piątek, 14 marca 2014

Rozdział 92

Perspektywa Liama


Pojechałem z Janet do Councila, aby ją wspierać a w razie czego gdyby Janeta jednak nie mogła sama podpisać papierków bo musi mieć opiekuna byłem w stanie być jej opiekunem i przychodzić na wezwania, na wywiadówki, na dni otwarte, na spotkania rodzicielskie itd. Rozmowa przebiegła lekko, mężczyzna przedstawił listę szkół do których Janeta mogła sobie wybrać, jako że posiada wymaganą wiedzę i odpowiedni wiek zostanie umieszczona w ostatniej klasie, klasie maturalnej. Jako że ten urzędnik był młody nie był pewien czy Janeta nie będzie wymagała jakiegoś prawnego opiekuna, miał zadzwonić i się dowiedzieć, zostawiłem swój numer aby mógł później się ze mną skontaktować. Janeta miała wiele pytań na każde z nich odpowiadał rzetelnie, kiedy wszystko było już jasne wyszliśmy z Counsila i udaliśmy się na kawę.
Weszliśmy do jakiejś kafejki, usiedliśmy zamówiliśmy po kawałku jabłecznika i zimnej herbacie.
-No to teraz Ci trzeba prace znaleźć -odpowiedziałem przerywając ciszę.
-Tylko jak? Jak mój angielski nadal nie jest dobry -odpowiedziała przygnębiona Janeta.
-Spokojnie, damy radę, zobaczmy co w gazecie pisze -odpowiedziałem wstając od stolika i podchodząc do stojaka z gazetami, wziąłem jedna i powróciłem do stolika. Zacząłem przeglądać ogłoszenia. -Ooo... może ekspedientka?
-Nie -odpowiedziała stanowczo Janeta.
-Może listonosz?
-Nie
-No to może rozdawanie ulotek?
-Nie. Daj mi tą gazetę -odpowiedziała wystawiając rękę, oddałem jej gazetę i upiłem łyka zimnej herbaty. -Nieeee... Nie ma dla mnie pracy? -odpowiedziała opuszczając głowę na blat.
-Spokojnie na pewno coś sobie znajdziesz -pocieszyłem ją dotykając jej łokcia.
-Nie znajdę.
Po godzinnej rozmowie i pocieszaniu Janet wracaliśmy samochodem z powrotem do domu, chodź Janeta chciała dłużej zostać na mieście, nie wiedziałem dlaczego bo ona nie chciała mi nic powiedzieć, ale wróciliśmy do domu.
Do Janet telefon zadzwonił od razu wyciągnęła go z kieszeni i odebrała. Po kilku sekundach rozłączyła się.
-Co tam? -zapytałem z uśmiechem.
-Andy jest już w domu, idę po Hope. Idziesz ze mną? -zapytała.
-Eh... No dobra -odpowiedziałem po czym otworzyłem drzwi samochodu.
-Nie jechać, iść -odpowiedziała.
-Iść? -zdziwiłem się. Janeta pokiwała głową na "tak".
Po 30 min. wróciliśmy pod dom, otworzyłem drzwi i wpuściłem Janet do środka, a następnie sam wszedłem.
Janeta wypuściła Hopey z transportera. Kicia od razu pobiegła do salonu. Chwilę później poszliśmy w ślady Hope i również poszliśmy do salonu gdzie było słychać dużo rozmów, śmiechów i krzyków.
-Co tam? -zapytałem zadowolony.
-Janeta twoja niespodzianka jest do dupy-powiedział Niall z grymasem na twarzy.
-Dlaczego, myślałam że wam się spodoba -odpowiedziała z chytrym uśmiechem.
-Bitch please, oddaj ją do sklepu -powiedział Zayn siedzący na podłodze z konsolą i grający z Dominic w GTA.
-Wyjaśni mi ktoś o jaka niespodziankę tutaj chodzi? -zapytałem kompletnie zdezorientowany.
-Nadchodzi -odpowiedziała Janeta spoglądając w tył. Odwróciłem się i doznałem szoku.
Taylor w naszym domu? O tak a żeby tego było mało ma zamieszkać z nami na kilka dni.
-Hej Liam -powiedziała przelotnie uśmiechając się do mnie i zmierzając do kuchni.
-Hej -odpowiedziałem kompletnie skołowany.
-A właśnie, Harry chciał Cię prosić abyś odstąpił mi pokoju na te kilka dni, jak będę tutaj mieszkać -powiedziała uśmiechnięta po czym poszła na górę.
Stałem kompletnie skołowany, zamurowało mnie dosłownie, nie wiedziałem co się dzieje dookoła mnie, buzie miałem otwartą.
-LIAM -potrząsnęła mną Janeta.
-C-c-c-co? -zapytałem skołowany. -Powiedz że to sen -zwróciłem się do Janet.
-To nie jest sen, to była niespodzianka -odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem i usiadła do Dominic na kolana.
-Słaba –odpowiedziałem zniesmaczony.
O 14.00 Janeta zrobiła obiad z Dominic. To było spaghetti, oczywiście Taylor nie zeszła na szczęście na dół, zszedł tylko Harry, wziął dwie porcje jedzenia i poszedł z powrotem na górę, wcale nie spojrzał na Janet, widziałem że przez to posmutniała.
Przy objedzie świetnie się bawiliśmy obgadując i wyśmiewając Taylor, poprawiało nam to wszystkim humor.
Tuż po objedzie Janeta posprzątała z naszą pomocą i wyszliśmy wszyscy na zewnątrz. Janeta wzięła Hope ze sobą, Dominic z Janet siedziały w altance a my kopaliśmy piłkę.
Przed obiadem poszedłem pogadać z Harrym, niestety musiałem ustąpić swój pokój wiedźmie Taylor, wcale nie czułem się z tym dobrze, no ale Harry to jest mój przyjaciel, a czego się nie robi dla przyjaciół. No nic zostaje mi kanapa.

Wieczór


Siedzieliśmy na dole, Niall oczywiście był w kuchni, Malik ze mną grał na konsoli w Fifę a Janeta z Dominic były na górze. Taylor nie zeszła na dół ani razu cały czas siedzą na górze zamknięci w pokoju. To było dziwne, sami w zamkniętym pokoju, może jestem jakiś przewrażliwiony ale oni mogli robić różne rzeczy, które Janet by się nie spodobały.
Nagle w salonie pojawiły się Janeta z Dominic, były ubrane w sukienki, umalowane, wyperfumowane.
-Gdzie idziecie? -zapytał przeżuwając Niall.
-Na imprezę, żyjmy puki jesteśmy młodzi -zaśmiała się Janeta.
-Same? -zdziwiłem się.
-Nie, idzie z nami Marcel, Lena i jego koledzy -wtrąciła Dominic.
-Dobrej zabawy -odpowiedział Niall po czy powrócił do kuchni.
-Dzięki, idziecie z nami? -zapytała Janet.
Spojrzałem na Zayna a Zayn na mnie.
-Jasne -odpowiedziałem z uśmiechem, po kilku minutach zeszliśmy na dół i w czwórkę poszliśmy na imprezę, a Niall z Hope został w domu, wraz z zabarykadowanymi w pokoju osobami.
Na imprezie był również Andy, że musieliśmy być w tym samym klubie co on, no ale byłem miły, kulturalny i tolerancyjny. Nie wiedziałem że "metal" chodzi na imprezy. Cały czas tańczył z Dominic, dosłownie kleił się do niej, Zayn cały czas pił drinki aby się uspokoić, ale to nie dawało pożądanego efektu. Wreszcie Zayn poszedł odbić, pomimo że nie umie tańczyć jakoś wyginał się na tym parkiecie, natomiast Janeta widać było że się świetnie bawiła, śmiała się i cały czas tańczyła z jakimiś ziomkami. Nim się obejrzałem na parkiecie rozpętał się jakiś konflikt, zaczęli się popychać, szybko ruszyłem do akcji, bo to chodziło o Janet, podszedłem do obu.
-Wyjdźcie stąd jeśli chcecie się napierdalać -odpowiedziałem
-No to chodź -odpowiedział jeden do drugiego.
-No to idziemy -przytakną po czym wyszli z klubu.
Za nim podążył Marcel, bo jeden z nich był jego kumplem, Janeta poszła też, a ja za nią. Wyszedłem z klubu i skręciłem w lewo, przeszedłem kilka metrów po czym jeszcze raz skręciłem w lewo, tam rozgrywała się bójka. Marcel się włączył w bójkę, Janeta stała bezradna, wyglądała jakby za chwilkę miała się rozpłakać, więc podszedłem i ją przytuliłem, po chwili ktoś mnie odtrąciło od Janet, w pewnej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Ukazał mi się jakiś ziomek, od razu poczułem ból na moim lewym policzku, jakiś ziomek przywalił mi, wkurzyłem się. Czułem jak nabieram siły w rękach, odchyliłem się, wziąłem zamach i wymierzyłem dla tego samego ziomka cios prosto w nos, dla niego poleciała krew więc powtórzyłem zamach ale tym razem uderzyłem prosto w policzek, po czym on upadł.
-Zawijamy!!! -krzyknąłem po czym wziąłem Janet za rękę i wybiegliśmy na chodnik a potem szliśmy szybkim krokiem w stronę samochodu. Wsiedliśmy do środka.
-Liam nic ci nie jest? -zapytała lekko przerażona Janeta.
-Nie nic mi nie jest -odpowiedziałem po czym wybrałem numer Zayna i zadzwoniłem. -Zayn wracamy do domu, chodźcie. Czekam w samochodzie -dodałem szybko i się rozłączyłem po dwóch.
Janeta chwyciła mnie za prawą dłoń, którą uderzałem w twarz nieznajomego.
-To jest krew? -zapytała poważnym, opanowanym głosem.
-Tak, ale to nic. Jest Ok. Już jest dobrze -odpowiedziałem z uśmiechem.
Po chwili do samochodu wsiedli Zayn z Dominic, ruszyłem spod klubu z piskiem opon, ruszyliśmy wszyscy w stronę domu.
Całą drogę wszyscy milczeliśmy, po dojeździe, Janeta się przebrała w piżamę i przyszła na dół. Siedziałem na kanapie i oglądałem jakąś komedie.
-Liam pokaż mi rękę -odpowiedziała troskliwym głosem siadają obok mnie, była skierowana twarzą do mnie a nogę miała zgiętą w kolanie a druga była opuszczona na dywan.
Posłusznie podałem rękę, Janeta spojrzała na nią po czym wstała i poszła do kuchni, po chwili przyniosła koszyczek z lekarstwami. Do salonu weszli Zayn z Dominic i zaczęli pytać co się stało, zauważyli że ręka odrobinę mi spuchła tak jak kość policzkowa.
Janeta polała moje kostki, którymi uderzałem, syknąłem z bólu, wtedy wiedziałem że mam rany. Janeta bacznie opatrzyła mi ranę i rękę, a ja w tym czasie opowiadałem ciekawskim co się takiego wydarzyło. W lewej dłoni trzymałem kawałek zamrożonego mięsa, który przykładałem do policzka który był lekko podpuchnięty.
Nie wiedziałem tego że, aby opuchlizna zeszła należy, opuchnięte miejsce odłożyć potłuczonymi liśćmi kapusty i obwinąć je bandażem.
Nadszedł czas snu, Janeta oznajmiła że śpi na kanapie.
-Ja śpię na kanapie -odpowiedziałem.
-Nie, ja śpię na kanapie -odpowiedziała Janeta.
-Nie, ja -odpowiedziałem z poważną minął.
-Nie, ja -odpowiedziała oburzona Janeta.
-Śpijcie razem -odpowiedziała znużona Dominic.
Oboje przytaknęliśmy, ten pomysł był dobry. Poszliśmy na górę po swoją pościel.
Janeta posłała nam kanapę a ja za ten czas wziąłem prysznic. Oboje położyliśmy się spać, było co prawda ciasno, ale daliśmy radę.

3 komentarze:

  1. Świetny dział!
    Strasznie przyjemnie się czytało
    czekam z wielkim zniecierpliwieniem na nowy i oby weny ci nie zabrakło.
    Buziaki
    Patrycja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jejku już 92 rozdział.
    Ach ten czas leci ;D
    Genialnie piszesz! poproszę o kolejne 92! ;)
    Pozdrawiam Bella♥

    Zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskiii <33
    Awwww *w* zakochałam się ;oo ;)
    pisz kolejny misiaaaa :>
    czekam :* :*

    OdpowiedzUsuń