niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 70

Perspektywa Janet


Wstałam po 7.00 zaspana zeszłam na dół. Napiłam się soku, zaczęłam robić śniadanie dla chłopaków, wymyśliłam że zrobię Omlet biszkoptowy na słodko, jak na taką bandę to dużo musiało być, dlatego od razu zabrałam się do roboty. Trochę mi to zajęło ale się uwinęłam, zdążyłam jeszcze zjeść swoją porcje. Kiedy skończyłam poszłam na górę się ubrać i ogarnąć. Po cichu otworzyłam drzwi, ale kiedy bardziej uchyliłam drzwi to się okazało że Hazza już nie śpi, bo łóżko było już pościelone, ten widok bardzo mnie zaskoczył jak i zadowolił, wzięłam z szafy ubrania i weszłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa wzięłam telefony ze stolika nocnego i wyszłam z pokoju, zmierzyłam w stronę schodów, po nich zeszłam na dół, w salonie było dość głośno. Oczywiście wszyscy już nie spali, obecnie konsumowali przeze mnie zrobione śniadanie, siedzieli przy stole tylko w bieliźnie. Ten widok był taki piękny, każdy z nich miał wyrzeźbioną klatkę i brzuch, wyglądało to bosko, chciało by się patrzeć tak przez wieki.
-Hej Janeta, gdzie idziesz? -spytał Liam.
-Idę do sklepu- odpowiedziałam wyrwana z przemyśleń.
-Ok. Dziękujemy za pyszne śniadanie -powiedział zadowolony Niall.
-Nie ma za co, smacznego -odpowiedziałam i znikłam im z pola widzenia, ale po chwili się cofnęłam.
-A no właśnie, chłopaki macie kasę na zakupy? Bo już u mnie debet -powiedziałam ze skrępowaniem.
-Jasne -odpowiedział Liam i poszedł po portfel który leżał na szafce obok drzwi frontowych. - Tyle wystarczy? -spytał podając mi 300 funtów.
-Jasne, a nawet za dużo, za tyle raczej nie kupię jedzenia bo w lodówce się nie pomieści -odpowiedziałam.
-No to za resztę możesz sobie kupić coś ładnego -odpowiedział zalotnie.
-O Boże skarbie jak mnie rozpieszczasz, jak ja ci się za to odwdzięczę -odpowiedziałam zmieniając głos, udawałam typową "dziunię".
-Hahahaha... No nie wiem, to będzie bardzo trudne -zaśmiał się Liam.
-Hahaha... Oj tam zrobię ci coś dobrego -odpowiedziałam.
-No właśnie -przytakną.
-Dobra to dziękuję za kasę, jak wybiorę z konta swoją kasę to ci oddam -odpowiedziałam.
-Dobra daj spokój, przecież ci nie płacimy a ty cały czas za soje kupujesz nam jedzenie -odpowiedział.
-Oj tam. Dobra uciekam, do zobaczenia -pożegnałam się z Liamem buziakiem. -Na razie chłopaki! -krzyknęłam i wyszłam z domu.
Szłam ulicą, słońce świeciło, mimo że wiała bryza to i tak było ciepło jak na wyspę.  Szłam zatłoczonymi ulicami, mijałam spieszących się ludzi, ruch na ulicy przyprawiał mnie o zawroty głowy, na szczęście dotarłam do Lidla, wzięłam koszyk i weszłam do dużego budynku. Na szczęście zrobiłam listę co potrzeba do domu, szłam i kolejno wrzucałam potrzebne produkty, kiedy doszłam do kasy okazało się że muszę zapłacić 80 funtów, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu, wzięłam torby z koszyka i ruszyłam w stronę domu. Po dłuższej chwili torby ważyły chyba z tonę ale zostało mi tylko 200 metrów do domu, musiałam wytrzymać. Byłam przy drzwiach za pomocą łokcia otworzyłam drzwi i wtoczyłam się do środka, nie zamykałam drzwi skoro tylko miałam podrzucić torby, wziąć samochód i jechać na zakupy.
-Hejo, już jestem -krzyknęłam.
-Hej –odkrzyknęli.
Położyłam rzeczy na blacie.
-Dobra ja uciekam, pa -odpowiedziałam i wyszłam zabierając klucze do mojego samochodu.
Wsiadłam do samochodu, otworzyłam bramę, odpaliłam swoją brykę i wyruszyłam na miasto. Pomyślałam że mam już dużo ubrań, a do kuchni tyle rzeczy brakuje, dlatego zmieniłam kierunek i pojechałam do sklepu meblowego, podjechałam pod pierwszy lepszy sklep meblowy, zamknęłam samochód. Weszłam do środka sklepu, zaczęłam rozglądać się po ogromnym budynku. Doszłam do działu "kuchnia" nie było nic ciekawego dlatego wyszłam ze sklepu i pojechałam dalej, w następnym było to samo, następne sklepy były gorsze od poprzednich, ale na szczęście los się do mnie uśmiechną znalazłam sklep z meblami do kuchni i w nim było bardzo dużo akcesoria do kuchni.
Niestety nie miałam tyle gotówki, musiałam wyjść ze sklepu, poszłam do najbliższego bankomatu wybrałam 3000 funtów, wróciłam się do sklepu i zrobiłam bardzo duże zakupy do kuchni. wydałam tam wszystko, to co mniejsze zabrałam ze sobą a to co większe mieli przywieść mi większym samochodem.
Wrzuciłam do domu, rozpakowałam kupione wcześniej rzeczy do kuchni.
Oczywiście musiałam rozpakować jeszcze wcześniejsze zakupy bo chłopaki tego nie zrobili, szybko rozpakowałam i czekałam na ciężarówkę. Oczywiście nic nie powiedziałam dla chłopaków, to miała być niespodzianka, z racji na to że kupiłam takie rzeczy które wymagały złożenia, będzie głośno, musiałam ich gdzieś zamknąć żeby nie słyszeli i nagle wpadłam na genialny pomysł, że zabiorę ich do siłowni i zobaczę jak ćwiczą a potem na basen, będę ich trenować.
Szybko weszłam do salonu.
-Chłopaki, słuchajcie -odpowiedziałam stając przed telewizorem.
-No ej Janeta zasłaniasz nam mecz -odpowiedział oburzony Niall.
-No i co z tego to i tak powtórka -odpowiedziałam. -Ale nie przyszłam tu bez powodu.
-No słuchamy, bo jak widzę nie dasz nam dokończyć meczu -odpowiedział Zayn.
-Brawo Zayn, wreszcie to zrozumiałeś -odpowiedziałam klaszcząc. -No to dobra, przyszłam tu żeby wam powiedzieć że jeszcze nie widziałam jak ćwiczycie i bym chciała to zobaczyć -odpowiedziałam.
-No to dziś wieczorem zobaczysz -odpowiedział.
-Nie zobaczę z bardzo prostego powodu, bo wychodzę -odpowiedziałam. -A bardzo mi zależy na tym, żeby zobaczyć wasz trening -odpowiedziałam.
-Nie odpuścisz nam puki nie zobaczysz, prawda? -spytał Liam.
-Jak dobrze mnie znasz -zaśmiałam się. -Nie odpuszczę.
-Dobra chłopaki ni ma sensu chodźmy na siłownię bo się nie odczepi od nas -powiedział Liam wstając z kanapy.
Wszyscy posłusznie wstali i zmierzyli w stronę schodów na górę. wszyscy się przebrali i zeszli na dół, razem poszliśmy do piwnicy i na siłownię. Każdy znają jakiś sprzęt ja stałam z rozpiską dla każdego z nich, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Pójdę sprawdzę kto to a wy ćwiczcie -odpowiedziałam i pobiegałam na górę zamykając za sobą drzwi. Otworzyłam drzwi wejściowe, to był mój zamówiony sprzęt, wpuściłam panów, panowie rozłożyli się ze sprzętem, powiedziałam co gdzie ma być, następnie wyszłam z kuchni i pobiegłam do siłowni, chłopaki grzecznie ćwiczyli. Po 30 minutach była zmiana,  wszyscy byli spragnieni, więc postanowiłam pobiec na górę po wodę a przy okazji zobaczyć jak tam moje szafki.
Pobiegłam na górę okazało się że wszystko było zrobione a już nawet wymienione, kupiłam trzy szafki jedną na naczynia, drugą na produkty (mąka, cukier, kuskus, ryż itd.) a trzecią na garnki, a i jeszcze mnóstwo akcesoriów (pojemniki na przyprawy, pojemniki na produkty sypkie na przykład mąkę, różne pojemniczki na otwarte produkty typu ryż czy nawet ciastka, szuflada na przyprawy)
Pożegnałam panów, wzięłam wodę i zbiegłam na dół do chłopaków.
-Mam dla was bardzo dobrą wiadomość, koniec treningu -powiedziałam zadowolona.
-Ne reszcie -odpowiedzieli zmęczeni.
-Macie wodę -podałam im.
Wszyscy rzucili się na butelkę z wodą, zdziwiłam się na to.
-Idę na górę, jak skończycie to idźcie pod prysznic -odpowiedziałam. -A potem musimy pogadać -powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.
Poszłam na górę a następnie do kuchni, musiałam wszystko poukładać, to co było otwarte trzeba było przesypać do kupionych pojemników, od razy zabrałam się do roboty. Dochodziła 11.00 Do drzwi ktoś zapukał, otworzyłam, za nimi stałą Dominika.
-O Jeny, Dominika -przytuliłam kuzynkę.
-Hej Żaneta -przywitała się.
-Przyjechałaś, tak się cieszę -powiedziałam cały czas przytulają przyjaciółkę.
-Ja też się cieszę że cię widzę -odpowiedziała.
-Wejdź -odpowiedziałam odklejając się od niej.
Weszłyśmy do kuchni gdzie był bałagan.
-Przepraszam właśnie sprzątam w szafkach -odpowiedziałam ogarniając ten bałagan.
-To nic -odpowiedziała.
-Napijesz się czegoś? -spytałam się.
-Z  chęcią napiła bym się mrożonej kawy.
-Dobra już robię , tylko muszę najpierw ogarniając ten bałagan.
-Dobrze to sprzątaj a ja zrobię -odpowiedziała.
Skończyłam sprzątać i usłyszałam jak banda zmierza ku górze, kiedy drzwi się otworzyły od piwnicy wyjrzałam z kuchni.
-Pod prysznic -powiedziałam pokazując palcem na schody.
-No dobra -powiedział Zayn i poszedł na górę a cała reszta za nim.
Zaprosiłam Dominikę na taras, siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim, bardzo dawno się nie widziałyśmy więc trzeba było wszystko nadgonić. Po paru minutach na taras wpadli chłopaki zaczęli witać się z Dominiką, i już sobie nie pogadałyśmy. Po wypiciu zimnych napoi zabrałam kubki i zaniosłam do kuchni, postanowiłam zrobić obiad. Po godzinie kurczak z ryżem piekł się, ziemniaki gotowały się, wiec postanowiłam zrobić deser, upiekłam ciasto z jabłkami, do tego doszły lody waniliowe, i syrop czekoladowy.
Kiedy wszystko było już gotowe chłopaki przyszli mi pomóc i dopiero wtedy zobaczyli jakąś zmianę w kuchni ale nie chciałam o tym rozmawiać w kuchni i kiedy wszyscy byli bardzo głodni, dlatego porozmawialiśmy o tym przy obiedzie.
Mój kiciuś nie miał w czym jeść dlatego dostawał jedzenie na talerzu jak człowiek. Nie miał jeszcze niczego, dlatego po 13.00 pojechałam z Dominic na zakupy, a potem z kotkiem którą nazwałam Hope do weterynarza.

3 komentarze:

  1. Boski... Wow 70 już rozdział.
    Czekam na next.
    Pozdro Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał racja, ja też jestem pod wrażeniem że to już 70 rozdział który rzecz jasna wyszedł genialne. No cóż dużo mówić. Czekam na następny i weny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zagubiona w szczegółach.... O co chodzi w tej historii??? Czy jest sens pisać o wszystkim??? No chyba że to kryminał i fakt że ktoś dziwi się jak zmęczony człowiek rzuca się na butelkę wody jest szczególnie istotny w rozwiązywaniu niebywale zawikłanej zagadki... Być może, oczywiście to tylko domysły, zagadką jest sens tej historii. Pytam jeszcze raz - o co tu chodzi? Żenada.

    OdpowiedzUsuń