Perspektywa Liama
Wszyscy
sądziliśmy, że trasa koncertowa pomoże ogarnąć się dla Harrego, niestety
wszyscy się przeliczyliśmy, Harry wciąż pije, nie mamy na to wpływu, wszyscy
próbowaliśmy z nim rozmawiać, za każdym razem wyrzucał nas, albo każe się nie wtrącać,
nie wiemy co mamy robić by mu pomóc.
W
sumie to się dziwimy że pojechał z nami, ale dzień wcześniej miał rozmowę z
Mikem. Widać że Mike wpłynął na niego.
Siedzieliśmy
w autobusie, Harry spał, Niall grał na PS w fife, Louis kłócił się z Eleonor,
Zayn przeszukiwał internet. Usiadłem na końcu autobusu i zadzwoniłem do Janet.
-Hej
żono -odpowiedziałem entuzjastycznie.
-Hej,
co tam? -zapytała.
-Jedziemy,
wszyscy zamulają więc zadzwoniłem do ciebie.
-O
jak miło, jestem w fundacji, dziś mieliśmy uroczyste podziękowanie burmistrza
za zabawki dla szpitala, a że ja byłam pomysłodawczynią to mi dziękował.
Rozmawiałam
z Alice i chcę założyć grupę dzieciaków „Wolne Anioły” dla dzieci któe
okaleczają się.
-Dobry
pomysł, trzeba pomóc dzieciakom radzić sobie z problemami.
-Dokładnie
tak, dobrze wiem jak to jest, chcę im pomóc.
-Jan?
Jak ci się mieszka?
-Szczerze?
Do bani, domek jest malutki i słodki ale nie czuje się jak na swoim, mój dom
jest u was, ale sam wiesz... -wyraźnie posmutniała.
-Żaden
problem, nasz dom jest twoim domem, masz klucze więc pakuj rzeczy i się
wprowadzaj. Chociażby na czas kiedy jesteśmy w trasie, z naszego domu masz
bliżej wszędzie, do szkoły i do fundacji.
-Na
prawdę? -zapytała szczęśliwa.
-Tak.
-Wiesz
że kocham cię? -odpowiedziała zachwycona.
-Wiem-odpowiedziałem
uśmiechnięty.
-A
co u chłopaków?
-Harry
non stop pije, zaczął grać w pokera, boimy się o niego, ale rozmowy z nim nie
pomagają. Nie wiemy co możemy zrobić, żeby się ogarnął. Mam nadzieję że po
trasie się polepszy, chodź nie wiem. Ustaliliśmy, że będziemy mieli na niego
oko, jeżeli po trasie się to nie poprawi Mike chce go wywalić z grupy, ale
Harry ma na to wywalone, na niczym mu nie zależy. Miejmy nadzieję że zmądrzeje.
Louis
cały czas kłóci się z El, on sam mówi że im się nie układa już od kilku
miesięcy, mówi że to kwestia czasu kiedy się rozstaną.
Zayn
powiedział dla Dominic o zakładzie, przez co Dominic nie odzywa się do niego.
Niall
poznał jakąś modelkę, zachwycony jest nią.
A
u mnie jest wszystko w porządku -odpowiedziałem.
-No
to dobrze. Wczoraj zaprosiłam dziewczyny do mnie i w nocy pojechałam z Dan i
Emy na pogotowie bo mała miała zapaść.
-Wszystko
z nią w porządku? –zapytałem zmartwiony.
-Tak,
już tak -odpowiedziała zachwycona.
-Liam,
Liam! -krzyczał Zayn. -Chodź tu, szybko -dodał podniecony.
-Czekaj
księżniczko coś Zayn chce -odpowiedziałem po czym wstałem z kanapy i poszedłem
do Zayna.
-Pamiętasz
jak kilka dni temu poprosiłem cię o numer Sary? Nie chciałeś dać więc spotkałem
się z nią w fundacji i poprosiłem ją aby wysłała dla Calvina Harrisa wszystkie
jakie znajdzie zdjęcia z Bristol Taylor z Harrym, bo mi nie wierzył na słowo że
Taylor to suka i patrz jaki efekt.
Moim
oczom ukazał się artykuł z Vivy "Czy Calvin Harris, za wybryki Taylor
zerwał zaręczyny?"
-Janeta
wejdź na Vivę zobaczysz coś co cię uszczęśliwi, Zayn dojebał dla Taylor.
-Ok,
już wchodzę -odpowiedziała.
Po
kilku minutach, odezwała się zadowolona Janeta.
-Hahaha
kto to zrobił? -zapytała.
-Zayn
zadzwonił do Calvina i opowiedział wszystko, dodatkowo Sara poszukała zdjęcia i
mu podesłała i mamy o to taki efekt -odpowiedziałem.
-Powiedz
dla Zayna że jestem dumna, wybacz Liam ale muszę kończyć, papa -pożegnała się i
rozłączyła.
Od
tego momentu mieliśmy dobre humory, część oblewała a część zalewała smutki, tak
to bywa w naszym zespole.
Perspektywa Janet
Szczęśliwa
powrotem do domu, pędziłam jak wiatr by jak najwięcej czasu w nim spędzić, moje
zwierzątka siedziały na tyle. Hope w transporterze a Ali na siedzeniu, przy
zakrętach troszkę je znosiło ale byłam za bardzo podekscytowana by zwolnić.
Po
wniesieniu rzeczy do domu, czułam się lepiej, czułam to ciepło domowego
ogniska, uwielbiałam to miejsce i już wiedziałam że będzie mi ciężko je za
tydzień opuścić, ale póki co to nie myślę o tym.
Wniosłam
walizki na górę, otworzyłam drzwi od pokoju Harrego, poczułam jego perfumy, aż
mnie serce zabolało, a do oczu napłynęły łzy, przekroczyłam próg pokoju,
poczułam ten żal w duszy, że nie śpię w tym łóżku, że nie chodzę po tym pokoju,
że nie korzystam z tej łazienki, że nie jestem z nim...
Było
mi za bardzo przykro bym znów mieszkała w tym pokoju, wyszłam z niego i poszłam
do pokoju Liama, zostawiłam tam swoje rzeczy po czym zaczęłam sprzątać,
najpierw pokój Liama, później Nialla, Zayna, korytarz, było już zbyt późno żeby
posprzątać ostatni pokój, zawołałam swoje kotki, zasnęłam wtulona w Ale.
Wstałam
szczęśliwa jak nigdy, zeszłam niczym księżniczka na balu ze schodów, poszłam do
kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę, dodatkowo zrobiłam jedzenie dla Alego i
Hope.
Po
śniadaniu wypuściłam Kociaki na zewnątrz a ja poszłam się malować.
O
godzinie 9.00 pojechałam do szkoły. Zakończyłam naukę o 17.00 następnie wpadłam
do fundacji. Okazało się że Alice zgodziła się na przekształcenie mojej grupy
na grupę „Wolnych Aniołów”. Na zebraniu ogłosiła to dla przewodniczących a ci
dla swoich wolontariuszy.
Gdy
weszłam do fundacji zobaczyłam pod salą dzieciaki.
Zaprosiłam
dzieciaki do sali, większość znałam więc nie było potrzeby przedstawiania się.
Opowiedziałam o nowych zasadach grupy. Omówiłam nazwę grupy i przyczynę
powstania jej. Co prawda miałam swoją grupę wolontariuszy, którzy nie mieli
styczności z samo okaleczaniem się i nie chcieli odchodzić z niej. Usiedliśmy w
kółku na fotelach, widziałam skrępowanie u dzieciaków więc zaczęłam mówić.
Moja
grupa jest anonimowa, tylko fundacja wie znaczenie jej i cele, nikt więcej.
Zadania
grupy są proste, pracujemy i robimy to co zwykli wolontariusze, np. zbieramy
jedzenie, pomagamy itd. ale prócz tego uczymy się radzić sobie z problemami,
uczymy żyć z bliznami i ich się nie wstydzić, oraz otwierania się przed innymi.
Aby
zacieśnić więzi z nowymi wolontariuszami poprosiłam aby każdy powiedział to co
lubi jeść, co robić, ulubiony kolor itp.
Rozmawialiśmy
o takich rzeczach by poznać siebie i nabrać nawzajem zaufania.
Ustaliliśmy
że będziemy się widywać dwa razy w tygodniu o 17.00.
Na
koniec spotkania zadałam im pracę domową, a mianowicie poprosiłam ich aby
napisali z jakiego powodu się okaleczali lub się okaleczają.
Zaszłam
jeszcze do Alice, przywitała mnie serdecznie, po rozmowie, dała mi listy do
wysłania i pozwoliła jechać do domu, wsiadłam do auta i ruszyłam w miasto, na
pocztę, do sklepu i do domu.
W
sklepie spotkałam Adnyiego.
-Co
ty robisz, że cię nie widzę? -zapytał "oburzony".
-Nie
widzisz mnie bo jestem Ninją - zaśmiałam się
-Ja
coś tak podejrzewałem, że z tobą jest coś nie tak i to od samego początku, coś
mi mówiło żeby nie oddawać ci tej bransoletki, ale jak to ja musiałem -zaśmiał
się.
-A
tak na prawdę to mieszkam poza miastem
-Dlaczego,
przecież mieszkałaś u 1D -odpowiedział zdziwiony.
-Tak
to prawda, ale czas iść na swoje -odpowiedziałam zakłopotana.
-To
przez Harrego? Ja nigdy go nie lubiłem... Wiedziałem że tak będzie. Ja to
wiedziałem -odpowiedział.
-Nie
Andy to nie przez niego tylko przez Ale, to ze względu na niego się
przeprowadziłam -odpowiedziałam. -Ale że chłopaków nie ma to na tydzień
przeniosłam się z powrotem do domu.
-Ooo
to co dziś nocka u ciebie? -zaśmiał się stukając biodrem w moje biodro.
-Oczywiście,
to co nocka horrorów? -zaproponowałam.
-Pewnie,
to do zobaczenia -przytulił się i poszedł.
Wróciłam
do domu, wpuściłam moje zwierzaki, które mnie przywitały dość mokro, moje
słodziaki, uwielbiam je.
Zjedliśmy
wcześniej przygotowany przeze mnie obiad, a po objedzie miałam wenę więc
upiekłam dodatkowo ciasto, na noc horrorów.
W
między czasie kiedy moje kociaki się bawiły w salonie zaczęłam przygotowywać
wszystko na noc horrorów, pozbierałam z pokojów poduchy i koce, przygotowałam
przekąski i popcorn.
Usiadłam
na kanapie i zaczęłam szukać w laptopie filmów na naszą noc horrorów. Na
ekranie pojawiła mi się ikonka ze skypa, ze zdjęciem Tomka.
-Siema
ziom -się przywitałam.
-Elo
-odpowiedział uśmiechnięty. -Nie przeszkadzam? -zapytał.
-Nie
no co ty -odpowiedziałam z uśmiechem.
-To
dobrze bo chciałem z tobą poważnie porozmawiać -odpowiedział z poważną miną.
-Co
się stało? -zapytałam przestraszona.
-Nie
dzwonisz do mnie... -odpowiedział smutny. -Zapomniałaś o mnie i jest mi
przykro, nie kochasz już swojego brata... -dodał.
-Tomuś
to nie tak że cię nie kocham, bo kocham. Tylko...Ostatnio sporo u mnie się
wydarzyło, nie chciałam cię martwić i dzielić z tobą swoje smutki i żale.
Doskonale wiem, że sam masz sporo problemów więc po co miałam ci jeszcze
dodatkowo obciążać.
-Gdyby
nie dzielił nas ten monitor to bym cie udusił za takie słowa. Żaneta ile razy
mam ci jeszcze to powtórzyć. Dzwoń jak masz problem nie ważne jak głupi czy
bezsensowny. Masz dzwonić ja chętnie ci pomogę bez względu na okoliczności i
nie mieszaj w to moich problemów bo to oddzielna działka.
Pamiętasz
jak to było kiedy któreś z nas miało problem? Przychodziliśmy do siebie albo
szliśmy na spacer naszą trasą i się sobie zwierzaliśmy.
-Pamiętam,
mieliśmy umowę że tylko my możemy chodzić tą trasą i nikt więcej -odpowiedziałam
z zachwytem.
-Tak
nawiązując do naszej trasy, ostatnio sam sobie nią spacerowałem, bo do Kasi
przyszła jej BFF, za którą nie przepadam i sobie wspominałem nasze rozmowy.
Brakuje mi ich.
-Mi
też Tomek –odpowiedziałam przygnębiona na samą myśl o nich.
-Zejdę
trochę z tematu byłem ostatnio w centrum handlowym, gdy zachciało mi się
siknąć, no to idę w stronę toalet, zadowolony wchodzę do łazienki, później do
kabiny, robię co mam robić, wyszedłem, umyłem rączki, kobiety stojące obok mnie
patrzą się na mnie dziwnie, ale sobie myślę wywalone i zadowolony wyszedłem na
korytarz dopiero po minucie zorientowałem się, że zamiast iść do męskiej
wszedłem do damskiej, więc zacząłem się śmiać na całe centrum handlowe przez co
jeszcze bardziej ludzie się na mnie gapili -odpowiedział śmiejąc się.
