sobota, 29 marca 2014

Rozdział 93

Perspektywa Harrego


Nie rozumiałem zachowania chłopaków a w szczególności Janet. Ja wiem jak było między mną a Taylor ale mimo wszystko była moją przyjaciółką i musiałem dla niej pomóc, szczególnie w takiej sytuacji...
Po spotkaniu jej na schodach byłem bardzo ciekawy co się wydarzyło, że Taylor znalazła się na naszych schodach. Nikt wtedy nie istniał dla mnie, co spowodowało że zająłem się Taylor i przestałem zauważać Jan. Jan przypominała o swoim istnieniu, robiła to dobitnie, choć wcale nie musiała bo to że Taylor pochłaniała większość mojej uwagi nie znaczy że Jan przestała dla mnie być ważna, tylko Taylor potrzebowała mnie bardziej niż ona. To było zrozumiałe, gdyby coś takiego się przydarzyło dla Leny, Janeta tak samo by postąpiła.
Chciałem porozmawiać z Taylor, chciałem się dowiedzieć co się stało, lecz w salonie nie uzyskaliśmy prywatności, więc poszliśmy do mojego i Jan pokoju. Taylor płakała mi na ramieniu, widać było że bardzo cierpi. Nie wiedziałem jak jej pomóc. Zaproponowałem aby została kilka dni u nas, póki nie dojdzie do siebie. Tay od razu się zgodziła.
Liam się zgodził ustąpić swój apartament, to była prośba Tay ona wybrała pokój Liama, a ja nie miałem nic przeciwko temu.
Było dość późno kiedy Taylor poszła do "swojego" pokoju, a ja mogłem pójść na dół coś zjeść bo byłem strasznie głodny.
Odgrzałem sobie obiad w mikrofalówce, usiadłem w kuchni i zacząłem jeść. Po chwili zorientowałem się że drzwi do salonu, które zawsze są otwarte były zamknięte, nie wiedziałem dlaczego, prawdopodobnie Liam tam spał.
Odłożyłem talerz do zmywarki, zmywarka była cała zapełniona brudnymi naczyniami, więc wyjąłem pudełeczko z szafki z kapsułkami do zmywarki, wziąłem jedną a resztę włożyłem z powrotem. Kapsułkę umieściłem w odpowiednim miejscu, zamknąłem drzwiczki zmywarki i wcisnąłem przycisk start. Zajrzałem do salonu by sprawdzić kto tam dokładnie śpi.
Wyjrzałem przez uchylone drzwi, na kanapie spały dwie osoby, Liam z ... . Nie mogłem rozpoznać kolejnej osoby, po chwili przypatrywania się zauważyłem że jest to Janet. Wycofałem się, zamknąłem drzwi i poszedłem na górę, nie wiedziałem co mam myśleć, byłem zły a zarazem przygnębiony, przecież Jan ma swoje łóżko na górze. Nie potrzebnie zaglądnąłem.
Ta sytuacja która zaistniała nie dawała mi spokoju, już od godziny próbowałem zasnąć i nic, cały czas w  głowie miałem Janet, myślałem o niej i o tej pewnej sprawie związanej z Janet i z Zaynem, no i oczywiście ze mną.
Udało mi się dopiero zasnąć o 4.00 nad ranem.

Tydzień Później

Perspektywa Janet


Taylor wciąż z nami mieszka, atmosfera w domu była bardzo napięta, każdy chodził jak struty. Dominika kilka razy pakowała się i rozpakowywała, Niall chodzi cały czas zdenerwowany, Zayn jest cały czas przygnębiony, Liam jest niewyspany, a ja? Ja jestem zdołowana, niewyspana. Wszyscy najchętniej by się wyprowadzili i zostawili Taylor z Harrym samych, niech Harry siedzi w tym cyrku i dalej niech się daje wciągać w głupią grę, jaką wymyśliła kukła. Wszyscy wiedzieli że kukła coś kręci i coś kombinuje, wszyscy oprócz Harrego, który wierzył w każdą wypowiedzianą przez Taylor historyjkę.
To było chore, Harry zabierał ją do kina, do restauracji, chodził z nią na spacery, a podobno to we mnie jest zakochany...
Harry kompletnie mnie olewał, kilkakrotnie namawiałam go abyśmy gdzieś wyszli oboje, gdzie kol wiek, to albo mu się nie chciało albo miał już plany z Taylor. Bolało mnie to, a jeszcze bardziej fakt że wiązałam z Harrym plany, bo miało być tak pięknie. Niestety patrząc na tą sytuację nie widzę na to szans. Pora się odkochać.
Wzięłam swojego laptopa i zaczęłam szukać domów, do którego mogła bym się wprowadzić. Nie chciałam dużego domu, tylko mały domeczek na obrzeżach miasta, Po bardzo długich poszukiwaniach znalazłam kilka ofert, bałam się zadzwonić i się umówić na obejrzenie domu, a co powiedzieć na ewentualne pytania związane z domem.
Wpadłam na pomysł, napisałam pytania na kartce i z tą kartką poszłam do Liama, który korzystał z okazji i przebywał w swoim pokoju dopóki Kukła z Harrym nie wrócą z lunchu.
-Hej. Liam pomożesz mi? -zapytałam niewinnie.
-Jasne -obdarował mnie promiennym uśmiechem, ale jego twarz pokazywała niewyspanie i zmęczenie. -Siadaj i mów w czym to ja mam Ci pomóc? -powiedział wskazując na łóżko.
Usiadłam i zaczęłam tłumaczyć jakiej pomocy od niego oczekuję.
-Em... Czyli ja mam zadzwonić i się dowiedzieć informacji na temat domu no i ewentualnie umówić się na spotkanie? -zapytał zdezorientowany Liam.
-Ehe... -pokiwałam głową na tak.
-Ok, dla ciebie to zrobię -odpowiedział uśmiechnięty.
Po kilku rozmowach które okazały się wielką porażką, bo te oferty albo były nieaktualne albo domy były za duże, lub zbyt zniszczone, aż w końcu znalazł się cień nadziei.
Liam wypytał o wszystko co napisałam na kartce, domek był idealny, Liam umówił mnie na spotkanie już dziś. Byłam bardzo zadowolona. Miałam adres, niestety Liam powiedział że to ok. 40 minut jazdy w jedną stronę.
-A pojedziesz tam ze mną? -zapytałam.
-Em... Nie mam ochoty -powiedział z grymasem na twarzy.
-Proszę... Boję się sama jechać tak daleko -powiedziałam z powagą w głosie.
-Hahaha... Jeździłaś tutaj sama to i sama tam pojedziesz -powiedział.
-Proszę Cię, wyśpisz się w samochodzie -odpowiedziałam.
-Ok pojadę z tobą, ale ty prowadzisz -odpowiedział.
-Ok, nie ma problemu -odpowiedziałam.
-Daj mi swój GPS to ci wyznaczę trasę -dodał.
Szybko zbiegłam na dół, a następnie wybiegłam na skarpetkach na podwórko, do mojego samochodu po GPS. Kiedy go wyjęłam z powrotem wróciłam do domu i do pokoju Liama.
-Spotkanie mamy dopiero o 17.00, więc mamy jeszcze 5 godz. , za 4 godziny wyjedziemy to zdążymy -mówił rozmarzony.
-4 godziny?! To już muszę się iść, bo nie zdążę.
-Spokojnie, zdążysz -uspokoił mnie Liam. -Jak za 3 godziny zaczniesz się szykować to też zdążysz -powiedział spokojnie Liam. -Proszę trasa wyznaczona -dodał oddając mój GPS po dłuższej chwili.
-Dziękuję -odpowiedziałam z wielkim uśmiechem i cmoknęłam Liama w policzek. Wstałam i zmierzyłam w stronę drzwi.
-A za co to? -zapytał zarumieniony Liam.
-Em... Za wszystko -odpowiedziałam po czym wyszłam z pokoju.

