Perspektywa Janet
Pojechałam
z Tomkiem do mojego miasteczka. Zanim zdążyłam się rozpakować już żałowałam że
przyjechałam, niestety musiałam przyjechać, bo moi rodzice musieli papiery
podpisać, że wyrażają zgodę na to że Liam będzie moim opiekunem (tę sprawę
chciałam załatwić wieczorem)
Mieliśmy
przyjechać autobusem, na nieszczęście kierowca nie wziął nas gdyż miał za dużo
pasażerów i niestety musieliśmy czekać na kolejny, ale Tomek wpadł na lepszy
pomysł. Wróciliśmy się do jego mieszkania, a dokładnie na parking i
pojechaliśmy jego samochodem. Podróż minęła bardzo miło, w pewnym momencie
usnęłam, niestety no jest moja wada. Zawsze jak jadę dłużej samochodem jako
pasażer to jazda zaczyna mnie nużyć i zasypiam.
Gdy
przekroczyłam próg domu poczułam się jak kiedyś, o dziwo miałam same dobre
wspomnienia w głowie, a te przykre których było dwa razy więcej niż miłych
usunęły się gdzieś w niepamięć.
Mama
była w kuchni i przygotowywała obiad, zostawiliśmy walizki w korytarzu i
poszliśmy się z nią przywitać, zauważyliśmy że mama nie była sama, w kuchni
była również ciocia (mojej mamy brata żona).
Przywitałam
sie z mamą lekkim całusem w policzek tak jak z ciocią. Mama z ciocią znały już
Tomka, więc nie było potrzeby przedstawiania go.
Po
południu przyjechała siostra mojej mamy z Julianem. Oczywiście znów witanie i
całowanie, nie lubiłam się witać tak jak się żegnać.
Siedzieliśmy
wszyscy na podwórku pod drzewem. Mały Julian wszędzie mnie prowadzał i pokazywał,
jakbym była tu pierwszy raz.
W
prezencie przywiozłam mu czerwony piętrowy autobus, bardzo się ucieszył.
Sześciolatek wziął autobus i pobiegł pochwalić się kobietom.
Po
jakimś czasie małemu Jankowi, bo tak go przezywaliśmy, znudziło się bawienie autobusem,
więc przyszedł do mojej cioci i zaczął marudzić.
-Mamo
chcę iść nad jezioro. Mówiłaś że pójdziemy nad jezioro.
-Jaś
pójdziemy kiedy powiem -odpowiedziała spokojnym głosem ciocia.
-Mamo
chodź nad jezioro teraz.
-Jaś...
-Jak
mały chce to my z nim się przejdziemy, ja też się z chęcią wykąpię się w
jeziorze -odpowiedziałam.
-Pójdziecie
z nim? -zapytała ciocia z nadzieją w oczach.
-Jasne
-odpowiedział Tomek z szczerym uśmiechem.
Ciocia
dała mi kilka wskazówek, dała mi plecak Juliana gdzie był ręcznik, gacie do
pływania i jeszcze kilka gadżetów do pływania. Wraz z Tomkiem spakowaliśmy się
i ruszyliśmy w trasę.
Jak
wróciliśmy z nad jeziora byliśmy zmęczeni, nie wiedzieliśmy że sześciolatek
może tak wymęczyć.
Było
dość późno a nikogo nie było w domu, okazało się że mój wujek a zarazem ojciec
chrzestny robił grilla i wszyscy tam właśnie są, więc poszliśmy tam w trójkę.
Była
chyba cała rodzina, nie lubiłam tego bo wszyscy od razu patrzyli się na mnie,
to było bardzo nie komfortowe.
Po
dłuższej rozmowie całe napięcie się rozwiało, wszyscy byli zadowoleni z koniaku
jaki przywiozłam dla facetów, a dla kobiet przywiozłam dobre wino.
-Żaneta
ty masz aparat na zębach? -zapytała ciocia.
-Emm...
Tak od dawna już go mam. -odpowiedziałam usiłując przypomnieć sobie ile czasu
noszę aparat ortodontyczny na zębach.
-Nie
zauważyłam, dopiero teraz. Dużo kosztował?
-Specjalnie
wybrałam taki, którego nie będzie widać. Zapłaciłam ok. 2000 na górę -odpowiedziałam
znów wysilając swój mózg który już nie pracował. -Trochę drogo ale zapłaciłam ze
swoich pieniędzy, więc nikogo to nie zabolało -odpowiedziałam spokojnym tonem,
na co ciocia się speszyła i już o nic nie pytała.
Nim
się wieczór zakończył wszyscy wypytali mnie, o wszystko. Jak mi się powodzi w
Anglii, gdzie idę do szkoły, czy zarabiam, a jak tak to gdzie i co robię za
ile, gdzie mieszkam, z kim i czy płacę za to że mieszkam. Te pytania mnie już
zaczęły nużyć, ale na wszystkie spokojnie odpowiadałam, Tomek się tylko
uśmiechał bo wiedział, że te pytania są bardzo męczące. Wiedziałam, że za
chwilkę całe miasteczko będzie wiedziało to co dziś się moja rodzina
dowiedziała. Takie wieści rozchodzą się jak świeże bułeczki, ludzie są na tyle
bezczelni że ingerują w cudze życie.
Wszyscy
wróciliśmy do domu, pomogłam mamie w zabraniu się, a później w posprzątaniu.
Tomek poszedł wziąć prysznic, a ja zostałam sama z mamą w kuchni, czułam
niepokój.
-A
co z Brajanem? -zapytała wkładając naczynia do zmywarki.
-Nic.
-Rozstaliście
się? -zapytała spokojnym głosem.
Wiedziałam
że to co jej powiem nie zadowoli jej, bo Brajana bardzo polubiła tak jak reszta
mojej porąbanej rodzinki. Niestety nie wiedzieli jaki jest na prawdę.
-Tak
i to już dawno -odpowiedziałam.
-Dlaczego,
przecież to taki porządny chłopiec.
-Nie
znasz go.
-Mi
się wydawał porządny, odpowiedzialny, opiekuńczy -odpowiedziała.
W
tym samym momencie przypomniało mi się te wszystkie straszne chwile, co on ze
mną robił, jak mnie traktował. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Nie
mam ochoty o nim rozmawiać, nigdy więcej -rzuciłam i wyszłam pośpiesznie z
kuchni. Pobiegłam na górę, weszłam do pokoju, szybko zamykając za sobą drzwi.
-Co
się stało? -zapytał Tomek.
-Mama
zapytała mnie o Brajana, zaczęła go chwalić, mówić że jaki to on nie jest
wspaniały... Przypomniało mi się to co się wydarzyło, jakim człowiekiem jest
Brajan, co on mi wyrządził... To wszystko stanęło mi przed oczami... -odpowiedziałam
po czym rozpłakałam się. Tomek mnie objął i zaczął mnie uspokajać.
Kiedy
udało mu się mnie uspokoić oglądnęliśmy komedię, która poprawiła mi humor.
Następnego
dnia złapałam jeszcze mamę, dałam jej papiery, wyjaśniłam że musi to podpisać,
że to ze szkoły wszystko było po angielsku więc nic nie rozumiała. Oczywiście
podpisała mi wszystko z czego byłam zadowolona. Później złapałam tatę i on
również mi podpisał, byłam zadowolona że tak szybko udało mi się to załatwić.
Z
racji na to że Tomek jeszcze smacznie spał poszłam do pustego pokoju Magdy.
Miała bałagan w pokoju więc postanowiłam chodź trochę ogarnąć, gdy otworzyłam
szufladę z bielizną coś wystawało z samego dna szuflady, zaciekawiona
odgrzebałam owe znalezisko, zobaczyłam że to są koperty z listami które
zostawiłam kiedy wyjeżdżałam do Białegostoku, były otwarte więc ktoś je
przeczytał i to nie koniecznie rodzice. Byłam zła, zabrałam te koperty.
Dzisiejszy
poranek był pochmurny, co bardzo wpłynęło na mój nastrój, nic mi się nie
chciało, nie miałam ochoty na nic.
Wzięłam
ze swojego pokoju laptopa, oczywiście po cichu bo Tomek jeszcze spał. Weszłam
do pokoju Magdy, usiadłam przy biurku i włączyłam urządzenie. Wchodziłam na
portale internetowe, posprawdzałam pocztę, weszłam na skype. Po chwili
zadzwonił do mnie Zayn. Przed ekranem pojawiła się Dominika.
-Hej
–powiedziała oschle.
-Hej
-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. -Przepraszam że nie powiedziałam ci o
wyjeździe, ale nie mogłam. Proszę nie obrażaj się na mnie, chciałam ale nie
mogłam.
-No
ale... Jak mogłaś mnie zostawić samą?
-Przepraszam
ale musiałam Cię zostawić. Obiecuję że to ostatni raz, że nigdy więcej Ci tego
nie zrobię -odpowiedziałam smutnym głosem.
-Dobra
pogadamy sobie jak przyjedziesz, a teraz mam dla ciebie gościa -odpowiedziała z
uśmiechem.
-Kto
to? Czy to Harry?... Ja nie chcę... Powiedz mi kto to jest…
-Trzymaj
się-odpowiedziała po czym wstała od komputera.
-Dominika!!!
-Pa
-pożegnała się i wyszła a na jej miejsce przyszedł Harry.
Byłam
pełna obaw, miałam mętlik w głowie. Zdecydowanie nie byłam gotowa na rozmowę z
nim teraz.
Cała
sytuacja z Harrym była skomplikowana, niby się w nim kochałam ale go odpychałam
od siebie. Boje się… Raz już przeszłam złamane serce i byłam wykorzystywana nie
chcę przechodzić tego po raz kolejny, bo drugiego razu nie przeżyję. Dodatkowo
akcja z Taylor dała mi do myślenia, Harry jest typem faceta który nie trzyma
się długo jednej kobiety.
-Hej
-odpowiedział swoim zachrypłym głosem.
-Hej
-odpowiedziałam bez wyrazu.
-Co
u ciebie?
-Nic.
A u ciebie? Słyszałam że kuk... Taylor się wyprowadziła.
-Tak,
okłamała mnie a ja jej uwierzyłem. Teraz tego żałuję, że wam nie wierzyłem i
dałem tak jej się omotać -odpowiedział po czym spuścił głowę. -Nie mogę sobie
darować, tego że przez nią się oddaliliśmy od siebie. Przez chęć niesienia
pomocy zaniedbałem cię. Jestem dupkiem, tak bardzo staram się cię uszczęśliwić
a cały czas cię ranię. Chcę się zmienić, ty mnie do tego skłaniasz, a ja jestem
do bani bo im bardziej się staram tym bardziej mi nie wychodzi a ja nie mogę
tego zmienić. Wiesz jak mnie to wkurza?! Chcę być lepszym człowiekiem dla
ciebie, zasługujesz na to… Nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej dziewczyny dla
której byłbym gotowy wszystko rzucić… Za bardzo wkręciłem się w zmianę lepszego
człowieka… Przepraszam... -odpowiedział z do moich oczu napłynęły łzy po czym
spłynęły po moich policzkach.
-Harry...
Rozumiem po części twoje zachowanie a resztę staram się zrozumieć... Nie ważne bo
muszę ci coś powiedzieć -odpowiedziałam wycierając łzy, które płynęły
nieustannie. -Chcę być z tobą, ale rzecz w tym, że to co przeszłam cały czas siedzi
we mnie i uniemożliwia zaufanie kolejnej osobie. Jestem pełna obaw, że mnie zostawisz,
że złamiesz mi serce, że upokorzysz mnie itd. a ja drugi raz tego nie przeżyję…
Przepraszam Cię, nie mówiłam Ci tego bo się bałam, bałam się że mnie nie
potraktujesz poważnie, że mnie wyśmiejesz. Tak mi przykro -z moich oczu
popłynął strumień łez, spoglądałam w dół, nie chciałam patrzeć na Harrego, to
ze wstydu.
-Janeta
obiecuję że tak nigdy się nie stanie za bardzo
mi na tobie zależy. Jestem dupkiem ale nie jestem frajerem… Janeta jeżeli potrzebujesz więcej czasu dam ci go -odpowiedział
delikatnie, na co przeniosłam swoje zapłakane oczy na Harrego.
-Ja
potrzebuje po prostu ciebie –pomyślałam.
Chyba
go zaczynałam coraz bardziej kochać, ale nie wiem. Nie pamiętam już tego
uczucia więc ciężko jest mi określić czy Harrego kocham czy to nadal jest
zauroczenie. Wiedziałam na pewno to że coś czuję do Harrego.
Oooo ;* Słodkie ^^
OdpowiedzUsuńNa prawdę jest świetny ! <33 Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
O.o rozdział jest naprawdę cudowny *,* nie mogę się doczekać następnego działu.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Patrycja.
I to się tak ciągnie i ciągnie czy go kocham? czy go nie che widzieć? czy coś do niego czuje? I tak od daaaawna to skończy się chyba na 1000 rozdziale i okaże się że nadal nie bd razem...
OdpowiedzUsuń