-Hahaha
brawo ty -śmiałam się. -Ja miałam coś podobnego, tylko że z windą w Centrum
handlowym w Londynie, dodam że byłam w rozkloszowanej spódniczce. Byłam sobie
na zakupach, wystrojona jak laleczka, zrobiłam zakupy, ale jeszcze chciałam
zejść na dół do jednego sklepu, tylko jak? Ostatnio jak zjeżdżałam na schodach
ruchomych to mi szpilka utknęła, więc pomyślałam że winda będzie dobrym
pomysłem, no to podchodzę, drzwi się otwierają a w niej pełno ludzi, ale co
tam, jakoś się wcisnęłam, stałam bardzo blisko drzwi windy, niestety nie
zauważyłem że rąbek mojej spódniczki się nie zmieścił w środku windy i został
przycięty przez drzwi, dopiero zauważyłam jak wyszłam z windy i miałam pół dupy
odkryte bo mi ucięło ten rąbek -odpowiedziałam prawie płacząc ze śmiechu.
-Hahahaha
narobiłaś gorszej wiochy niż ja -wyśmiał mnie.
-A
pamiętasz jak oboje w Białym narobiliśmy takiej wiochy, poszliśmy oboje na
zakupy, przechodziliśmy obok... -w tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Przepraszam cię -odpowiedziałam po czym wstałam i poszłam otworzyć drzwi.
-Zadowolona
jesteś? -zapytała Taylor przepychając mnie w drzwiach i wchodząc do środka.
-Po
co przyjechałaś?
-Po
co? Hahaha i ona się jeszcze pyta po co przyjechałam, przez ciebie suko Calvin
ze mną zerwał, zostawił mnie a dlaczego? Bo ktoś się wtrąca w nieswoje sprawy,
a tym kimś jesteś ty! Zadowolona jesteś że mnie zostawił, że mnie znienawidził?
-Tak
jestem -odpowiedziałam.
-Zrujnuję
cię, obiecuje ci to. Jeszcze mnie popamiętasz -odpowiedziała ze złością.
-Ty
mi już zrujnowałaś życie, niszcząc relacje między mną a Harrym, a teraz proszę
wypierdalać z mojego domu i więcej tu nie przyjeżdżać bo nie tylko Calvin cię
znienawidzi.
-A
co ty mi możesz zrobić, robaczku? Jesteś zerem, ja nie wiem co w tobie widzi
Harry.
-Widzi
to czego w tobie nie ma, szacunku do samej siebie. Jesteś kurwą Taylor -odpowiedziałam
spokojnie patrząc prosto w jej obrzydliwe oczy.
-Nie
masz prawa mnie tak obrażać -broniła się.
-Mogę,
jestem u siebie w domu. Mogę robić, mówić co chcę. A póki co to tylko
stwierdzam fakty, jesteś kurwą dla której wiecznie jest mało, a teraz proszę
wypierdalać z mojego domu -odpowiedziałam po czym otworzyłam drzwi.
-Ja
jeszcze nie skończyłam -odpowiedziała z oburzeniem.
-Ale
ja skończyłam, wypierdalaj -odpowiedziałam, czekałam aż wielka Pani wyjdzie po
czym trzasnęłam drzwiami za nią. -Przepraszam cię Tomek, ale mnie ta szmata
zdenerwowała, nie jestem w stanie z tobą rozmawiać -odpowiedziałam.
-Rozumiem,
słyszę jak ci głos lata. Uspokój się a ja będę uciekał na siłownię, pa i
odzywaj się częściej -odpowiedział z wielkim bananem na ustach.
-Będę
-odpowiedziałam po czym się rozłączyłam.
Nie
minęło może pół godziny i przyjechał Andy, z piwem i kebabami, to były dwie
rzeczy których pragnęłam najbardziej. Uszczęśliwił mnie niesamowicie.
Wyszło
tak że filmów nie oglądaliśmy tylko jedliśmy i gadaliśmy o wszystkim a później
poszliśmy spać, Andy na kanapie a ja po wturlaniu się na górę, chwiejnym
krokiem poszłam spać do pierwszego lepszego pokoju, dopiero rano zorientowałam
się że spałam w Hazzy pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz