erspektywa Żanety
Po
tej akcji z bardzo zabawnym żartem chłopaków przez kolejne dwa dni było cicho.
Każdy z chłopków podchodził do nas z szacunkiem i z dystansem. To była dobra
nauczka dla nich, teraz już wiedzą że ja jak wybuchnę straty są bardzo duże.
Potrafię być miła, przyjacielska ale też potrafię być chamska, szczera do bólu.
Tak jak widać nie jestem idealna a nawet nie próbuję być, bo to co we mnie jest
wadą jest także zaletą, bo przez to jestem najoryginalniejszą osobą na świecie.
Po tym piekle które wydarzyło się 2 lata temu, przez Brajana, wreszcie mogę
stwierdzić to że stanęłam na nogi i teraz idę przez życie. Na nieszczęście albo
na szczęście spotkałam po drodze Stylesa. To co dotychczas miałam poukładane
znów jest rozpierdolone, nie mam pojęcia czy chcę się wiązać z kimkolwiek. Nie
mam pojęcia czy chcę być z taką osobą która może mnie rozczarować, zranić,
skrzywdzić. Co prawda czuję coś do Harrego, ale nie wiem czy to uczucie
zakwitnie we mnie, czy zgaśnie jak płomyk. Nie chcę znów przechodzić tego co
przechodziłam przez Brajana, to był jakiś pierdolony horror. Było miło na
początku a potem byłam jego własnością, a co najgorsze żyć nie umiałam bez
niego funkcjonować , kochałam go całą sobą.
Potem
pokazał swoje prawdziwe oblicze, jakiegoś pierdolonego nimfomana. To było
piękne, ten pierwszy raz, on nie nalegał a później chciał więcej i więcej... A
kiedy odmówiłam ubliżał, poniżał. Moja psychika jest na prawdę poturbowana.
Była słaba dzięki mojej siostrzyczce Magdzie, która ubliżała mi odkąd
skończyłam 12 lat do tego momentu puki nie wyjechałam do szkoły. Przez
poniżanie, mieszanie z błotem, ubliżanie, dokuczanie, naśmiewanie się zaczęłam
po pewnym czasie w to wierzyć a wtedy miałam stan pod depresyjny, krzywdziłam
siebie i swoje ciało, miałam myśli samobójcze, okaleczałam się. To była
męczarnia, a co najgorsze rodzice mieli i mają na to wyjebane, niestety moja
rodzina nie jest taka normalna na jaką wygląda. Mam nadzieję że się to kiedyś
zmieni.
Myślałam
że szkoła i inne otoczenie pozwoli mi wyzdrowieć, lecz się pomyliłam. Spotkanie
Brajana zmieniło moje życie w jeszcze gorsze piekło niż miałam w domu.
Eleonor
nadal się nie odzywa do Louisa, w sumie to dobrze że do niego się nie odzywa,
zachował się jak cham. Ja rozumiem że się wkurzył na mnie i na Dominikę za tą
akcję, ale on też przesadził z chłopakami.
Tak
czy inaczej doszliśmy do porozumienia i nikt do nikogo nie miał pretensji każdy
każdego przeprosił tylko nie Louis a Eleonor powiedziała że nie pogodzi się z
nim puki nas nie przeprosi. Próbowałam powiedzieć jej że nie musi nas
przepraszać ale nawet nie chciała słuchać.
Była
14.00 pakowanie dobiegało końca, teraz o wiele trudniej było nam się spakować,
samochody już pękały w szwach, a jak jechaliśmy tutaj, w samochodach mieliśmy
luz, to jest bardzo dziwne.
-Skończone!
-krzyknął Niall pakując ostatnią rzecz do samochodu.
-No
to co ruszamy? -zapytał Zayn.
-Jasne,
kto jedzie ze mną? -zapytałam.
-Ja
-odpowiedziała Dominika przybliżając się do mnie.
-Ja
-odpowiedział Liam.
-Ja
–powiedziała El.
-A
reszta ze mną -oznajmił Harry.
Ostatnim
spojrzeniem spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się delikatnie ze smutnymi
oczami, było mi smutno bo El bardzo cierpiała i to było widać, tak jak Louis.
To była wielka męczarnia, przez nich męczyliśmy się wszyscy.
Wsiedliśmy
i ruszyliśmy w stronę domu, podróż przebiegła bez żadnych komplikacji.
El
nie chciała jechać jej domu bo tam był Louis, więc pojechała z nami do naszego
domu. Po skończonej podróży wszyscy rozpakowaliśmy samochód. W domu jednak
znajdował się Louis, który był pewien że w ich mieszkaniu będzie El.
El
przeżyła szok kiedy ujrzała Louisa, byłam przy tym i wiedziałam że jak nie
zareaguje to El się rozpłacze.
Rzuciłam
torbę na ziemię i pociągnęłam El za nadgarstek.
Poszłyśmy szybkim krokiem na górę do pokoju Zayna (bo był najbliżej).
-Co
on tutaj robi? Nie miało go tu być -odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Spokojnie,
ale teraz macie okazję pogadać- odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Jeśli
was nie przeprosi nie mamy o czym gadać -odpowiedziała i usiadła na łóżko
Zayna.
-Odpuść,
najważniejsze że reszta przeprosiła -odpowiedziałam. -Ja muszę iść, a ty tu
zostań -odpowiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
Kiedy
zamykałam drzwi od pokoju Malika wpadłam na Harrego.
-O
dobrze że cię widzę -powiedział zdyszany. -A tak a właściwie to przepraszam.
-Jest
ok, nadal żyję -zaśmiałam się. -Co się stało?
-Musimy
pogodzić Louisa z El. Louis jest załamany.
-El
też. No to idziemy najpierw pogadać z Louisem.
Rozmowa
z Louisem była najtrudniejszą rozmową jaką przeprowadziłam, na szczęście udało
mi się go z pomocą Hazzy namówić aby się pogodził z El, obiecał że nas przeprosi
w towarzystwie Eleonor.
Wszyscy
w czwórkę poszliśmy na górę a następnie do pokoju Zayna gdzie siedziała zapłakana
Eleonor.
Cała
rozmowa przebiegała bez żadnych zakłóceń, Louis nas przeprosił z Dominiką po
czym zostawiliśmy ich samych, a my wróciliśmy na dół, aby pomóc się rozpakować.
Po godzinie wszystko było rozpakowane. Niall tak jak reszta zgłodnieli, ale
lodówka była pusta. W sumie głód i mnie dopadł, ale zapomniałam o tym kiedy na
dół zeszli Louis z El znów zadowoleni i uśmiechnięci jak zwykle. Ten widok był
przyjemny jak i uroczy. Louis podziękował nam co bardzo mnie to zaskoczyło,
oczywiście pozytywnie.
-Dobra
to my nie będziemy wam przeszkadzać i uciekamy, tylko wezwę taxi -oznajmił
Louis.
-Ej
przecież ja was mogę z Janet podwieźć -powiedział Harry z wielkim uśmiechem, ja
na te słowa byłam bardzo zdziwiona, ale nie protestowałam tylko potaknęłam.
Odwiozłam
z Harrym El i Louisa do ich mieszkania, byli bardzo zakochani, ten widok był
słodki. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu zahaczając o sklep.
Wjechaliśmy
na podjazd wysiadając z samochodu ujrzałam dziewczynę, blondynkę która
siedziała skulona na schodach, głowę miała opartą o kolana, które były
podkulone. Zamknęłam drzwi od samochodu wtedy tajemnicza blondynka ukazała nam
swoją twarz, to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg, owa tajemnicza blondynka to
nie był kto inny jak Taylor, myślałam że upadnę.
Taylor
była zapłakana i od razu rzuciła się na szyję dla Harrego. Próbowałam to
zignorować, ale tego się nie dało zignorować. Harry zaczął być troskliwy, objął
ją i wpuścił ją do środka, nagle nikt nie istniał tylko ona, gdybym nie
odepchnęła dłonią drzwi wejściowych to bym nimi oberwała, bo Harry tak się
zajął Taylor że zapomniał że tuż za nimi idę ja.
Weszli
do salonu i usiedli na kanapie, nie wiem o czym gadali, bo rozmawiali dość
cicho, a ona jąkała się z powodu płaczu. Nie wiele zrozumiałam ale chodziło coś
o jej chłopaka, że ją uderzył czy chciał uderzyć jakoś tak.
Weszłam
do salonu i usiadłam na fotelu obok, wzięłam pilot i włączyłam telewizor,
ignorując ich.
-Emm…
Taylor chodźmy do mojego pokoju tam porozmawiamy w spokoju -odpowiedział
zmieszany Harry.
Kiedy
wyszli wzięłam książkę, która leżała mnie najbliżej i cisnęłam nią w ścianę tak
mocno że jej twarda okładka w którą była obłożona pękła na grzbiecie
książki.
Harry
dość długo rozmawiał z nią na górze w jego pokoju, w końcu zszedł do mnie, co
prawda sam ale mimo to byłam zła. Niall z zresztą poszli na zakupy a my
zostaliśmy w domu.
Nerwowo
przełączałam kanały w telewizorze.
-Janeta...
Mam do ciebie prośbę... Taylor zerwała z chłopakiem i nie ma gdzie się
podziać... Czy mogła by z nami zamieszkać przez kilka dni? -mówił lekko
przyciszonym i poważnym głosem.
-A
co kukła sama nie mogła zejść? Wstydzi się?... To nie jest mój dom. Zaytaj się
managera i chłopaków.
-Ale
to ja się pytam ciebie o zdanie... To jest także twój dom.
Przestałam
przełączać kanały, spojrzałam na Hazzę który stał przy kanapie.
-To
jest twoje decyzja, nie moja... Zrobisz to co chcesz, nic mi do tego. Ja tu
tylko mieszkam -odpowiedziałam patrząc głęboko w jego oczy, próbowałam ukryć to
że to jest mi obojętne, miałam ochotę się rozpłakać bo Harry mnie olał.
-Zgadzasz
się? -zapytał ponownie.
-Zapytaj
chłopaków -odpowiedziałam przenosząc wzrok z Harrego na telewizor.
Harry
bez słowa wyszedł z salonu a ja nerwowo machałam nogą. Złość kipiała ze mnie.
Gdy
nagle złość przelała się we łz.
Przypomniało
mi się że miałam iść po Hope, wzięłam telefon i wybrałam numer do Biersacka,
minęły dwa sygnały po czym Andy się rozłączył.
-Pewnie
jest zajęty -odpowiedziałam sobie w myślach.
Postanowiłam
zadzwonić do Leny, chciałam jej się wyżalić i poradzić. Wybrałam jej numer ale
również nie odbierała.
-Jak
zwykle sama -pomyślałam po czym spojrzałam w kalendarz w telefonie.
-O
fuck dziś miałam załatwić sprawę ze szkołą.
Szybko
pobiegłam na górę, musiałam się przebrać, umalować. No tak ale jak? Gdzie?
Skoro Harry z wiedźmą byli w "naszym" pokoju, bez zastanowienia
weszłam do pokoju Zayna. Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i zaczęłam szukać w
ubraniach Dominiki czegoś odpowiedniego, po długich poszukiwaniach znalazłam
bardzo ciekawe ubrania, które połączyłam w całość. Poszłam do łazienki
umalowałam się, włosy przeczesałam.
Wzięłam
torbę, spakowałam do niej teczkę z potrzebnymi dokumentami i wyszłam z domu. Na
podjeździe minęłam się z Dominiką i resztą.
-Ej
gdzie idziesz? -zapytał Niall.
-Em...
Muszę załatwić sprawę ze szkołą, muszę jechać do Councilu, ale nie wiem jak
jechać -odpowiedziałam z zakłopotaniem.
-Mogę
cię pokierować -odpowiedział Liam z uśmiechem.
-Ok,
tylko.... -zmierzyłam go wzrokiem.
-Tylko
się przebiorę -odpowiedział po czym pobiegł do środka.
-Coś
się stało? -spytał mnie Malik.
-Nie
wszystko jest Ok. -odpowiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Na
pewno? -zapytał przeszywając mnie wzrokiem.
-Zobaczycie,
w środku czeka was niespodzianka, niekoniecznie miła -odpowiedziałam poważna.
Usiłowałam
się nie rozpłakać, bo by mój makijaż popłyną wraz ze łzami.
-Ładnie
wyglądasz -powiedziała Dominika z chytrym uśmieszkiem.
-A
no tak, wzięłam twoje ubrania bo w pokoju siedzi Harry z... -Omal się nie
wygadałam. -Z niespodzianką -dodałam.
-Już
gotowa? -zapytał Liam przybiegając do mnie, wyglądał niesamowicie seksownie.
-Wow
Liam -zachwyciłam się.
-Nie
za elegancko? -zapytał spoglądając w dół.
-Nie,
wyglądasz świetnie -zachwyciłam się.
-Jedźcie
ostrożnie -krzyknęła po polsku i pomachała na do widzenia Dominika.
-Ok
Pa -odpowiedziałam wsiadając do samochodu Liama na miejsce pasażera.
Liam
zawiózł mnie do Councila, poszedł tam ze mną, aby wspierać mnie i w razie czego
pomóc.
Po
godzinie wyszliśmy ze szkoły i usiedliśmy do samochodu. W drodze powrotnej pojechaliśmy
na kawę i ciastko do najbliższej kawiarni.
Bardzo się podoba, a jak mogłoby być inaczej ;dd Masz fajny styl pisania , idealnie ;) Czekam na next !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Omg! <3
OdpowiedzUsuńWonderful :)
taaak wiem że ;lubisz anngielski :D hahaha cudownyy, boski :D
pisz kolejny juz nie mogę sie doczekać :D
Świetny dział ;D INACZEJ BYĆ NIE MOŻE!
OdpowiedzUsuńI w tej kwestii raczej nikt by ze mną nie wygrał haha XD
Czekam z wielkim zniecierpliwieniem na nowy dział.
Buziaki
Patrycja!
Ps: zapraszam na nowy dział
http://takeabreathandlivethedream.blogspot.com