Perspektywa Harrego
Janeta
jest bardzo trudną i specyficzną osobą, bardzo mnie intryguje i im bardziej ona
mnie od siebie odsuwa tym bardziej chce się do niej zbliżyć pomimo że mnie to
irytuje. Z Bardzo mi zależy na jej szczęściu, a póki co to unieszczęśliwiam ją
z czego bardzo jest mi źle.
Widok
Jan siedzącej na kanapie był dla mnie zaskoczeniem, sądziłem że wróci za kila
dni. A to co się stało później było jeszcze większym zaskoczeniem, ale miłym.
Janet zachowanie sprawiło że miałem na nią coraz większą ochotę, ale dzięki
temu miałem również coraz większą blokadę przed zerwaniem ubrań z mojej
wybranki.
Janeta
jest wspaniałą kobietą i jestem pod wielkim wrażeniem bo żadna kobieta nie
miała tak dobrego wpływu na mnie, to dzięki niej nie jestem jedną z tych
"gwiazdeczek" którym palma odbiła od pieniędzy. I jestem
ogromnie wdzięczny za to.
Wieczorem
Jan zrobiła malutkie zebranie podzieliła się z nami propozycją Pani Alice,
związaną z wyjazdem do Azji w celu pomocy i poznaniu kultury tamtejszej
ludności, a przede wszystkim zebrania potrzebnych notatek aby dobrać odpowiedni
sposób pomocy.
Na
początku byliśmy do tego sceptycznie nastawieni ale po wysłuchaniu wszystkiego
spodobał nam się ten pomysł.
Liam
zadzwonił do naszego managera i zaprosił aby Janeta wszystko z nim ustaliła.
Przyjechał z godzinnym opóźnieniem ale lepsze to niż nic. Janeta opowiedziała
mu wszystko to co nam. Mike słuchał z wielką powagą, sądziliśmy że się nie
zgodzi ale tylko gdy Janeta przestała mówić odpowiedział że ten pomysł jest
genialny bo dzięki takiej akcji możemy wrócić na tory i znów się wybić.
Wszyscy
zaczęliśmy ustalać szczegóły wyjazdu, Janeta postanowiła zadzwonić do Pani
Alice i zaprosić ją do ustalania, bo to ona zaproponowała ten wyjazd.
Janeta
wyszła z salonu i poszła do kuchni, lecz po chwili wróciła ze łzami w oczach
oznajmiając wszystkim, że Pani Alice jest w szpitalu jej stan jest zły. Nim
zdążyliśmy się obejrzeć Janeta chwyciła za kluczyki od samochodu i wyszła z
domu, pobiegłem za nią. W ostatniej chwili udało mi się wsiąść do samochodu.
Janeta pędziła przez miasto jak oszalała.
-Jan
a ty wiesz gdzie jechać?
-Nie...
A mógłbyś mnie pokierować? Proszę cię -odpowiedziała załamana.
-Skręć
tutaj w lewo -odpowiedziałem.
Przez
resztę drogi kierowałem ją jak nawigator i GPS.
Gdy
dojechaliśmy do szpitala wraz z Janet weszliśmy w pośpiechu do szpitala i
poszliśmy do recepcji dowiedzieć się w której sali leży Pani Alice. Pomogłem
swej ukochanej w uzyskaniu informacji ponieważ z tego wszystkiego ciężko jej
było się wysłowić.
Janeta
weszła do sali nr.23 gdzie leżała Pani Alice, usiadła na krześle chwytając dłoń
Pani Alice, oczy Pani Alice lekko się otworzyły a gdy ujrzały Janet jej twarz
rozpromieniła się. Widząc taki widok postanowiłem przestać podgadywać przez
szybę i usiadłem na krześle pod salą.
Zadzwoniłem
do chłopaków i uspokoiłem ich, bo byli trochę zdezorientowani, moją rozmowę
przerwała Janet wychylająca się z sali.
-Harry,
możemy wracać wszystko jest ok-odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
Janeta
chwyciła mnie za rękę i poprowadziła do wyjścia.
Wróciliśmy
do domu, gdzie wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Janeta uspokoiła wszystkich
i opowiedziała dokładnie o wyjeździe do Azji.
Mike
zaproponował że zajmie się organizacją prawną i załatwieniu samolotu, oraz
reklamą a Pani Alice w zorganizowaniu przewodników, tłumaczy, noclegów itd.. A
my mieliśmy za zadanie się spakować.
Wyjazd
już niebawem, Janeta już zaczęła dzwonić po znajomych z wolontariatu i ustalać
różne rzeczy z akcją zbierania pluszaków dla dzieci ze szpitala.
Reszta
chłopaków podłapała pomysł i wszyscy zaczęli gdzieś dzwonić, ja sam zadzwoniłem
do mamy i poinformowałem ją o wyjeździe. Cieszyła się z mojego szczęścia a ja z
jej bo jej związek z Filipem rozkwitał w najlepsze.
Późnym
wieczorem siedziałem z Janet na kanapie i oglądaliśmy jakiś bkiepski film.
W
przerwie reklamowej Janeta poszła po wino, przez co film nabrał lepszego smaku,
objąłem Janet ramieniem a ona wtuliła się z mój tors.
Po
pewnym czasie zorientowałem się że Jan zasnęła, Nie mogłem się napatrzeć na
nią, ale w końcu postanowiłem zanieść ją na górę. Delikatnie podniosłem swoją
księżniczkę, wnosząc ją po schodach moja księżniczka się przebudziła.
-Kochanie
co ty robisz? Nie musisz mnie zanosić do łóżka, ja mam nogi
-Ale
to dla mnie żaden problem, lubię cię nosić -odpowiedziałem dając całusa w
głowę.
-Kocham
cię ale nie rób tego bo się zmęczysz albo się poderwiesz -mówiła z zamkniętymi
oczami.
-Skarbie
co ty wygadujesz, jesteś leciutka jak piórko i już jesteśmy w pokoju -powiedziałem
kładąc ją na łóżku.
-Zostaniesz
ze mną? -zapytała zachrypniętym głosikiem.
-Oczywiście
-odpowiedziałem kładąc się obok niej. Janeta przybliżyła się do mnie tak blisko
że niemal stanowiliśmy jedność, objąłem ją w pasie i zasnąłem.
Tydzień później
Już
dziś wylatujemy do Azji, do tej pory byłem przekonany że nie uda nam się
ogarnąć tak w krótkim czasie całego tego wyjazdu, jakimś cudem nam się udało.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik, wszystko było pozałatwiane. Pani Alice
wyszła ze szpitala i czuje się wyśmienicie, akcja z pluszakami jest załatwiona
i jest duże zainteresowanie się nią. Janeta zabrała ze sobą Sarah, dziewczynę z
wolontariatu. A mnie wciąż interesuje jak Janeta się zgodziła na lot samolotem
do Azji.
Wszystko
zapakowaliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.
-Dlaczego
jedziemy na lotnisko? -zapytała przestraszona Janeta.
-A
jak chcesz dotrzeć do Azji? -zapytał Niall.
-No
nie wiem, może samochodem? -odpowiedziała przestraszona Jan.
-Hahaha
to by zajęło z miesiąc -zaśmiał się Niall.
Po
chwili dojechaliśmy na lotnisko.
-Ja
nie wsiądę do samolotu -odpowiedziała asertywnie wysiadając z samochodu.
-Kochanie
jestem z tobą -odpowiedziałem wyciągając bagaże z bagażnika.
-Nie
ja nie wsiądę tam, nie ma mowy -odpowiedziała oburzona.
-Dobrze
chodź kochanie, bo się spóźnimy -odpowiedziałem chwytając ją za rękę.
Janeta
cały czas marudziła, wiedziałem że się boi ale po to ja tu jestem aby to
złagodzić.
Kolejna
scena była przy wejściu do samolotu staliśmy przed wejściem przez 30 minut cały
czas tłumaczyłem jej że nic się nie stanie, że samolot jest bezpieczny że
piloci nie pozwolą na to. W końcu wykonałem na Janet chwyt strażacki i wniosłem
ją do środka samolotu, posadziłem na fotelu i przypiąłem pasami, Janet zaczęła
przeklinać i panikować, a gdy stewardessa poprosiła o zapięcie pasu i
poinformowała o tym co robić gdyby coś się stało Janet wpadła wręcz w szał,
nawet moje tłumaczenie nie pomogło więc nachyliłem się nad nią i w tedy Janet
zamilkła i patrzyła mi w oczy.
-Wszystko
będzie dobrze -odpowiedziałem ze stoickim spokojem i pocałowałem, po czym
przypiąłem się pasami.
Janeta
nic już nie powiedziała, trzymała oparcia fotela a gdy zaczynaliśmy ruszać
położyłem swoją dłoń na jej przy czym chwyciła za nią i mocno ścisnęła,
spojrzała na mnie swoimi przerażonymi oczami a ja uśmiechnąłem się do niej.
Janeta zamknęła oczy, gdy wzbijaliśmy się w powietrze.
Gdy
stewardessa poinformowała nas o osiągnięciu odpowiedniej wysokości i o
możliwości rozpięcia pasów, Janeta wciąż miała zamknięte oczy i wciąż tak samo
mocno trzymała moją dłoń.
-Janet
kochanie możesz już otworzyć oczy -odpowiedziałem odpinając pasy. Janeta pomału
otworzyła oczy a ja odpiąłem jej pas.
-Nie
Harry -odpowiedziała przerażona patrząc mi w oczy.
-Ale
nic się nie stanie kochanie wszystko jest w porządku, spójrz wszyscy mają
odpięte pasy -poinformowałem.
Chciałem
puścić Janet rękę bo chciałem coś wziąć.
-Harry
błagam nie puszczaj -odpowiedziała przeraźliwym głosem.
-Dobrze
skarbie nie puszczę -odpowiedziałem dając całusa w czoło.
Po
kilku godzinach lotu wreszcie mieliśmy lądować a Janet znów opanował strach aż
się popłakała. Podczas lądowania wpadliśmy w małe turbulencje Janet wpadła w
panikę zaczęła płakać, było mi jej bardzo szkoda dlatego przytuliłem ją.
Po
wylądowaniu Janet odetchnęła z ulgą, gdy tylko drzwi zostały otwarte od razu
wysiadła a wręcz wybiegła z samolotu rzucając się na tłumacza i zarazem naszego
przewodnika.
Zabraliśmy
nasze bagaże i przełożyliśmy go do Jeepa którym pojechaliśmy do prowincji Czin
a następnie do jej stolicy czyli do miejscowości Haka.
Od
razu po rozpakowaniu się nasz przewodnik zabrał nas na obeznanie terenu,
chodziliśmy po mieście, nasz przewodnik opowiadał o tutejszej kulturze i o
życiu w tym mieście, przeraziłem się jak mieszkają tutaj ludzie, te miasto było
strasznie biedne, a do tego brudne.
Naszym
pierwszym zadaniem było wczucie się w życie mieszkańców każdy z nas miał komuś
pomóc w jego codziennych obowiązkach, ja pomagałem dla stolarza, Liam dla
hutnika, Louis dla kowala, Zayn dla rolnika a Niall dla garncarza a nasze
dziewczęta Janeta dla praczki a Sarah dla gospodyni.
Po
kilku godzinach pracy każdy z nas padał na twarz, a co najlepsze że nawet nie zarobiliśmy
na kromkę chleba.
Wszyscy
spaliśmy w namiotach, ja spałem z Louisem, to chyba oczywiste.
Liam
z Nialem, Zayn sam a Janeta z Sarah.
Pierwsza
noc była dla mnie straszna, wszystkie moje próby snu kończyły się klęską.
Zrezygnowany wypełzałem z namiotu, zauważyłem że Janeta również nie śpi i
siedzi na ganku z papierosem w ręku.
-Myślałem
że nie palisz.
-O
Harry. Bo nie palę i właśnie żałuje że go zapaliłam. Chcesz może trochę? Jak
zapalę jeszcze to zwymiotuję.
-No
dobra w sumie to tego mi trzeba.
-"Tego
ci trzeba" a może trzeba ci zupełnie czegoś innego? -odpowiedziała
przygryzając wagę. Położyła rękę na moim udzie w okolicy krocza.
Mój
członek zareagował, Janeta nie wiedziała że igra z ogniem a może wiedziała i
robiła to specjalnie.
Spojrzałam
na nią z wilczym pożądaniem ale nie mogłem ulec swojej pokusie, ale pozwoliłem
sobie na małą przyjemność.
Chwyciłem
Jane i pocałowałem.
-Do
spania oszołomy -powiedział Liam.
-Dobry
pomysł -odpowiedziała.
Wstała
i dała najpierw mi a następnie dla Liama całusa i poszła do namiotu. Podążając
za nią, zrobiłem to samo.
Kolejny
dzień minął tak samo jak kolejny i następny i jeszcze kolejny, w taki sposób
minął tydzień.
Janeta
była przerażona powrotem do domu.
Do
naszego odlotu zostało 3 godziny postanowiłem pójść po Janet, która od kilku dni
przewidywała w tutejszym rezerwacie.
Kochała
koty więc czuła się tam jak w niebie. Całymi dniami opiekowała się tygrysami.
Lepszej pracy nie mogła znaleźć siedziała tam całe dnie, bardzo zaangażowała
się.
-Hej
Jane za 3 godziny leci... Jedziemy do domu, musisz się spakować -odpowiedziałem
delikatnym tonem.
Usiadłem
obok, Jan karmiła z butelki małego tygryska.
-Tak
masz rację, ale jeszcze nie skończyłam swojej pracy.
-Jane,
kochanie przecież wiesz że dziś nie musieliśmy pracować, mieliśmy wolne. Czy
jednak może chodzi o wyjazd?
-Zrozum
nienawidzę samolotów, boję się latać jak cholera. A po za tym zaaklimatyzowałam
się tu i na prawdę polubiłam swoją pracę, te zwierzęta... Lubią mnie, nawet
pracownicy mówią, że te wszystkie tygrysy które przeżywają w ośrodku traktują
mnie inaczej niż wszystkich. Traktują mnie jak swoją, przychodzą do mnie i
przytulają się, i ja to uwielbiam.
