niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 106

Perspektywa Liama


Byłem bardzo zaskoczony gdy zobaczyłem Jan zapłakaną i z walizką w ręku. Po krótkiej wymianie słów z Janet na hotelowym korytarzu poszedłem do pokoju Harrego, dowiedzieć się co się stało. Wszedłem do pokoju, Harry wstał, ale gdy ujrzał mnie to usiadł i patrzył się w podłogę opierając głowę o ręce.
-Ej ziom co się dzieje? Dlaczego Janeta jedzie do domu? -zapytałem.
-Trzeba było to zakończyć kiedy była okazja, mówiłem dla Zayna, że to nie ma sensu, może i na początku był jakiś ale jak poznałem Jan bardziej nie chciałem już bo to głupie, ale on mówił "No co ty stary to dla zabawy" a teraz widać, przez to wszystko Jan jedzie do domu, nie chce mnie widzieć. Nie zaufa mi już nigdy -odpowiedział Liam.
-Ale o czym ty do mnie mówisz?
-O zakładzie, jaki miałem z Zaynem.
-Co to za zakład?
-Założyłem się, który z nas szybciej zaliczy, na początku o pieniądze a później o nic. Janeta się o tym dowiedziała, przebrała się za policjantkę i zaczęła mnie całować, obmacywać, czułem się jak w filmie porno. Pewnie bym się ucieszył ale to nie było przyjemnie tylko obrzydliwe. Zaczęła dobierać się do mnie, pewnie by mnie najzwyczajniej w świecie wyruchała, ale przerwałem to w tedy zapytała czy nie chcę wygrać zakładu i wtedy zaczęła mi opowiadać. Chciałem się wytłumaczyć, jak widać nie dałem rady.
-No stary naważyłeś sobie piwa i musisz je teraz wypić. Nie pomogę ci w tym, musisz zrobić to sam. Na miejscu Janet zrobiłbym to samo.
-Nie chcę jej stracić.
-To nie dopuść do tego.
Zostawiłem Harrego samego i wróciłem do swojego i Nalla pokoju, podzieliłem się z nim zmartwieniem Harrego, Niall wyjawił że wie o tym wszystkim, bo to on powiedział dla Janet.
Zaczął się obawiać że to wszystko jego wina, ale ja też bym tak zrobił bo prędzej czy później by to wyszło na jaw i wtedy to byłby problem. Harry spieprzył ale naprawi to, jestem tego pewien. Żałuje tego co się stało, ale i widać jak na dłoni miłość Jan i Harrego.
Do późna rozmawiałem przez skype, opowiedziałem jej o tym co się stało w związku Jan i Harrego, poprosiłem ją o pomoc. Lubiłem z nią rozmawiać, dogadywaliśmy się coraz lepiej i rozumieliśmy się doskonale. Rozmawiałem z nią do 1.00 w nocy, tuż po tej rozmowie poszedłem spać.
-Wstawać, Liam, Niall ! Fanki czekają odpowiedział, po czym odsłonił wszystkie okna i otworzył drzwi balkonowe, zza nich dobiegły krzyki fanów. To był najlepszy budzik na świecie –krzyczał nasz manager.
-Wstaję -odpowiedziałem po czym podniosłem się z łóżka, po zimnym prysznicu byłem gotowy.
Obudziłem ponownie Nialla, oboje poszliśmy na śniadanie, ale po drodze wstąpiłem do Harrego.
Siedział w tym samym miejscu i w ten sam sposób jak poprzedniego wieczoru gdy z nim rozmawiałem.
-Jak tam? -zapytałem.
-Zajebiście, nie mogę doczekać się koncertu. Tęskniłem za tym.
-Ja też, ale ja pytałem o twoje samopoczucie -zapytałem siadając obok niego.
-Dzwoniłem, chciałem się wytłumaczyć, miała wyłączony telefon - odpowiedział przygnębiony Harry
-Nie martw się, wrócisz do domu to sobie porozmawiacie, jeżeli będziesz ją przepraszać to idź na całość -poklepałem go po plecach, wstałem i zmierzałem w stronę drzwi. -A... i pamiętaj! -odwróciłem się i wskazałem palcem w jego stronę. -Śniadanie jest o 8.00-dodałem uśmiechając się.
Dołączyłem do chłopków, najedliśmy się do syta. Po śniadaniu poszedłem na zewnątrz żeby zadzwonić do Janet.
-Hej Liam, co się stało? -zapytała zaspanym głosem Janeta.
-Hej Piękna, nie wiem czy pamiętasz dziś masz spotkanie w studiu z Edem.
-Dzięki, a o której pamiętasz bo ja jakoś zapomniałam -zaśmiała się.
-O 10.00
-Dziękuję mężu -odpowiedziała po czym rozłączyła się.
-Wariatka -zaśmiałem się pod nosem, po czym wszedłem do hallu hotelowego.
-Gdzie jest Janeta? -zapytał Zayn.
-W domu, w Bristol.
-Co? Dlaczego? -zapytał.
-Zapytaj Harrego -odpowiedziałem po czym poszedłem do restauracji gdzie siedzieli chłopaki wraz z Harrym.
Zaraz po mnie przyszedł Zayn, który zaczął go wypytywać o Janet.
Byliśmy VIPami więc cała sala była dla nas i mogliśmy wychodzić, przychodzić kiedy chcemy i jeść ile chcemy.
Harry nie chciał za bardzo mówić co było powodem, ale się przełamał i opowiedział wszystko.
Naszą zawziętą dyskusję przerwał Mike, który nas ponaglił. Musieliśmy szybko jechać na Halę, zrobić próbę zapoznać się z planem imprezy.
Od razu z sali wyszliśmy tylnym wyjściem z hotelu, bo wejście główne było otoczone fanami.
Podjechaliśmy pod Halę, wchodziliśmy wejściem ewakuacyjnym, jak za starych dobrych czasów.
Przekroczyliśmy próg i od razu podleciał do nas typek i kazał iść za nim, zdziwieni wykonaliśmy rozkaz, wprowadził nas na scenę, dał nam mikrofony i zszedł ze sceny.
Staliśmy zdezorientowani, nie wiedzieliśmy co mamy robić. Wybawiła nas Pani Alice.
-Dzień dobry chłopcy -przywitała nas uśmiechem.
-Dzień dobry -odpowiedzieliśmy równo, ale bardziej odstawał Niall.
-Oh.. Niall, Janeta mówiła mi że jesteś uroczy, ale nie sądziłam, że aż tak -odpowiedziała uśmiechnięta.
-On tylko udaje -odpowiedział Louis.
-Proszę Pani mogła by nam Pani powiedzieć co się tu dzieje? -zapytał Zayn.
-Nie rozumiem -odparła.
-Podszedł do nas jakiś młody człowiek, kazał za sobą iść, zaprowadził nas na scenę dał mikrofony i uciekł -odpowiedziałem.
-Hahaha -zaśmiała się. -Bob ty roztrzepańcu, kazałam ci się zająć chłopakami, przygotować ich do koncertu. Dobrze dzieci, zaraz przyjdzie Mike i wam wszystko wyjaśni, bo to on jest jednym z organizatorów.
W tym momencie na scenę wszedł Mike z harmonogramem imprezy. Stojąc na scenie omówił nam wszystko.
Impreza zaczęła się o 14.00, mieliśmy jeszcze 4 godziny, szczerze mówiąc tego czasu zostało niewiele w porównaniu do tego co należy jeszcze zrobić.
Nasza próba trwała coś ponad godzinę, później przećwiczyliśmy program rozmowy z nami, to miało charakter wywiadu, gdzie jeden z wolontariuszy Pani Alice, będzie zadawać pytania a my będziemy odpowiadać. Następnie naszym zadaniem będzie rozdawanie autografów i robienie zdjęć, później rozdanie ulotek, zachęcenie do kupowania ubrań i rzeczy z robionych przez dzieci ze szpitala z oddziału onkologii, na sam koniec  imprezy zaśpiewamy z dzieciakami którym fundacja "Promyk Nadziei" pomogła.
Na samą myśl miałem ochotę już zaczynać, ale póki co to trzeba się przygotować, styliści i wizażyści wzięli nas w obroty.
Po godzinnych przygotowaniach wszyscy byliśmy gotowi, a impreza właśnie się zaczęła, ludzie zaczęli wchodzić, słyszałem te krzyki zza kulisami. Wszędzie chodzili dziennikarze z mikrofonami i kamerami. Obserwowaliśmy wszystko z ukrycia. Czuwaliśmy wszystko do momentu naszego koncertu, kiedy wyszliśmy na scenę, to było coś niesamowitego, tęskniłem za tym.
Wszystkie emocje i adrenalina powróciła. Czułem się jak w raju.
Po koncercie udało mi się porozmawiać jeszcze z Sarą, nawet udało mi się rozdać kilka ulotek w tłumie, kolejne 5 minut uciekałem z Sarą od tłumu fanek. Schowaliśmy się za kulisami, weszliśmy na pomosty, które były podwieszone pod sam sufit.
-Co za emocje -odpowiedziałem opierając się zalotnie o barierkę.
-Tak to prawda, zawsze tak jest?
-Zawsze. Nie martw się, nie zawsze nas gonią, czasem śledzą -zaśmiałem się.
Spojrzałem w jej oczy, były śliczne, czekoladowe, tonąłem w nich. Sara się zarumieniła, spuściła wzrok zakładając swoje kruczo czarne włosy za ucho, wykorzystałem ten moment i po raz pierwszy ją pocałowałem.
-Przepraszam -wyjawiłem speszony. -To był moment, nie mogłem się powstrzymać...
Sara nie pozwoliła mi dokończyć, wbiła swoje usta we mnie, to był znak, że się nie wygłupiłem i że jednak coś między nami jest, bo gdyby nie było to by chyba mnie nie całowała.
Po skończonym namiętnym pocałunku wróciliśmy do reszty zespołu, byliśmy oboje zarumienieni.
Cała impreza zakończyła się o 21.00 ale my już wyszliśmy po 21.00, wróciliśmy do hotelu się spakować. Zapakowaliśmy się i wracaliśmy do domu.
Przez całą drogę, byłem nieobecny bo pisałem z Sarą, to trochę dziecinne, ale tak właśnie się czułem, jak gówniarz, który przeżywa swoją miłość.
Weszliśmy do domu, wszędzie paliły sie światła, a Janeta krzątała sie w kuchni.
-Hej chłopcy, jesteście głodni? -zapytała. -upiekłam wam ciasto -odpowiedziała z wielkim uśmiechem.
-Nie, jestem najedzony -odpowiedziałem. -Marzę tylko o łóżku -odpowiedziałem przytulając ją.
-Liam coś się stało? -zapytała przestraszona.
-Nie po prostu chciałem cię przytulić -odpowiedziałem.
Ojej, jesteś uroczy -odpowiedziała ściskając mnie mocniej.
Dałem jej buziaka w policzek i poszedłem na górę, do swojego pokoju. Gdy zapaliłem światło, byłem zaskoczony, on błyszczał i pachniał lawendą. Pościel nowiutka, firanki śnieżno białe. Janeta jest na prawdę kochana, albo się nudziła.
Zachwycony poszedłem się wykąpać, a następnie spać do swojego łóżeczka.

Perspektywa Zayna


Janet ciasto było przepyszne, ale nie mogłem wcisnąć całego kawałka. Niall był na tyle kochany że podzielił się ze mną swoim.
Siedziałem z nim i z Janet w kuchni, Liam poszedł spać a Harry odwiózł Louisa.
Janeta przy okazji nakarmiła Ale i Hope, a my opowiedzieliśmy o imprezie, poplotkowaliśmy na temat Sary i Liama.
-Na jak długo zniknęli? -zapytała zaciekawiona Janeta.
-Na około 15 minut. -odpowiedział Niall.
-Uuu... no to działo się -odpowiedziała zachwycona Janeta.
-Na pewno, bo jak wrócili to byli lekko zawstydzeni -odpowiedziałem.
-No to szykuje nam się kolejny związek -odpowiedziała uśmiechnięta Janeta spoglądając na mnie.
-Co tak patrzysz na mnie? Co znów zrobiłem mamo? -zaśmiałem się.
-Już jeden związek mamy nie Malik?
-Że mój? -zapytałem dla pewności.
-No, chyba że nie mój -odpowiedziała wciąż w dobrym humorze.
-No właśnie, a tak nawiązują c do tematu nie zamierzam się dopytywać o co poszło między tobą a Harrym, nie wiem co Harry zrobił, ale żałuje tego –odpowiedziałem -za kilka dni ruszamy w trasę, nie będzie nas tydzień, więc albo się się dogadujecie i jesteście wciąż razem, albo...
-Ale my nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy razem -odpowiedziała.
-No to czas najwyższy -wtrącił Niall.
-Ale to nie zależy tylko od mnie. To musi być inicjatywa obu stron, a póki co to nie ma jej.
-A może jest, tylko ty nie chcesz jej widzieć? -zapytałem.
-To powinna być inicjatywa faceta, a nie kobiety -odpowiedziała sprzątając po konsumpcji Niallera.
-A pokazałaś mu, że tego chcesz? -zapytał Niall.
-Nie wiem
Wstaliśmy od blatu i wyszliśmy z kuchni, Janeta podeszła do drzwi i zaczęła się ubierać, zawołała Ale i zapięła go w szelki.
-Gdzie idziesz? -zapytałem
-Idę pomyśleć -uśmiechnęła się.
-Przepraszam jeżeli cię uraziłem -odpowiedziałem speszony.
-Nie uraziłeś mnie, po prostu dałeś do myślenia -odpowiedziała przytulając się. –dobranoc -dała mi buziaka w policzek i wyszła z domu.
Z Naillerem poszliśmy na górę, a następnie każdy do swojego pokoju. Zadzwoniłem do Dominic, opowiedziałem jej o dzisiejszym dniu, a ona o swoim. Po długiej rozmowie zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz