zwierzać, bo nie byłam pewna czy nie mówi tego dla kogoś innego. Pomimo moich obaw powiedziałam dlaczego się rozpłakałam. Jej reakcja była taka jak się spodziewałam, przytuliła mnie i zaczęła pocieszać, po czym się ogarnęłam i wróciłyśmy do wszystkich imprezowiczów by się spakować.
-Ooo... i są nasze zguby-krzyknął Eryk.
-No to co zbieramy się- zaproponowała Angela spoglądając na mnie.
-No trzeba będzie- Powiedziałaś spuszczając głowę.
-Ej, co się dzieje- spytał Eryk.
-Wiecie jak mi będzie was brakować? -powiedziałam. –Po wakacjach jadę do Białegostoku, a wy zostaniecie tutaj.
- Będziemy Cię odwiedzać- pocieszyła Angelika.
-Ehe ta jasne- pomyślałam.
Z wielkim trudem pożegnałam się ze wszystkimi, bo nie byłam pewna czy się jeszcze z nimi spotkam zanim wyjadę. Angelika z Erykiem odwieźli mnie do domu.


Dwa miesiące później


Właśnie za kilka godzin jadę do nowego życia byłam bardzo podekscytowana a za razem przestraszona bo nie wiedziałam jak sobie poradzę sama w tak dużym mieście. Właśnie pisałam listy do siostry, rodziców, w których opisałam to co mnie bolało, przelałam na nie cały swój smutek.
Ulżyło mi gdy to zrobiłam, przez tyle lat dusiłam to wszystko w sobie a teraz wreszcie wszystko ujrzy światło dzienne. Zasnęłam dość szybko.
Przebudziłam się o 03.00 i ubrałam się wygodnie ale też stylowo. Walizki zniosłam nisko koło drzwi, umalowałam się, zjadłam śniadanie, położyłam listy na stole w kuchni. Ustaliłam z rodzicami że Angelina mnie z Erykiem odwiezie.
 Gdy tylko usłyszałam samochód wjeżdżający na podwórko, szybko założyłam kurtkę i trampki.
Usłyszałam smsa od Angeliki, wyszłam nie zastanawiając się.
-Jak tam?- dopytywała się przyjaciółka.
-Dobrze –uśmiechnęłam się.
-No to chodźcie, jedziemy- poganiał Eryk.
Popatrzyłam ostatni raz na dom i na okolicę.
-Do widzenia -powiedziałam cichutko, uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu. Całą drogę jechałam patrząc w okno, nie odzywałam się. Byłam z jednej strony szczęśliwa bo się wreszcie uwolniłam od rodziny a z drugiej smutna bo to mój dom, ja tu się urodziłam i wychowałam.
Zajechaliśmy na peron, gdzie stał mój już pociąg.
 Żegnając się z Angeliką łzy leciały mi jak groch.
-No to czas się pożegnać -powiedziałam ze łzami w oczach.
-No tak -odpowiedziała Angela spuszczając głowę.
Podeszłam przytulając ją bardzo mocno.
-Nie smuć się, przecież masz przy sobie drugą lepszą przyjaciółkę -powiedziałam z ironią.
-Ale to nie to samo, ja cię znam od kołyski a ją od podstawówki -mówiła ze łzami w oczach.
-Nie wygłupiaj się będzie dobrze. Trzymaj się
-Ok, ty też.
-Zawsze możesz na mnie liczyć.
-Ty też, pamiętaj siostro -powiedziała.
Zaszokowała mnie, że powiedziała do mnie ''siostra'', gdy to usłyszałam coś we mnie pękło. Stałyśmy tak tuląc się i płacząc jeszcze dość długo. Z trudem odkleiłam się od niej. Nadszedł czas na Eryka.
-No to co Panie Eryku, opiekuj się i kochaj mocno Angelikę, bądź przy niej i musisz mi coś obiecać-mówiłam tuląc się do niego
-Słucham ciebie Panno Żaneto- odpowiedział.
-Zastąp mnie. Bądź przyjacielem dla Angeli- odpowiedziałam patrząc głęboko w oczy Eryka.
-Możesz być tego w 100% pewna- odpowiedział z uśmiechem. Przytuliłam się po przyjacielsku i miałam zamiar iść ale jeszcze raz przytuliłam się z przyjaciółką. Wchodząc do pociągu i usiadłam koło okna patrzyłam na nich ze łzami w oczach, pomachałam do Angeliki wtedy Angelika rozpłakała się, a Eryk widząc to przytulił ją bardzo mocno. Pociąg ruszał a ja płakałam coraz bardziej, pomachałam ostatni raz na pożegnanie i zniknęłam gdzieś w oddali.

Początek Historii

Dream Htory

Żaneta po trudnym dzieciństwie i po trudnym związku staje na nogi, próbuje uporać się z przeszłością, ale czy uda się ją zostawić za sobą?
Co się stanie gdy pojawi się Harry, który będzie walczył o jej względy, czy Żaneta poradzi sobie i zacznie nowe życie? Czy miłość okaże się silniejsza od strachu?
Jakby się to nie skończyło Żaneta nie jest sama, ma przyjaciół Lenę, Tomka, Dominikę, którzy pójdą za nią w ogień oraz ze wzajemnością, ale z tym co siedzi w jej głowie musi sama sobie poradzić, niestety to nie jest takie proste bo wciąż napotyka wiele przeszkód na drodze do upragnionego szczęścia. Wiele sytuacji, ludzi utrudnia jej to. Żaneta nie jest świadoma tego ile przed nią trudnych przeżyć, ale nie jest również świadoma tego ilu ludzi kibicuje jej i ją wspiera.
Przekonaj się jak zakończy się trudne życie Żanety, oraz jej przyjaciół których traktuje jak rodzinę, gdyż rodziny nigdy nie miała.
 Lena, Tomek i Dominika najważniejsze osoby w życiu Żanety, przekonaj się jak ich historia się zakończy.


Miłego czytania


Fanest