czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 66

Perspektywa Dominiki


Dziś była ważny dzień zdawałam prawko na motor, nikt o tym nie wiedział tylko ja. Miałam egzamin po południu  ciocia myślała że idę po południu na spotkanie z przyjaciółmi, nawet dała mi kasę.
Od rana zakuwałam i chodziłam po pokoju demonstrując poszczególne sytuacje jakie mogą zaistnieć na jezdni, szło mi nawet dobrze puki nie przerwał mi telefon, na ekranie wyświetliła mi się Żaneta, odebrałam. Zaczęła się rozmowa i to dość długa, gadałam godzinę a przed 12.00 pożegnałam się i rozłączyłam, co prawda jazdę mam o 13.00 ale wolałam jeszcze sobie powtórzyć i pojeździć nibowym motorem po pokoju.
Powtarzałam wszystko do 12.10 potem przebrałam się, ogarnęłam bajzel w pokoju, wychodząc z niego wzięłam z niego moją torbę i wyszłam. W domu byłam sama ponieważ Olka pojechała ze swoim chłopakiem do jego rodziców, a ciocia byłą w pracy od rana. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi, poszłam na przystanek, wsiadłam do autobusu i pojechałam, po paru minutach dotarłam na miejsce. Weszłam do budynku, w środku było dość sporo ludzi a do tego prawie sami chłopacy, tylko było 4 dziewczyny wraz ze mną, usiadłam na krześle i czekałam na swoją kolej, po 30 minutach pani zawołała mnie i wyszłam na zewnątrz, ujrzałam egzaminatora był w średnim wieku, podeszłam do niego i przedstawiłam się, popytał mnie jeszcze troszkę z teorii ale na wszystkie pytania znałam odpowiedzi, oznajmił żebym poszła się ubrać w kombinezon i możemy ruszać. Ubrałam się w podany mi kombinezon, dostałam również kask, wróciłam z powrotem na plac, egzaminator powiedział że najpierw plac a potem pojedziemy na miasto. Podeszłam do motocyklu wsiadłam na niego, odpaliłam i zaczęłam jeździć po placu, wydawało mi się że źle mi poszło ale kiedy skończyłam jazdę egzaminator powiedział ze wszystko było dobrze,. na co bardzo się zdziwiłam. Kiedy ponownie odpaliłam motocykl i założyłam kask zobaczyłam że w oknach wszyscy stoją i patrzą na mnie, rozśmieszyło mnie to ponieważ poprzedni zdający oblał już na placu a tu dziewczyna zaliczyła plac.
Wyruszyłam na znak egzaminatora, byłam strasznie zestresowana, ale dałam radę. Podczas jazdy egzaminator mówił mi gdzie mamy jechać. Po 1 godz. jazdy wróciliśmy na plac, odstawiłam motocykl na miejsce, zdjęłam kask bo było w nim bardzo gorąco, podeszłam do egzaminatora wyręczył mi kartkę gdzie było napisane na czym poległam zdobyłam 27/30 punktów, mieściłam się na styk w tabeli zdawalności, ucieszyłam się, zapytałam egzaminatora czy zdałam, odpowiedział że tak i pogratulował mi. Zdjęłam kombinezon i oddałam. Całą szczęśliwa wbiegłam do środka i zaczęłam krzyczeć że zdałam każdy mi gratulował, a ja poczułam jak kamień z serca mi spada, natychmiast wyszłam z budynku i wróciłam do domu, potem spotkałam się ze znajomymi i oznajmiłam im że zdałam prawko na motor, oczywiście usieliśmy to opić.
Następnego dnia wstałam o 10.00, byłam wręcz szczęśliwa że nie trzeba było iść do szkoły. Zaspana zeszłam na dół aby napić się wody, po chwili do kuchni weszła ciocia, zauważyła że mam kaca i nie mam siły, dlatego zrobiła mi śniadanie w tym czasie kiedy poszłam się ubrać, gdy zeszłam na dół na stole czekało na mnie śniadanie i karteczka.

"Smacznego. Jestem na spotkaniu służbowym, będę wieczorem."

Po zjedzeniu śniadania dostałam smsa od Marco że jest zlot skatów, odpisałam że nie długo będę, pobiegłam na górę i przebrałam się w krótkie spodenki i biały t-shirt, zrobiłam delikatny makijaż, zeszłam na dół spakowałam do plecaka wodę i chipsy, wzięłam swoją deskę i szybko wyszłam z domu zamykając go za sobą. Po paru minutach byłam na miejscu, przywitałam się ze wszystkimi i zaczęliśmy jeździć w skate-parku, ale kiedy każdy się zmęczył kolega Marca wyciągną z plecaka browary i podał dla każdego, ja również otrzymałam, od razu powiedziałam że wypiję jedno piwo i żadnego więcej. Tak jak powiedziałam tak było wypiłam tylko jednego browara  natomiast inni wypili jeszcze po parę i byli dość wcięci a ja miałam z tego nie złą brechę. Wróciłam do domu po 22.00 nikogo nie było w domu dlatego wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i poszłam spać.

Perspektywa Żanety

Weszłam za kulisy, oczywiście nie było to takie łatwe bo jeden ochroniarz nie chciał mnie wpuścić ale z pomocą przyszedł Andy, natychmiast wpuścił mnie, a  ja wraz z Andym weszliśmy do ich przyczepy, co prawda przyczepa była duża ale w środku wcale tego nie było widać. Andrew zapoznał mnie z resztą zespołu. Zaczęła się rozmowa, ale na długo bo musieli iść, oczywiście poszłam z nimi.
Koncert trwał do 22.00 zostałam do samego końca, zrobiłam dużo zdjęć, Andy poprosił mnie abym zgrała mu zdjęcie i podrzuciła następnego dnia, zgodziłam się.
Po powrocie do domu, wzięłam prysznic, umyłam zęby i poszłam spać w Hazzy łóżku, mimo ogromnego strachu jakoś udało mi się zasnąć.
Obudziła się o 6.00  ponieważ słońce mnie obudziło, próbowałam zasnąć ale nic z tego, ubrałam się w spodenki i luźną koszulkę i zeszłam na dół, napiłam się wody. Usiadłam na kanapie i dopiłam wodę, moją uwagę przykuł ogród, który był cały w promieniach słonecznych. Zachwycona tym faktem wyszłam na taras a następnie weszłam na trawnik, był suchy i ciepły, postanowiłam trochę się porozciągać, nie przeszkadzało mi to że byłam na bosaka, moje kolano czuło się już dobrze dlatego do treningu zdjęłam szynę i powróciłam do ćwiczeń, najpierw rozciąganie a następnie kopnięcia itd.
Po treningu musiałam iść od razu pod prysznic, kiedy wyszłam z łazienki ubrałam się i zeszłam wraz z komputerem i aparatem na dół, zrobiłam sobie płatki. Podczas gdy zdjęcia przerzucały się na komputer ja konsumowałam płatki oglądając wiadomości, mniejsza z tym że prawie nic nie rozumiałam bo ta pani strasznie szybko mówiła ale oglądałam. Kiedy zaczęło mnie denerwować to że nie rozumiem przerzuciłam na eskę. Po 10.00 Przegrałam zdjęcia na pendriva. Zadzwonił mój telefon na ekranie wyświetliła się Lena, odebrałam.
-Hej bejbe -przywitała się radośnie Lena.
-Hejo, co tam?
-Słuchaj mam do ciebie prośbę, może byś do mnie wpadła? -zapytała Lena.
-No dobra a o której?
-Nawet zaraz -odpowiedziała.
-Aha no to dobra.
Po skończonej rozmowie napisałam do Andyiego czy wstał, po chwili odpisał że już dawno nie śpi i mogę wpadać. Wyszłam z domu zabierając torbę i okulary, zamknęłam drzwi za sobą i wsiadłam do mojego samochodu i odjechałam z podjazdu, po drodze wpadłam do Andyiego, zapukałam do drzwi i czekałam aż mi ktoś otworzy.
-Hej, a mówiłeś że nie śpisz. –zmarszczyłam brwi bo Andy był widocznie zaspany.
-Bo nie spałem, tylko te słońce mnie oślepiło -tłumaczył się.
-Ta jasne-powiedziałam po polsku. -Dobra masz pendriva i ja uciekam.
-Dlaczego już idziesz, nie wejdziesz na kawę? -spytał Andy.
-Ja nie pijam kawy, a po za tym umówiłam się z Leną.
-Aham no to nic, nie zatrzymuję cię-powiedział Andy.
-Dobra to pa -dałam buziaka w policzek na pożegnanie i wyszłam z posesji. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z podjazdu z piskiem opon. Po paru minutach byłam pod mieszkaniem Leny. Zakluczyłam samochód i podeszłam pod drzwi Leny, po chwili otworzył mi Marcel ubrany w spodnie od garnituru i koszulę.
-Hej, wejdź -odpowiedział Marcel całując mnie w policzek na przywitanie.
-Hej, dzięki -odpowiedziałam wchodząc do środka.
-A co ty nie ubrana? -zdziwił się.
-A co ja goła jestem? -zaśmiałam się.
-No nie, ale tak idziesz na chrzciny?
-Jakie chrzciny? -zdziwiłam się.
-No dziś chrzciny Lucy -odpowiedział.
-Co?! -Krzyknęłam. -Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
-To Lena nic Ci nie powiedziała? -zdziwił się.
-Nie -odpowiedziałam.
Po chwili pojawiła się Lena wraz z Łucją, zapytałam się jej dlaczego ja nic nie wiem o chrzcinach  ona była bardzo zaskoczona bo myślała że powiedziała mi o tym. Po dłuższej rozmowie wszystko się wyjaśniło i nie gniewałam się na nią. Lena poprosiła mnie abym pomogła jej ogarnąć w domu bo Małgośka ma być chrzęsną a Tomek chrzestnym  O 13.00 pojechałam do domu, przebrałam się w długą luźną niebieską sukienkę i beżowe szpilki, po wykonaniu  tych czynności wsiadłam w samochód i miałam zamiar zawrócić do Leny ale nie miałam prezentu, dlatego szybko zawróciłam na miasto i pojechałam w poszukiwaniu prezentu, po 10 minutach kupiłam basenik dla malutkiej, poprosiłam ekspedientkę aby od razu zapakowała. Kiedy przyjechałam pod mieszkanie było pełno samochodów a w środku pełno ludzi, oczywiście Małgośka z rodziną, Tomek z Kaśką, rodzice Marcela i Leny,  i inni goście. Przywitałam się ze wszystkimi, pomogłam Lenie ubrać małą Lucy, po paru minutach pojechaliśmy do kościoła. Na szczęście miałam ze sobą aparat więc uwieczniłam te wydarzenie, po ceremonii pojechaliśmy do restauracji na skromny obiad. Po obiedzie który trwał do 17.00 wróciłam z Leną do jej mieszkania i od razu zgrałam jej zdjęcia na komputer, po czym wróciłam do domu.

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 65

Perspektywa Żanety


Obudziło mnie słońce, uśmiechnęłam się na ten widok, od razu wstałam i wyjrzałam przez otwarte okno. Kiedy zaciągnęłam świeżym powietrzem, zrozumiałam że to nie jest te same powietrze jak w twoim rodzinnym miasteczku, dlatego natychmiast zamknęłam okno. Przebrałam się a następnie zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie  miałam ochotę na gofry. Skonsumowałam te pyszności przed telewizorem oglądając wiadomości. Kiedy przeżuwałam ostatni kęs w wiadomościach zobaczyłam jeden z koncertów chłopaków na którym pod koniec koncertu Zayn powiedział że chce coś ogłosić. Zayn oficjalnie powiedział że jego i Perrie związek był fikcyjny. Dodał że nie kocha Perrie a w tym momencie jak to mówił patrzył w kamerę jakby miał nadzieję że Dominic właśnie to ogląda, kiedy to usłyszałam wyplułam przed siebie ten ostatni kawałek gofra, a kiedy to już zrobiłam wstałam z kanapy i zaczęłam tańczyć taniec szczęścia. Kiedy ogarnęłam się posprzątałam to co narobiłam, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż, schodząc na dół napisałam sms'a do Zayna aby jak miał czas to żeby puścił sygnał a ja do niego zadzwonię.
Czas na delikatne porządki: wstawiłam zmywarkę, zeszłam do pralni i wstawiłam pralkę, zebrałam suche pranie i poszłam je poskładać, w koszu były głownie moje ubrania dlatego szybko poszło, znalazłam też w nich ubrania Andrew które mi pożyczył jak u niego nocowałam. Postanowiłam że mu podrzucę, ale wcześniej muszę go o tym poinformować. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół podrzucając do pralni kosz, wyciągając z niego ubrania Dennisa i z powrotem wbiegłam na górę, w kuchni znalazłam jakąś torebkę i zapakowałam do niej ubrania, położyłam je na blacie w kuchni aby nie zapomnieć o nich tak nie chcący, przez przypadek. Wzięłam swojego phona i poszłam na taras, bujałam się na hamaku, niestety moja szyna, którą musiałam jeszcze nosić zaczepiała o oka co mnie irytowało.
Postanowiłam zadzwonić do Andyiego.
-Hej Andrew -zaśmiałam się, ponieważ Andy nie lubił jak się tak do niego zwracało.
-No hej Zane-ta- powiedział to dość śmiesznie.
-Dobra dziś wygrałeś, ale następnego razu nie będzie HAHAHA!!! -zaśmiałam się szyderczo.
-Hahaha no dobra ok. -zaśmiał się. -Co tam?
-A no więc tak, znalazłam twoje ubrania i chciała bym je podrzucić tobie-odpowiedziałam.
-Hmm... a no więc tak, dziś mamy koncert, właśnie jedziemy na próbę-oznajmił.
-No to lipa -odpowiedziałam po Polsku.
-Co?
-Hmm... nie dobrze -odpowiedziałam marudząc.
-No to wbij na koncert, my cię tam wkręcimy i będzie dobrze -odpowiedział wyluzowanie Andy.
-A gdzie się to odbędzie? -spytałam.
-Yyy... Za miastem jak się jedzie w stronę Londynu tą autostradą to tam po 20 km, skręca się w lewo na taką pustynną drogę asfaltową -odpowiedział Jinxx.
-Pustynną drogę? -zdziwiłam się.
-No tak, pustynią drogę asfaltową. To jest taka droga gdzie dookoła nie ma nic, oprócz jakiś pól rolnych i nie wiadomo gdzie prowadzi -odpowiedział.
-Aham to już nie więcej wiem gdzie jechać -dzięki Jinxx, zaśmiałam się.
-Nie ma za co.
-No to już wiesz jak jechać? -spytał Andy.
-No tak, dobra jedźcie na próbę. Pozdrów chłopaków -powiedziałam. Andy powiedział innym że ich pozdrawiam na tyle głośno że musiałam odciągnąć słuchawkę od ucha.
-Oni ciebie też pozdrawiają a inni nawet chcą cię poznać -zaśmiał się.
-Aham ok. -powiedziałam po Polsku. -Też bardzo chcę ich poznać -dodałam. -Dobra to do zobaczenia -pożegnałam się.
-Jak coś to dzwoń -odpowiedział Andy, po czym pożegnał się i rozłączył.
Zadzwoniłam, od razu do Dominiki. Po chwili czekania odebrała.
-No hej bejbe -odpowiedziałam.
-No hej skarbie.
-Widziałaś koncert chłopaków?
-Nie
-A chociaż oglądałaś wiadomości? -spytałam.
-Nie, a co? -spytała zdezorientowana.
-No to włącz wiadomości, na 100% będzie o tym głośno.
-No dobra już włączam, ale o co chodzi? -spytała.
-To sama musisz to zobaczyć -odpowiedziałam.
-No mam włączone i co?
-Są jakieś wiadomości czy coś?
-Nie nie ma -odpowiedziała.
-No to skacz po kanałach aż znajdziesz, gdzieś powinno być. Po dłuższej chwili.
-No mam wiadomości i co?
-A coś mówią o chłopakach? -spytałam.
-Nie noc nie mówią.
-Fuck. Ale no dobra trudno, było...
-Czek coś jest o chłopakach -odpowiedziała przerywając mi.
-No to oglądaj -powiedziałam. Dobrze że miałam wykupiony pakiet na rozmowy.
-O ja pierdole, o cie w chuj. Nareszcie to powiedział, o fuck -powiedziała Dominika. -Przez to wszystko buraka puściłam -zaśmiała się.
-Hahaha... moja rekcja była taka że jak dowiedziałam się o tym to jadłam śniadanie i to co miałam w buzi natychmiast w niej nie było, a potem zaczęłam tańczyć ze szczęścia. Tylko szkoda że dowiedziałam się z wiadomości a nie do chłopaków -odpowiedziałam. -Ale tak mniejsza z tym, ważne że powiedział że to fikcja, że jej nie kocha -dodałam.
-No, ale ja nie mogę jestem taka szczęśliwa -odpowiedziała podekscytowana na maxa.
-A widziałaś to jak mówił że nie kocha Perrie to patrzył w kamerę.
-No widziałam. Aaa... jestem taka naładowana, roznosi mnie -dopowiedziała.
-Nie dziwię się. A powiedz mi kiedy przyjeżdżasz? Bo ja tu siedzę od prawie trzech tygodni sama w dużym domu i nie ukrywam zajebiście się boje.
-Wiesz co robię prawko, na samochód i na motor, ale rodzice i ciocia nie wiedzą o tym że na ścigacza też, puki co ukrywam to, postawię ich przed faktem dokonanym. Jakimś cudem nazbierałam na prawko na ścigacza, robiłam dorywczo w restauracji na zmywaku.
-No to tak, ale przynajmniej masz kasę na prawko. A jak ci idzie?
-Dobrze prawko na samochód, tak właściwi to ja jeszcze nie mogę zdawać bo nie mam 18 lat ale zrobiliśmy tak że dali mi prawko tylko że muszę jeździć z osobą która ma prawko.
-A co z motorem? Kiedy zdajesz?
-Wiesz co jeszcze nie wiem, ale jak zdam na motor to od razu przyjeżdżam, obiecuję-odpowiedziała.
-Aham, ale i tak za niedługo przyjeżdżają nasze zguby z tej trzy tygodniowej trasy.
-A jak się śpi samej w dużym domu?
-Kiepsko, ale spoko bo ja spałam tylko cztery razy w tym "dużym domu", bo to spałam u Andyiego, to u Daniell, to u Leny i to Dan u mnie, 'Lena też spała -odpowiedziałam.
-Czek a ty spałaś u Biersacka? -spytała nie dowierzając.
-No tak poznałam go na gali i tak jakoś się zakolegowaliśmy, ale spokojnie nic do niego nie czuję ani on do mnie to tylko dobry kolega -odpowiedziałam wyjaśniając.
-No ja myślę -zaśmiała się. -Dobra bejbe ja zmykam -opowiedziała Dominiśka.
-No to mykaj bab, papa -odpowiedziałam po czym rozłączyłam się.
Dochodziła 12.00 zdziwiłam się że tak długo rozmawiałam przez telefon. Wstałam z hamaku i poszłam do pralni aby powiesić pranie które właśnie się wyprało. Wracając na górę schodami, napisałam smsa do Andyiego o której zaczyna się koncert powiedział że po 15.00 więc miałam jeszcze czas, więc postanowiłam wybrać się na zakupy do Lidla, wychodząc z domu wzięłam torebkę, kluczyki i dokumenty, wyszłam zamykając drzwi za sobą, poszłam na podjazd, otworzyłam samochód, pilotem otworzyłam bramę i wsiadłam do środka mojego pojazdu.
Po paru minutach byłam na miejscu, wzięłam koszyk na kółkach i jeździłam z nim i wkładałam do niego różne rzeczy. Zrobiłam dość porządne zakupy i zapłaciłam dość dużo, nie miałam dużo kasy w portfelu dlatego zapłaciłam kartą, po spakowaniu wszystkich rzeczy do toreb wyjechałam z koszykiem i z zakupami w stronę samochodu, zapakowałam wszystkie torby i zaprowadziłam wózek.
Z samochodu do domu zrobiłam cztery kursy, co mnie wykończyło, ale odprężyłam się rozpakowując zakupy. Kiedy to zrobiłam postanowiłam zrobić ciasto, pobiegłam na górę, weszłam do pokoju Hazzy i otworzyłam szafę, wyjęłam z niej pudło i otworzyłam, tam były moje rzeczy, po dłuższym szukaniu znalazłam swój zeszyt z przepisami. Szybko zbiegłam na dół i zabrałam się za zrobienie ciasta. Po godzinie biszkopty się upiekły i mogłam je przełożyć masami o różnych smakach, po wykonaniu tych czynności przystroiłam ciasto wiórkami kokosowymi i startą czekoladą.
Po domu rozległ się sygnał mojego telefonu. Podeszłam do stołu gdzie leżał telefon i wzięłam go do ręki, na ekranie wyświetlił się Zayn, ale on miał tylko puścić sygnał a on cały czas dzwonił, pomyślałam że to ważne dlatego odebrałam. On szczęśliwy przywitał się i zapytał co u mnie, zaczęliśmy rozmawiać. Pochwalił się że od razu czuje się lepiej jak wyjawił, że nie kocha Perrie i że to wszystko było fikcją. Gadaliśmy dobrą godzinę, kiedy powiedziałam że muszę lecieć, przegnałam się i rozłączyłam. Szybko pobiegłam na górę do pokoju i szukałam coś odpowiedniego na koncert, po 30 minutach ubrałam się i zrobiłam odpowiedni makijaż. Wzięłam torbę i szybko wybiegłam z domu, bo było już po 15.00. Wyruszyłam z domu zamykając drzwi, bramkę, bramę. Jechałam dość szybko, kiedy znalazłam się na
"pustynnej drodze asfaltowej", zadzwoniłam do Andyiego. Po dłużysz sygnale odebrał i dał mi Jinxxa on wytłumaczył mi jak jechać, po 10 minutach dojechałam na miejsce, Koncert trwał, jakimś cudem dopchnęłam się na sam początek i zaczęłam robić zdjęcia, Andy i cała reszta zauważyła mnie, po chwili podszedł do mnie ochroniarz i powiedział że mogę z nim iść za kulisy, odpowiedziałam mu że zrobiłam jeszcze trochę zdjęć i przyjdę, zgodził się i poszedł, ale za chwilę wrócił i wyręczył mi plakietkę z którą bez problemu wejdę za kulisy. Kiedy piosenka się skończyła weszłam za kulisy.

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 64



Perspektywa Andyiego


Cieszyłem się że poznałem Janet, ponieważ mogłem wreszcie z kimś porozmawiać na temat rozstania się z Juliet. Od rozstania minęło już ponad rok a ja dalej nie mogłem się z tym uporać, nie miałem z kim pogadać na ten temat bo każdy z mojego "toważystwa" nie wie jak to jest, ale w końcu poznałem Janet i po trzech tygodniach byliśmy już w bardzo dobrych kontaktach, można było powiedzieć że jesteśmy prawie przyjaciółmi. Do Janet nic nie czułem w takim sensie że chciałbym z nią spędzić reszty życia bla, bla, bla... Po prostu lubiłem ją a ona mnie i niech tak pozostanie, a po za tym ona można tak powiedzieć ma chłopaka.
Kiedy wyszła ode mnie więcej się nie widzieliśmy, aż do spotkania w parku. Była ze swoją przyjaciółką i z 3 miesięczną Lucy, która była taka mała i taka śliczna, musiałem koniecznie ją wziąć na ręce  Po godzinie spędzonej w towarzystwie dziewczyn opuściłem je ponieważ w moim mieszkaniu zebrali się już chłopaki na próbę w tajnym miejscu, czyli garażu. Po drodze zjarałem dwa szlugi, kiedy byłem pod domem zobaczyłem Juliet, na szczęście ona mnie nie, nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Od razu wszedłem do środka i zapytałem chłopaków po co ona tu była, powiedzieli że oddała mi moje rzeczy. Ja natomiast zrobiłem to miesiąc po naszym rozstaniu, ale ok, lepiej późno niż wcale.
Graliśmy do 17.33 następnie chłopaki poszli sobie a Jinxx i Sammi poszli do kina, a ja miałem umówioną wizytę u tatuażysty a potem do pircea. Kiedy wsiadałem do samochodu zadzwoniłem do Janet  ponieważ kiedy ostatnio rozmawialiśmy wspomniałem że nie długo wybiorę się do studia tatuażowego, wtedy ona powiedziała że jak będę jechał to dał jej znać to ona się ze mną zabierze. Spytałem ją czy była kiedy kolwiek w studiu wtedy ona mnie wyśmiała i pokazała ledwo widoczny tatuaż na karku i bardziej widoczny tatuaż na łopatce  powiedziała mi że ten tatuaż był na półtora roku a teraz by chciała zrobić już na całe życie. Potem temat zszedł na kolczyki, powiedziała mi że ona wraz ze swoją kuzynką  z Włoch same sobie przekuwały uszy, zdziwiłem się że one też , bo moja siostra również sama sobie uszy przekłuwała.
Zagarnąłem Janet z pod jej domu i od razu pojechaliśmy do studia. Kiedy weszliśmy do studia podszedł do nas Bob.
-Hej B -przywitałem się podając rękę.
-Hej Sixx -zaśmiał się podając rękę.
-Oo... Bob to jest moja przyjaciółka -powiedziałem wskazując na Janet.
-No proszę wreszcie możemy się poznać -zaśmiała się Janeta. –Janeta -odpowiedziała podając rękę dla Boba.
-No to widzisz, jaki świat jest mały -zaśmiał się. – Bob -przedstawił się i pocałował Janet w rękę.
-To wy się znacie? -spytałem.
-W pewnym sensie, robiłam w tym studiu u tego pana wszystkie tatuaże -zaśmiała się Janeta.
-Proszę cię jestem Bob -odpowiedział.
-Dobra a ja Janeta.
Po krótkiej rozmowie weszliśmy do pomieszczenia i jako pierwszy usiadłem na fotelu  Bob zaczął poprawiać tatuaż. Po mnie usiadła Janeta a Bob natychmiast zaczął robić napis na nadgarstku po Polsku:

"Wierz w marzenia, bo nie wiesz kiedy się spełnią".

Janeta musiała dla Boba napisać go na kartce bo niestety nie zna Polskiego. Po pewnym czasie widać było że Janet bardzo boli ale mimo spływających łez dalej siedziała na fotelu, chwyciłem jej dłoń a ona od razu ją ścisnęła, na policzkach były smugi spływającego tuszu do rzęs, chciałem iść po chusteczkę ale nie chciała mnie puścić. Siedziałem przy niej do samego końca, kiedy Bob skończył tatuować Janeta odetchnęła z ulgą i puściła moją rękę. Po zapłaceniu grzecznie wyszliśmy ze studia i  zmierzyliśmy w stronę samochodu. Janeta nie wiedziała o tym że jeszcze jedziemy do pircera, to miała być niespodzianka.
-Andy, dlaczego za mnie zapłaciłeś? -spytała Janeta zmywając z twarzy smugi tuszu do rzęs.
-Bo chciałem, "jestę dżentelmenę" -powiedziałem zmieniając intonację głosu.
-Hahahaha... a tak na prawdę to dlaczego? I dlaczego nie chciałeś ode mnie wziąć kasy?
- Bo to był spóźniony prezent urodzinowy, a za prezent nie można brać kasy-odpowiedziałem.
Po chwili dojechaliśmy pod budynek. Janeta nie wiedziała gdzie jesteśmy puki nie weszła do środka, oznajmiłem jej że to też zalicza się do spóźnionego prezentu.
Wyszliśmy ze studia a Janeta znowu zasypała mnie nie potrzebnymi pytaniami, ale tym razem chodziło o oddanie mi pieniędzy za tatuaż i kolczyki, ale po dłuższej chwili wytłumaczyłem jej że nie wezmę od niej kasy bo to był prezent. Odwiodłem ją do domu, Janeta dała mi buziaka w policzek.
-Dziękuję bardzo za to że zapłaciłeś za mnie, CHODŹ WCALE NIE MUSIAŁEŚ-powiedziała dając nacisk na słowa.
-Nie ma za co, TO BYŁ PREZENT-powiedziałem w taki sam sposób co Janeta, śmiesznie to brzmiało więc Janet się zaśmiała a ja razem z nią.
-O fuck patrz dopiero jest 21.00 może wejdziesz, Hmm?
-Hmm... Dlaczego nie?

Perspektywa Janet


Wkurzyłam się kiedy Andy z mnie płacił, to było jakbym była jakaś uboga, jakbym była jakąś "diwą" i Andy musi płacić za mnie bo inaczej się zakocham, to było dla mnie koszmarem, ponieważ sama mogłam za siebie zapłacić. Przez to czułam się nie komfortowo a jak chciałam oddać kasę Andy zaczął na mnie naskakiwać że nie weźmie ode mnie kasy bo to był prezent, doprowadzało mnie to do szału.
W ramach rekompensaty zaprosiłam go do środka.
Weszliśmy do środka, od razu pozapalałam światła i weszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę dla Andyiego a dla mnie na herbatę. Wyjęłam, jakieś przekąski i skierowałam się do dużego pokoju. Po paru minutach siedzieliśmy z Andym w salonie, piliśmy, jedliśmy, śmieliśmy itd. Andy poprosił mnie abym oprowadziła go po domu, zgodziłam się.
-Ładny dom -powiedział Andy kiedy zeszliśmy z powrotem do salonu.
-Dzięki w imieniu chłopaków -odpowiedziałam.
-Nie ma za co. Muszę już uciekać -oznajmił.
-Co? Dlaczego? -spytałam.
-Późno już jest-odpowiedział.
-A może zostaniesz? -zaproponowałam.
-Nie no co ty, nie mogę -odpowiedział Andy ubierając skórzaną kurtkę.
-Dlaczego? Ale ja u ciebie nocowałam -odpowiedziałam naburmuszona.
-No wiem innym razem zanocuje, obiecuję -odpowiedział.
-Ale dlaczego nie dzisiaj?
-No bo jutro mam z samego rana próbę -odpowiedział Andy.
-No to pojedziesz z samego rana ode mnie -odpowiedziałam.
-Ale... nie mogę...
-Dlaczego nie możesz?
-Jesteś uparta -odpowiedział.
-No wiem -zaśmiałam się. -Ale dlaczego nie możesz?
-No bo dziś o północy robimy urodzinowy żart dla Jnxxa.
-Trzeba było tak od razu, powiedzieć. I co bolało, że mi powiedziałeś o tym? -spytałam.
-Nie nie bolało -odpowiedział spuszczając głowę.
-No to następnym razem nie kręć tylko mów od razu, bo tego nie lubię. Dobra zmykaj -odpowiedziałam.
-Dzięki i przepraszam za to że kręciłem -odpowiedział podchodząc do mnie. -Do jutra -dodał i dał buziaka w policzek.
-Nie ma za co, do jutra -pomachałam po czym zakluczyłam drzwi za Andym.
Postanowiłam że dziś będę spać u Hazzy, przez tyle dni spałam na kanapie, a po za tym plecy strasznie mnie bolały od niewygodnej kanapy. Poszłam na górę wyłączając wszystko po drodze, gdy weszłam do pokoju otworzyłam okno aby słyszeć jakby ktoś przyjechał, albo chciał się włamać. Wzięłam z szafy piżamę a wczorajsze szorty i T-shirt. Wzięłam prysznic i usiadłam przy otwartym oknie z laptopem na kolanach. Po pewnym czasie usłyszałam warkot silnika kiedy wyjrzałam przez okno, okazało się że to taxi, po chwili ktoś z niej wysiadł, zapłacił i podszedł do bramki. Po całym domu rozległ się dźwięk domofonu. Natychmiast wybiegłam z pokoju zapalając światła, kiedy znalazłam się przy domofonie, podniosłam słuchawkę. Byłam przestraszona, przerażona.
W słuchawce usłyszałam głos Daniell, od razu odetchnęłam z ulgą i wpuściłam ją na posesję oraz do środka.
Od razu zaczęła przepraszać za najście, ale powiedziałam że nic się nie stało. Dan oznajmiła że przyszła mi dać bardzo spóźniony prezent urodzinowy, mówiła że zamówiła go na początku miesiąca a dopiero teraz przyszedł z Włoch. Natychmiast otworzyłam prezent i ujrzałam kuferek kosmetyczny wraz z wyposażeniem, rzuciłam się na szyję dla Dan dziękując bardzo mocno. Kiedy oderwałam się od Daniell, powiedziała że ładnie wyglądam, w pierwszej chwili nie zrozumiałam o co chodzi ale po chwili zrozumiałam że chodzi o kolczyki. Podziękowałam zaczesując grzywkę do tyłu i Dan zauważyła tattoo na nadgarstku i zaczęła  pytać co to znaczy, tak czy inaczej musiałam przetłumaczyć. Po rozmowie Dan poszła ode mnie, a ja zamknęłam drzwi i wróciłam z powrotem do łóżka i poszłam spać ze słuchawkami w uszach.