Perspektywa Zayna
Nie
sądziłem, że taki głupi zakład może doprowadzić do tak poważnych kroków, chodź
Liam mówi że wyprowadzka Janet była przez coś innego, ale nie chciał powiedzieć
o co chodziło. Powiedział tylko że chodziło o 3 osobę która za mocno się
wtrącała, domyślam się że to chodziło o Taylor.
Nie
rozumiem co chciała tym osiągnąć? Żeby się rozstali? No to jej się udało,
osiągnęła swoje.
Troszkę
się dziwię, bo ona ma Calwina, więc po co to robi dla Harrego? Jestem pewien,
że Calwin nic o tym nie wiedział, a ciekaw jestem co by było gdyby tak przez
przypadek się dowiedział i co by zrobiła Taylor.
Po
wyjechaniu Jan z domu, Harry wsiadł w samochód i odjechał a powrócił dopiero w
nocy. Rozumieliśmy go, ale żeby opuścić nagrania tuż przed trasą, nieładnie.
Dziś
Harry czuje się lepiej ale wciąż jest przygnębiony, znów nie pojechał z nami do
studia, jak wyjeżdżaliśmy z domu to siedział na kanapie z piwem i oglądał TV.
Dowiedzieliśmy się od kumpla, że był w Londynie w jego barze, zalał się w trupa
i grał na maszynach, a gdy przegrał wszystko co miał przy sobie wyszedł. Coś
tak czuję że źle się to skończy.
W
drodze do studia udało mi się zdobyć numer Calwina, zadzwoniłem do niego,
niestety nie był akurat w UK, zostało mi pogadanie z nim przez telefon, ale nie
przy chłopakach, umówiłem się z nim, że zadzwonię do niego po nagraniach.
Pomiędzy
nagraniami poszukałem na Internecie zdjęcia które potwierdzą, że dwa dni temu
była w Bristol.
Po
nagraniach przygotowałem co mam powiedzieć i zadzwoniłem.
-Zayn!
-odpowiedział Calwin.
-Co
tam stary?
-Na
Bahamach jest cudownie, ale nie chciałeś chyba rozmawiać o Bahamach.
-Tak,
chciałem z tobą pogadać o Taylor. Jest obok ciebie? -zapytałem.
-Tak
-odpowiedział.
-To
odsuń się od niej, nie chcę żeby usłyszała o czym mówię -poprosiłem go.
-"Kochanie,
idę się przejść dobrze? A ty się opalaj" -usłyszałem jak mówi do Taylor.
-Możesz mówić.
-Gdzie
dwa dni temu była Taylor?
-Była
na zakupach w Londynie.
-A
jak długo?
-Przez
dzień -odpowiedział zdziwiony
-Byłeś
z nią?
-Stary
o co ci chodzi? -zapytał.
-Odpowiedz!
-Nie
-odpowiedział. -Poleciała sama.
-A
na ile dni miała zostać w Londynie?
-Miała
zrobić zakupy i wracać, tyle że spóźniła się na samolot a na kolejne były już
miejsca zarezerwowane, więc została na noc w hotelu i leciała rano samolotem.
-A
wiedziałeś o tym, że była w Bristol?
-Nie,
mówiła że była tylko w Londynie.
-A
wiedziałeś że utrzymywała kontakty z Harrym? Że z nim się spotykała? Że przez
nią związek Harrego się rozpadł, bo pocałowała go na oczach jego dziewczyny?
-...
Taylor zerwała już dawno kontakty z Harrym, obiecywała że nie będzie się z nim
widywała, nie wierzę ci.
-Przewidziałem
to, mogę wysłać ci zdjęcia ze strony internetowej gdzie Taylor siedzi w barze z
Harrym i jeszcze innymi znajomymi właśnie dwa dni temu w Bristol. Uważam że
powinieneś porozmawiać z Taylor, bo ona nie jest szczera z tobą.
-Gdyby
było tak jak mówisz, to bym już dawno się o tym dowiedział, chociażby z gazet
plotkarskich.
-Nie
dowiedział byś się, bo nasz producent opłaca w Bristol wszystkie gazety więc to
co robimy w Bristol zostaje w Bristol, ale dla ciebie mogę załatwić wszystkie
artykuły jeżeli to co powiedziałem jest za mało -odpowiedziałem.
-Chętnie
zobaczę, przez sms prześlę adres -odpowiedział nieufnie.
-Ok,
cześć i baw się dobrze -pożegnałem się i rozłączyłem.
Wróciłem
do studia z wielkim uśmiechem, wszyscy patrzyli się na mnie jak na szaleńca,
ale nie mogłem się powstrzymać.
-Co
ci? -zapytał Louis.
-Właśnie
zrobiłem najpiękniejszą rzecz na świecie -odpowiedziałem.
-Zrobiłeś
kupę? -zapytał Niall.
-Nie,
aczkolwiek to jest podobne szczęście.
-No
to mów o co chodzi -ponaglił Liam.
-Na
razie nie mogę, ale dowiecie się nie długo, to będzie sztos, mówię wam. Liam
daj mi numer Sary.
-Na
pewno, nie dam ci. A co chcesz od niej? -zapytał zazdrosny.
-Mam
do niej interes, no daj -jęczałem.
-Nie
-odpowiedział po przemyśleniu.
Wyszedłem
ze studia, wsiadłem w auto i pojechałem do fundacji "Promyk Nadziei".
-Dzień
dobry, w czym mogę pomóc? -zapytała na powitanie Sara.
-Hej
Sara, ty na stanowisku recepcjonistki? -zdziwiłem się.
-To
tylko na jakiś czas, Flora zachorowała i zastępuję ją, a więc w czym mogę
pomóc?
-Zrobisz
coś dla mnie? Tak dla szwagra -zaśmiałem się.
-Co
takiego mam zrobić? -zapytała przyjaźnie.
-Potrzebuję
abyś wysłała na ten adres namiar wszystkie zdjęcia Taylor i Harrego z Bristol z
ostatnich dni, proszę. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić.
-Zayn,
no ja nie wiem, obawiam się że nie mogę tego zrobić, mogę zostać aresztowana,
przecież wiesz.
-Sara
to dla Calwina, chłopaka Taylor, a nie dla gazet -wyjaśniłem.
-Ok,
zobaczę co da się zrobić, pod warunkiem -pogroziła palcem.
-Jakim?
-Że
jak dostanę karę to ty płacisz -odpowiedziała poważnym tonem.
-Nie
ma sprawy, dziękuję szwagierka -uściskałem ją i pojechałem po chłopaków, którzy
stali pod studiem obrażeni, że ich zostawiłem.
Wróciliśmy
do pustego domu, Harrego nie było, nie odbierał telefonu, więc nie wiadomo
gdzie jest, zapewne znowu w barze. Zaczynam się niepokoić o niego.
Zadzwoniłem
do znajomego który ma bar, może Harry znów tam jest, na szczęście okazało się
że jest tam i znów nawalony gra na maszynach.
Poprosiłem
go, żeby nie dawał mu więcej alkoholu bo jest samochodem, obiecał że nie da.
Zakończyłem
rozmowę, poszedłem poćwiczyć a później pod prysznic, to było moje odstresowanie
się. Zszedłem na dół i okazało się że Liam z Niallem urządzają imprezę, nie
miałem ochoty na imprezowanie, zaszyłem się w swoim pokoju. Czułem że muszę z
kimś porozmawiać z Dominic.
-Hej
kochanie, co robisz? -zapytałem.
-Hej
skarbie, wyszłam na miasto ze znajomymi, a co ty robisz? Jakiś smutny jesteś.
-Jestem
smutnie? Bo cholernie tęsknię za tobą.
-Ja
za tobą też tęsknię, a najbardziej nocami -odpowiedziała.
-Skarbie
jest coś o czym powinienem był ci powiedzieć na początku naszej znajomości,
jestem świadomy że możesz być na mnie zła a nawet ze mną zerwać, w obronie
powiem, że to były żarty i żaden z nas nie brał tego nigdy na poważnie -odpowiedziałem
niepewnie.
-No
dobrze mów o co chodzi -ponagliła mnie.
-Pamiętasz
ten dzień kiedy poznaliśmy Janet i Lenę?
-No
pamiętam
-W
ten dzień założyłem się z Harrym który z nas pierwszy zaliczy, ja Lenę a Harry
Janet, ale jak się okazało Lena była zajęta przez Marcela, później pojawiłaś
się ty więc zakład był nadal aktualny. Każdy z nas brał ten zakład jako żarty i
tylko czasami wspominaliśmy między sobą, nim i się nawzajem pytaliśmy czy
już coś wpadło. To było żałosne, dziecinne i bardzo tego żałuje, przepraszam -odpowiedziałem.
-Zayn,
nawet nie wiem co mam powiedzieć -odpowiedziała rozczarowana.
-Dominic
to były żarty.
-Żałosne,
dziecinne i nie śmieszne żarty... -odpowiedziała zła.
-Domi
kocham cię i cię za to przepraszam -odpowiedziałem załamany.
-Muszę
kończyć, pa -rzuciła i się rozłączyła.
Wiedziałem
że tak się stanie, to było nieuniknione. Ale musiałem jej o tym powiedzieć,
musiała o tym wiedzieć, nie chciałem tego dłużej tego ukrywać, pomimo że teraz
mogę stracić Dominic jest mi lżej.
Pomiędzy
moimi przemyśleniami znalazłem Włoską pocztę kwiatową, poprosiłem o codzienne
dostarczanie na adres Dominic 100 róż, póki mi nie wybaczy, musi mi w końcu
wybaczyć.
Późnym
wieczorem zadzwoniłem do swojej mamy, dawno z nią nie rozmawiałem.
Porozmawiałem z nią coś ponad 2 godziny, później wziąłem prysznic i zasnąłem.
Perspektywa Janet
Spanikowana
zbiegłam na dół i pobiegłam do mojej sypialni, na łóżku leżała skulona Daniell,
trzymała na rękach małą Emy.
-Daniell
co się stało -odpowiedziałam.
-Nie
wiem, mała ma zapaście -odpowiedziała spanikowana.
-Spokojnie
skarbie, spokojnie, oddychaj -pogłaskałam ją. -Lena budź dziewczyny, pojadą ze
mną do szpitala, a ty zostań z malutką w domu, ok? -zapytałam.
-Dobrze
-odpowiedziała po czym zniknęła.
-Kochanie
nie martw się zaraz pojedziemy do szpitala dobrze?
-Nie
chcę jej stracić –odpowiedziała zapłakana.
-El
z Sarą pomóżcie dla Daniell a ja przygotuję samochód, musimy jechać szybko do
szpitala. Podałam koc do okrycia małej i poszłam do samochodu.
Dziewczyny
przyprowadziły pod ręce Daniell, pomogły jej wsiąść, Lena przyniosła rzeczy
Daniell.
Wyruszyłam
z podjazdu z piskiem opon i ruszyłam w stronę szpitala, wyprzedzałam wszystkich
i wszystko co się da, była 2.28 a ja pędziłam z prędkością 200 km/h, nie
sądziłam że tak potrafię
Zatrzymałam
się w miejscu gdzie karetki wybiegłam szybko z auta i wbiegłam do środka
budynku, krzycząc o pomoc, po chwili na korytarz wybiegła pielęgniarka.
Daniell
z dzieckiem na ręku przyszła, pielęgniarka zadawała mi mnóstwo pytań, na które
nie znałam odpowiedzi, ale znała Daniell więc pomimo że płakała odpowiadała
posłusznie. Gdy trafiła na salę z małą, weszłam razem z nią. Za chwilkę
przyszedł pediatra.
Dziewczyny
zostały w szpitalu, a ja wyszłam z Sali i zadzwoniłam z telefonu Daniell do
Johna, poinformowałam że Emy jest w szpitalu, ale niestety tatuś nie pojawi
się, bo jest zbyt daleko. Zadzwoniłam również do Leny, poinformowałam że
jesteśmy już w szpitalu.
Wydawało
mi się że badanie trwa kilka godzin, a tak naprawdę trwało 10 minut.
Po
badaniach pozwolono mi wejść do Sali. Daniell była zapłakana, ale spokojna. Jej
córeczka leżała spokojnie w łóżeczku.
Mała
Emy musiała zostać w szpitalu na kilka dni, a Dan razem z nią. Lekarz musi wykonać
kilka badań dla małej aby się czegoś konkretnego dowiedzieć.
Zaproponowałam
że przywiozę dla Dan rzeczy z domu.
Wróciłam
do samochodu i wróciłam z powrotem do domu, szybko opowiedziałam dla dziewczyn o
co chodzi. Spakowałam rzeczy i wróciłam do szpitala a następnie do domu.
Z
racji że nie mogłyśmy zasnąć to siedziałyśmy do 4.00 w nocy po czym usnęłyśmy wszystkie
na moim łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz