sobota, 18 czerwca 2016

Rozdział 110

Perspektywa Liama


Wszyscy sądziliśmy, że trasa koncertowa pomoże ogarnąć się dla Harrego, niestety wszyscy się przeliczyliśmy, Harry wciąż pije, nie mamy na to wpływu, wszyscy próbowaliśmy z nim rozmawiać, za każdym razem wyrzucał nas, albo każe się nie wtrącać, nie wiemy co mamy robić by mu pomóc.
W sumie to się dziwimy że pojechał z nami, ale dzień wcześniej miał rozmowę z Mikem. Widać że Mike wpłynął na niego.
Siedzieliśmy w autobusie, Harry spał, Niall grał na PS w fife, Louis kłócił się z Eleonor, Zayn przeszukiwał internet. Usiadłem na końcu autobusu i zadzwoniłem do Janet.
-Hej żono -odpowiedziałem entuzjastycznie.
-Hej, co tam? -zapytała.
-Jedziemy, wszyscy zamulają więc zadzwoniłem do ciebie.
-O jak miło, jestem w fundacji, dziś mieliśmy uroczyste podziękowanie burmistrza za zabawki dla szpitala, a że ja byłam pomysłodawczynią to mi dziękował.
Rozmawiałam z Alice i chcę założyć grupę dzieciaków „Wolne Anioły” dla dzieci któe okaleczają się.
-Dobry pomysł, trzeba pomóc dzieciakom radzić sobie z problemami.
-Dokładnie tak, dobrze wiem jak to jest, chcę im pomóc.
-Jan? Jak ci się mieszka?
-Szczerze? Do bani, domek jest malutki i słodki ale nie czuje się jak na swoim, mój dom jest u was, ale sam wiesz... -wyraźnie posmutniała.
-Żaden problem, nasz dom jest twoim domem, masz klucze więc pakuj rzeczy i się wprowadzaj. Chociażby na czas kiedy jesteśmy w trasie, z naszego domu masz bliżej wszędzie, do szkoły i do fundacji.
-Na prawdę? -zapytała szczęśliwa.
-Tak.
-Wiesz że kocham cię? -odpowiedziała zachwycona.
-Wiem-odpowiedziałem uśmiechnięty.
-A co u chłopaków?
-Harry non stop pije, zaczął grać w pokera, boimy się o niego, ale rozmowy z nim nie pomagają. Nie wiemy co możemy zrobić, żeby się ogarnął. Mam nadzieję że po trasie się polepszy, chodź nie wiem. Ustaliliśmy, że będziemy mieli na niego oko, jeżeli po trasie się to nie poprawi Mike chce go wywalić z grupy, ale Harry ma na to wywalone, na niczym mu nie zależy. Miejmy nadzieję że zmądrzeje.
Louis cały czas kłóci się z El, on sam mówi że im się nie układa już od kilku miesięcy, mówi że to kwestia czasu kiedy się rozstaną.
Zayn powiedział dla Dominic o zakładzie, przez co Dominic nie odzywa się do niego.
Niall poznał jakąś modelkę, zachwycony jest nią.
A u mnie jest wszystko w porządku -odpowiedziałem.
-No to dobrze. Wczoraj zaprosiłam dziewczyny do mnie i w nocy pojechałam z Dan i Emy na pogotowie bo mała miała zapaść.
-Wszystko z nią w porządku? –zapytałem zmartwiony.
-Tak, już tak -odpowiedziała zachwycona.
-Liam, Liam! -krzyczał Zayn. -Chodź tu, szybko -dodał podniecony.
-Czekaj księżniczko coś Zayn chce -odpowiedziałem po czym wstałem z kanapy i poszedłem do Zayna.
-Pamiętasz jak kilka dni temu poprosiłem cię o numer Sary? Nie chciałeś dać więc spotkałem się z nią w fundacji i poprosiłem ją aby wysłała dla Calvina Harrisa wszystkie jakie znajdzie zdjęcia z Bristol Taylor z Harrym, bo mi nie wierzył na słowo że Taylor to suka i patrz jaki efekt.
Moim oczom ukazał się artykuł z Vivy "Czy Calvin Harris, za wybryki Taylor zerwał zaręczyny?"
-Janeta wejdź na Vivę zobaczysz coś co cię uszczęśliwi, Zayn dojebał dla Taylor.
-Ok, już wchodzę -odpowiedziała.
Po kilku minutach, odezwała się zadowolona Janeta.
-Hahaha kto to zrobił? -zapytała.
-Zayn zadzwonił do Calvina i opowiedział wszystko, dodatkowo Sara poszukała zdjęcia i mu podesłała i mamy o to taki efekt -odpowiedziałem.
-Powiedz dla Zayna że jestem dumna, wybacz Liam ale muszę kończyć, papa -pożegnała się i rozłączyła.
Od tego momentu mieliśmy dobre humory, część oblewała a część zalewała smutki, tak to bywa w naszym zespole.

Perspektywa Janet


Szczęśliwa powrotem do domu, pędziłam jak wiatr by jak najwięcej czasu w nim spędzić, moje zwierzątka siedziały na tyle. Hope w transporterze a Ali na siedzeniu, przy zakrętach troszkę je znosiło ale byłam za bardzo podekscytowana by zwolnić.
Po wniesieniu rzeczy do domu, czułam się lepiej, czułam to ciepło domowego ogniska, uwielbiałam to miejsce i już wiedziałam że będzie mi ciężko je za tydzień opuścić, ale póki co to nie myślę o tym.
Wniosłam walizki na górę, otworzyłam drzwi od pokoju Harrego, poczułam jego perfumy, aż mnie serce zabolało, a do oczu napłynęły łzy, przekroczyłam próg pokoju, poczułam ten żal w duszy, że nie śpię w tym łóżku, że nie chodzę po tym pokoju, że nie korzystam z tej łazienki, że nie jestem z nim...
Było mi za bardzo przykro bym znów mieszkała w tym pokoju, wyszłam z niego i poszłam do pokoju Liama, zostawiłam tam swoje rzeczy po czym zaczęłam sprzątać, najpierw pokój Liama, później Nialla, Zayna, korytarz, było już zbyt późno żeby posprzątać ostatni pokój, zawołałam swoje kotki, zasnęłam wtulona w Ale.
Wstałam szczęśliwa jak nigdy, zeszłam niczym księżniczka na balu ze schodów, poszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę, dodatkowo zrobiłam jedzenie dla Alego i Hope.
Po śniadaniu wypuściłam Kociaki na zewnątrz a ja poszłam się malować.
O godzinie 9.00 pojechałam do szkoły. Zakończyłam naukę o 17.00 następnie wpadłam do fundacji. Okazało się że Alice zgodziła się na przekształcenie mojej grupy na grupę „Wolnych Aniołów”. Na zebraniu ogłosiła to dla przewodniczących a ci dla swoich wolontariuszy.
Gdy weszłam do fundacji zobaczyłam pod salą dzieciaki.
Zaprosiłam dzieciaki do sali, większość znałam więc nie było potrzeby przedstawiania się. Opowiedziałam o nowych zasadach grupy. Omówiłam nazwę grupy i przyczynę powstania jej. Co prawda miałam swoją grupę wolontariuszy, którzy nie mieli styczności z samo okaleczaniem się i nie chcieli odchodzić z niej. Usiedliśmy w kółku na fotelach, widziałam skrępowanie u dzieciaków więc zaczęłam mówić.
Moja grupa jest anonimowa, tylko fundacja wie znaczenie jej i cele, nikt więcej.
Zadania grupy są proste, pracujemy i robimy to co zwykli wolontariusze, np. zbieramy jedzenie, pomagamy itd. ale prócz tego uczymy się radzić sobie z problemami, uczymy żyć z bliznami i ich się nie wstydzić, oraz otwierania się przed innymi.
Aby zacieśnić więzi z nowymi wolontariuszami poprosiłam aby każdy powiedział to co lubi jeść, co robić, ulubiony kolor itp.
Rozmawialiśmy o takich rzeczach by poznać siebie i nabrać nawzajem zaufania.
Ustaliliśmy że będziemy się widywać dwa razy w tygodniu o 17.00.
Na koniec spotkania zadałam im pracę domową, a mianowicie poprosiłam ich aby napisali z jakiego powodu się okaleczali lub się okaleczają.
Zaszłam jeszcze do Alice, przywitała mnie serdecznie, po rozmowie, dała mi listy do wysłania i pozwoliła jechać do domu, wsiadłam do auta i ruszyłam w miasto, na pocztę, do sklepu i do domu.
W sklepie spotkałam Adnyiego.
-Co ty robisz, że cię nie widzę? -zapytał "oburzony".
-Nie widzisz mnie bo jestem Ninją - zaśmiałam się
-Ja coś tak podejrzewałem, że z tobą jest coś nie tak i to od samego początku, coś mi mówiło żeby nie oddawać ci tej bransoletki, ale jak to ja musiałem -zaśmiał się.
-A tak na prawdę to mieszkam poza miastem
-Dlaczego, przecież mieszkałaś u 1D -odpowiedział zdziwiony.
-Tak to prawda, ale czas iść na swoje -odpowiedziałam zakłopotana.
-To przez Harrego? Ja nigdy go nie lubiłem... Wiedziałem że tak będzie. Ja to wiedziałem -odpowiedział.
-Nie Andy to nie przez niego tylko przez Ale, to ze względu na niego się przeprowadziłam -odpowiedziałam. -Ale że chłopaków nie ma to na tydzień przeniosłam się z powrotem do domu.
-Ooo to co dziś nocka u ciebie? -zaśmiał się stukając biodrem w moje biodro.
-Oczywiście, to co nocka horrorów? -zaproponowałam.
-Pewnie, to do zobaczenia -przytulił się i poszedł.
Wróciłam do domu, wpuściłam moje zwierzaki, które mnie przywitały dość mokro, moje słodziaki, uwielbiam je.
Zjedliśmy wcześniej przygotowany przeze mnie obiad, a po objedzie miałam wenę więc upiekłam dodatkowo ciasto, na noc horrorów.
W między czasie kiedy moje kociaki się bawiły w salonie zaczęłam przygotowywać wszystko na noc horrorów, pozbierałam z pokojów poduchy i koce, przygotowałam przekąski i popcorn.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam szukać w laptopie filmów na naszą noc horrorów. Na ekranie pojawiła mi się ikonka ze skypa, ze zdjęciem Tomka.
-Siema ziom -się przywitałam.
-Elo -odpowiedział uśmiechnięty. -Nie przeszkadzam? -zapytał.
-Nie no co ty -odpowiedziałam z uśmiechem.
-To dobrze bo chciałem z tobą poważnie porozmawiać -odpowiedział z poważną miną.
-Co się stało? -zapytałam przestraszona.
-Nie dzwonisz do mnie... -odpowiedział smutny. -Zapomniałaś o mnie i jest mi przykro, nie kochasz już swojego brata... -dodał.
-Tomuś to nie tak że cię nie kocham, bo kocham. Tylko...Ostatnio sporo u mnie się wydarzyło, nie chciałam cię martwić i dzielić z tobą swoje smutki i żale. Doskonale wiem, że sam masz sporo problemów więc po co miałam ci jeszcze dodatkowo obciążać.
-Gdyby nie dzielił nas ten monitor to bym cie udusił za takie słowa. Żaneta ile razy mam ci jeszcze to powtórzyć. Dzwoń jak masz problem nie ważne jak głupi czy bezsensowny. Masz dzwonić ja chętnie ci pomogę bez względu na okoliczności i nie mieszaj w to moich problemów bo to oddzielna działka.
Pamiętasz jak to było kiedy któreś z nas miało problem? Przychodziliśmy do siebie albo szliśmy na spacer naszą trasą i się sobie zwierzaliśmy.
-Pamiętam, mieliśmy umowę że tylko my możemy chodzić tą trasą i nikt więcej -odpowiedziałam z zachwytem.
-Tak nawiązując do naszej trasy, ostatnio sam sobie nią spacerowałem, bo do Kasi przyszła jej BFF, za którą nie przepadam i sobie wspominałem nasze rozmowy. Brakuje mi ich.
-Mi też Tomek –odpowiedziałam przygnębiona na samą myśl o nich.
-Zejdę trochę z tematu byłem ostatnio w centrum handlowym, gdy zachciało mi się siknąć, no to idę w stronę toalet, zadowolony wchodzę do łazienki, później do kabiny, robię co mam robić, wyszedłem, umyłem rączki, kobiety stojące obok mnie patrzą się na mnie dziwnie, ale sobie myślę wywalone i zadowolony wyszedłem na korytarz dopiero po minucie zorientowałem się, że zamiast iść do męskiej wszedłem do damskiej, więc zacząłem się śmiać na całe centrum handlowe przez co jeszcze bardziej ludzie się na mnie gapili -odpowiedział śmiejąc się.
-Hahaha brawo ty -śmiałam się. -Ja miałam coś podobnego, tylko że z windą w Centrum handlowym w Londynie, dodam że byłam w rozkloszowanej spódniczce. Byłam sobie na zakupach, wystrojona jak laleczka, zrobiłam zakupy, ale jeszcze chciałam zejść na dół do jednego sklepu, tylko jak? Ostatnio jak zjeżdżałam na schodach ruchomych to mi szpilka utknęła, więc pomyślałam że winda będzie dobrym pomysłem, no to podchodzę, drzwi się otwierają a w niej pełno ludzi, ale co tam, jakoś się wcisnęłam, stałam bardzo blisko drzwi windy, niestety nie zauważyłem że rąbek mojej spódniczki się nie zmieścił w środku windy i został przycięty przez drzwi, dopiero zauważyłam jak wyszłam z windy i miałam pół dupy odkryte bo mi ucięło ten rąbek -odpowiedziałam prawie płacząc ze śmiechu.
-Hahahaha narobiłaś gorszej wiochy niż ja -wyśmiał mnie.
-A pamiętasz jak oboje w Białym narobiliśmy takiej wiochy, poszliśmy oboje na zakupy, przechodziliśmy obok... -w tym momencie zabrzmiał dzwonek do drzwi. -Przepraszam cię -odpowiedziałam po czym wstałam i poszłam otworzyć drzwi.
-Zadowolona jesteś? -zapytała Taylor przepychając mnie w drzwiach i wchodząc do środka.
-Po co przyjechałaś?
-Po co? Hahaha i ona się jeszcze pyta po co przyjechałam, przez ciebie suko Calvin ze mną zerwał, zostawił mnie a dlaczego? Bo ktoś się wtrąca w nieswoje sprawy, a tym kimś jesteś ty! Zadowolona jesteś że mnie zostawił, że mnie znienawidził?
-Tak jestem -odpowiedziałam.
-Zrujnuję cię, obiecuje ci to. Jeszcze mnie popamiętasz -odpowiedziała ze złością.
-Ty mi już zrujnowałaś życie, niszcząc relacje między mną a Harrym, a teraz proszę wypierdalać z mojego domu i więcej tu nie przyjeżdżać bo nie tylko Calvin cię znienawidzi.
-A co ty mi możesz zrobić, robaczku? Jesteś zerem, ja nie wiem co w tobie widzi Harry.
-Widzi to czego w tobie nie ma, szacunku do samej siebie. Jesteś kurwą Taylor -odpowiedziałam spokojnie patrząc prosto w jej obrzydliwe oczy.
-Nie masz prawa mnie tak obrażać -broniła się.
-Mogę, jestem u siebie w domu. Mogę robić, mówić co chcę. A póki co to tylko stwierdzam fakty, jesteś kurwą dla której wiecznie jest mało, a teraz proszę wypierdalać z mojego domu -odpowiedziałam po czym otworzyłam drzwi.
-Ja jeszcze nie skończyłam -odpowiedziała z oburzeniem.
-Ale ja skończyłam, wypierdalaj -odpowiedziałam, czekałam aż wielka Pani wyjdzie po czym trzasnęłam drzwiami za nią. -Przepraszam cię Tomek, ale mnie ta szmata zdenerwowała, nie jestem w stanie z tobą rozmawiać -odpowiedziałam.
-Rozumiem, słyszę jak ci głos lata. Uspokój się a ja będę uciekał na siłownię, pa i odzywaj się częściej -odpowiedział z wielkim bananem na ustach.
-Będę -odpowiedziałam po czym się rozłączyłam.
Nie minęło może pół godziny i przyjechał Andy, z piwem i kebabami, to były dwie rzeczy których pragnęłam najbardziej. Uszczęśliwił mnie niesamowicie.
Wyszło tak że filmów nie oglądaliśmy tylko jedliśmy i gadaliśmy o wszystkim a później poszliśmy spać, Andy na kanapie a ja po wturlaniu się na górę, chwiejnym krokiem poszłam spać do pierwszego lepszego pokoju, dopiero rano zorientowałam się że spałam w Hazzy pokoju.

czwartek, 16 czerwca 2016

Rozdział 109

Perspektywa Zayna 


Nie sądziłem, że taki głupi zakład może doprowadzić do tak poważnych kroków, chodź Liam mówi że wyprowadzka Janet była przez coś innego, ale nie chciał powiedzieć o co chodziło. Powiedział tylko że chodziło o 3 osobę która za mocno się wtrącała, domyślam się że to chodziło o Taylor.
Nie rozumiem co chciała tym osiągnąć? Żeby się rozstali? No to jej się udało, osiągnęła swoje.
Troszkę się dziwię, bo ona ma Calwina, więc po co to robi dla Harrego? Jestem pewien, że Calwin nic o tym nie wiedział, a ciekaw jestem co by było gdyby tak przez przypadek się dowiedział i co by zrobiła Taylor.
Po wyjechaniu Jan z domu, Harry wsiadł w samochód i odjechał a powrócił dopiero w nocy. Rozumieliśmy go, ale żeby opuścić nagrania tuż przed trasą, nieładnie.
Dziś Harry czuje się lepiej ale wciąż jest przygnębiony, znów nie pojechał z nami do studia, jak wyjeżdżaliśmy z domu to siedział na kanapie z piwem i oglądał TV. Dowiedzieliśmy się od kumpla, że był w Londynie w jego barze, zalał się w trupa i grał na maszynach, a gdy przegrał wszystko co miał przy sobie wyszedł. Coś tak czuję że źle się to skończy.
W drodze do studia udało mi się zdobyć numer Calwina, zadzwoniłem do niego, niestety nie był akurat w UK, zostało mi pogadanie z nim przez telefon, ale nie przy chłopakach, umówiłem się z nim, że zadzwonię do niego po nagraniach.
Pomiędzy nagraniami poszukałem na Internecie zdjęcia które potwierdzą, że dwa dni temu była w Bristol.
Po nagraniach przygotowałem co mam powiedzieć i zadzwoniłem.
-Zayn! -odpowiedział Calwin.
-Co tam stary?
-Na Bahamach jest cudownie, ale nie chciałeś chyba rozmawiać o Bahamach.
-Tak, chciałem z tobą pogadać o Taylor. Jest obok ciebie? -zapytałem.
-Tak -odpowiedział.
-To odsuń się od niej, nie chcę żeby usłyszała o czym mówię -poprosiłem go.
-"Kochanie, idę się przejść dobrze? A ty się opalaj" -usłyszałem jak mówi do Taylor. -Możesz mówić.
-Gdzie dwa dni temu była Taylor?
-Była na zakupach w Londynie.
-A jak długo?
-Przez dzień -odpowiedział zdziwiony
-Byłeś z nią?
-Stary o co ci chodzi? -zapytał.
-Odpowiedz!
-Nie -odpowiedział. -Poleciała sama.
-A na ile dni miała zostać w Londynie?
-Miała zrobić zakupy i wracać, tyle że spóźniła się na samolot a na kolejne były już miejsca zarezerwowane, więc została na noc w hotelu i leciała rano samolotem.
-A wiedziałeś o tym, że była w Bristol?
-Nie, mówiła że była tylko w Londynie.
-A wiedziałeś że utrzymywała kontakty z Harrym? Że z nim się spotykała? Że przez nią związek Harrego się rozpadł, bo pocałowała go na oczach jego dziewczyny?
-... Taylor zerwała już dawno kontakty z Harrym, obiecywała że nie będzie się z nim widywała, nie wierzę ci.
-Przewidziałem to, mogę wysłać ci zdjęcia ze strony internetowej gdzie Taylor siedzi w barze z Harrym i jeszcze innymi znajomymi właśnie dwa dni temu w Bristol. Uważam że powinieneś porozmawiać z Taylor, bo ona nie jest szczera z tobą.
-Gdyby było tak jak mówisz, to bym już dawno się o tym dowiedział, chociażby z gazet plotkarskich.
-Nie dowiedział byś się, bo nasz producent opłaca w Bristol wszystkie gazety więc to co robimy w Bristol zostaje w Bristol, ale dla ciebie mogę załatwić wszystkie artykuły jeżeli to co powiedziałem jest za mało -odpowiedziałem.
-Chętnie zobaczę, przez sms prześlę adres -odpowiedział nieufnie.
-Ok, cześć i baw się dobrze -pożegnałem się i rozłączyłem.
Wróciłem do studia z wielkim uśmiechem, wszyscy patrzyli się na mnie jak na szaleńca, ale nie mogłem się powstrzymać.
-Co ci? -zapytał Louis.
-Właśnie zrobiłem najpiękniejszą rzecz na świecie -odpowiedziałem.
-Zrobiłeś kupę? -zapytał Niall.
-Nie, aczkolwiek to jest podobne szczęście.
-No to mów o co chodzi -ponaglił Liam.
-Na razie nie mogę, ale dowiecie się nie długo, to będzie sztos, mówię wam. Liam daj mi numer Sary.
-Na pewno, nie dam ci. A co chcesz od niej? -zapytał zazdrosny.
-Mam do niej interes, no daj -jęczałem.
-Nie -odpowiedział po przemyśleniu.
Wyszedłem ze studia, wsiadłem w auto i pojechałem do fundacji "Promyk Nadziei".
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? -zapytała na powitanie Sara.
-Hej Sara, ty na stanowisku recepcjonistki? -zdziwiłem się.
-To tylko na jakiś czas, Flora zachorowała i zastępuję ją, a więc w czym mogę pomóc?
-Zrobisz coś dla mnie? Tak dla szwagra -zaśmiałem się.
-Co takiego mam zrobić? -zapytała przyjaźnie.
-Potrzebuję abyś wysłała na ten adres namiar wszystkie zdjęcia Taylor i Harrego z Bristol z ostatnich dni, proszę. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić.
-Zayn, no ja nie wiem, obawiam się że nie mogę tego zrobić, mogę zostać aresztowana, przecież wiesz.
-Sara to dla Calwina, chłopaka Taylor, a nie dla gazet -wyjaśniłem.
-Ok, zobaczę co da się zrobić, pod warunkiem -pogroziła palcem.
-Jakim?
-Że jak dostanę karę to ty płacisz -odpowiedziała poważnym tonem.
-Nie ma sprawy, dziękuję szwagierka -uściskałem ją i pojechałem po chłopaków, którzy stali pod studiem obrażeni, że ich zostawiłem.
Wróciliśmy do pustego domu, Harrego nie było, nie odbierał telefonu, więc nie wiadomo gdzie jest, zapewne znowu w barze. Zaczynam się niepokoić o niego.
Zadzwoniłem do znajomego który ma bar, może Harry znów tam jest, na szczęście okazało się że jest tam i znów nawalony gra na maszynach.
Poprosiłem go, żeby nie dawał mu więcej alkoholu bo jest samochodem, obiecał że nie da.
Zakończyłem rozmowę, poszedłem poćwiczyć a później pod prysznic, to było moje odstresowanie się. Zszedłem na dół i okazało się że Liam z Niallem urządzają imprezę, nie miałem ochoty na imprezowanie, zaszyłem się w swoim pokoju. Czułem że muszę z kimś porozmawiać z Dominic.
-Hej kochanie, co robisz? -zapytałem.
-Hej skarbie, wyszłam na miasto ze znajomymi, a co ty robisz? Jakiś smutny jesteś.
-Jestem smutnie? Bo cholernie tęsknię za tobą.
-Ja za tobą też tęsknię, a najbardziej nocami -odpowiedziała.
-Skarbie jest coś o czym powinienem był ci powiedzieć na początku naszej znajomości, jestem świadomy że możesz być na mnie zła a nawet ze mną zerwać, w obronie powiem, że to były żarty i żaden z nas nie brał tego nigdy na poważnie -odpowiedziałem niepewnie.
-No dobrze mów o co chodzi -ponagliła mnie.
-Pamiętasz ten dzień kiedy poznaliśmy Janet i Lenę?
-No pamiętam
-W ten dzień założyłem się z Harrym który z nas pierwszy zaliczy, ja Lenę a Harry Janet, ale jak się okazało Lena była zajęta przez Marcela, później pojawiłaś się ty więc zakład był nadal aktualny. Każdy z nas brał ten zakład jako żarty i tylko czasami wspominaliśmy między sobą,  nim i się nawzajem pytaliśmy czy już coś wpadło. To było żałosne, dziecinne i bardzo tego żałuje, przepraszam -odpowiedziałem.
-Zayn, nawet nie wiem co mam powiedzieć -odpowiedziała rozczarowana.
-Dominic to były żarty.
-Żałosne, dziecinne i nie śmieszne żarty... -odpowiedziała zła.
-Domi kocham cię i cię za to przepraszam -odpowiedziałem załamany.
-Muszę kończyć, pa -rzuciła i się rozłączyła.
Wiedziałem że tak się stanie, to było nieuniknione. Ale musiałem jej o tym powiedzieć, musiała o tym wiedzieć, nie chciałem tego dłużej tego ukrywać, pomimo że teraz mogę stracić Dominic jest mi lżej.
Pomiędzy moimi przemyśleniami znalazłem Włoską pocztę kwiatową, poprosiłem o codzienne dostarczanie na adres Dominic 100 róż, póki mi nie wybaczy, musi mi w końcu wybaczyć.
Późnym wieczorem zadzwoniłem do swojej mamy, dawno z nią nie rozmawiałem. Porozmawiałem z nią coś ponad 2 godziny, później wziąłem prysznic i zasnąłem.

Perspektywa Janet


Spanikowana zbiegłam na dół i pobiegłam do mojej sypialni, na łóżku leżała skulona Daniell, trzymała na rękach małą Emy.
-Daniell co się stało -odpowiedziałam.
-Nie wiem, mała ma zapaście -odpowiedziała spanikowana.
-Spokojnie skarbie, spokojnie, oddychaj -pogłaskałam ją. -Lena budź dziewczyny, pojadą ze mną do szpitala, a ty zostań z malutką w domu, ok? -zapytałam.
-Dobrze -odpowiedziała po czym zniknęła.
-Kochanie nie martw się zaraz pojedziemy do szpitala dobrze?
-Nie chcę jej stracić –odpowiedziała zapłakana.
-El z Sarą pomóżcie dla Daniell a ja przygotuję samochód, musimy jechać szybko do szpitala. Podałam koc do okrycia małej i poszłam do samochodu.
Dziewczyny przyprowadziły pod ręce Daniell, pomogły jej wsiąść, Lena przyniosła rzeczy Daniell.
Wyruszyłam z podjazdu z piskiem opon i ruszyłam w stronę szpitala, wyprzedzałam wszystkich i wszystko co się da, była 2.28 a ja pędziłam z prędkością 200 km/h, nie sądziłam że tak potrafię
Zatrzymałam się w miejscu gdzie karetki wybiegłam szybko z auta i wbiegłam do środka budynku, krzycząc o pomoc, po chwili na korytarz wybiegła pielęgniarka.
Daniell z dzieckiem na ręku przyszła, pielęgniarka zadawała mi mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi, ale znała Daniell więc pomimo że płakała odpowiadała posłusznie. Gdy trafiła na salę z małą, weszłam razem z nią. Za chwilkę przyszedł pediatra.
Dziewczyny zostały w szpitalu, a ja wyszłam z Sali i zadzwoniłam z telefonu Daniell do Johna, poinformowałam że Emy jest w szpitalu, ale niestety tatuś nie pojawi się, bo jest zbyt daleko. Zadzwoniłam również do Leny, poinformowałam że jesteśmy już w szpitalu.
Wydawało mi się że badanie trwa kilka godzin, a tak naprawdę trwało 10 minut.
Po badaniach pozwolono mi wejść do Sali. Daniell była zapłakana, ale spokojna. Jej córeczka leżała spokojnie w łóżeczku.
Mała Emy musiała zostać w szpitalu na kilka dni, a Dan razem z nią. Lekarz musi wykonać kilka badań dla małej aby się czegoś konkretnego dowiedzieć.
Zaproponowałam że przywiozę dla Dan rzeczy z domu.
Wróciłam do samochodu i wróciłam z powrotem do domu, szybko opowiedziałam dla dziewczyn o co chodzi. Spakowałam rzeczy i wróciłam do szpitala a następnie do domu.
Z racji że nie mogłyśmy zasnąć to siedziałyśmy do 4.00 w nocy po czym usnęłyśmy wszystkie na moim łóżku.

niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 106

Perspektywa Liama


Byłem bardzo zaskoczony gdy zobaczyłem Jan zapłakaną i z walizką w ręku. Po krótkiej wymianie słów z Janet na hotelowym korytarzu poszedłem do pokoju Harrego, dowiedzieć się co się stało. Wszedłem do pokoju, Harry wstał, ale gdy ujrzał mnie to usiadł i patrzył się w podłogę opierając głowę o ręce.
-Ej ziom co się dzieje? Dlaczego Janeta jedzie do domu? -zapytałem.
-Trzeba było to zakończyć kiedy była okazja, mówiłem dla Zayna, że to nie ma sensu, może i na początku był jakiś ale jak poznałem Jan bardziej nie chciałem już bo to głupie, ale on mówił "No co ty stary to dla zabawy" a teraz widać, przez to wszystko Jan jedzie do domu, nie chce mnie widzieć. Nie zaufa mi już nigdy -odpowiedział Liam.
-Ale o czym ty do mnie mówisz?
-O zakładzie, jaki miałem z Zaynem.
-Co to za zakład?
-Założyłem się, który z nas szybciej zaliczy, na początku o pieniądze a później o nic. Janeta się o tym dowiedziała, przebrała się za policjantkę i zaczęła mnie całować, obmacywać, czułem się jak w filmie porno. Pewnie bym się ucieszył ale to nie było przyjemnie tylko obrzydliwe. Zaczęła dobierać się do mnie, pewnie by mnie najzwyczajniej w świecie wyruchała, ale przerwałem to w tedy zapytała czy nie chcę wygrać zakładu i wtedy zaczęła mi opowiadać. Chciałem się wytłumaczyć, jak widać nie dałem rady.
-No stary naważyłeś sobie piwa i musisz je teraz wypić. Nie pomogę ci w tym, musisz zrobić to sam. Na miejscu Janet zrobiłbym to samo.
-Nie chcę jej stracić.
-To nie dopuść do tego.
Zostawiłem Harrego samego i wróciłem do swojego i Nalla pokoju, podzieliłem się z nim zmartwieniem Harrego, Niall wyjawił że wie o tym wszystkim, bo to on powiedział dla Janet.
Zaczął się obawiać że to wszystko jego wina, ale ja też bym tak zrobił bo prędzej czy później by to wyszło na jaw i wtedy to byłby problem. Harry spieprzył ale naprawi to, jestem tego pewien. Żałuje tego co się stało, ale i widać jak na dłoni miłość Jan i Harrego.
Do późna rozmawiałem przez skype, opowiedziałem jej o tym co się stało w związku Jan i Harrego, poprosiłem ją o pomoc. Lubiłem z nią rozmawiać, dogadywaliśmy się coraz lepiej i rozumieliśmy się doskonale. Rozmawiałem z nią do 1.00 w nocy, tuż po tej rozmowie poszedłem spać.
-Wstawać, Liam, Niall ! Fanki czekają odpowiedział, po czym odsłonił wszystkie okna i otworzył drzwi balkonowe, zza nich dobiegły krzyki fanów. To był najlepszy budzik na świecie –krzyczał nasz manager.
-Wstaję -odpowiedziałem po czym podniosłem się z łóżka, po zimnym prysznicu byłem gotowy.
Obudziłem ponownie Nialla, oboje poszliśmy na śniadanie, ale po drodze wstąpiłem do Harrego.
Siedział w tym samym miejscu i w ten sam sposób jak poprzedniego wieczoru gdy z nim rozmawiałem.
-Jak tam? -zapytałem.
-Zajebiście, nie mogę doczekać się koncertu. Tęskniłem za tym.
-Ja też, ale ja pytałem o twoje samopoczucie -zapytałem siadając obok niego.
-Dzwoniłem, chciałem się wytłumaczyć, miała wyłączony telefon - odpowiedział przygnębiony Harry
-Nie martw się, wrócisz do domu to sobie porozmawiacie, jeżeli będziesz ją przepraszać to idź na całość -poklepałem go po plecach, wstałem i zmierzałem w stronę drzwi. -A... i pamiętaj! -odwróciłem się i wskazałem palcem w jego stronę. -Śniadanie jest o 8.00-dodałem uśmiechając się.
Dołączyłem do chłopków, najedliśmy się do syta. Po śniadaniu poszedłem na zewnątrz żeby zadzwonić do Janet.
-Hej Liam, co się stało? -zapytała zaspanym głosem Janeta.
-Hej Piękna, nie wiem czy pamiętasz dziś masz spotkanie w studiu z Edem.
-Dzięki, a o której pamiętasz bo ja jakoś zapomniałam -zaśmiała się.
-O 10.00
-Dziękuję mężu -odpowiedziała po czym rozłączyła się.
-Wariatka -zaśmiałem się pod nosem, po czym wszedłem do hallu hotelowego.
-Gdzie jest Janeta? -zapytał Zayn.
-W domu, w Bristol.
-Co? Dlaczego? -zapytał.
-Zapytaj Harrego -odpowiedziałem po czym poszedłem do restauracji gdzie siedzieli chłopaki wraz z Harrym.
Zaraz po mnie przyszedł Zayn, który zaczął go wypytywać o Janet.
Byliśmy VIPami więc cała sala była dla nas i mogliśmy wychodzić, przychodzić kiedy chcemy i jeść ile chcemy.
Harry nie chciał za bardzo mówić co było powodem, ale się przełamał i opowiedział wszystko.
Naszą zawziętą dyskusję przerwał Mike, który nas ponaglił. Musieliśmy szybko jechać na Halę, zrobić próbę zapoznać się z planem imprezy.
Od razu z sali wyszliśmy tylnym wyjściem z hotelu, bo wejście główne było otoczone fanami.
Podjechaliśmy pod Halę, wchodziliśmy wejściem ewakuacyjnym, jak za starych dobrych czasów.
Przekroczyliśmy próg i od razu podleciał do nas typek i kazał iść za nim, zdziwieni wykonaliśmy rozkaz, wprowadził nas na scenę, dał nam mikrofony i zszedł ze sceny.
Staliśmy zdezorientowani, nie wiedzieliśmy co mamy robić. Wybawiła nas Pani Alice.
-Dzień dobry chłopcy -przywitała nas uśmiechem.
-Dzień dobry -odpowiedzieliśmy równo, ale bardziej odstawał Niall.
-Oh.. Niall, Janeta mówiła mi że jesteś uroczy, ale nie sądziłam, że aż tak -odpowiedziała uśmiechnięta.
-On tylko udaje -odpowiedział Louis.
-Proszę Pani mogła by nam Pani powiedzieć co się tu dzieje? -zapytał Zayn.
-Nie rozumiem -odparła.
-Podszedł do nas jakiś młody człowiek, kazał za sobą iść, zaprowadził nas na scenę dał mikrofony i uciekł -odpowiedziałem.
-Hahaha -zaśmiała się. -Bob ty roztrzepańcu, kazałam ci się zająć chłopakami, przygotować ich do koncertu. Dobrze dzieci, zaraz przyjdzie Mike i wam wszystko wyjaśni, bo to on jest jednym z organizatorów.
W tym momencie na scenę wszedł Mike z harmonogramem imprezy. Stojąc na scenie omówił nam wszystko.
Impreza zaczęła się o 14.00, mieliśmy jeszcze 4 godziny, szczerze mówiąc tego czasu zostało niewiele w porównaniu do tego co należy jeszcze zrobić.
Nasza próba trwała coś ponad godzinę, później przećwiczyliśmy program rozmowy z nami, to miało charakter wywiadu, gdzie jeden z wolontariuszy Pani Alice, będzie zadawać pytania a my będziemy odpowiadać. Następnie naszym zadaniem będzie rozdawanie autografów i robienie zdjęć, później rozdanie ulotek, zachęcenie do kupowania ubrań i rzeczy z robionych przez dzieci ze szpitala z oddziału onkologii, na sam koniec  imprezy zaśpiewamy z dzieciakami którym fundacja "Promyk Nadziei" pomogła.
Na samą myśl miałem ochotę już zaczynać, ale póki co to trzeba się przygotować, styliści i wizażyści wzięli nas w obroty.
Po godzinnych przygotowaniach wszyscy byliśmy gotowi, a impreza właśnie się zaczęła, ludzie zaczęli wchodzić, słyszałem te krzyki zza kulisami. Wszędzie chodzili dziennikarze z mikrofonami i kamerami. Obserwowaliśmy wszystko z ukrycia. Czuwaliśmy wszystko do momentu naszego koncertu, kiedy wyszliśmy na scenę, to było coś niesamowitego, tęskniłem za tym.
Wszystkie emocje i adrenalina powróciła. Czułem się jak w raju.
Po koncercie udało mi się porozmawiać jeszcze z Sarą, nawet udało mi się rozdać kilka ulotek w tłumie, kolejne 5 minut uciekałem z Sarą od tłumu fanek. Schowaliśmy się za kulisami, weszliśmy na pomosty, które były podwieszone pod sam sufit.
-Co za emocje -odpowiedziałem opierając się zalotnie o barierkę.
-Tak to prawda, zawsze tak jest?
-Zawsze. Nie martw się, nie zawsze nas gonią, czasem śledzą -zaśmiałem się.
Spojrzałem w jej oczy, były śliczne, czekoladowe, tonąłem w nich. Sara się zarumieniła, spuściła wzrok zakładając swoje kruczo czarne włosy za ucho, wykorzystałem ten moment i po raz pierwszy ją pocałowałem.
-Przepraszam -wyjawiłem speszony. -To był moment, nie mogłem się powstrzymać...
Sara nie pozwoliła mi dokończyć, wbiła swoje usta we mnie, to był znak, że się nie wygłupiłem i że jednak coś między nami jest, bo gdyby nie było to by chyba mnie nie całowała.
Po skończonym namiętnym pocałunku wróciliśmy do reszty zespołu, byliśmy oboje zarumienieni.
Cała impreza zakończyła się o 21.00 ale my już wyszliśmy po 21.00, wróciliśmy do hotelu się spakować. Zapakowaliśmy się i wracaliśmy do domu.
Przez całą drogę, byłem nieobecny bo pisałem z Sarą, to trochę dziecinne, ale tak właśnie się czułem, jak gówniarz, który przeżywa swoją miłość.
Weszliśmy do domu, wszędzie paliły sie światła, a Janeta krzątała sie w kuchni.
-Hej chłopcy, jesteście głodni? -zapytała. -upiekłam wam ciasto -odpowiedziała z wielkim uśmiechem.
-Nie, jestem najedzony -odpowiedziałem. -Marzę tylko o łóżku -odpowiedziałem przytulając ją.
-Liam coś się stało? -zapytała przestraszona.
-Nie po prostu chciałem cię przytulić -odpowiedziałem.
Ojej, jesteś uroczy -odpowiedziała ściskając mnie mocniej.
Dałem jej buziaka w policzek i poszedłem na górę, do swojego pokoju. Gdy zapaliłem światło, byłem zaskoczony, on błyszczał i pachniał lawendą. Pościel nowiutka, firanki śnieżno białe. Janeta jest na prawdę kochana, albo się nudziła.
Zachwycony poszedłem się wykąpać, a następnie spać do swojego łóżeczka.

Perspektywa Zayna


Janet ciasto było przepyszne, ale nie mogłem wcisnąć całego kawałka. Niall był na tyle kochany że podzielił się ze mną swoim.
Siedziałem z nim i z Janet w kuchni, Liam poszedł spać a Harry odwiózł Louisa.
Janeta przy okazji nakarmiła Ale i Hope, a my opowiedzieliśmy o imprezie, poplotkowaliśmy na temat Sary i Liama.
-Na jak długo zniknęli? -zapytała zaciekawiona Janeta.
-Na około 15 minut. -odpowiedział Niall.
-Uuu... no to działo się -odpowiedziała zachwycona Janeta.
-Na pewno, bo jak wrócili to byli lekko zawstydzeni -odpowiedziałem.
-No to szykuje nam się kolejny związek -odpowiedziała uśmiechnięta Janeta spoglądając na mnie.
-Co tak patrzysz na mnie? Co znów zrobiłem mamo? -zaśmiałem się.
-Już jeden związek mamy nie Malik?
-Że mój? -zapytałem dla pewności.
-No, chyba że nie mój -odpowiedziała wciąż w dobrym humorze.
-No właśnie, a tak nawiązują c do tematu nie zamierzam się dopytywać o co poszło między tobą a Harrym, nie wiem co Harry zrobił, ale żałuje tego –odpowiedziałem -za kilka dni ruszamy w trasę, nie będzie nas tydzień, więc albo się się dogadujecie i jesteście wciąż razem, albo...
-Ale my nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy razem -odpowiedziała.
-No to czas najwyższy -wtrącił Niall.
-Ale to nie zależy tylko od mnie. To musi być inicjatywa obu stron, a póki co to nie ma jej.
-A może jest, tylko ty nie chcesz jej widzieć? -zapytałem.
-To powinna być inicjatywa faceta, a nie kobiety -odpowiedziała sprzątając po konsumpcji Niallera.
-A pokazałaś mu, że tego chcesz? -zapytał Niall.
-Nie wiem
Wstaliśmy od blatu i wyszliśmy z kuchni, Janeta podeszła do drzwi i zaczęła się ubierać, zawołała Ale i zapięła go w szelki.
-Gdzie idziesz? -zapytałem
-Idę pomyśleć -uśmiechnęła się.
-Przepraszam jeżeli cię uraziłem -odpowiedziałem speszony.
-Nie uraziłeś mnie, po prostu dałeś do myślenia -odpowiedziała przytulając się. –dobranoc -dała mi buziaka w policzek i wyszła z domu.
Z Naillerem poszliśmy na górę, a następnie każdy do swojego pokoju. Zadzwoniłem do Dominic, opowiedziałem jej o dzisiejszym dniu, a ona o swoim. Po długiej rozmowie zasnąłem.