Perspektywa Zayna
Nawet
trasa koncertowa mi nie pomogła zapomnieć o tęsknocie za moją księżniczką.
Dominika mi wybaczyła chodź nie było łatwo, przepraszałem ją przez 4 dni,
dzwoniłem pisałem ile mogłem, aż pewnego wieczoru przed koncertem zadzwoniła do
mnie na skype, zaczęliśmy rozmawiać i wszystko jest OK.
Nasz
związek został umocniony przez tą historię z zakładem, teraz jest cudownie.
Ustaliłem
z Dominic że po trasie koncertowej przylecę do niej.
Już
nie mogę się doczekać, kiedy to będzie.
Dawaliśmy
koncert w Londynie, fanki krzyczały i śpiewały z nami nasze największe hity.
Uwielbiam kiedy publiczność śpiewa razem z nami i przy tym świetnie się bawi,
tworzymy przy tym całość która, jest nierozerwalna.
Wróciły
krzyki dziewcząt, rzucanie na scenę staników, majtek, koszulek, miśków, kartek
a nawet trafiło się że, ktoś rzucił prezerwatywy. To właśnie są nasi fani.
Cieszyłem
się kiedy wróciłyśmy do hotelu, mieliśmy 30 min żeby się ogarnąć a później
jedziemy na imprezę do domu Play Boya, nie chodzi o zabawę tylko o to żebyśmy
się wszędzie pokazywali, jeżeli chcemy wrócić znów na szczyt.
Dom
Play Boya to ogromna posiadłość gdzie na imprezach jest bardzo dużo zamożnych ludzi
i wysoko postawionych. Uczestnicząc w takich imprezach można narobić sobie
znajomości i taki był też cel.
Ja
przez całą imprezę siedziałem i piłem drinki.
Miałem
czas aby pomyśleć, zostało nam 4 dni trasy, szczerze powiem że, nie mogłem się
doczekać końca no i dnia kiedy polecę do Dominic, oprócz tego miałem w planach
odwiedzić rodzinę, za nimi też tęskniłem.
-Siema
Zayn co u ciebie słychać? -przybił pionę Drack.
-Siema
co ty tu robisz? Sądziłem że, taki koleś jak ty chodzi tylko na prywatki do
Kardashianów -zaśmiałem się.
-Tam
nic się nie dzieje, wszyscy są zbyt sztywni nie to co tutaj, sex, narkotyki,
panienki do towarzystwa no i zadymy, tutaj to są dopiero są imprezy
-wyszczerzył się murzyn.
-Widziałem
przed wejściem do kibla jak facet robił palcówkę dla laski, ale to nie była
placówka tylko dłoniówka, tak to rozegrał, jeszcze chwilka a cały tam wejdzie.
-O
jebany -zaśmiał się czarno skóry. -Słyszałem że już nie jesteś z Perrie -zmienił
diametralnie temat.
-To
prawda, to była najlepsza decyzja na świecie -odpowiedziałem szczerze.
-Panny
to zło, fajnie jest ale tylko żeby poruchać, nic więcej. Jeżeli chcesz mogę ci
dać namiary na dobre dziwki, zobaczysz że nie pożałujesz -wypił sporego łyka
swojego drinka.
-Nie
dzięki, mi wystarcza to co mam -oparłem się o kanapę, a łokcie położyłem na
oparcie.
-Ooo
stary -szturchnął mnie łokciem. -Powiem ci że jestem zaskoczony ty i dziwka,
no, no -upił łyka drinka, a ja się tylko zaśmiałem, żeby tylko wiedział, ale
jeszcze nie czas aby mówić tu o nowym związku, szczególnie kiedy on jest ich
przeciwnikiem.
Wraz
z Drackiem zeszliśmy na inne tematy a mianowicie samochodów, gadaliśmy o
silnikach, nic w zasadzie ciekawego ale czas przynajmniej leciał.
Nim
się zorientowałem dochodziła 4.00 zacząłem szukać swoich imprezowiczów, po
około godzinie się wszyscy zebraliśmy, wyszliśmy z domu PlayBoya i wyruszyłyśmy
w stronę hotelu gdzie byliśmy zakwaterowani na jedną noc. Spanie w autokarze to
dość ryzykowne.
Harry
był zalany w trupa, musiałem go prowadzić bo jemu grawitacja szwankowała.
-Wiesz
co jestem chujem -odpowiedział nagle.
-Dlaczego?
-Nie
daruje sobie tego...
-Czego?
-Że
Janeta się wyprowadziła, straciłem ją... Na zawsze... Nie mogę sobie tego
wybaczyć, że pozwoliłem jej odejść... Codziennie o tym myślę i to mnie zabija,
tylko w alkoholu i pokerze znajduję odskocznie... -Harry miał już czkawkę
pijacką.
-To
ją odzyskaj, spotkaj, pogadaj. To Taylor cię pocałowała ty nie byłeś świadomy.
-Już
za późno, na pewno już kogoś ma... Taka cudowna osoba jak ona, szybko kogoś
sobie znajdzie... Kogoś lepszego... Kogoś kto jej nie rani...
-Wy
oboje siebie ranicie
-Ale
to ja wszystko spieprzyłem... - Harry wyślizgnął się mi z rąk i upadł na
chodnik tyłkiem.
-Wstawaj
-próbowałem go podnieść ale nie dawałem rady, reszta chłopaków była daleko
przed nami.
-Zostaw
mnie, zostawcie mnie wszyscy... Zasługuje na to... Moje życie nie ma sensu... -w
końcu zaczął współpracować i wstał z chodnika. -Zabij mn... -w tym momencie nie
wytrzymałem i uderzyłem go w twarz.
-Przestań
pierdolić, facet jesteś czy baba bo zachowujesz się jak dziewczynka... Weź się
chłopie w garść i przestań się rozczulać nad sobą, bo to żałosne... Masz jaja?
To zacznij w końcu tak się zachowywać... Dość kurwa tego... Co ty mi tu
pierdolisz jakieś bzdety... Skąd do chuja wiesz że ma kogoś? Widziałeś ją z
kimś? NIE, nawet nie wiesz co u niej słychać... Interesuje cię to w ogóle?! Tak
zjebałeś bo utrzymujesz kontakt z Taylor… Nie widzisz że ona poróżnić cię z
Janet?! Jesteś aż tak ślepy?
-Wybacz
stary… Masz rację… Biorę się za siebie ale to od jutra - przytulił się, a ja
poklepałem go po plecach.
Do
hotelu wracaliśmy w ciszy. Harry wytrzeźwiał na tyle, że mógł samodzielnie iść.
Miałem
pokój z Harrym. Kiedy Harry kładł się spać ja wziąłem prysznic, a następne sam
się położyłem spać.
Perspektywa Janet
Obudziłam
się zdezorientowana, nie wiedziałam gdzie jestem, przetarłam oczy by lepiej
widzieć. Spałam w łóżku Harrego a do tego przytulałam jego ubrania, nawet je
chyba zaśliniłam, lub znów płakałam przez sen.
Gdy
się podniosłam dopiero zobaczyłam jaki panuje tu bałagan, musiałam tu dziś posprzątać,
wszędzie leżały ubrania Harrego.
Wstałam
z łóżka i poszłam do pokoju Liama, wzięłam kąpiel, przebrałam się, zrobiłam
makijaż.
Zeszłam
na dół, na parterze panowała grobowa cisza, sadziłam że Andy jeszcze śpi w
salonie ale go tam nie było. Zdezorientowana weszłam do kuchni tam zobaczyłam
śniadanie i karteczkę:
"Dziękuję
za świetny wieczór, smacznego ;)"
Z
ogromnym apetytem skonsumowałam śniadanie, które mi przygotował Andy. Posprzątałam
po sobie po czym poszłam na górę posprzątać Harrego pokój.
Dochodziła
12.00, zaczęłam od zbierania jego ubrań i ściągania pościeli, pod poduszką
znalazłam moje zdjęcie, zastanawiałam się skąd ono się tam znalazło, wzięłam to
zdjęcie i włożyłam je w obramowanie lustra.
Zmieniłam
pościel, pościerałam kurze, poskładałam ubrania w szafie, te półki i wieszaki
które ja miałam wciąż były puste.
Zakończyłam
sprzątanie odkurzaniem, następnie wzięłam brudną pościel oraz ubrania i
zaniosłam do pralni, wstawiłam pralkę.
W
między czasie kiedy pralka prała, zrobiłam jedzenie dla moich zwierząt a dla
siebie kawę.
Słońce
oświetliło cały salon, aż szkoda było siedzieć w domu, wyszłam na taras,
założyłam okulary i rozkoszowałam się śliczną pogodą, miałam ochotę pogadać z
Leną.
-Hej
kochana
-Witaj
cukierku, co tam? -zapytała.
-Rozkoszuje
się słońcem na tarasie z kawką
-Przecież
ty nie masz tarasu -parsknęła śmiechem.
-A
no właśnie, bo ty nic nie wiesz. No to pozwól że ci wszystko opowiem.
-Tylko
na to czekam -zaśmiała się.
-No
to tak wczoraj rozmawiałam z Liamem, zaczęłam się żalić że mi jest chujowo bo
nie czuje się dobrze w moim domku, na co Liam zaproponował mi abym zamieszkała
u nich w domu, zgodziłam się. Od razu spakowałam rzeczy i koty no i
przyjechałam do Bristol.
-Aham
i teraz się wylegujesz na tarasie, a wiesz może co u Dan?
-Nie,
ale możemy się przejechać do szpitala -zaproponowałam.
-To
dobry pomysł, zobaczymy małą Emily. Tylko ja dopiero będę mogła o 15.00 bo
wtedy Marcyś wraca i będzie mógł się zająć Lucy.
-No
spoko to o 15.00 do ciebie przyjdę
-Dobra,
a co u ciebie i Harrego? Dzwonił?
-Nie
i raczej nie zadzwoni - posmutniałam.
-Skąd
wiesz?
-Bo
przeglądając neta natrafiłam na zdjęcie jak był w jakimś klubie i obściskiwał
się z jakąś lafiryndą, a na kolejnym jak z nią wychodzi. Jak widać bardzo to przeżywa...
Nie wiem co ja sobie myślałam, że on się zmieni… On inaczej myśli niż ja
-A
jak u ciebie? Zapomniałaś?
-Nie,
wczoraj wieczorem wpadła do domu Taylor, była zaskoczona moim widokiem. Weszła
przepychając mnie i zaczęła drzeć ryja że Calvin z nią zerwał i że to moja
wina, że zapłacę za to itd. Byłam na początku spokojna ale kiedy mnie
zdenerwowała wyjebałam ją z domu.
-O
ja, co ty jej zrobiłaś?
-To
nie ja tylko Zayn, to on przesłał zdjęcia dla Harrisa gdzie Taylor kleiła się
do niego.
-Hahahahaha
nieźle ja bym na to nie wpadła, ale żeby Malik w to się włączył to ja nie
wierzę.
-Dobra
daj mi dokończyć!
-Sory,
już nie przerywam
-No
i potem wpadł Andy bo go zaprosiłam, przyniósł kebaby i alko. Najebałam się i
to porządnie, w sumie to oboje zaszaleliśmy, oczywiście pijackie żale nam się
włączyły i się żaliliśmy sobie nawzajem. Później zdecydowałam że koniec tego i
poszłam na górę.... Uwaga punkt kulminacyjny... Obudziłam się w Harrego pokoju,
w jego łóżku, przytulona do jego ubrań, nie wiem czy płakałam, czy zaśliniłam
jego ubrania, ale były mokre.
-O
ja, Żaneta –Lena ledwo powstrzymywała się od śmiechu. -Czyli kochasz go skoro
zaśliniłaś jego ubrania.
-Hahaha
zabawne, ale jestem bardziej przekonana, że jednak beczałam, coraz częściej mi
się to zdarza, nie wiem o co chodzi, a gdy się budzę w chuj tęsknie za dotykiem
Harrego.
-Po
prostu tęsknisz za nim, wciąż go kochasz i tyle.
-Co
ja mam zrobić?
-Nie
wiem kochanie, to jest w chuj poplątane... Chyba nie ma na to rady, samo musi
przejść.
-Jestem
już w chuj zmęczona, nie wiedziałam że to jest takie męczące.
-Życie
kochana, życie. Łucja odejdź od tej szafki, zostaw to... Cholera jasna...
Przepraszam cię Żańcia ale Łucja szaleje, do później papa.
-Papa
-pożegnałam się i rozłączyłam.
Czułam
niedosyt, poszłam po laptopa. Odpaliłam go i szybko wbiłam na skype, zaczęłam
patrzeć kto z moich znajomych jest dostępny i znalazłam Dominikę, szybko
rozpoczęłam połączenie.
-Siema
-pojawiła się na moim ekranie.
-Hej,
jeny jaka ty opalona -zachwyciłam się, a w duchu zazdrościłam takiej
opalenizny.
-Efekt
jednego wyjścia nad ocean i proszę rak gotowy, jak mnie Malik zobaczy to mnie
zje, on uwielbia owoce morza -zaśmiała się.
-Zanim
wy się zobaczycie to zdąży ci ta opalenizna zejść
-No
nie wiem, bo ma przylecieć po trasie koncertowej, bardzo się stęsknił, prawie
tak jak ja- widziałam jej podekscytowanie i cieszyłam się z tego, chodź na
mojej twarzy zagościł smutek.
-Ej
Żaneta co się dzieje?- spoważniała.
No
i kolejny raz opowiedziałam historię o moim "rozstaniu" o ile można
to tak nazwać bo w związku nie byliśmy. Później dołączyłam historię z awanturą
Taylor i spaniu w Harrego łóżku, tylko tym razem nie wytrzymałam i łzy
poleciały mimowolnie.
Cierpiałam,
moje serce bolało z każdym dniem coraz bardziej, a jedynym lekarstwem był Harry
Styles.
Miałam
dosyć wszystkiego, tych naszych kłótni, sporów, niedomówień, nieporozumień,
sprzeczek, konfliktów, chcę tylko jego, jestem już gotowa.
Cierpię
bez niego, za bardzo go potrzebuję by z niego zrezygnować.
Teraz
jestem pewna na 100% że kocham go, ale czy nie jest już za późno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz