sobota, 20 października 2012

Rozdział 36

Perspektywa Żanety



Z rana obudziłyśmy się i od razu poszłam pod prysznic, ubrałam się w białą prześwitującą koszulę, krótkie spodenki. Zrobiłam kreski, nałożyłam podkład . Wyszłam z łazienki i Lena poszła po mnie. Zaczęłam ogarniać swoje rzeczy. Kiedy spakowałam już wszystko wyszła Lena z łazienki, miała na sobie bordową, luźną bluzkę  i krótkie spodenki. Włosy miała związane w kucyk.
-Lena błagam cię dość tego kucyka -odpowiedziałam.
-Ale tylko to umiem zrobić -odpowiedziała.
-Daj zrobię coś innego -odpowiedziałam
Karol poszedł do łazienki a ja dla Leny zrobiłam kłosa.
O godzinie 10.00 wyjechaliśmy z pod hotelu w Nurnberg. Cały dzień jazdy, śpiewania, spanie, jedzenie nie zdrowego żarcia i tak do 20.00.  O tej godzinie dojechaliśmy do granicy Polskiej.
Dojechaliśmy do Łodzi i tam kolejny nocleg, dzięki Bogu, że zajechaliśmy do bankomatu wypłaciłam z konta rodziców kasę na hotel. Poszliśmy spać i o 8.00 wyjechaliśmy znowu, śniadanie zjedliśmy po drodze. Była 12.00 kiedy dojechaliśmy do naszego internatu, byłam taka szczęśliwa jak weszłam do naszego mieszkanka. Karol pomógł Lenie z bagażami i od razu pojechał do domu. Rozpakowałyśmy się chyba całą wieczność. Nagle zadzwonił do mnie telefon.
-Hej jesteście już w Polsce? -spytał Tomek.
-Tak a nawet już w internacie –odpowiedziałam z uśmiechem.
-O to świetnie, spodziewaj się dziś wieczorem gości -odpowiedział.
-A dużo ich będzie? -spytałam.
-Nie tylko 10 osób.
-Co?!
-Żartuję, max 5 -odpowiedział.
-No ja myślę -odetchnęłam z ulgą.
-Dobra to do 18.00 -odpowiedział i się rozłączył.
-Kto to był? -spytała Lena stojąc w progu mojego pokoju.
-Tomek -odpowiedziałam. -A ty już sie rozpakowałaś? -spytałam.
-No tak, prawie wszystko było do prania. A właśnie masz coś do prania bo właśnie wstawiam pralkę.
-Wiesz co mam -odpowiedziałam.
-To dawaj -odpowiedziała.
Dałam jej ciuchy do prania i ogarnęłam swój pokój.
-Żaneta nie mamy nic w lodówce! -krzyknęła Lena.
-Wiem, przydały by się zakupy -odpowiedziałam.
Szybko się ogarnęłyśmy i poszłyśmy na zakupy do pobliskiej "Biedronki".
Wróciłyśmy po czym zabrałyśmy się za robienie obiadu w towarzystwie piosenki  I love rock n' roll. Robiłyśmy pierś kurczaka w płatkach kukurydzianych, ziemniaki i pomidory z majonezem.
To było istne szaleństwo. Darłyśmy się na całe nasze mieszkanie. Śpiewałyśmy na głosy piosenkę, a refren razem.
-Dobra to teraz może tak dla odmiany "Grubson-Naprawimy to" -odpowiedziała Lena.
Tą piosenkę również śpiewałyśmy na głosy. Śpiewałyśmy do widelców wykonując do tego ruchy adekwatne do tego co śpiewałyśmy. Gdy piosenka się skończyła wróciłyśmy do naszych poprzednich czynności.
-Za 5 min. Ziemniaki będą gotowe -odpowiedziała.
-Ok,  umyjesz pomidory? -spytałam.
-Jasne -odpowiedziała wykonując polecenie.
-Dobra prawie wszystko gotowe tylko sałatka no i ziemniaki, no i będzie można jeść -odpowiedziałam.
-No to ja nakryje do stołu -odpowiedziała Lena.
Po dziesięciu minutach było wszystko gotowe więc mogliśmy jeść.

sobota, 13 października 2012

Rozdział 35



Perspektywa Leny


Siedziałyśmy na peronie w umówionym miejscu i czekałyśmy na busa. W pewnym momencie Żańcia sięgnęła do torebki w poszukiwaniu gum, a zamiast tego wyciągnęła pudełeczko. Zaciekawiona otworzyła pudełko w którym była bransoletka z napisem ’’love’’.
-Śliczna, Harry ma gust –odpowiedziałam.
Żaneta przypatrywała się jej puki przyjechał bus. Żaneta spakowała nasze walizki a ja zajęłam nam miejsce.
-Nareszcie -odpowiedziała po czym usiadła obok mnie..
-Dlaczego? -spytałam.
-Się zmęczyłam –odpowiedziała a ja się zaśmiałam.
Bus ruszył Żaneta założyła słuchawki i zamknęła drzwi do rzeczywistości, była w swojej własnej wymarzonej historii.
Wzięłam swój telefon i napisałam do Marcela.
-Hej kochanie jeszcze nie wyjechałam z UK a już za tobą tęsknię.
-Hej :) Ja za tobą tęsknię od kąt wyszłaś z domu :*
Wyjęłam słuchawki z torby i zrobiłam to co Żaneta. Minęły 2 godziny i dojechałyśmy do Londynu tam przesiadka i kolejna godzina jazdy, po czym przesiadka na prom i następne godziny jazdy.
Płynięcie promem to istna męka, ale chodź jest gdzie się porządnie wyspać.
Byłyśmy już w Niemczech Żaneta zadzwoniła do naszej dawnej koleżanki, która pomagała nam jeździć za granicę. Miała załatwić powrót.
-I co? -spytałam się.
-Nic, powiedziała że nie załatwiła nam powrotu wycieczkowym busem -odpowiedziała.
-Co?! -wkurzyłam się.
-Ale spokojnie -odpowiedziała.
-Jak ja mam być spokojna skoro nie mamy jak wrócić do domu!!! -odpowiedziałam.
-Ale nie wrzeszcz tak bo ludzie na nas się patrzą -krzyknęła.
-Przepraszam te wahania nastroju mnie dobijają.
-Rozumiem.
-Wiesz co chyba będę rzygać -odpowiedziałam.
-A masz w co?
-Nie.
-Poczekaj gdzieś tu miałam jedno razówkę specjalnie dla ciebie –odpowiedziała i zaczęła grzebać w torbie. Po chwili już nie wytrzymałam i zwymiotowałam do torebki z kanapkami.
-Znalazłam -krzyknęła Żaneta trzymając w ręce torebkę.
-Już nie trzeba -odpowiedziałam.
-Więcej do zjedzenia –zaśmiała się Żaneta widząc do czego zwymiotowałam.
-Jesteś obrzydliwa –odpowiedziałam po czym obie zaczęłyśmy się śmiać. Żaneta włożyła torbę z kanapkami w tą którą znalazła.
-Trzymaj chusteczki i wodę -odpowiedziała Żaneta wyciągając z torby.
-Dziękuję -odpowiedziałam, biorąc wodę i popijając. -A co z tym transportem? -spytałam wypluwając wodę i wycierając się chusteczką.
-Ala powiedziała, że jej kuzyn jedzie do Polski i nas zgarnie.
-Dzięki Bogu –odetchnęłam z ulgą oddając wodę z chusteczkami. -A jaki kuzyn? -spytałam.
-Karol, to ten z którym przyszła do nas na domówkę z okazji moich urodzin -odpowiedziała.
-Aha już pamiętam.
Gdy dojechaliśmy do ostatniego przystanku, musiałyśmy czekać na Karola.
Minęło 30 min i przyjechał Karol swoim samochodem przywitałyśmy się z nim i ruszyliśmy w drogę.
Od razu zasnęłam a Żaneta z Karolem gadali. Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu Żanety, po czym Żaneta szybko go odebrała.
-Tak? -spytała ze ściszonym głosem. -Jestem w Niemczech… Nie mogę rozmawiać bo Lena śpi i nie chcę jej obudzić… Ja ciebie też, papa -odpowiedziała po czym rozłączyła się.
-Kto to był? -spytałam.
-Tomek. Pytał się gdzie jesteśmy
-A co chciał?.
-Aham.
-Jesteście głodne? -spytał Karol.
-Tak i to bardzo -odpowiedziałam.
-Ok, to zajedziemy do dobrej knajpy.
-Oby szybko –odpowiedziałam.
Po chwili dojechaliśmy do restauracji. Usiedliśmy do stolika zamówiliśmy dużo jedzenia.
-Lena ale my mamy tylko funty -odpowiedziała Żaneta.
-O fuck.
-Spokojnie dziś ja płacę -odpowiedział Karol.
-Jesteś kochany, oddamy ci w funtach bo naprawdę nie mamy –odpowiedziała zawstydzona Żaneta.
Po chwili przynieśli nasze jedzenie, zjadłam moje zamówione dania i poszłam do łazienki. Następnie przyszłam i usidłam.
-Dobrze się czujesz? -spytał Karol.
-Tak –odpowiedziałam z uśmiechem.
-Na pewno?
-Nie zwracaj na to uwagi to normalne. Jem dużo a potem to wszystko zwracam -odpowiedziałam.
-To co ty w ciąży jesteś? -spytał żartobliwie.
-Tak -odpowiedziałam po czym uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Naprawdę? -spytał zdziwiony. -A który miesiąc? -spytał.
-6 tydzień -odpowiedziałam.
-O to nie źle.
-A ty masz kogoś? -spytała Żaneta.
-Tak żonę i dziecko w drodze -odpowiedział.
-A który miesiąc? -zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-6 miesiąc.
-O to już coraz bliżej -zaśmiałam się.
Gadaliśmy tak przez godzinę po czy zaczęło się robić coraz ciemniej, więc ruszyłyśmy w drogę. Oczywiście Żaneta i ja zasnęłyśmy, ale nie minęło 30.min i się zatrzymaliśmy w hotelu Karol zrobił rezerwację, a my czekałyśmy na niego z bagażami na wózku dla bagaży.
-Dobra dziewczyny chodźcie -oznajmił Karol.
-Yhy -odpowiedziałyśmy.
-No chodźcie. Wstałyśmy  brałyśmy bagaże i poszliśmy do pokoju. Weszłyśmy po schodach i za parę kroków był nasz pokój, nie był to hotel z czterema gwiazdkami ale i jak był nie zły. Weszliśmy do niego i od razu się przebudziłyśmy, w następnym pokoju miał spać Karol, a my we dwie na podwójnym łóżku. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki, a po mnie Żaneta.
Była 22.00 Karol chrapał w dobre, więc my siedziałyśmy przy laptopie, bo o spaniu mowy nie było. Zadzwonił Niall na skype, ale co się okazało to nie był Niall tylko Liam. Rozmowa trwała do 01.00 wypytałyśmy ich o wszystko a on nas. Kiedy skończyłyśmy rozmowę Karol przestał chrapać i mogłyśmy zasnąć.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 34

Perspektywa Janet



-A jak my się zbierzemy z tymi walizkami? –spytałam patrząc na nasze bagaże.
-Idę poproszę kogoś –odpowiedziała Lena i wyszła a ja próbowałam zapiąć walizkę, nagle ktoś staną w drzwiach.
-Weź mi pomóż –odpowiedziałam po polsku szarpiąc się z walizką.
-Nie szarp tak bo urwiesz rączkę -odpowiedział Harry.
-Sory myślałam że to Lena -odpowiedziałam. Harry pomógł mi zapiąć walizkę. -Nareszcie!!! –krzyknęłam z radości i przybiłam piąteczkę z Harrym. Wstaliśmy z podłogi i Harry wziął mnie za ręce.
-Naprawdę musisz dziś wyjeżdżać? -spytał.
-Naprawdę -odpowiedziałam. -Nie chcę ale muszę -dodałam.
-A nie możesz później wyjechać? -spytał z nadzieją w oczach.
-A co to zmieni? Nic tak czy tak, będę musiała wyjechać -odpowiedziałam.
-Będę tęsknił -odpowiedział przytulając mnie.
-Ja też będę tęskniła i to bardzo, bardzo was polubiłam -odpowiedziałam.
-Nawet nie wierz jak ja się cieszę że cię poznałem -odpowiedział.
-Wiem bo czuję to samo, gdyby nie wy to nie bawiła bym się tak świetnie. Harry przybliżył się znacznie mnie, dotknął mojej dłoni.
- Janeta… -zaczął mówić.
-Już idą -odpowiedziała Lena wbijając do pokoju. -W czymś przeszkodziłam? -spytała.
-Nie –odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopaki zanieśli nasze walizki do samochodu. Była 11.10 stałam na korytarzu i się rozglądałam.
-Co tam? -spytał Louis.
-Ostatnia przechadzka -odpowiedziałam. -Będę tęsknić -odpowiedziałam ze łzami i oczach.
-My też będziemy.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak nie chcę stąd wyjeżdżać -odpowiedziałam przytulając się do Louisa.
-Wiem co czujesz -odpowiedział przytulając mnie.
-Janet chodź!!! -krzyczała Lena z dołu.
-Już idę -od krzyknęłam i oderwałam się od Louisa po czym wytarłam łzy i zeszliśmy na dół.
-Jak tam? -spytała Lena.
-Kiepsko -odpowiedziałam po polsku, a ona objęła mnie ramieniem.
-Już jedziemy? -spytał Harry.
-Chyba tak, bo zanim zajedziemy zanim co to będzie 12.00 -odpowiedziałam.
Chłopaki zanieśli walizki, Lena poszła z nimi. Weszłam do salonu, Zayn siedział zamyślony, więc usiadłam koło niego.
-Wiem, że cierpisz -odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.
-To aż to tak widać? -spytał.
-Niestety tak, czasem chce się ukryć swoje uczucia ale po prostu się nie da-odpowiedziałam.
-Niestety. Tak bardzo za nią tęsknię -odpowiedział.
-Wiem, ale nie długo znowu się zobaczycie -odpowiedziałam.
-Za nie długo? To jest wieczność -odpowiedział.
-Staraj się żyć dniem dzisiejszym, bo inaczej zwariujesz. posłuchaj mnie-odpowiedziałam.
-Ale to takie trudne -odpowiedział.
-Wiem, ale dasz radę pogadaj o tym z Liamem ewentualnie Louisem no i może z Harrym, oni mają doświadczenie w takich sprawach -zażartowałam.
-Ha ha... Dobra skorzystam z twoich rad -odpowiedział.
Weszła cała hołota i trzeba było się pożegnać. Wstałam z kanapy, biorąc torebkę i zakładając ją na ramie.
-Jeszcze nie muszę zabrać coś ze sobą bo w busie będę głodna -odpowiedziałam wychodząc z pokoju. Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki, wzięłam masło, szynkę i pomidora. Zrobiłam sobie i Lenie kanapki oraz wzięłam z szafki paluszki solone, batony (twixy) oraz dwie czekolady.
-Po co tyle tych słodyczy? -spytała Lena wchodząc do kuchni.
-Trzeba będzie jakoś osłodzić sobie życie -odpowiedziałam.
-Aha rozumiem -odpowiedziała sięgając po wodę.
-O właśnie dzięki, że mi przypomniałaś -odpowiedziałam wychodząc z kuchni, poszłam do pralni i wzięłam dwie wody i wróciłam. Spakowałam jedzenie do torby i założyłam na ramie. Wyszłyśmy do pokoju.
-Dobra możemy jechać –odpowiedziałam z uśmiechem.
Na te słowa wszyscy zerwali się na równe nogi, Harry poszedł po dokumenty i prawo-jazdy  Podeszłam do Zayna, który stał z brzegu.
-Zayn... mój ty słodziaku -przytuliłam się do niego i od razu popłynęły mi łzy, jemu też łezka zakręciła się w oczku. -Tak mi będzie ciebie brakowało, nie wiem czy dam radę rok wytrzymać -odpowiedziałam odrywając się od niego.
-A mi ciebie -odpowiedział i jeszcze raz przytuliłam go, po czym otarłam łzy i przeszłam dalej.
-Mój mały Niall -odpowiedziałam uśmiechając się, przytuliłam się do niego. -Niall pamiętaj nie ważne, że nie jesteśmy parą, rodziną ale i tak zawsze będziesz dla mnie ważny. A gdybyś miał jakiś problem to dzwoń do mnie na skype -odpowiedziałam odrywając się od niego. -Tak bardzo mi będzie Ciebie brakowało-odpowiedziałam wycierając łzy.
-Ja też będę tęsknić -odpowiedział przytulając mnie.
-Dobra dość tych czułości teraz ja -odpowiedział Louis.
-No już -odpowiedziałam puszczając Nialla. -Louis dbaj o El i o Harrego kiedy mnie nie będzie. Będę tęsknić za rozmową z tobą, jesteś najlepszym słuchaczem jakiego znam -odpowiedziałam przytulając się do niego, puściłam go i podeszłam do Liama.
Od razu rzuciłam mu się na szyję, Liam objął mnie równie mocno. Szepnęłam mu do ucha.
-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mam. Jesteś prawdziwym Dady Directioner. Rób to co do tej pory i pilnuj Daniell -odpowiedziałam po czym wypuścił mnie z objęć swoich. Wytarł mi łezkę, która mi spłynęła po policzku. Przytuliłam go jeszcze raz a następnie było grupowe przytulenie, które rozbiło mnie totalnie.
-Janeta chodź walizki już spakowane -odpowiedziała Lena wchodząc do salonu.
-Już muszę iść -odpowiedziałam wychodząc z objęć chłopaków. Wytarłam łzy. -Dobrze wyglądam? –spytałam się Leny.
-Tak -idealnie. -A ja? -spytała.
-Również dobrze -odpowiedziałam.
Pomachałyśmy chłopakom i weszłyśmy do busa. Kierował Paul, a my siedzieliśmy z tyłu.
Kiedy tylko podjechaliśmy pod peron od razu łzy napłynęły mi do oczu, Lena wyszła z Paulem, a ja musiałam pożegnać się z Harrym. Między nami zapadła cisza, łzy napływały mi do oczu.
-Trzeba było by się... -odpowiedział Harry po czym rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam płakać.
-Nie nawiedzę pożegnań -odpowiedziałam cały czas przez cały czas trzymając Harrego bardzo mocno. Harry zdjął moje ręce z jego ramion i opuścił wzrok.
-Co się dzieje? -spytałam się. Nie chciał żebym się do niego przytulała? Zrobiło mi się przykro. Łzy znowu napłynęły mi do oczu, Harry spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.
Harry wbił we mnie swoje usta, łącząc je w całość. Po chwili nasze języki się spotkały tocząc bitwę.
-Zawsze o tym marzyłem –wyjawił wciąż patrząc mi w oczy.
-Nie ma za co –mój kancik ust powędrował ku górze. Harry wziął moją dłoń.
-Jesteś powodem dla którego chcę się zmienić… Jesteś powodem dla którego chcę poprawić swoją reputację… Jesteś powodem dla którego chcę zmienić moje życie…
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jego wyznanie mnie zamurowało i zaskoczyło. Nikt jeszcze czegoś mi takiego nie powiedział.
Chwyciłam drugą ręką jego dłoń, która przykrywała moją, zajrzałam w jego zielone oczy, po czym dałam mu buziaka w usta.
Wyszłam z samochodu, a za mną Harry.
Porzygałyśmy się z Paulem, wzięłyśmy walizki i poszłyśmy na peron.
-Co się działo w samochodzie? -spytała Lena.
-Pożegnaliśmy się -odpowiedziałam wyciągając chusteczkę i smarkając w nią.
-Tylko? -spytała zaciekawiona.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-Tak –odpowiedziałam.
-Dobra już wszystko wiem –zaśmiała się Lena.
Weszłyśmy na peron i czekałyśmy na pociąg rozmawiając o wszystkim i o niczym.

piątek, 5 października 2012

Rozdział 33

Perspektywa Leny

 

Nastał wieczór, Janeta przyrządziła bardzo dobre kanapki, które wszyscy zjedli ze smakiem, następnie wszyscy porozchodzili się po pokojach, Żaneta dała mi poduszkę oraz koc, rozłożyłam sobie kanapę w salonie i się położyłam spać.
Z rana, przez przypadek obudziła mnie Żaneta, krzątając się w kuchni. Przebudziłam się i poszłam do kuchni.
-Przepraszam że cię obudziłam –odpowiedziała rozkładając naczynia ze zmywarki.
-Nie nic się nie stało. Idę do łazienki.
Weszłam na górę po schodach, weszłam przez drzwi które, otworzyłam po cichu, na palcach wzięłam moją walizkę i weszłam do łazienki. Ubrałam kombinezon z długimi nogawkami i dżinsowej bluzie, włosy związałam w niechlujnego koka. Postanowiłam nie robić sobie makijażu bo wiedziałam, że się rozmarzę i tylko będę wyglądała jak potwór.
-Janeta? -zapytał zaspany Harry.
-Nie to niestety ja -odpowiedziałam.
-A gdzie jest Janeta? -spytał.
-Na dole -odpowiedziałam i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu spotkałam Louisa.
-Się wyspałaś? -sypał.
-Yyy... Tak -odpowiedziałam. -A ty? -spytałam.
-Yyy... Nie za dobrze, ponieważ spałem z Niallem. Z nim się nie wyśpisz.
-Aha to już wszystko wyjaśnia -zaśmiałam się.
-No właśnie, większość nocy przespałem na dywanie -odpowiedział.
-No to już od dziś będziesz mógł wygodnie spać na łóżku -odpowiedziałam.
-I to jest jeden, jedyny plus że wyjeżdżacie -zaśmiał się.
Zeszliśmy na dół i uśmieliśmy górę naleśników, usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść nie czekając na innych.
-Ej a my, to co? -spytała oburzona Żaneta stawiając na stole drugi talerz z naleśnikami.
-Byliśmy bardzo głodni -odpowiedziałam.
-Tylko nie zjedzcie wszystkiego -odpowiedziała i usiadła przy stole. Po chwili przyszedł loczek, Zayn, Niall, Louis i Dady. Po śniadaniu Żaneta nie pozwoliła nikomu pomóc sprzątać, ponieważ chce ostatni zrobić to co zawsze robiła.
-To kiedy jedziecie? -spytał Niall.
-O 12.00 -odpowiedziałam.
-No to jeszcze mamy 4 godz. -odpowiedział ucieszony Louis.
-Lena chodź tutaj! -krzyknęła po polsku.
-Zaraz wracam -odpowiedziałam i wyszłam z salonu. Weszłam do kuchni by dowiedzieć się co chce Żaneta ode mnie.
-Pomożesz mi? -spytała Żaneta.
-Ale w czym? -spytałam.
-Chodź pokażę Ci -odpowiedział i pociągnęła do piwnicy.
-No co? Pralnia, jak prania -odpowiedziałam.
-To nie to, otwórz te drzwi -odpowiedziała po czym wykonałam polecenie.
-Wow, sama to kupiłaś? -spytałam.
-No tak, to prezent dla nich ode mnie –odpowiedziała. –Twoim zadaniem będzie przyprowadzenie wszystkich tutaj pod jakimś pretekstem, np. że pralka się zepsuła, ok? -spytała.
-Ok. -odpowiedziałam i poszłam na górę.
Weszłam do salonu jak gdyby nigdy nic.
-Chłopaki, chodźcie szybko, błagam was. Pralka się zepsuła i Janet kopnął prąd! –udawałam przejęcie.
-Jak to? -spytali.
-No to chodźcie zobaczcie sami -odpowiedziałam i poszliśmy na dół. Wraz z chłopakami zeszliśmy na dół, byli naprawdę przejęci tym że dla Jan coś się stało.
Byli dość zażenowani, że na dole nie spotkali Janet, ale zaprowadziłam ich do pokoju gdzie Janeta już na nich czekała.
Chłopki weszli i doznali szoku, siłownia wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty.
-Tadam! to taki podarunek dla was ode mnie -odpowiedziała Żaneta. –Nie chcę nic sugerować, ale powinniście zadbać o siebie, bo trochę się zapuściliście -odpowiedziała delikatnie.
-No to prawda -przyznał Niall, patrząc się na swój lekko odstający brzuch.
-No właśnie a to jest dla waszego dobra -odpowiedziała.
-Czyli koniec z chrupkami i Fast foodami? –zapytał Zayn.
-Tak -odpowiedziała.
-Tylko macie z tego korzystać bo się obrażę –zagroziła palcem.
-OK. –zgodzili się chłopacy.
Weszliśmy na górę, Louis z Niallem poszli na podwórko, Zayn wisiał na telefonie, Harry czatował a Liam przeglądał internet.
A my z Żanetą poszłyśmy się przygotować do wyjazdu.

Perspektywa Janet


Po kolacji każdy poszedł spać, weszłam do pokoju i usiadłam do kompa, a Harry poszedł pod prysznic, wyszedł z łazienki i role się odwróciły. Wyszłam spod prysznica, założyłam piżamę i wyszłam z łazienki. Harry słodko spał, na materacu.
-Chyba długo brałam ten prysznic -pomyślałam.
Położyłam się ale nie mogłam zasnąć więc wzięłam koc i wyszłam na dach po chwili ujrzałam że ktoś siedzi, postanowiłam się dosiąść. Podeszłam bliżej i ujrzałam że to Niall.
-Co tam? -spytałam.
On tylko wzruszył ramionami.
-Nic.
-Coś się stało? -spytałam.
-Nic się nie stało -odpowiedział bawiąc się kamykiem.
-Yhm... Ja wiem, że nie jest dobrze i teraz musisz mi powiedzieć co jest nie tak-odpowiedziałam sztukując go ramieniem. Zastanowił się przez chwilkę.
-Liam ma Daniell, Louis ma Eleonor, Harry ma ciebie, Zayn znalazł sobie kogoś -odpowiedział. -A ja jestem sam -dodał rzucając kamyk. -Jestem do niczego.
-Zrozum, że jesteś dla mnie bardzo ważny, chodź nie jesteśmy rodziną. Jesteś kimś wyjątkowym! I zapamiętaj to! -odpowiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy. –A o miłość się nie martw jesteś wspaniałym facetem, musisz tylko cierpliwie poczekać –dodałam. Na co Niall zaśmiał się.
-Oby tak było jak mówisz-odpowiedział.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy aż do rana, kiedy słońce wstawało my poszliśmy spać. Mimo że poszłam późno spać i tak wstałam najwcześniej ze wszystkich, obudziłam się była 09.00 poszłam do łazienki i wykonałam codzienne czynności po czym wyszłam z łazienki.
Wychodziłam z pokoju i zobaczyłam jak Harry śpi, musiałam zrobić zdjęcie, wyjęłam aparat i zrobiłam zdjęcie, ale zapomniałam wyłączyć flash i mignęło mu po oczach, natychmiast schowałam się za łóżko, ale on tylko się przewrócił na bok i dalej spał.
 Na czworakach podeszłam do walizki i odłożyłam aparat i wyszłam z pokoju również na czworakach.
Kiedy zeszłam na dół nie chcący obudziłam Lenę stukiem naczyń.
Po rozmowie z nią zabrałam się za robienie naleśników angielskich, zrobiłam ciasto i walałam odmierzoną porcję na patelnię, w między czasie ogarnęłam salon. Przyszli wszyscy i zjedli wszystko, posprzątałam po śniadaniu i pokazałam chłopakom z pomocą Leny siłownię.
Przy pakowaniu się świetnie się bawiłyśmy wspominając różne śmieszne sytuacje.
Obie leżałyśmy na podłodze i płakałyśmy ze śmiechu.