wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 91

erspektywa Żanety


Po tej akcji z bardzo zabawnym żartem chłopaków przez kolejne dwa dni było cicho. Każdy z chłopków podchodził do nas z szacunkiem i z dystansem. To była dobra nauczka dla nich, teraz już wiedzą że ja jak wybuchnę straty są bardzo duże. Potrafię być miła, przyjacielska ale też potrafię być chamska, szczera do bólu. Tak jak widać nie jestem idealna a nawet nie próbuję być, bo to co we mnie jest wadą jest także zaletą, bo przez to jestem najoryginalniejszą osobą na świecie. Po tym piekle które wydarzyło się 2 lata temu, przez Brajana, wreszcie mogę stwierdzić to że stanęłam na nogi i teraz idę przez życie. Na nieszczęście albo na szczęście spotkałam po drodze Stylesa. To co dotychczas miałam poukładane znów jest rozpierdolone, nie mam pojęcia czy chcę się wiązać z kimkolwiek. Nie mam pojęcia czy chcę być z taką osobą która może mnie rozczarować, zranić, skrzywdzić. Co prawda czuję coś do Harrego, ale nie wiem czy to uczucie zakwitnie we mnie, czy zgaśnie jak płomyk. Nie chcę znów przechodzić tego co przechodziłam przez Brajana, to był jakiś pierdolony horror. Było miło na początku a potem byłam jego własnością, a co najgorsze żyć nie umiałam bez niego funkcjonować , kochałam go całą sobą.
Potem pokazał swoje prawdziwe oblicze, jakiegoś pierdolonego nimfomana.  To było piękne, ten pierwszy raz, on nie nalegał a później chciał więcej i więcej... A kiedy odmówiłam ubliżał, poniżał. Moja psychika jest na prawdę poturbowana. Była słaba dzięki mojej siostrzyczce Magdzie, która ubliżała mi odkąd skończyłam 12 lat do tego momentu puki nie wyjechałam do szkoły. Przez poniżanie, mieszanie z błotem, ubliżanie, dokuczanie, naśmiewanie się zaczęłam po pewnym czasie w to wierzyć a wtedy miałam stan pod depresyjny, krzywdziłam siebie i swoje ciało, miałam myśli samobójcze, okaleczałam się. To była męczarnia, a co najgorsze rodzice mieli i mają na to wyjebane, niestety moja rodzina nie jest taka normalna na jaką wygląda. Mam nadzieję że się to kiedyś zmieni.
Myślałam że szkoła i inne otoczenie pozwoli mi wyzdrowieć, lecz się pomyliłam. Spotkanie Brajana zmieniło moje życie w jeszcze gorsze piekło niż miałam w domu.
Eleonor nadal się nie odzywa do Louisa, w sumie to dobrze że do niego się nie odzywa, zachował się jak cham. Ja rozumiem że się wkurzył na mnie i na Dominikę za tą akcję, ale on też przesadził z chłopakami.
Tak czy inaczej doszliśmy do porozumienia i nikt do nikogo nie miał pretensji każdy każdego przeprosił tylko nie Louis a Eleonor powiedziała że nie pogodzi się z nim puki nas nie przeprosi. Próbowałam powiedzieć jej że nie musi nas przepraszać ale nawet nie chciała słuchać.
Była 14.00 pakowanie dobiegało końca, teraz o wiele trudniej było nam się spakować, samochody już pękały w szwach, a jak jechaliśmy tutaj, w samochodach mieliśmy luz, to jest bardzo dziwne.
-Skończone! -krzyknął Niall pakując ostatnią rzecz do samochodu.
-No to co ruszamy? -zapytał Zayn.
-Jasne, kto jedzie ze mną? -zapytałam.
-Ja -odpowiedziała Dominika przybliżając się do mnie.
-Ja -odpowiedział Liam.
-Ja –powiedziała El.
-A reszta ze mną -oznajmił Harry.
Ostatnim spojrzeniem spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się delikatnie ze smutnymi oczami, było mi smutno bo El bardzo cierpiała i to było widać, tak jak Louis. To była wielka męczarnia, przez nich męczyliśmy się wszyscy.
Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu, podróż przebiegła bez żadnych komplikacji.
El nie chciała jechać jej domu bo tam był Louis, więc pojechała z nami do naszego domu. Po skończonej podróży wszyscy rozpakowaliśmy samochód. W domu jednak znajdował się Louis, który był pewien że w ich mieszkaniu będzie El.
El przeżyła szok kiedy ujrzała Louisa, byłam przy tym i wiedziałam że jak nie zareaguje to El się rozpłacze.
Rzuciłam torbę na ziemię i pociągnęłam El za nadgarstek.  Poszłyśmy szybkim krokiem na górę do pokoju Zayna (bo był najbliżej).
-Co on tutaj robi? Nie miało go tu być -odpowiedziała łamiącym się głosem.
-Spokojnie, ale teraz macie okazję pogadać- odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Jeśli was nie przeprosi nie mamy o czym gadać -odpowiedziała i usiadła na łóżko Zayna.
-Odpuść, najważniejsze że reszta przeprosiła -odpowiedziałam. -Ja muszę iść, a ty tu zostań -odpowiedziałam po czym wyszłam z pokoju.
Kiedy zamykałam drzwi od pokoju Malika wpadłam na Harrego.
-O dobrze że cię widzę -powiedział zdyszany. -A tak a właściwie to przepraszam.
-Jest ok, nadal żyję -zaśmiałam się. -Co się stało?
-Musimy pogodzić Louisa z El. Louis jest załamany.
-El też. No to idziemy najpierw pogadać z Louisem.
Rozmowa z Louisem była najtrudniejszą rozmową jaką przeprowadziłam, na szczęście udało mi się go z pomocą Hazzy namówić aby się pogodził z El, obiecał że nas przeprosi w towarzystwie Eleonor.
Wszyscy w czwórkę poszliśmy na górę a następnie do pokoju Zayna gdzie siedziała zapłakana Eleonor.
Cała rozmowa przebiegała bez żadnych zakłóceń, Louis nas przeprosił z Dominiką po czym zostawiliśmy ich samych, a my wróciliśmy na dół, aby pomóc się rozpakować. Po godzinie wszystko było rozpakowane. Niall tak jak reszta zgłodnieli, ale lodówka była pusta. W sumie głód i mnie dopadł, ale zapomniałam o tym kiedy na dół zeszli Louis z El znów zadowoleni i uśmiechnięci jak zwykle. Ten widok był przyjemny jak i uroczy. Louis podziękował nam co bardzo mnie to zaskoczyło, oczywiście pozytywnie.
-Dobra to my nie będziemy wam przeszkadzać i uciekamy, tylko wezwę taxi -oznajmił Louis.
-Ej przecież ja was mogę z Janet podwieźć -powiedział Harry z wielkim uśmiechem, ja na te słowa byłam bardzo zdziwiona, ale nie protestowałam tylko potaknęłam.
Odwiozłam z Harrym El i Louisa do ich mieszkania, byli bardzo zakochani, ten widok był słodki. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu zahaczając o sklep.
Wjechaliśmy na podjazd wysiadając z samochodu ujrzałam dziewczynę, blondynkę która siedziała skulona na schodach, głowę miała opartą o kolana, które były podkulone. Zamknęłam drzwi od samochodu wtedy tajemnicza blondynka ukazała nam swoją twarz, to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg, owa tajemnicza blondynka to nie był kto inny jak Taylor, myślałam że upadnę.
Taylor była zapłakana i od razu rzuciła się na szyję dla Harrego. Próbowałam to zignorować, ale tego się nie dało zignorować. Harry zaczął być troskliwy, objął ją i wpuścił ją do środka, nagle nikt nie istniał tylko ona, gdybym nie odepchnęła dłonią drzwi wejściowych to bym nimi oberwała, bo Harry tak się zajął Taylor że zapomniał że tuż za nimi idę ja.
Weszli do salonu i usiedli na kanapie, nie wiem o czym gadali, bo rozmawiali dość cicho, a ona jąkała się z powodu płaczu. Nie wiele zrozumiałam ale chodziło coś o jej chłopaka, że ją uderzył czy chciał uderzyć jakoś tak.
Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu obok, wzięłam pilot i włączyłam telewizor, ignorując ich.
-Emm… Taylor chodźmy do mojego pokoju tam porozmawiamy w spokoju -odpowiedział zmieszany Harry.
Kiedy wyszli wzięłam książkę, która leżała mnie najbliżej i cisnęłam nią w ścianę tak mocno że jej twarda okładka w którą była obłożona pękła na grzbiecie książki. 
Harry dość długo rozmawiał z nią na górze w jego pokoju, w końcu zszedł do mnie, co prawda sam ale mimo to byłam zła. Niall z zresztą poszli na zakupy a my zostaliśmy w domu.
Nerwowo przełączałam kanały w telewizorze.
-Janeta... Mam do ciebie prośbę... Taylor zerwała z chłopakiem i nie ma gdzie się podziać... Czy mogła by z nami zamieszkać przez kilka dni? -mówił lekko przyciszonym i poważnym głosem.
-A co kukła sama nie mogła zejść? Wstydzi się?... To nie jest mój dom. Zaytaj się managera i chłopaków.
-Ale to ja się pytam ciebie o zdanie... To jest także twój dom.
Przestałam przełączać kanały, spojrzałam na Hazzę który stał przy kanapie.
-To jest twoje decyzja, nie moja... Zrobisz to co chcesz, nic mi do tego. Ja tu tylko mieszkam -odpowiedziałam patrząc głęboko w jego oczy, próbowałam ukryć to że to jest mi obojętne, miałam ochotę się rozpłakać bo Harry mnie olał.
-Zgadzasz się? -zapytał ponownie.
-Zapytaj chłopaków -odpowiedziałam przenosząc wzrok z Harrego na telewizor.
Harry bez słowa wyszedł z salonu a ja nerwowo machałam nogą. Złość kipiała ze mnie.
Gdy nagle złość przelała się we łz.
Przypomniało mi się że miałam iść po Hope, wzięłam telefon i wybrałam numer do Biersacka, minęły dwa sygnały po czym Andy się rozłączył.
-Pewnie jest zajęty -odpowiedziałam sobie w myślach.
Postanowiłam zadzwonić do Leny, chciałam jej się wyżalić i poradzić. Wybrałam jej numer ale również nie odbierała.
-Jak zwykle sama -pomyślałam po czym spojrzałam w kalendarz w telefonie.
-O fuck dziś miałam załatwić sprawę ze szkołą.
Szybko pobiegłam na górę, musiałam się przebrać, umalować. No tak ale jak? Gdzie? Skoro Harry z wiedźmą byli w "naszym" pokoju, bez zastanowienia weszłam do pokoju Zayna. Podeszłam do szafy, otworzyłam ją i zaczęłam szukać w ubraniach Dominiki czegoś odpowiedniego, po długich poszukiwaniach znalazłam bardzo ciekawe ubrania, które połączyłam w całość. Poszłam do łazienki umalowałam się, włosy przeczesałam.
Wzięłam torbę, spakowałam do niej teczkę z potrzebnymi dokumentami i wyszłam z domu. Na podjeździe minęłam się z Dominiką i resztą.
-Ej gdzie idziesz? -zapytał Niall.
-Em... Muszę załatwić sprawę ze szkołą, muszę jechać do Councilu, ale nie wiem jak jechać -odpowiedziałam z zakłopotaniem.
-Mogę cię pokierować -odpowiedział Liam z uśmiechem.
-Ok, tylko.... -zmierzyłam go wzrokiem.
-Tylko się przebiorę -odpowiedział po czym pobiegł do środka.
-Coś się stało? -spytał mnie Malik.
-Nie wszystko jest Ok. -odpowiedziałam z udawanym uśmiechem.
-Na pewno? -zapytał przeszywając mnie wzrokiem.
-Zobaczycie, w środku czeka was niespodzianka, niekoniecznie miła -odpowiedziałam poważna.
Usiłowałam się nie rozpłakać, bo by mój makijaż popłyną wraz ze łzami.
-Ładnie wyglądasz -powiedziała Dominika z chytrym uśmieszkiem.
-A no tak, wzięłam twoje ubrania bo w pokoju siedzi Harry z... -Omal się nie wygadałam. -Z niespodzianką -dodałam.
-Już gotowa? -zapytał Liam przybiegając do mnie, wyglądał niesamowicie seksownie.
-Wow Liam -zachwyciłam się.
-Nie za elegancko? -zapytał spoglądając w dół.
-Nie, wyglądasz świetnie -zachwyciłam się.
-Jedźcie ostrożnie -krzyknęła po polsku i pomachała na do widzenia Dominika.
-Ok Pa -odpowiedziałam wsiadając do samochodu Liama na miejsce pasażera.
Liam zawiózł mnie do Councila, poszedł tam ze mną, aby wspierać mnie i w razie czego pomóc.
Po godzinie wyszliśmy ze szkoły i usiedliśmy do samochodu. W drodze powrotnej pojechaliśmy na kawę i ciastko do najbliższej kawiarni.

3 komentarze:

  1. Bardzo się podoba, a jak mogłoby być inaczej ;dd Masz fajny styl pisania , idealnie ;) Czekam na next !
    Pozdrawiam ;*

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg! <3

    Wonderful :)

    taaak wiem że ;lubisz anngielski :D hahaha cudownyy, boski :D

    pisz kolejny juz nie mogę sie doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny dział ;D INACZEJ BYĆ NIE MOŻE!
    I w tej kwestii raczej nikt by ze mną nie wygrał haha XD
    Czekam z wielkim zniecierpliwieniem na nowy dział.
    Buziaki
    Patrycja!

    Ps: zapraszam na nowy dział
    http://takeabreathandlivethedream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń