niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 70

Perspektywa Janet


Wstałam po 7.00 zaspana zeszłam na dół. Napiłam się soku, zaczęłam robić śniadanie dla chłopaków, wymyśliłam że zrobię Omlet biszkoptowy na słodko, jak na taką bandę to dużo musiało być, dlatego od razu zabrałam się do roboty. Trochę mi to zajęło ale się uwinęłam, zdążyłam jeszcze zjeść swoją porcje. Kiedy skończyłam poszłam na górę się ubrać i ogarnąć. Po cichu otworzyłam drzwi, ale kiedy bardziej uchyliłam drzwi to się okazało że Hazza już nie śpi, bo łóżko było już pościelone, ten widok bardzo mnie zaskoczył jak i zadowolił, wzięłam z szafy ubrania i weszłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa wzięłam telefony ze stolika nocnego i wyszłam z pokoju, zmierzyłam w stronę schodów, po nich zeszłam na dół, w salonie było dość głośno. Oczywiście wszyscy już nie spali, obecnie konsumowali przeze mnie zrobione śniadanie, siedzieli przy stole tylko w bieliźnie. Ten widok był taki piękny, każdy z nich miał wyrzeźbioną klatkę i brzuch, wyglądało to bosko, chciało by się patrzeć tak przez wieki.
-Hej Janeta, gdzie idziesz? -spytał Liam.
-Idę do sklepu- odpowiedziałam wyrwana z przemyśleń.
-Ok. Dziękujemy za pyszne śniadanie -powiedział zadowolony Niall.
-Nie ma za co, smacznego -odpowiedziałam i znikłam im z pola widzenia, ale po chwili się cofnęłam.
-A no właśnie, chłopaki macie kasę na zakupy? Bo już u mnie debet -powiedziałam ze skrępowaniem.
-Jasne -odpowiedział Liam i poszedł po portfel który leżał na szafce obok drzwi frontowych. - Tyle wystarczy? -spytał podając mi 300 funtów.
-Jasne, a nawet za dużo, za tyle raczej nie kupię jedzenia bo w lodówce się nie pomieści -odpowiedziałam.
-No to za resztę możesz sobie kupić coś ładnego -odpowiedział zalotnie.
-O Boże skarbie jak mnie rozpieszczasz, jak ja ci się za to odwdzięczę -odpowiedziałam zmieniając głos, udawałam typową "dziunię".
-Hahahaha... No nie wiem, to będzie bardzo trudne -zaśmiał się Liam.
-Hahaha... Oj tam zrobię ci coś dobrego -odpowiedziałam.
-No właśnie -przytakną.
-Dobra to dziękuję za kasę, jak wybiorę z konta swoją kasę to ci oddam -odpowiedziałam.
-Dobra daj spokój, przecież ci nie płacimy a ty cały czas za soje kupujesz nam jedzenie -odpowiedział.
-Oj tam. Dobra uciekam, do zobaczenia -pożegnałam się z Liamem buziakiem. -Na razie chłopaki! -krzyknęłam i wyszłam z domu.
Szłam ulicą, słońce świeciło, mimo że wiała bryza to i tak było ciepło jak na wyspę.  Szłam zatłoczonymi ulicami, mijałam spieszących się ludzi, ruch na ulicy przyprawiał mnie o zawroty głowy, na szczęście dotarłam do Lidla, wzięłam koszyk i weszłam do dużego budynku. Na szczęście zrobiłam listę co potrzeba do domu, szłam i kolejno wrzucałam potrzebne produkty, kiedy doszłam do kasy okazało się że muszę zapłacić 80 funtów, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu, wzięłam torby z koszyka i ruszyłam w stronę domu. Po dłuższej chwili torby ważyły chyba z tonę ale zostało mi tylko 200 metrów do domu, musiałam wytrzymać. Byłam przy drzwiach za pomocą łokcia otworzyłam drzwi i wtoczyłam się do środka, nie zamykałam drzwi skoro tylko miałam podrzucić torby, wziąć samochód i jechać na zakupy.
-Hejo, już jestem -krzyknęłam.
-Hej –odkrzyknęli.
Położyłam rzeczy na blacie.
-Dobra ja uciekam, pa -odpowiedziałam i wyszłam zabierając klucze do mojego samochodu.
Wsiadłam do samochodu, otworzyłam bramę, odpaliłam swoją brykę i wyruszyłam na miasto. Pomyślałam że mam już dużo ubrań, a do kuchni tyle rzeczy brakuje, dlatego zmieniłam kierunek i pojechałam do sklepu meblowego, podjechałam pod pierwszy lepszy sklep meblowy, zamknęłam samochód. Weszłam do środka sklepu, zaczęłam rozglądać się po ogromnym budynku. Doszłam do działu "kuchnia" nie było nic ciekawego dlatego wyszłam ze sklepu i pojechałam dalej, w następnym było to samo, następne sklepy były gorsze od poprzednich, ale na szczęście los się do mnie uśmiechną znalazłam sklep z meblami do kuchni i w nim było bardzo dużo akcesoria do kuchni.
Niestety nie miałam tyle gotówki, musiałam wyjść ze sklepu, poszłam do najbliższego bankomatu wybrałam 3000 funtów, wróciłam się do sklepu i zrobiłam bardzo duże zakupy do kuchni. wydałam tam wszystko, to co mniejsze zabrałam ze sobą a to co większe mieli przywieść mi większym samochodem.
Wrzuciłam do domu, rozpakowałam kupione wcześniej rzeczy do kuchni.
Oczywiście musiałam rozpakować jeszcze wcześniejsze zakupy bo chłopaki tego nie zrobili, szybko rozpakowałam i czekałam na ciężarówkę. Oczywiście nic nie powiedziałam dla chłopaków, to miała być niespodzianka, z racji na to że kupiłam takie rzeczy które wymagały złożenia, będzie głośno, musiałam ich gdzieś zamknąć żeby nie słyszeli i nagle wpadłam na genialny pomysł, że zabiorę ich do siłowni i zobaczę jak ćwiczą a potem na basen, będę ich trenować.
Szybko weszłam do salonu.
-Chłopaki, słuchajcie -odpowiedziałam stając przed telewizorem.
-No ej Janeta zasłaniasz nam mecz -odpowiedział oburzony Niall.
-No i co z tego to i tak powtórka -odpowiedziałam. -Ale nie przyszłam tu bez powodu.
-No słuchamy, bo jak widzę nie dasz nam dokończyć meczu -odpowiedział Zayn.
-Brawo Zayn, wreszcie to zrozumiałeś -odpowiedziałam klaszcząc. -No to dobra, przyszłam tu żeby wam powiedzieć że jeszcze nie widziałam jak ćwiczycie i bym chciała to zobaczyć -odpowiedziałam.
-No to dziś wieczorem zobaczysz -odpowiedział.
-Nie zobaczę z bardzo prostego powodu, bo wychodzę -odpowiedziałam. -A bardzo mi zależy na tym, żeby zobaczyć wasz trening -odpowiedziałam.
-Nie odpuścisz nam puki nie zobaczysz, prawda? -spytał Liam.
-Jak dobrze mnie znasz -zaśmiałam się. -Nie odpuszczę.
-Dobra chłopaki ni ma sensu chodźmy na siłownię bo się nie odczepi od nas -powiedział Liam wstając z kanapy.
Wszyscy posłusznie wstali i zmierzyli w stronę schodów na górę. wszyscy się przebrali i zeszli na dół, razem poszliśmy do piwnicy i na siłownię. Każdy znają jakiś sprzęt ja stałam z rozpiską dla każdego z nich, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Pójdę sprawdzę kto to a wy ćwiczcie -odpowiedziałam i pobiegałam na górę zamykając za sobą drzwi. Otworzyłam drzwi wejściowe, to był mój zamówiony sprzęt, wpuściłam panów, panowie rozłożyli się ze sprzętem, powiedziałam co gdzie ma być, następnie wyszłam z kuchni i pobiegłam do siłowni, chłopaki grzecznie ćwiczyli. Po 30 minutach była zmiana,  wszyscy byli spragnieni, więc postanowiłam pobiec na górę po wodę a przy okazji zobaczyć jak tam moje szafki.
Pobiegłam na górę okazało się że wszystko było zrobione a już nawet wymienione, kupiłam trzy szafki jedną na naczynia, drugą na produkty (mąka, cukier, kuskus, ryż itd.) a trzecią na garnki, a i jeszcze mnóstwo akcesoriów (pojemniki na przyprawy, pojemniki na produkty sypkie na przykład mąkę, różne pojemniczki na otwarte produkty typu ryż czy nawet ciastka, szuflada na przyprawy)
Pożegnałam panów, wzięłam wodę i zbiegłam na dół do chłopaków.
-Mam dla was bardzo dobrą wiadomość, koniec treningu -powiedziałam zadowolona.
-Ne reszcie -odpowiedzieli zmęczeni.
-Macie wodę -podałam im.
Wszyscy rzucili się na butelkę z wodą, zdziwiłam się na to.
-Idę na górę, jak skończycie to idźcie pod prysznic -odpowiedziałam. -A potem musimy pogadać -powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.
Poszłam na górę a następnie do kuchni, musiałam wszystko poukładać, to co było otwarte trzeba było przesypać do kupionych pojemników, od razy zabrałam się do roboty. Dochodziła 11.00 Do drzwi ktoś zapukał, otworzyłam, za nimi stałą Dominika.
-O Jeny, Dominika -przytuliłam kuzynkę.
-Hej Żaneta -przywitała się.
-Przyjechałaś, tak się cieszę -powiedziałam cały czas przytulają przyjaciółkę.
-Ja też się cieszę że cię widzę -odpowiedziała.
-Wejdź -odpowiedziałam odklejając się od niej.
Weszłyśmy do kuchni gdzie był bałagan.
-Przepraszam właśnie sprzątam w szafkach -odpowiedziałam ogarniając ten bałagan.
-To nic -odpowiedziała.
-Napijesz się czegoś? -spytałam się.
-Z  chęcią napiła bym się mrożonej kawy.
-Dobra już robię , tylko muszę najpierw ogarniając ten bałagan.
-Dobrze to sprzątaj a ja zrobię -odpowiedziała.
Skończyłam sprzątać i usłyszałam jak banda zmierza ku górze, kiedy drzwi się otworzyły od piwnicy wyjrzałam z kuchni.
-Pod prysznic -powiedziałam pokazując palcem na schody.
-No dobra -powiedział Zayn i poszedł na górę a cała reszta za nim.
Zaprosiłam Dominikę na taras, siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim, bardzo dawno się nie widziałyśmy więc trzeba było wszystko nadgonić. Po paru minutach na taras wpadli chłopaki zaczęli witać się z Dominiką, i już sobie nie pogadałyśmy. Po wypiciu zimnych napoi zabrałam kubki i zaniosłam do kuchni, postanowiłam zrobić obiad. Po godzinie kurczak z ryżem piekł się, ziemniaki gotowały się, wiec postanowiłam zrobić deser, upiekłam ciasto z jabłkami, do tego doszły lody waniliowe, i syrop czekoladowy.
Kiedy wszystko było już gotowe chłopaki przyszli mi pomóc i dopiero wtedy zobaczyli jakąś zmianę w kuchni ale nie chciałam o tym rozmawiać w kuchni i kiedy wszyscy byli bardzo głodni, dlatego porozmawialiśmy o tym przy obiedzie.
Mój kiciuś nie miał w czym jeść dlatego dostawał jedzenie na talerzu jak człowiek. Nie miał jeszcze niczego, dlatego po 13.00 pojechałam z Dominic na zakupy, a potem z kotkiem którą nazwałam Hope do weterynarza.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 69

Perspektywa Harrego


Kiedy Niall opowiedział nam co się wydarzyło było nam strasznie głupio dlatego chcieliśmy to jej jakoś to wynagrodzić, każdy z nas postarał się jak mógł. Podczas rozmowy z Janet, zaprosiłem ją na kolację, oczywiście zgodziła się, co mnie ucieszyło. Kolacja udała się, zabrałem ją do wykwintnej restauracji, a tak na prawdę wbiliśmy na jakiś bal, ale nikt nie miał nic przeciwko, tańczyliśmy poloneza, jedliśmy nieznajome potrawy, a przy naszych talerzach leżało dużo sztućców, nie mieliśmy pojęcia jak nimi się posługuje więc obserwowaliśmy ludzi dookoła. Było dość śmiesznie.
Wróciliśmy po 22.00, byliśmy bardzo zmęczeni, Janeta od razu powędrowała pod prysznic, a ja w tym czasie wyswobodziłem się z tych ubrań, po chwili wyszła Janeta i ja mogłem iść do łazienki, ubrałem tylko spodenki wyszedłem z niej, jednak w pokoju nie było Janet, wyszedłem z pokoju i zbiegłem na dół, w salonie siedział Niall i Liam, rozglądnąłem się po całym domu ale Janet nigdzie nie było.
-Ej chłopaki nie wiedzieliście Janet? -spytałem wchodząc do salonu.
-Chyba na tarasie -odpowiedział Liam.
Poszedłem na taras lecz na tarasie był tylko Zayn. Czekałem aż Zayn skończy rozmowę.
-Nie widziałeś Janet? -spytałem.
-Tak widziałem poszła pobiegać, powiedziała że musi kalorie spalić, bo będzie wyglądała jak wieloryb -odpowiedział.
-Co?! Ona chyba jest nienormalna -odpowiedziałem.
-Ja jej to samo powiedziałem a ona mi odpowiedziała że, jest nienormalna bo u niej nienormalność jest genetyczne. Tyle mi powiedziała, ja osobiście uważam że to głupota bo ma świetną figurę i bieganie jest jej niepotrzebne -powiedział, zapalając szluga.
-Właśnie tak samo uważam -odpowiedziałem. -Myślałem że nie palisz-odpowiedziałem ze zdziwieniem.
-Walczę z nałogiem, chcę to zrobić ale czasem jeszcze popalam bo nie mogę wytrzymać, a nie chcę odreagowywać na was -odpowiedział zaciągając się.
-Nie wiesz kiedy Dominic przyjeżdża? -spytałem się.
-Właśnie rozmawiałem z nią i powiedziała że jutro popołudniu przyjedzie -odpowiedział.
-No to zajebiście -odpowiedziałem.
-I to bardzo -odpowiedział zadowolony Zayn. -Nie chcesz bucha? -spytał Zayn.
-Jak nie ma Janet to można -zaśmiałem się i wziąłem papierosa od Zayna, zaciągnąłem się kiedy ktoś mnie zaszedł od tyłu.
-No siema chłopaki co robicie? -spytała Janet.
-Janeta jak, ty tutaj się znalazłaś? -spytałem krztusząc się.
-Boże Harry co ty robisz ?-spytała się zabierając ode mnie szluga.
-Wystraszyłaś mnie -odpowiedziałem kaszląc. -Jak tu weszłaś? -spytałem.
-Normalnie -odpowiedziała gasząc papierosa.
-Przez dwu metrowe ogrodzenie? -spytał Zayn nie dowierzając.
-Oj chłopaki, chłopaki jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiecie
-No to powiedz nam -odparłem.
-Dwa lata temu, podczas wakacji pojechałam do Włoch do Dominic na całe wakacje tam zapoznałyśmy się z takim chłopakiem który uprawiał parkur potem uczył mnie i przez wakacje nauczyłam się wielu rzeczy a między innymi przechodzenia przez wysokie przeszkody -odpowiedziała.
-Co jeszcze ukrywasz przed nami?? -spytał żartobliwie Zayn.
-Oj dużo rzeczy -zaśmiała się Janet.
-No to pochwal się -zaśmiałem się.
-A co chcecie wiedzieć? -spytała. Spojrzałem na Zayna a on na mnie.
-Ile miałaś chłopaków -powiedzieliśmy razem, po czym zaśmialiśmy się.
-Hmm... dużo -zaśmiała się. -Trzech-dodała.
-To jest dużo? -zdziwiłem się.
-No według mnie to tak -odpowiedziała. -Dobra ja idę spać dobranoc -odpowiedziała i znikła.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i poszliśmy spać. Gdy wszedłem do swojego pokoju Janeta siedziała na parapecie przy oknie z laptopem na kolanach, podszedłem do niej i zerknąłem co robi, okazało się że właśnie rozmawiała na skype, miałem nadzieję że mnie ta druga osoba nie zobaczyła lecz się pomyliłem.
-Z kim rozmawiasz? -spytałem się szeptem.
-Z Leną -odpowiedziała szeptem.
-O to dlaczego wcześniej nie mówiłaś, a ja myślałem że z kimś ze szkoły czy coś-odpowiedziałem mówiąc już normalnie.
-Hej Lena -odpowiedziałem nachylając się nad ekranem Laptopa, wyglądało to dość ciekawie.
-No Hej Harry, jak tam? -spytała.
-Zajebiście –odpowiedziałem wyszczerzając się.
-No to zajebiście -zaśmiała się Lena.
-Dobra już pogadałeś sobie z Leną a teraz sio -odpowiedziała Janeta.
-A ja będę wredny i nie pójdę -odpowiedziałem i usiadłem na łóżku z założonymi rękoma.
-Ok jak chcesz, ale ja będę rozmawiać po Polsku więc i tak nic nie zrozumiesz-odpowiedziała.
-A nie prawda -odpowiedziałem.
-Ok. -przytaknęła i zaczęła coś mówić po Polsku, tak jak mówiła nic nie zrozumiałem dlatego wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni napiłem się wody, każdy był w pokoju dlatego pomyślałem że wbiję do któregoś, u Nialla było najgłośniej, wszedłem do jego pokoju, u niego siedział także Liam, dosiadłem się do nich i zaczęliśmy pogaduchy. Do pokoju wróciłem o 23.57 od razu się położyłem i zasnąłem.
W nocy kiedy chciałem objąć Janet jej nie było, jej miejsce było zimne, poduszki i kołdry jej też nie było, postanowiłem zobaczyć gdzie się podziała, zeszedłem na dół ale jej w salonie nie było, wróciłem z powrotem na górę zajrzałem do Zayna, tam też jej nie było, następnie do Nialla u Horana też nie, został mi tylko Liam, zajrzałem.
-I znalazła się, zguba -pomyślałem i zamknąłem drzwi.
Grzecznie wróciłem do pokoju, położyłem się i jeszcze raz zasnąłem. Gdy obudziłem się z rana Janeta z powrotem smacznie spała koło mnie. To było dość dziwne.

Perspektywa Janet


Harry strasznie w nocy chrapał dlatego wzięłam poduszkę, kołdrę i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach na dół, miałam zamiar spać na kanapie lecz nie mogłam zasnąć, a do tego ta kanapa źle mi się kojarzyła  zaczęłam myśleć o tym co by mogło się stać podczas trasy koncertowej chłopaków, kiedy sama byłam w tak dużym domu. Sama siebie nakręcałam, zaczynałam coraz bardziej się bać, dlatego zebrałam manatki i biegiem pobiegłam na górę. A tu się zaczął następny dylemat.
-Nie wrócę do Hazzy bo nie zasnę, iść spać do Zayna to tak dziwnie, do Nialla? Nie on strasznie się rozpycha, więc został mi tylko Liam -dyskutowałam sama ze sobą na środku korytarza.
Weszłam po cichu do jego pokoju, oczywiście zamykając za sobą drzwi, na palcach szłam ale potknęłam się o róg kołdry, ale chwyciłam się szafy Liama, która się poruszyła, na szczęście Liam się nie obudził. Podeszłam do niego i lekko go szturchnęłam.
-Liam -wyszeptałam, ale on dalej spał. –Liam -szeptałam szturchając coraz mocnej. -Liam -powiedziałam i mocno nim szturchnęłam.
-Co się stało? -spytał wyrywając się ze snu.
-Mogę spać z tobą bo Harry chrapie a na dole kanapa źle mi się kojarzy -spytałam z miną psiaczka.
-No jasne, wskakuj -powiedział i odkrył swoją kołdrę.
-Nie trzeba mam swoją -odpowiedziałam kładąc się. -Poduszkę też możesz zabrać, wzięłam swoją -odpowiedziałam kładąc się i przykrywając się swoją kołdrą. Chwilę potem usnęłam. Gdy na zewnątrz robiło się coraz jaśniej, wstałam zabrałam swoje rzeczy i wróciłam z powrotem do Hazzy. Na szczęście Harry już nie chrapał dlatego spokojnie mogłam jeszcze zasnąć.

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 68

Perspektywa Nialla


Wracaliśmy sami, bez żadnej eskorty, tylko kierowca i my. Koło mnie siedział Louis, który wypił parę kieliszków wódki i dwa piwa po czym zwymiotował, na szczęście do torby i potem spał na przednim siedzeniu, inaczej trzeźwiał. Reszta siedziała i dalej balowała.
Ta trasa była bardzo mecząca  bo nasz menager ułożył nam bardzo napięty grafik, przychodziliśmy do hoteli o bardzo później porze a wstawaliśmy o wczesnej godzinie.
Kiedy dojeżdżaliśmy do Brystol powiadomiłem chłopaków że jesteśmy prawie na miejscu. Po drodze podrzuciłem Louisa do domu, czół się już lepiej i o wiele lepiej wyglądał. Kiedy dojechaliśmy przed nasz ukochany dom, uprzedziłem żeby zachowywali się cicho. Po cichu weszliśmy do domu, zapaliłem światło w holu i szedłem w stronę schodów kiedy ktoś na mnie się rzucił z rurą od odkurzacza, byłem przerażony, mało zawału nie dostałem, co się okazało to była Janeta. Chłopaków to rozśmieszyło, oni byli w takiej fazie że jak powiesz "krzesło" to będą się śmiać 30 min. Janeta natychmiast wyszła z pokoju a ja poszedłem za nią, po krótkiej rozmowie zabrałem śmieszków i poszedłem z nimi na górę. Odprowadziłem każdego z osobna, sam poszedłem spać na samym końcu, kiedy zobaczyłem swoje łóżko padłem  tak jak stałem i zasnąłem.
Wstałem po 11.00, wskoczyłem pod prysznic ubrałem się i ogarnęłam pokój, kiedy to skończyłem zeszedłem na dół a następnie do kuchni, wszyscy już nie spali oprócz Janet. Wyszedłem z kuchni i skierowałem się w stronę salonu, upewniłem się że Janeta jeszcze śpi, wychodząc zamknąłem drzwi do salonu i wróciłem do kuchni.
-Dzień dobry-powiedział Zayn opierający się o blat kuchenny.
-Dla kogo dobry dla tego dobry -odpowiedziałem.
-Co ty taki nie w humorze od samego rana? -spytał Harry pijąc wodę.
-Już nic nie pamiętacie?! -spytałem z oburzeniem.
-Obraziliśmy cię?? -spytał Liam.
-Mnie nie, ale Janet tak, powinniście teraz ją błagać na kolanach o wybaczenie -odpowiedziałem.
-Co my jej zrobiliśmy?? -spytał Harry.
-Zachowaliście się podle i to bardzo przez was płakała i dlatego śpi na kanapie w salonie -odpowiedziałem z oburzeniem.
-Ale co my zrobiliśmy?! -spytał Liam wstając z krzesła.
-Kiedy weszliśmy do domu Janeta była przekonana że to złodzieje, więc czekała za ścianą z rurą od odkurzacza i wyskoczyła na mnie, była bardziej przerażona ode mnie, a wy widzące jej strach zaczęliście się z niej śmiać. Janeta płakała a ja nie mogłem jej uspokoić -odpowiedziałem.
-No to zajebiście -powiedział Harry i skrył twarz w dłoniach, reszta chłopaków miała podobną reakcję.
Po chwili milczenia z kuchni wyszedł Liam, za nim Harry, na sam koniec Zayn, po paru minutach przyszedł Liam ubrany w czarne spodnie i granatową bluzkę na długi rękaw, wziął kluczyki od samochodu i wyszedł, za nim przyszedł Zayn ubrany w beżowe spodnie i czarną, z kuchni wziął bułkę i wyszedł, na sam koniec mignął tylko Harry. Zrobiłem sobie śniadanie, tosty to jedyna rzecz co mi wychodzi. Kiedy skonsumowałem pobiegłem na górę, umyłem zęby, wziąłem laptopa i zbiegłem na dół, delikatnie otworzyłem drzwi i wszedłem do salonu zamykając za sobą drzwi, po cichu stąpałem po podłodze, spojrzałem delikatnie na Janet, zobaczyłem że ma słuchawki na uszach. Podszedłem do drzwi tarasowych i otworzyłem je, wyszedłem na taras i zamknąłem je za sobą, usiadłem na leżaku i zacząłem przeglądać różne strony, wstawiłem kilka zdjęć na facebooka, odpisałem na wiadomości mojej rodziny. Po godzinie wrócili chłopaki.

Perspektywa Janet


Przez to sytuację która zaistniałą w środku nocy otrzeźwiałam, na dodatek przez to jeszcze nie mogłam zasnąć i leżałam do 4.00 kiedy zobaczyłam że za oknem było już widno dopiero jakimś cudem usnęłam. Obudziły mnie głosy chłopaków, wiem że powinnam im zrobić śniadanie ale byłam zbyt zmęczona, a po za tym nie chciało mi się z nimi gadać dlatego włożyłam słuchawki w uszy i włączyłam na swoim telefonie piosenki i dalej poszłam spać. Obudził mnie Liam, który przyniósł mi śniadanie, zrobił jajecznicę za szczypiorkiem i cebulką, przygotował sok z pomarańczy, do tego jeszcze dwa tosty. Po zjedzeniu tego wykwintnego śniadanie przyszedł Liam i przeprosił mnie, to było urocze. Liam wyszedł i przyszedł Zayn z czekoladkami, również mnie przeprosił, co mnie zaskoczyło zaprosił mnie na obiad za 1 godz. zgodziłam się. Zadowolony Zayn poszedł na taras a po nim wszedł Harry, wyręczył mi ogromny bukiet tulipanów wzięłam bukiet, ale po chwili go odłożyłam na stolik i usidłam na kanapie a on się do mnie dosiadł.
-Przepraszam za wczoraj. Nie wiem co nam było, nic nie pamiętam.
 -Nie ukrywam było mi cholernie przykro. Naprawdę się przestraszyłam, cała się trzęsłam. Myślałam że zginę -odpowiedziałam. –Wiesz jak się poczułam kiedy wy się ze mnie śmieliście ?
-Przepraszam.
-Byłam na was zła ale za takie starania nie mogę.
-Nadal czuje się winny dlatego zapraszam cię na wyjątkowy dzień -powiedział.
-A od której zaczynamy ten wyjątkowy dzień??
-Od teraz -odpowiedział.
-No to muszę cię rozczarować bo zaraz idę na obiad z Zaynem -odpowiedziałam i wyszłam z pokoju, pobiegłam na górę, wzięłam prysznic, umyłam zęby, umalowałam się, kiedy wyszłam z łazienki ubrałam się w białą koszulę w ważki i spodnie z dziurami na kolanach a do tego białe trampki, miałam jeszcze czas więc wzięłam laptopa i weszłam na skype  zobaczyłam że mój lekarz jest dostępny natychmiast zadzwoniłam do niego. Na dziś była umówiona wizyta, ale jakbym nie dała rady przyjechać do Białego to podał mi swój numer skype abym do niego zadzwoniła.
Po opowiedzeniu jak się czuję lekarz powiedział abym zdjęła z nogi szynę i chodziła normalnie, natychmiast zdjęłam ją z nogi, lekarz oznajmił że już nie muszę przyjeżdżać do Białego, on wpisze w karcie że leczenie zostało ukończone, po tej rozmowie pożegnałam się i rozłączyłam.
Zadowolona zbiegłam na dół i oznajmiłam wszystkim swoją radosną nowinę.
Wybiła godzina 12.00, czas na lunch Zayn był gotowy więc od razu wyszliśmy z domu i pojechaliśmy moim samochodem do jakieś restauracji, na zewnątrz byłą mało ciekawa ale w środku była wspaniała, zjedliśmy tam bardzo dobry obiad, gadaliśmy, śmialiśmy się, było na prawdę wspaniale, wróciliśmy do domu dopiero po 15.00, wszyscy pytali się co tak długo, ale my tylko byliśmy na obiedzie.
Po godzinie 16.00 w domu zostałam tylko ja i Harry, weszłam do salonu i usiadłam na podłodze opierając się o kanapę, po chwili przyszedł Harry z tacą pełną przysmaków.
-Ojej, Harry wiesz co ja bardzo szanuję twoją pracę i staranie ale ja nie jestem głodna -powiedziałam delikatnie.
-Wiesz co w sumie ja też nie jestem głodny -odpowiedział i zaniósł z powrotem tacę pełną jedzenia, wracając przyniósł koszyk.
-Otwórz -powiedział uśmiechając się. Posłusznie wykonałam polecenie, ujrzałam w nim małego rudego kotka, był przerażony.
-Nie bój się, skarbie -powiedziałam do kotka.
-Jest ze schroniska, ktoś go porzucił -oznajmił. Rzuciłam mu się na szyję, tylko nie wiedziałam skąd wie że ja kocham koty. Wypuściłam kotka aby obwąchał teren.
-Dziękuję ci –powiedziała dając buziaka w usta po czym strasznie się zawstydziłam. –Przepraszam –dodałam.
-Nie masz za co to było miłe… Chce więcej -po tych słowach Harry zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach.
To było coś niesamowitego, tak długo na to czekałam i tak bardzo tego pragnęłam. A gdy wreszcie się tego doczekałam czułam się niebiańsko.
-To było miłe -zaśmiałam się.
-Janeta jesteś dla mnie naprawdę ważną osobą, co byś powiedziała na to abyśmy spróbowali być razem? -dodał.
-Hmm... Ale tak bez randek? -spytałam z udawanym oburzeniem.
-Hahaha... No dobra to kiedy idziemy na pierwszą randkę? -spytał.
-A tego nie możemy uznać za pierwszą randkę? -spytałam. –Pierwsze randki są okropne, drętwe i krępujące.
-Dobra, w sumie to jeszcze lepiej -zaśmiał się. -Kiedy będzie koniec tej "pierwszej randki"? -spytał?
-Może teraz? -spytałam.
Kiedy skończyłam mówić Harry wbił swoje usta w moje, ale pocałunek nie trwał zbyt długo.
-A co to miało być? -spytałam kiedy oderwałam się od niego.
-Przepraszam ale ja zawsze się całuje na pierwszej randce –oznajmił z wielkim uśmiechem.
Dalej włączyłam film i zaczęliśmy go oglądać. O 18.00 poszłam się przebrać w sukienkę, umalować kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam Hazze wyglądał elegancko. Ubraliśmy się odświętnie bo szliśmy na kolację (druga randkę). Kotek został z Niallem, jeszcze nie wiedziałam jak mu nadać na imię.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 67

Perspektywa Janet


Było po 17.00 przebrałam się w spodenki i koszulkę, wychodząc z pokoju wzięłam laptopa. Usiadłam na kanapie z laptopem na kolanach, oczywiście telewizor był włączony na programie muzycznym. Skakałam ze strony na stronę, aż trafiłam na artykuł ze zdjęciami chłopaków z najnowszej sesji dla jakiegoś czasopisma, następnie pisałam trochę z Dominiką i Tomkiem. Oderwały mnie pukanie do drzwi, otworzyłam za nimi stał Andy.
-No hej -odpowiedział oparty o futrynę, uśmiechnięty od ucha do ucha.
-No hej -odpowiedziałam i wpuściłam Adnyiego do środka.
-Jak było? -spytał wyjmując zza pleców pudełko z pączkami.
-Dobrze, o jeny proszę cię zaraz pęknę –odpowiedziałam głaskając się po brzuchu.
-Oj weź nie prawda wyglądasz, jakbyś co najmniej tydzień nie jadła. Jadłaś w ogóle? -spytał z oburzeniem.
-Oj tak, jadłam wszystko, żebyś zobaczył ile ja zjadłam to byś się przeraził -odpowiedziałam.
-No to chciałbym to zobaczyć -odpowiedział.
Wstawiłam wodę na kawę, zaprosiłam Andyiego na taras bo pogoda była świetna, mimo chłodnego wiaterku. Dobrze że taras był tak umieszczony że nie wiało.
Po zaparzeniu kawy i herbaty przyszłam wraz z kupkami na taras, podałam kawę dla Dennisa i dołączyłam do niego.
-Przyszedłem ci żeby ci się wygadać… Spotkałem się dziś z Juliet, to był czysty przypadek. Nie zdążyłem powiedzieć ”HEJ” a ona zaczęła krzyczeć, że jak ja tak mogłem zrobić, przyprawiłem jej rogi bla, bla, bla… Nie wiedziałem o co jej chodzi dopóki nie pokazała mi zdjęcie z wesołego miasteczka gdzie ostatnio z tobą byłem. Spokojnie to nie było zdjęcie zrobione przez dziennikarza. W sumie to się cieszę że zobaczyła to bo sama niedawno też była w kinie z jakimś kolesiem.
-A dlaczego się rozstaliście?
-Jesteśmy w separacji, ale my traktujemy to jako rozstanie. No ale tak czy inaczej wypaliliśmy się i od dłuższego czasu nam się nie układało… Juliet wiedziała że to koniec, ale chciała to ratować więc powiedziała że jest w ciąży, co nie było prawdą. A gdy się dowiedziałem wyprowadziłem się tutaj.
-Przykro mi, to było twoja miłość
-Niestety nie do końca życia…
Andy był u mnie do 20.00 potem pojechał bo wraz z chłopakami idą na imprezę, namawiał mnie abym poszła po dłuższej namowie zgodziłam się, miał przyjechać po mnie o 21.00.
Andy pojechał a ja pobiegłam pod prysznic, następnie ubrałam się w czarne spodnie i czerwoną bluzkę z dekoltem w serek, zrobiłam mocny makijaż.
Punktualnie wyszłam przed dom zamykając go za sobą, po paru minutach przyjechał Andy. Kiedy zbliżaliśmy się pod klub zorientowałam się że pod nim stoi cała reszta zespołu. Andrew zatrzymał się pod klubem wysiadłam, a on pojechał zaparkować. Przywitałam się z ekipą Andyiego i zaczęłam konwersację, niestety musiałam odejść od grupy ponieważ mój telefon zadzwonił  na wyświetlaczu pojawił się Zayn.
-Hej Janeta -odezwał się radośnie.
-Hej Zayn co tam?
-Czy jest może Dominic ?
-Nie, a miała być? -spytałam.
- Nie wiem, nie mogę do niej się dodzwonić myślałem że już przyjechała -oznajmił.
-Nie jeszcze nie przyjechała ale rozmawiałam z nią ostatnio, mówiła że nie długo przyjedzie tylko musi pozałatwiać sprawy –powiedziałam -Wiesz co muszę kończyć odezwę się to papa, pozdrów resztę idiotów -zaśmiałam, się i rozłączyłam.
Nagle ktoś od tyłu chwycił mnie za wcięcie w tali, oczywiście podskoczyłam ze strachu.
-Ale zaraz dostaniesz Andy -odpowiedziałam i dopiero się odwróciłam.
-A skąd wiesz że to ja?? -spytał.
-Hmm... Po pierwsze tylko ty byś wpadł na taki pomysł, po drugie tylko ty wiesz gdzie mam łaskotki, a po trzecie zdradziły cię twoje perfumy -odpowiedziałam.
-Muszę zmienić taktykę -powiedział zmarnowany na co ja zareagowałam śmiechem i pocieszyłam go. Po chwili zorientowałam się że przed klubem jesteśmy tylko my.
-Dobra idźmy do klubu bo zaraz koniec imprezy będzie zaśmiałam się i szłam w stronę wejścia do klubu. Kiedy weszliśmy do środka oniemiałam, było w nim od groma ludzi, ciężko było się dostać do loży wynajętej przez zespół. Po wypiciu paru drinków wszyscy poszli na parkiet natomiast ja zostałam i patrzyłam na wygłupiając się znajomych. Po chwili podszedł do mnie Andy i pociągną mnie na parkiet, nie ważne było czy ja chcę tańczyć czy też nie, czy mnie kolano boli czy nie. Nie zorientowałam się kiedy minęła 00.00, poprosiłam Andyiego aby mnie odwiózł do domu bo jest już późno, oczywiście zgodził się. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam przed klub. Andy poszedł po samochód, kierował mimo że wypił parę kolorowych drinków. Całą drogę śmieliśmy się do łez, kiedy podjechaliśmy pod mój dom, obróciłam głowę w stronę Andyiego, Andy spojrzał na mnie swymi błękitnymi oczyma i zaczął się zbliżać, zrobiłam to samo, zbliżaliśmy się do siebie, nie wiedziałam kiedy nasze usta się spotkały, Andy złożył na moich ustach pierwszy pocałunek, a ja odwdzięczyłam mu się tym samym i oto w taki sposób zaczęliśmy się całować, ale po dłuższym czasie kiedy do nas dotarło co zrobiliśmy odskoczyliśmy jak poparzeni, natychmiast zaczęliśmy się na wzajem tłumaczyć.
W końcu doszliśmy do jakiegoś porozumienia, to była nasza wina, to tez nie powinno się nigdy zdarzyć dlatego obiecaliśmy sobie że tego nie zrobimy nigdy więcej, zdecydowaliśmy że dalej będziemy się przyjaźnić. Po tej rozmowie wyszłam z samochodu i poszłam do domu zamykając za sobą drzwi  pobiegłam na górę i poszłam pod zimny prysznic aby wytrzeźwieć, po dłuższej chwili wyszłam z pod prysznicu, założyłam piżamę położyłam się i myślałam o tym co się wydarzyło, nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.
Nagle z mojego snu, szybko zerwałam się na równe nogi, spojrzałam przez okno, ktoś próbował włamać się do domu.
-Na policję nie ma co dzwonić, przyjadą jak będzie już po wszystkim, muszę sama to jakoś załatwić -pomyślałam i wyszłam ostrożnie z pokoju, wolnym krokiem szłam korytarzem, a następnie zeszłam po schodach, na dole koło schodów stała lampa pomyślałam że może się przydać, ale miałam jeszcze trochę czasu bo złodziej nie doszedł do drzwi, dlatego odłożyłam lampę w kuchni i pobiegłam do schowka, który znajdował się pod schodami szukałam jakiejś rury albo kija ale usłyszałam że złodziej przekręca klucz w zamku, pod ręką znalazłam rurę od odkurzacza, chwyciłam ją i ostrożnie wyszłam ze schowka i skryłam się za ścianą obok schodów, mocno ściskałam rurę, którą trzymałam jak kij bejsbolowy  moje serce mało nie wyskoczyło z piersi, byłam przerażona. Nagle ktoś zapalił światło w holu. Usłyszałam jakiś głos ale nie rozpoznałam go, po chwili tych głosów było więcej, zobaczyłam cień człowieka który zbliżał się do mnie, kiedy uznałam że jest blisko mnie wyskoczyłam zza ściany z rurą od odkurzacza, chciałam już uderzyć kiedy dotarło do mnie że to Niall, wszyscy wybuchli śmiechem tylko nie ja i Niall. Zaczęłam się śmiać, odstawiłam rurę, oparłam się o ścianę i zjechałam na podłogę, skryłam twarz w kolanach, po chwili podszedł do mnie Niall i pomógł mi wstać, przytulił się do mnie a ja do niego.
-Wszystko ok? -spytał przytulając mnie.
-Tak -odpowiedziałam kryjąc twarz w jego bluzie, trzęsłam się cała ze strachu. -A jak u ciebie? -spytałam.
-Przestraszyłaś mnie -zaśmiał się, odklejając się ode mnie.
-Ty mnie też, byłam przekonana że to złodzieje -powiedziałam, na co inni wybuchli śmiechem. –To nie jest śmieszne -spytałam z oburzeniem i poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać, zdenerwowałam się bo okropnie się przestraszyłam, mało zawału nie dostałam a chłopaki się z tego śmieją.
Przyszedł do mnie Niall.
-Nie gniewaj się na nich wypili dość sporo po drodze, nic do nich nie dociera –odpowiedział, na co tylko pociągnęłam nosem. -Janeta? Ty płaczesz -spytał Niall a ja bardziej zaczęłam płakać. -Ej Janeta, nie płacz kochanie.
-Jest mi przykro, bo naprawdę się bałam, wyobrażałam sobie jak mnie zabija ten złodziej albo gwałci… Cała się trzęsę jeszcze ze strachu -odpowiedziałam wycierając łzy.
-Chodź tu –przytulił mnie Niall.
-Niall powiedz mi, jeśli nie jestem z Hazzą a czuje coś do niego, no i jeśli pocałuję się z innym to go zdradziłam?? –spytałam przerywając długą ciszę.
-Myślę że nie, ponieważ tak jak mówiłaś nie jesteście razem, tak więc jeśli to zrobiłaś nie powinnaś się zamartwiać bo Hazzy nie zdradziłaś -odpowiedział. –A z kim się całowałaś?
-Nie powiem ci, ale gdy się zaczęłam się całować już wiedziałam że to ogromny błąd.
-Ok jak chcesz. Nie przejmuj się tym pocałunkiem ani chłopakami, dobranoc –Niall ucałował mnie w głowę i poszedł na górę.
Oglądałam telewizor ale w głowie wciąż miałam ten pocałunek, miałam wyrzuty sumienia. Czułam się okropnie, ale do cholery dlaczego? Przecież Harry nie jest moim chłopakiem.
Myślałam o tym dopóki nie usnęłam na kanapie.