-Rozumiem
to i wiem że jest ci trudno, ja też polubiłem to miejsce, ale trzeba wracać do
naszego świata do rzeczywistości. Nasza przygoda dobiegła końca czy to się
podoba czy nie, życie jest okrutne.
-Ok
Jane skończyłaś -podeszła do nas dziewczyna z obsługi i zabrała od nas
tygrysia, Jan ucałowała tygrysa i oddała dla obsługi.
-Chodź
skarbie razem damy radę -wstałem i wyciągnąłem dłoń. Jan chwyciła ją i wstała.
Oboje
wróciliśmy do namiotów i spakowaliśmy się.
Jeszcze
pożegnanie i wsiadanie do samolotu.
Janeta
postanowiła wziąć się w garść i tym razem sama wsiąść do samolotu, jej
wsiadanie wyglądało komicznie. Trzymała się kurczowo poręczy i wchodziła
schodek po schodku przez 15minut.
Usiadła
bez słowa na fotelu, była przerażona a w jej oczach pojawiły się łzy, jej
dłonie drżały ze zdenerwowania.
Usiadłem
obok niej i chwyciłem za dłoń.
-Wszystko
będzie dobrze
Jane
pomachała tylko głową na tak i ścisnęła mocniej moją dłoń.
Przez
cały lot z Azji do UK nie opuszczałem Jan na krok, trzymałem jej dłoń.
Janeta
przeżyła lądowanie i wysiadła z samolotu tak szybko jak mogła.
Wszystkim
zdawało się że wszystko jest w porządku, wielki wózek przyjechał po nasze
bagaże, a my wielką grupą zmierzaliśmy w stronę budynku lotniska.
-Przepraszam
Mrs.Payne ale chyba mamy problem -podbiegł do nas jeden z pilotów.
-Jaki
problem? -zapytał Liam.
-Mamy
na pokładzie nieproszonego gościa -powiedział trochę przestraszony.
-Gdzie
on jest, pokaż mi.
Pilot
zaprowadził nas do pomieszczenia gdzie zazwyczaj lecą bagaże.
Rzekomy
intruz siedział w kącie.
Liam
wziął jakąś rurę i szedł pomału w jego stronę obawiając się najgorszego,
szczerze mówiąc to bałem się o Liama i o to kim jest ten intruz.
W
tym momencie tajemniczy intruz przebiegł Liamowi między nogami i wybiegł z
samolotu.
-To
tygrys -krzyknęła Janeta.
Następnie
wszyscy próbowaliśmy złapać małego tygrysa, ale słabo nam to szło tylko
biegaliśmy za tym tygrysem po całym placu, w końcu maluch schował się za kołem
samolotu, podchodziliśmy pomału żeby w odpowiednim momencie capnąć tygrysa ale
przeszkodziła nam Janeta.
-Zatrzymajcie
się, ja to zrobię w końcu przebywałam całymi dniami z tygrysami -odpowiedziała
wyprzedzając nas i normalnym krokiem podchodząc do koła.
Nie
wierzyliśmy własnym oczom Janeta po chwili wyszła z tygrysem na rękach to był
szok dla nas wszystkich.
-Gdyby
za wami ganiało tłum to tez byście uciekali -odpowiedziała z uśmiechem Janeta.
-I
co teraz z nim robimy? Zadzwonić po odpowiednie służby? -zapytał jeden z
pilotów.
-Nie
ma takiej potrzeby sama się tym zajmę -odpowiedziała wpatrzona w tygrysa.
Kilka godzin później
Wszystkim
marzył się dom, a gdy wszyscy przekroczyliśmy próg naszego domu nagle
uśmiechnęliśmy się. Nawet nikt walizek nie opróżnił. Ja wniosłem swoją i
walnąłem się na łóżku po chwili dołączyła do mnie Jane przez co leżenie wydało
się przyjemniejsze.
-I
co teraz zrobimy z tygryskiem?
-Nie
mam pojęcia jutro pojadę z nim do wolontariatu i pogadam z Panią Alice, może
uda się go zatrzymać -odpowiedziała rozmarzona.
-Żeby
to było takie proste -odpowiedziałem przysuwając się do niej.
-A
może jest to prostsze niż ci się wydaje -odpowiedziała spoglądając mi w oczy.
Podsunęła się do mnie jeszcze, wtuliła się we mnie. Poczułem że tego mi trzeba
było, objąłem ją i zasnęliśmy.
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy blog o Luke i Ashu, gdzie pojawił się już prolog. Serdecznie zachęcam do komentowania :)
http://heyimyournightmare.blogspot.com/2015/08/prolog.html