Kiedy równo wybiła 15,00 pobiegłam na górę do pokoju Harrego. Nie zważałam na to, że Harry siedział tam z Taylor, po prostu weszłam i udawałam, że ich nie ma.
Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i zaczęłam przeglądać ubrania, oczywiście jak to ja, zaczęłam sama ze sobą dyskutować, oczywiście po cichu i po polsku. Kilka razy Harry pytał się mnie czy coś mówiłam, za każdym razem zaprzeczałam.
Postanowiłam ubrać miętową sukienkę, do tego biała torebka, miętowe szpilki, no i złota biżuteria. Wzięłam swój kuferek, który dostałam od Daniell, bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po czym ubrałam się, włosy wysuszyłam, zrobiłam sobie makijaż.
Wyszłam z łazienki, Harry się trochę zdziwił na mój widok.
-G-g-g-gdzie jedziesz? -zająknął się Harry.
Podeszłam do niego bliżej. Harry siedział na łóżku ukosem a Taylor leżała na połówce łóżka Harrego.
Uchyliłam się w stronę Harrego i szepnęłam do jego ucha.
-Nie twój interes -odpowiedziałam po czym odwróciłam się i wyszłam z pokoju.
Niestety musiałam jeszcze raz tam wrócić bo w łazience zostawiłam telefon, no i chciałam wziąć ze sobą aparat aby zdjęcia porobić. Szybko weszłam, wzięłam co miałam wziąć, gdy wychodziłam rzuciłam zadziorne spojrzenie na Harrego. Kątem oka widziałam złość wymalowaną na twarzy Taylor, oto mi właśnie chodziło.
Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Liam, wyglądał całkiem normalnie miał na sobie zwykłe jeansy, białą bluzkę z niebieskimi rękawami no i białe trampki z conversea.
-Jedziemy piękna? -zapytał podając mi łokieć.
-Oczywiście przystojniaku –odpowiedziałam uwodzicielsko, lecz to wszytsko było dla żartów.
-Gdzie jedziecie? -zapytała Dominic wychylając zza ściany.
-Później Ci powiem -odpowiedziałam po czym minęliśmy ją i wyszliśmy na zewnątrz.
Wsiedliśmy do samochodu, założyliśmy oboje okulary przeciwsłoneczne i ruszyliśmy wraz ze wskazówkami GPSa. Liam dorwał się do mojej MP5 i zapuszczał kawałki. W ten sposób droga mijała jeszcze milej.

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 92

Perspektywa Liama


Pojechałem z Janet do Councila, aby ją wspierać a w razie czego gdyby Janeta jednak nie mogła sama podpisać papierków bo musi mieć opiekuna byłem w stanie być jej opiekunem i przychodzić na wezwania, na wywiadówki, na dni otwarte, na spotkania rodzicielskie itd. Rozmowa przebiegła lekko, mężczyzna przedstawił listę szkół do których Janeta mogła sobie wybrać, jako że posiada wymaganą wiedzę i odpowiedni wiek zostanie umieszczona w ostatniej klasie, klasie maturalnej. Jako że ten urzędnik był młody nie był pewien czy Janeta nie będzie wymagała jakiegoś prawnego opiekuna, miał zadzwonić i się dowiedzieć, zostawiłem swój numer aby mógł później się ze mną skontaktować. Janeta miała wiele pytań na każde z nich odpowiadał rzetelnie, kiedy wszystko było już jasne wyszliśmy z Counsila i udaliśmy się na kawę.
Weszliśmy do jakiejś kafejki, usiedliśmy zamówiliśmy po kawałku jabłecznika i zimnej herbacie.
-No to teraz Ci trzeba prace znaleźć -odpowiedziałem przerywając ciszę.
-Tylko jak? Jak mój angielski nadal nie jest dobry -odpowiedziała przygnębiona Janeta.
-Spokojnie, damy radę, zobaczmy co w gazecie pisze -odpowiedziałem wstając od stolika i podchodząc do stojaka z gazetami, wziąłem jedna i powróciłem do stolika. Zacząłem przeglądać ogłoszenia. -Ooo... może ekspedientka?
-Nie -odpowiedziała stanowczo Janeta.
-Może listonosz?
-Nie
-No to może rozdawanie ulotek?
-Nie. Daj mi tą gazetę -odpowiedziała wystawiając rękę, oddałem jej gazetę i upiłem łyka zimnej herbaty. -Nieeee... Nie ma dla mnie pracy? -odpowiedziała opuszczając głowę na blat.
-Spokojnie na pewno coś sobie znajdziesz -pocieszyłem ją dotykając jej łokcia.
-Nie znajdę.
Po godzinnej rozmowie i pocieszaniu Janet wracaliśmy samochodem z powrotem do domu, chodź Janeta chciała dłużej zostać na mieście, nie wiedziałem dlaczego bo ona nie chciała mi nic powiedzieć, ale wróciliśmy do domu.
Do Janet telefon zadzwonił od razu wyciągnęła go z kieszeni i odebrała. Po kilku sekundach rozłączyła się.
-Co tam? -zapytałem z uśmiechem.
-Andy jest już w domu, idę po Hope. Idziesz ze mną? -zapytała.
-Eh... No dobra -odpowiedziałem po czym otworzyłem drzwi samochodu.
-Nie jechać, iść -odpowiedziała.
-Iść? -zdziwiłem się. Janeta pokiwała głową na "tak".
Po 30 min. wróciliśmy pod dom, otworzyłem drzwi i wpuściłem Janet do środka, a następnie sam wszedłem.
Janeta wypuściła Hopey z transportera. Kicia od razu pobiegła do salonu. Chwilę później poszliśmy w ślady Hope i również poszliśmy do salonu gdzie było słychać dużo rozmów, śmiechów i krzyków.
-Co tam? -zapytałem zadowolony.
-Janeta twoja niespodzianka jest do dupy-powiedział Niall z grymasem na twarzy.
-Dlaczego, myślałam że wam się spodoba -odpowiedziała z chytrym uśmiechem.
-Bitch please, oddaj ją do sklepu -powiedział Zayn siedzący na podłodze z konsolą i grający z Dominic w GTA.
-Wyjaśni mi ktoś o jaka niespodziankę tutaj chodzi? -zapytałem kompletnie zdezorientowany.
-Nadchodzi -odpowiedziała Janeta spoglądając w tył. Odwróciłem się i doznałem szoku.
Taylor w naszym domu? O tak a żeby tego było mało ma zamieszkać z nami na kilka dni.
-Hej Liam -powiedziała przelotnie uśmiechając się do mnie i zmierzając do kuchni.
-Hej -odpowiedziałem kompletnie skołowany.
-A właśnie, Harry chciał Cię prosić abyś odstąpił mi pokoju na te kilka dni, jak będę tutaj mieszkać -powiedziała uśmiechnięta po czym poszła na górę.
Stałem kompletnie skołowany, zamurowało mnie dosłownie, nie wiedziałem co się dzieje dookoła mnie, buzie miałem otwartą.
-LIAM -potrząsnęła mną Janeta.
-C-c-c-co? -zapytałem skołowany. -Powiedz że to sen -zwróciłem się do Janet.
-To nie jest sen, to była niespodzianka -odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem i usiadła do Dominic na kolana.
-Słaba –odpowiedziałem zniesmaczony.
O 14.00 Janeta zrobiła obiad z Dominic. To było spaghetti, oczywiście Taylor nie zeszła na szczęście na dół, zszedł tylko Harry, wziął dwie porcje jedzenia i poszedł z powrotem na górę, wcale nie spojrzał na Janet, widziałem że przez to posmutniała.
Przy objedzie świetnie się bawiliśmy obgadując i wyśmiewając Taylor, poprawiało nam to wszystkim humor.
Tuż po objedzie Janeta posprzątała z naszą pomocą i wyszliśmy wszyscy na zewnątrz. Janeta wzięła Hope ze sobą, Dominic z Janet siedziały w altance a my kopaliśmy piłkę.
Przed obiadem poszedłem pogadać z Harrym, niestety musiałem ustąpić swój pokój wiedźmie Taylor, wcale nie czułem się z tym dobrze, no ale Harry to jest mój przyjaciel, a czego się nie robi dla przyjaciół. No nic zostaje mi kanapa.

Wieczór


Siedzieliśmy na dole, Niall oczywiście był w kuchni, Malik ze mną grał na konsoli w Fifę a Janeta z Dominic były na górze. Taylor nie zeszła na dół ani razu cały czas siedzą na górze zamknięci w pokoju. To było dziwne, sami w zamkniętym pokoju, może jestem jakiś przewrażliwiony ale oni mogli robić różne rzeczy, które Janet by się nie spodobały.
Nagle w salonie pojawiły się Janeta z Dominic, były ubrane w sukienki, umalowane, wyperfumowane.
-Gdzie idziecie? -zapytał przeżuwając Niall.
-Na imprezę, żyjmy puki jesteśmy młodzi -zaśmiała się Janeta.
-Same? -zdziwiłem się.
-Nie, idzie z nami Marcel, Lena i jego koledzy -wtrąciła Dominic.
-Dobrej zabawy -odpowiedział Niall po czy powrócił do kuchni.
-Dzięki, idziecie z nami? -zapytała Janet.
Spojrzałem na Zayna a Zayn na mnie.
-Jasne -odpowiedziałem z uśmiechem, po kilku minutach zeszliśmy na dół i w czwórkę poszliśmy na imprezę, a Niall z Hope został w domu, wraz z zabarykadowanymi w pokoju osobami.
Na imprezie był również Andy, że musieliśmy być w tym samym klubie co on, no ale byłem miły, kulturalny i tolerancyjny. Nie wiedziałem że "metal" chodzi na imprezy. Cały czas tańczył z Dominic, dosłownie kleił się do niej, Zayn cały czas pił drinki aby się uspokoić, ale to nie dawało pożądanego efektu. Wreszcie Zayn poszedł odbić, pomimo że nie umie tańczyć jakoś wyginał się na tym parkiecie, natomiast Janeta widać było że się świetnie bawiła, śmiała się i cały czas tańczyła z jakimiś ziomkami. Nim się obejrzałem na parkiecie rozpętał się jakiś konflikt, zaczęli się popychać, szybko ruszyłem do akcji, bo to chodziło o Janet, podszedłem do obu.
-Wyjdźcie stąd jeśli chcecie się napierdalać -odpowiedziałem
-No to chodź -odpowiedział jeden do drugiego.
-No to idziemy -przytakną po czym wyszli z klubu.
Za nim podążył Marcel, bo jeden z nich był jego kumplem, Janeta poszła też, a ja za nią. Wyszedłem z klubu i skręciłem w lewo, przeszedłem kilka metrów po czym jeszcze raz skręciłem w lewo, tam rozgrywała się bójka. Marcel się włączył w bójkę, Janeta stała bezradna, wyglądała jakby za chwilkę miała się rozpłakać, więc podszedłem i ją przytuliłem, po chwili ktoś mnie odtrąciło od Janet, w pewnej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Ukazał mi się jakiś ziomek, od razu poczułem ból na moim lewym policzku, jakiś ziomek przywalił mi, wkurzyłem się. Czułem jak nabieram siły w rękach, odchyliłem się, wziąłem zamach i wymierzyłem dla tego samego ziomka cios prosto w nos, dla niego poleciała krew więc powtórzyłem zamach ale tym razem uderzyłem prosto w policzek, po czym on upadł.
-Zawijamy!!! -krzyknąłem po czym wziąłem Janet za rękę i wybiegliśmy na chodnik a potem szliśmy szybkim krokiem w stronę samochodu. Wsiedliśmy do środka.
-Liam nic ci nie jest? -zapytała lekko przerażona Janeta.
-Nie nic mi nie jest -odpowiedziałem po czym wybrałem numer Zayna i zadzwoniłem. -Zayn wracamy do domu, chodźcie. Czekam w samochodzie -dodałem szybko i się rozłączyłem po dwóch.
Janeta chwyciła mnie za prawą dłoń, którą uderzałem w twarz nieznajomego.
-To jest krew? -zapytała poważnym, opanowanym głosem.
-Tak, ale to nic. Jest Ok. Już jest dobrze -odpowiedziałem z uśmiechem.
Po chwili do samochodu wsiedli Zayn z Dominic, ruszyłem spod klubu z piskiem opon, ruszyliśmy wszyscy w stronę domu.
Całą drogę wszyscy milczeliśmy, po dojeździe, Janeta się przebrała w piżamę i przyszła na dół. Siedziałem na kanapie i oglądałem jakąś komedie.
-Liam pokaż mi rękę -odpowiedziała troskliwym głosem siadają obok mnie, była skierowana twarzą do mnie a nogę miała zgiętą w kolanie a druga była opuszczona na dywan.
Posłusznie podałem rękę, Janeta spojrzała na nią po czym wstała i poszła do kuchni, po chwili przyniosła koszyczek z lekarstwami. Do salonu weszli Zayn z Dominic i zaczęli pytać co się stało, zauważyli że ręka odrobinę mi spuchła tak jak kość policzkowa.
Janeta polała moje kostki, którymi uderzałem, syknąłem z bólu, wtedy wiedziałem że mam rany. Janeta bacznie opatrzyła mi ranę i rękę, a ja w tym czasie opowiadałem ciekawskim co się takiego wydarzyło. W lewej dłoni trzymałem kawałek zamrożonego mięsa, który przykładałem do policzka który był lekko podpuchnięty.
Nie wiedziałem tego że, aby opuchlizna zeszła należy, opuchnięte miejsce odłożyć potłuczonymi liśćmi kapusty i obwinąć je bandażem.
Nadszedł czas snu, Janeta oznajmiła że śpi na kanapie.
-Ja śpię na kanapie -odpowiedziałem.
-Nie, ja śpię na kanapie -odpowiedziała Janeta.
-Nie, ja -odpowiedziałem z poważną minął.
-Nie, ja -odpowiedziała oburzona Janeta.
-Śpijcie razem -odpowiedziała znużona Dominic.
Oboje przytaknęliśmy, ten pomysł był dobry. Poszliśmy na górę po swoją pościel.
Janeta posłała nam kanapę a ja za ten czas wziąłem prysznic. Oboje położyliśmy się spać, było co prawda ciasno, ale daliśmy radę.

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 91

erspektywa Żanety


Po tej akcji z bardzo zabawnym żartem chłopaków przez kolejne dwa dni było cicho. Każdy z chłopków podchodził do nas z szacunkiem i z dystansem. To była dobra nauczka dla nich, teraz już wiedzą że ja jak wybuchnę straty są bardzo duże. Potrafię być miła, przyjacielska ale też potrafię być chamska, szczera do bólu. Tak jak widać nie jestem idealna a nawet nie próbuję być, bo to co we mnie jest wadą jest także zaletą, bo przez to jestem najoryginalniejszą osobą na świecie. Po tym piekle które wydarzyło się 2 lata temu, przez Brajana, wreszcie mogę stwierdzić to że stanęłam na nogi i teraz idę przez życie. Na nieszczęście albo na szczęście spotkałam po drodze Stylesa. To co dotychczas miałam poukładane znów jest rozpierdolone, nie mam pojęcia czy chcę się wiązać z kimkolwiek. Nie mam pojęcia czy chcę być z taką osobą która może mnie rozczarować, zranić, skrzywdzić. Co prawda czuję coś do Harrego, ale nie wiem czy to uczucie zakwitnie we mnie, czy zgaśnie jak płomyk. Nie chcę znów przechodzić tego co przechodziłam przez Brajana, to był jakiś pierdolony horror. Było miło na początku a potem byłam jego własnością, a co najgorsze żyć nie umiałam bez niego funkcjonować , kochałam go całą sobą.
Potem pokazał swoje prawdziwe oblicze, jakiegoś pierdolonego nimfomana.  To było piękne, ten pierwszy raz, on nie nalegał a później chciał więcej i więcej... A kiedy odmówiłam ubliżał, poniżał. Moja psychika jest na prawdę poturbowana. Była słaba dzięki mojej siostrzyczce Magdzie, która ubliżała mi odkąd skończyłam 12 lat do tego momentu puki nie wyjechałam do szkoły. Przez poniżanie, mieszanie z błotem, ubliżanie, dokuczanie, naśmiewanie się zaczęłam po pewnym czasie w to wierzyć a wtedy miałam stan pod depresyjny, krzywdziłam siebie i swoje ciało, miałam myśli samobójcze, okaleczałam się. To była męczarnia, a co najgorsze rodzice mieli i mają na to wyjebane, niestety moja rodzina nie jest taka normalna na jaką wygląda. Mam nadzieję że się to kiedyś zmieni.
Myślałam że szkoła i inne otoczenie pozwoli mi wyzdrowieć, lecz się pomyliłam. Spotkanie Brajana zmieniło moje życie w jeszcze gorsze piekło niż miałam w domu.
Eleonor nadal się nie odzywa do Louisa, w sumie to dobrze że do niego się nie odzywa, zachował się jak cham. Ja rozumiem że się wkurzył na mnie i na Dominikę za tą akcję, ale on też przesadził z chłopakami.
Tak czy inaczej doszliśmy do porozumienia i nikt do nikogo nie miał pretensji każdy każdego przeprosił tylko nie Louis a Eleonor powiedziała że nie pogodzi się z nim puki nas nie przeprosi. Próbowałam powiedzieć jej że nie musi nas przepraszać ale nawet nie chciała słuchać.
Była 14.00 pakowanie dobiegało końca, teraz o wiele trudniej było nam się spakować, samochody już pękały w szwach, a jak jechaliśmy tutaj, w samochodach mieliśmy luz, to jest bardzo dziwne.
-Skończone! -krzyknął Niall pakując ostatnią rzecz do samochodu.
-No to co ruszamy? -zapytał Zayn.
-Jasne, kto jedzie ze mną? -zapytałam.
-Ja -odpowiedziała Dominika przybliżając się do mnie.
-Ja -odpowiedział Liam.
-Ja –powiedziała El.
-A reszta ze mną -oznajmił Harry.
Ostatnim spojrzeniem spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się delikatnie ze smutnymi oczami, było mi smutno bo El bardzo cierpiała i to było widać, tak jak Louis. To była wielka męczarnia, przez nich męczyliśmy się wszyscy.
Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu, podróż przebiegła bez żadnych komplikacji.
El nie chciała jechać jej domu bo tam był Louis, więc pojechała z nami do naszego domu. Po skończonej podróży wszyscy rozpakowaliśmy samochód. W domu jednak znajdował się Louis, który był pewien że w ich mieszkaniu będzie El.
El przeżyła szok kiedy ujrzała Louisa, byłam przy tym i wiedziałam że jak nie zareaguje to El się rozpłacze.
Rzuciłam torbę na ziemię i pociągnęłam El za nadgarstek.  Poszłyśmy szybkim krokiem na górę do pokoju Zayna (bo był najbliżej).
-Co on tutaj robi? Nie miało go tu być -odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Spokojnie, ale teraz macie okazję pogadać- odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Jeśli was nie przeprosi nie mamy o czym gadać -odpowiedziała i usiadła na łóżko Zayna.
-Odpuść, najważniejsze że reszta przeprosiła -odpowiedziałam. -Ja muszę iść, a ty tu zostań -odpowiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
Kiedy zamykałam drzwi od pokoju Malika wpadłam na Harrego.
-O dobrze że cię widzę -powiedział zdyszany. -A tak a właściwie to przepraszam.
-Jest ok, nadal żyję -zaśmiałam się. -Co się stało?
-Musimy pogodzić Louisa z El. Louis jest załamany.
-El też. No to idziemy najpierw pogadać z Louisem.
Rozmowa z Louisem była najtrudniejszą rozmową jaką przeprowadziłam, na szczęście udało mi się go z pomocą Hazzy namówić aby się pogodził z El, obiecał że nas przeprosi w towarzystwie Eleonor.
Wszyscy w czwórkę poszliśmy na górę a następnie do pokoju Zayna gdzie siedziała zapłakana Eleonor.
Cała rozmowa przebiegała bez żadnych zakłóceń, Louis nas przeprosił z Dominiką po czym zostawiliśmy ich samych, a my wróciliśmy na dół, aby pomóc się rozpakować. Po godzinie wszystko było rozpakowane. Niall tak jak reszta zgłodnieli, ale lodówka była pusta. W sumie głód i mnie dopadł, ale zapomniałam o tym kiedy na dół zeszli Louis z El znów zadowoleni i uśmiechnięci jak zwykle. Ten widok był przyjemny jak i uroczy. Louis podziękował nam co bardzo mnie to zaskoczyło, oczywiście pozytywnie.
-Dobra to my nie będziemy wam przeszkadzać i uciekamy, tylko wezwę taxi -oznajmił Louis.
-Ej przecież ja was mogę z Janet podwieźć -powiedział Harry z wielkim uśmiechem, ja na te słowa byłam bardzo zdziwiona, ale nie protestowałam tylko potaknęłam.
Odwiozłam z Harrym El i Louisa do ich mieszkania, byli bardzo zakochani, ten widok był słodki. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu zahaczając o sklep.
Wjechaliśmy na podjazd wysiadając z samochodu ujrzałam dziewczynę, blondynkę która siedziała skulona na schodach, głowę miała opartą o kolana, które były podkulone. Zamknęłam drzwi od samochodu wtedy tajemnicza blondynka ukazała nam swoją twarz, to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg, owa tajemnicza blondynka to nie był kto inny jak Taylor, myślałam że upadnę.
Taylor była zapłakana i od razu rzuciła się na szyję dla Harrego. Próbowałam to zignorować, ale tego się nie dało zignorować. Harry zaczął być troskliwy, objął ją i wpuścił ją do środka, nagle nikt nie istniał tylko ona, gdybym nie odepchnęła dłonią drzwi wejściowych to bym nimi oberwała, bo Harry tak się zajął Taylor że zapomniał że tuż za nimi idę ja.
Weszli do salonu i usiedli na kanapie, nie wiem o czym gadali, bo rozmawiali dość cicho, a ona jąkała się z powodu płaczu. Nie wiele zrozumiałam ale chodziło coś o jej chłopaka, że ją uderzył czy chciał uderzyć jakoś tak.
Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu obok, wzięłam pilot i włączyłam telewizor, ignorując ich.
-Emm… Taylor chodźmy do mojego pokoju tam porozmawiamy w spokoju -odpowiedział zmieszany Harry.
