Perspektywa Janet
Wstałam
po 7.00 zaspana zeszłam na dół. Napiłam się soku, zaczęłam
robić śniadanie dla chłopaków, wymyśliłam że zrobię Omlet
biszkoptowy na słodko, jak na taką bandę to dużo musiało być, dlatego od
razu zabrałam się do roboty. Trochę mi to zajęło ale się
uwinęłam, zdążyłam jeszcze zjeść swoją porcje. Kiedy skończyłam
poszłam na górę się ubrać i ogarnąć. Po cichu otworzyłam drzwi, ale kiedy
bardziej uchyliłam drzwi to się okazało że Hazza już nie śpi, bo
łóżko było już pościelone, ten widok bardzo mnie zaskoczył jak i zadowolił,
wzięłam z szafy ubrania i weszłam do łazienki, umyłam zęby, zrobiłam
delikatny makijaż. Gotowa wzięłam telefony ze stolika nocnego i wyszłam z
pokoju, zmierzyłam w stronę schodów, po nich zeszłam na dół, w salonie było
dość głośno. Oczywiście wszyscy już nie spali, obecnie konsumowali
przeze mnie zrobione śniadanie, siedzieli przy stole tylko w bieliźnie. Ten
widok był taki piękny, każdy z nich miał wyrzeźbioną klatkę i brzuch, wyglądało
to bosko, chciało by się patrzeć tak przez wieki.
-Hej
Janeta, gdzie idziesz? -spytał Liam.
-Idę
do sklepu- odpowiedziałam wyrwana z przemyśleń.
-Ok.
Dziękujemy za pyszne śniadanie -powiedział zadowolony Niall.
-Nie
ma za co, smacznego -odpowiedziałam i znikłam im z pola widzenia, ale po chwili
się cofnęłam.
-A
no właśnie, chłopaki macie kasę na zakupy? Bo już u mnie debet -powiedziałam ze
skrępowaniem.
-Jasne
-odpowiedział Liam i poszedł po portfel który leżał na szafce obok
drzwi frontowych. - Tyle wystarczy? -spytał podając mi 300 funtów.
-Jasne,
a nawet za dużo, za tyle raczej nie kupię jedzenia bo w lodówce się nie
pomieści -odpowiedziałam.
-No
to za resztę możesz sobie kupić coś ładnego -odpowiedział zalotnie.
-O
Boże skarbie jak mnie rozpieszczasz, jak ja ci się za to odwdzięczę -odpowiedziałam
zmieniając głos, udawałam typową "dziunię".
-Hahahaha...
No nie wiem, to będzie bardzo trudne -zaśmiał się Liam.
-Hahaha...
Oj tam zrobię ci coś dobrego -odpowiedziałam.
-No
właśnie -przytakną.
-Dobra
to dziękuję za kasę, jak wybiorę z konta swoją kasę to ci oddam -odpowiedziałam.
-Dobra
daj spokój, przecież ci nie płacimy a ty cały czas za soje kupujesz
nam jedzenie -odpowiedział.
-Oj
tam. Dobra uciekam, do zobaczenia -pożegnałam się z Liamem buziakiem. -Na
razie chłopaki! -krzyknęłam i wyszłam z domu.
Szłam
ulicą, słońce świeciło, mimo że wiała bryza to i tak było ciepło jak na wyspę.
Szłam zatłoczonymi ulicami, mijałam spieszących się ludzi, ruch
na ulicy przyprawiał mnie o zawroty głowy, na szczęście dotarłam do Lidla,
wzięłam koszyk i weszłam do dużego budynku. Na szczęście zrobiłam listę co
potrzeba do domu, szłam i kolejno wrzucałam potrzebne produkty, kiedy doszłam
do kasy okazało się że muszę zapłacić 80 funtów, zapłaciłam i wyszłam ze
sklepu, wzięłam torby z koszyka i ruszyłam w stronę domu. Po dłuższej chwili
torby ważyły chyba z tonę ale zostało mi tylko 200 metrów do domu, musiałam
wytrzymać. Byłam przy drzwiach za pomocą łokcia otworzyłam drzwi i wtoczyłam
się do środka, nie zamykałam drzwi skoro tylko miałam podrzucić
torby, wziąć samochód i jechać na zakupy.
-Hejo,
już jestem -krzyknęłam.
-Hej
–odkrzyknęli.
Położyłam
rzeczy na blacie.
-Dobra ja
uciekam, pa -odpowiedziałam i wyszłam zabierając klucze do mojego
samochodu.
Wsiadłam
do samochodu, otworzyłam bramę, odpaliłam swoją brykę i wyruszyłam na miasto.
Pomyślałam że mam już dużo ubrań, a do kuchni tyle rzeczy brakuje, dlatego
zmieniłam kierunek i pojechałam do sklepu meblowego, podjechałam pod pierwszy
lepszy sklep meblowy, zamknęłam samochód. Weszłam
do środka sklepu, zaczęłam rozglądać się po ogromnym budynku. Doszłam
do działu "kuchnia" nie było nic ciekawego dlatego wyszłam ze sklepu
i pojechałam dalej, w następnym było to samo, następne sklepy były gorsze
od poprzednich, ale na szczęście los się do mnie uśmiechną znalazłam
sklep z meblami do kuchni i w nim było bardzo dużo akcesoria do kuchni.
Niestety
nie miałam tyle gotówki, musiałam wyjść ze sklepu, poszłam do najbliższego
bankomatu wybrałam 3000 funtów, wróciłam się do sklepu i zrobiłam bardzo duże
zakupy do kuchni. wydałam tam wszystko, to co mniejsze zabrałam ze sobą a to co
większe mieli przywieść mi większym samochodem.
Wrzuciłam
do domu, rozpakowałam kupione wcześniej rzeczy do kuchni.
Oczywiście
musiałam rozpakować jeszcze wcześniejsze zakupy bo chłopaki tego nie
zrobili, szybko rozpakowałam i czekałam na ciężarówkę. Oczywiście nic nie
powiedziałam dla chłopaków, to miała być niespodzianka, z racji na to że
kupiłam takie rzeczy które wymagały złożenia, będzie głośno, musiałam ich
gdzieś zamknąć żeby nie słyszeli i nagle wpadłam na genialny pomysł, że zabiorę
ich do siłowni i zobaczę jak ćwiczą a potem na basen, będę ich trenować.
Szybko
weszłam do salonu.
-Chłopaki,
słuchajcie -odpowiedziałam stając przed telewizorem.
-No
ej Janeta zasłaniasz nam mecz -odpowiedział oburzony Niall.
-No
i co z tego to i tak powtórka -odpowiedziałam. -Ale nie przyszłam tu bez
powodu.
-No
słuchamy, bo jak widzę nie dasz nam dokończyć meczu -odpowiedział Zayn.
-Brawo
Zayn, wreszcie to zrozumiałeś -odpowiedziałam klaszcząc. -No to dobra,
przyszłam tu żeby wam powiedzieć że jeszcze nie widziałam jak ćwiczycie i bym
chciała to zobaczyć -odpowiedziałam.
-No
to dziś wieczorem zobaczysz -odpowiedział.
-Nie
zobaczę z bardzo prostego powodu, bo wychodzę -odpowiedziałam. -A bardzo mi
zależy na tym, żeby zobaczyć wasz trening -odpowiedziałam.
-Nie
odpuścisz nam puki nie zobaczysz, prawda? -spytał Liam.
-Jak
dobrze mnie znasz -zaśmiałam się. -Nie odpuszczę.
-Dobra
chłopaki ni ma sensu chodźmy na siłownię bo się nie odczepi od nas -powiedział
Liam wstając z kanapy.
Wszyscy
posłusznie wstali i zmierzyli w stronę schodów na górę. wszyscy się przebrali i
zeszli na dół, razem poszliśmy do piwnicy i na siłownię. Każdy znają
jakiś sprzęt ja stałam z rozpiską dla każdego z nich, nagle usłyszałam
dzwonek do drzwi.
-Pójdę
sprawdzę kto to a wy ćwiczcie -odpowiedziałam i pobiegałam na górę zamykając za
sobą drzwi. Otworzyłam drzwi wejściowe, to był mój zamówiony sprzęt, wpuściłam
panów, panowie rozłożyli się ze sprzętem, powiedziałam co gdzie ma
być, następnie wyszłam z kuchni i pobiegłam do siłowni, chłopaki
grzecznie ćwiczyli. Po 30 minutach była zmiana, wszyscy byli spragnieni,
więc postanowiłam pobiec na górę po wodę a przy okazji zobaczyć jak tam moje
szafki.
Pobiegłam
na górę okazało się że wszystko było zrobione a już nawet wymienione,
kupiłam trzy szafki jedną na naczynia, drugą na produkty (mąka, cukier, kuskus,
ryż itd.) a trzecią na garnki, a i jeszcze mnóstwo akcesoriów (pojemniki
na przyprawy, pojemniki na produkty sypkie na przykład mąkę, różne
pojemniczki na otwarte produkty typu ryż czy nawet ciastka, szuflada na
przyprawy)
Pożegnałam
panów, wzięłam wodę i zbiegłam na dół do chłopaków.
-Mam
dla was bardzo dobrą wiadomość, koniec treningu -powiedziałam zadowolona.
-Ne
reszcie -odpowiedzieli zmęczeni.
-Macie
wodę -podałam im.
Wszyscy
rzucili się na butelkę z wodą, zdziwiłam się na to.
-Idę
na górę, jak skończycie to idźcie pod prysznic -odpowiedziałam. -A potem musimy
pogadać -powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.
Poszłam
na górę a następnie do kuchni, musiałam wszystko poukładać, to co
było otwarte trzeba było przesypać do kupionych pojemników, od razy
zabrałam się do roboty. Dochodziła 11.00 Do drzwi ktoś zapukał, otworzyłam, za
nimi stałą Dominika.
-O
Jeny, Dominika -przytuliłam kuzynkę.
-Hej
Żaneta -przywitała się.
-Przyjechałaś,
tak się cieszę -powiedziałam cały czas przytulają przyjaciółkę.
-Ja
też się cieszę że cię widzę -odpowiedziała.
-Wejdź
-odpowiedziałam odklejając się od niej.
Weszłyśmy
do kuchni gdzie był bałagan.
-Przepraszam
właśnie sprzątam w szafkach -odpowiedziałam ogarniając ten bałagan.
-To
nic -odpowiedziała.
-Napijesz
się czegoś? -spytałam się.
-Z
chęcią napiła bym się mrożonej kawy.
-Dobra
już robię , tylko muszę najpierw ogarniając ten bałagan.
-Dobrze
to sprzątaj a ja zrobię -odpowiedziała.
Skończyłam
sprzątać i usłyszałam jak banda zmierza ku górze, kiedy drzwi się otworzyły od piwnicy wyjrzałam z
kuchni.
-Pod
prysznic -powiedziałam pokazując palcem na schody.
-No
dobra -powiedział Zayn i poszedł na górę a cała reszta za nim.
Zaprosiłam Dominikę
na taras, siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim, bardzo dawno się nie
widziałyśmy więc trzeba było wszystko nadgonić. Po paru minutach na taras
wpadli chłopaki zaczęli witać się z Dominiką, i już sobie nie pogadałyśmy. Po
wypiciu zimnych napoi zabrałam kubki i zaniosłam do kuchni, postanowiłam zrobić
obiad. Po godzinie kurczak z ryżem piekł się, ziemniaki gotowały się, wiec
postanowiłam zrobić deser, upiekłam ciasto z jabłkami, do tego doszły lody waniliowe,
i syrop czekoladowy.
Kiedy
wszystko było już gotowe chłopaki przyszli mi pomóc i dopiero wtedy
zobaczyli jakąś zmianę w kuchni ale nie chciałam o tym rozmawiać w kuchni i
kiedy wszyscy byli bardzo głodni, dlatego porozmawialiśmy o tym przy obiedzie.
Mój
kiciuś nie miał w czym jeść
dlatego dostawał jedzenie na talerzu jak człowiek. Nie
miał jeszcze niczego, dlatego po 13.00 pojechałam z Dominic na
zakupy, a potem z kotkiem którą nazwałam Hope do weterynarza.
Boski... Wow 70 już rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Pozdro Ola
Łał racja, ja też jestem pod wrażeniem że to już 70 rozdział który rzecz jasna wyszedł genialne. No cóż dużo mówić. Czekam na następny i weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem zagubiona w szczegółach.... O co chodzi w tej historii??? Czy jest sens pisać o wszystkim??? No chyba że to kryminał i fakt że ktoś dziwi się jak zmęczony człowiek rzuca się na butelkę wody jest szczególnie istotny w rozwiązywaniu niebywale zawikłanej zagadki... Być może, oczywiście to tylko domysły, zagadką jest sens tej historii. Pytam jeszcze raz - o co tu chodzi? Żenada.
OdpowiedzUsuń