Kiedy wyszli wzięłam książkę, która leżała mnie najbliżej i cisnęłam nią w ścianę tak mocno że jej twarda okładka w którą była obłożona pękła na grzbiecie książki. 
Harry dość długo rozmawiał z nią na górze w jego pokoju, w końcu zszedł do mnie, co prawda sam ale mimo to byłam zła. Niall z zresztą poszli na zakupy a my zostaliśmy w domu.
Nerwowo przełączałam kanały w telewizorze.
-Janeta... Mam do ciebie prośbę... Taylor zerwała z chłopakiem i nie ma gdzie się podziać... Czy mogła by z nami zamieszkać przez kilka dni? -mówił lekko przyciszonym i poważnym głosem.
-A co kukła sama nie mogła zejść? Wstydzi się?... To nie jest mój dom. Zaytaj się managera i chłopaków.
-Ale to ja się pytam ciebie o zdanie... To jest także twój dom.
Przestałam przełączać kanały, spojrzałam na Hazzę który stał przy kanapie.
-To jest twoje decyzja, nie moja... Zrobisz to co chcesz, nic mi do tego. Ja tu tylko mieszkam -odpowiedziałam patrząc głęboko w jego oczy, próbowałam ukryć to że to jest mi obojętne, miałam ochotę się rozpłakać bo Harry mnie olał.
-Zgadzasz się? -zapytał ponownie.
-Zapytaj chłopaków -odpowiedziałam przenosząc wzrok z Harrego na telewizor.
Harry bez słowa wyszedł z salonu a ja nerwowo machałam nogą. Złość kipiała ze mnie.
Gdy nagle złość przelała się we łz.
Przypomniało mi się że miałam iść po Hope, wzięłam telefon i wybrałam numer do Biersacka, minęły dwa sygnały po czym Andy się rozłączył.
-Pewnie jest zajęty -odpowiedziałam sobie w myślach.
Postanowiłam zadzwonić do Leny, chciałam jej się wyżalić i poradzić. Wybrałam jej numer ale również nie odbierała.
-Jak zwykle sama -pomyślałam po czym spojrzałam w kalendarz w telefonie.
-O fuck dziś miałam załatwić sprawę ze szkołą.
Szybko pobiegłam na górę, musiałam się przebrać, umalować. No tak ale jak? Gdzie? Skoro Harry z wiedźmą byli w "naszym" pokoju, bez zastanowienia weszłam do pokoju Zayna. Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i zaczęłam szukać w ubraniach Dominiki czegoś odpowiedniego, po długich poszukiwaniach znalazłam bardzo ciekawe ubrania, które połączyłam w całość. Poszłam do łazienki umalowałam się, włosy przeczesałam.
Wzięłam torbę, spakowałam do niej teczkę z potrzebnymi dokumentami i wyszłam z domu. Na podjeździe minęłam się z Dominiką i resztą.
-Ej gdzie idziesz? -zapytał Niall.
-Em... Muszę załatwić sprawę ze szkołą, muszę jechać do Councilu, ale nie wiem jak jechać -odpowiedziałam z zakłopotaniem.
-Mogę cię pokierować -odpowiedział Liam z uśmiechem.
-Ok, tylko.... -zmierzyłam go wzrokiem.
-Tylko się przebiorę -odpowiedział po czym pobiegł do środka.
-Coś się stało? -spytał mnie Malik.
-Nie wszystko jest Ok. -odpowiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Na pewno? -zapytał przeszywając mnie wzrokiem.
-Zobaczycie, w środku czeka was niespodzianka, niekoniecznie miła -odpowiedziałam poważna.
Usiłowałam się nie rozpłakać, bo by mój makijaż popłyną wraz ze łzami.
-Ładnie wyglądasz -powiedziała Dominika z chytrym uśmieszkiem.
-A no tak, wzięłam twoje ubrania bo w pokoju siedzi Harry z... -Omal się nie wygadałam. -Z niespodzianką -dodałam.
-Już gotowa? -zapytał Liam przybiegając do mnie, wyglądał niesamowicie seksownie.
-Wow Liam -zachwyciłam się.
-Nie za elegancko? -zapytał spoglądając w dół.
-Nie, wyglądasz świetnie -zachwyciłam się.
-Jedźcie ostrożnie -krzyknęła po polsku i pomachała na do widzenia Dominika.
-Ok Pa -odpowiedziałam wsiadając do samochodu Liama na miejsce pasażera.
Liam zawiózł mnie do Councila, poszedł tam ze mną, aby wspierać mnie i w razie czego pomóc.
Po godzinie wyszliśmy ze szkoły i usiedliśmy do samochodu. W drodze powrotnej pojechaliśmy na kawę i ciastko do najbliższej kawiarni.