Perspektywa Janety
Obudziłam
się i od razu spojrzałam na zegarek, była dopiero 8.03 wstałam a raczej
wyczołgałam się z łóżka, poczołgałam się do łazienki, umyłam twarz, ogarnęłam
szopę na głowie, kiedy już w miarę wyglądałam wyszłam z łazienki zobaczyłam na
fotelu ubrania i karteczka.
"Myślę
że powinny pasować :D Ps. słodko wygadasz jak śpisz i mówisz przez sen ;*
~Andy"
Odłożyłam
kartkę i wyszłam z pokoju, szłam korytarzem, a potem zeszłam po schodach
do holu z którego skierowałam się korytarzem do kuchni. W kuchni
nikogo nie było, ale gdy weszłam do niej jednak, się okazało że w kuchni jest
Andy, robił kanapki bodajże na śniadanie. Miał słuchawki na uszach więc mnie
nie słyszał, dlatego wpadłam na niecny plan, podeszłam po cichu do niego i
zaczęłam go łaskotać, ale tylko się wystraszył, co mnie zasmuciło.
-Hahahaha
-wybuchłam śmiechem.
-Co
ty robisz? -zdjął słuchawki i obrócił głowę w moją stronę.
-Wystraszyłeś
się -krzyknęłam i zaczęłam dalej się śmiać.
-Nie,
nie wystraszyłem się -odpowiedział Andy dalej krojąc szynkę.
-Ta,
ta jasne -odpowiedziałam. -Ale dobra niech ci
będzie-odpowiedziałam opierając się o szafkę kuchenną.
-Dziękuję bardzo
-powiedział Dennis. Nagle znowu zaczęłam go łaskotać ale dalej nic, bez żadnej
reakcji.
-Nie
masz łaskotek? -spytałam piskliwym głosem z oburzeniem na twarzy.
-Nie
-odpowiedział Andy. -I bardzo się cieszę z tego –powiedział Andy
i zaniósł talerz kanapek do jadalni.
-Na
pewno gdzieś masz a ja się dowiem gdzie -odpowiedziałam.
-Hahaha
życzę powodzenia -zaśmiał się Andy.
-Dzięki
-odpowiedziałam i poszłam do stołu.
Po
skonsumowaniu kanapek, siedziałam na krześle z podkurczonymi nogami, a że
miałam szorty na sobie to moje blizny były widoczne.
-A
co się stało że masz takie bliznę na kolanie? -spytał Andy pijąc kawę.
-Wypadek
na WF
-A
co się stało?
-Skakałam
w wzwyż i przy lądowaniu zerwałam sobie więzadła i ścięgna-odpowiedziałam.
-Uuu...
paskudna sprawa -powiedział Dennis.
-No cóż życie
-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Miałaś
operację?
-Nom
i to nie jedną -zaśmiałam się.
-A
ile?
-2,
no można powiedzieć że 3 bo ta trzecia to ponowne zamontowanie takiej rurki, bo
idioci za wcześnie wyjęli -odpowiedziałam z oburzeniem. -Dobra może tak
zmiana tematu? -spytałam.
-Ok-zgodził
się. -Ale ja zaczynam -zaśmiał się Andy. - Odpowiedz mi dlaczego ty wiesz o
mnie wszystko a ja tylko jak się nazywasz?
-Poprawka
ty znasz tylko moją ksywkę -zaśmiałam się przeżuwając kęs kanapki.
-No
to super nawet tego nie wiem -powiedział z oburzeniem.
-Noto
zapytaj -zaśmiałam się.
-Ok,
jak masz na imię, skąd pochodzisz, ile masz lat, dlaczego mieszkasz z One
Direction, masz chłopaka, jaką muzykę kochasz, przyjaźnisz się z Daniell,
lubisz naszą muzykę, jakie zwierzę kochasz, jaki rodzaj filmów i książek
lubisz, jaką potrawę lubisz, jak lubisz spędzać wolny czas, jakie jest twoje
marzenie?
-Hmm.
no to tak Żaneta, Polska, 18, tak wyszło, nie, wszystkie rodzaje, koleguję,
kocham, koty, horrory i fantasty, dobre, to zależy od humoru, spełnić
wszystkie swoje marzenia.
Gadaliśmy
jeszcze przez chwilę a potem poszłam się ubrać w przygotowane przez Dennisa
ubrania, prawdopodobnie Samm. W torebce znalazłam puder i kredkę więc zrobiłam
sobie makijaż. Po skończeniu czynności zeszłam na dół, w kuchni
było słychać śmiechy, co się potem okazało Sammi i Jinxx konsumowali
śniadanie.
-O
hej Janeta, ładnie wyglądasz w Andrew ubraniach -powiedziała Samm po czym
się zdziwiłam.
-A
myślałam że to są twoje ubrania -zaśmiałam się.
-Hahaha.
nie, to nie są moje ubrania, chodź bym się nie obraziła gdyby były
moje-zaśmiała się.
-A
wiecie gdzie jest Andrew? -spytałam.
-Tak,
za tobą -odpowiedział Jinxx. Odwróciłam się a Andy stał i patrzył w sufit.
-Co
ty robisz? -spytałam.
-O
jeny, nawet nie wiem jak ja się tutaj znalazłem -zaczął się głupio tłumaczyć.
-Teleportowałeś
się z podwórka bo walisz szlugami -odpowiedziałam.
-O
sory nie chciałem.
-Ty
nigdy nic nie chcesz -zaśmiałam się.
-Dobra
to lecę się przebrać i pojedziemy, ok? -odpowiedział zmierzając
w stronę wyjścia .
-Ok,
ale gdzie?
-Zobaczysz
-odpowiedział i znikł.
Po
paru minutach przyszedł po mnie, pożegnałam się i poszłam za Andym do
samochodu.
Andy
wymyślił że pojedziemy do wesołego miasteczka, ale powstrzymałam go w ostatniej
chwili tym że musiałam się przebrać bo się bałam że zniszczę, dlatego
wolałam mieć swoje.
Wraz
z Dnnisem przyjechaliśmy do domu chłopaków. Zaprosiłam go do środka a ja szybko
pobiegłam do pokoju. Wybrałam pierwsze lepsze ubrania i od razu się przebrałam
zostawiając Andyiego ubrania na łóżku, zajrzałam jeszcze do łazienki,
poprawiłam makijaż. Wychodząc z pokoju wzięłam torbę, portfel, dokumenty, okulary i
inne rzeczy.
Szybko
zbiegłam na dół gdzie czekał Andy. Podczas drogi, nie nudziłam się,
Andy włączył radio gdzie leciał utwór ,,Adel-Skyfall’’ i zaczął śpiewać, a
raczej machać ustami, a ja razem z nim. W połowie drogi Andy pozwolił
mi kierować swoim samochodem na co bardzo się ucieszyłam. Było trochę
dziko bo kierownica była z prawej strony, ale dla chcącego nic trudnego, nawet
dla blondynki.
Podczas
jazdy Andy wystawił głowę przez okno zaczął coś krzyczeć ale
nie zrozumiałam co, a kiedy wrócił z powrotem oznajmił
abym zrobiła to samo, powiedział też że potrzyma
kierownicę, zgodziłam się po długim namyśle, wystawiłam głowę przez
okno i zaczęłam krzyczeć, a po chwili powróciłam do środka. To było niesamowite.
Wreszcie dojechaliśmy na
miejsce, nigdy nie widziałam tak ogromnego wesołego miasteczka, na sam widok
tego zamarłam, myślałam że to jakiś sen.
Od
razu chwyciłam Dennisa za rękę i poprowadziłam na karuzelę, następnie
na kolejkę, na samochody i inne atrakcje, naprawdę świetnie się bawiłam, byłam
bardzo szczęśliwa kiedy odkryłam gdzie Andy ma łaskotki, to był brzuch.
Siedzieliśmy,
a raczej bawiliśmy się tam do wieczora. Potem Andy zawiózł mnie do domu.
Pożegnałam się z nim i weszłam do domu, od razu poszłam coś zjeść a potem
przebrałam się w piżamę i zeszłam na dół, przygotowałam sobie spanie,
oczywiście na dole. Po przyszykowaniu wszystkiego, zrobiłam obchód po piętrze
gdzie znajdowały się pokoje i po parterze gdy wszystko było zapięte na ostatni
guzik włączyłam sobie film i poszłam spać.
Noc
minęła spokojnie, może dlatego że spałam ze słuchawkami w uszach. Następnego
dnia zadzwoniłam do Zayna na skype, ponieważ był dostępny, odebrał. Porozmawiałam
chwilkę z nim, a potem z całą resztą, ale nie za długo to trwało bo musieli
uciekać. Wyszłam z kompa, ale wcześniej zajrzałam na fb. Zjadłam śniadanie,
ubrałam się, ogarnęłam twarz i wyszłam na miasto. Szłam jakimiś uliczkami, gdy
nagle moją uwagę przykuło, ogłoszenie o wolontariacie, zapisałam adres i
natychmiast tak się udałam.
Weszłam
do budynku i skierowałam się do pani, która pracowała
przy komputerze powiedziałam że chcę dołączyć do
wolontariatu, pani swoimi ogromnymi oczyma i surowym wyrazem twarzy,
odpowiedziała z wielkim wyrzutem, że zgłoszenia do wolontariatu są za drzwiami
numer. 17, natychmiast udałam się w poszukiwania pokoju, gdy znalazłam weszłam
wcześniej pukając. W gabinecie siedziała pani, od razu wyjaśniłam po co tutaj
przyszłam. Pani opowiedziała z czym to się wiąsze i że to jest poważna sprawa,
ale ja zdawałam sobie z tego sprawę, podpisałam jakieś dokumenty, po czym pani
powiedziała że spotkanie jest o 12.00 w pokoju nr.10. Dopiero była 11.00 więc
poszłam coś zjeść bo odczuwałam głód. Po zjedzeniu wróciłam z powrotem i
weszłam do pokoju nr.10 na spotkaniu było ok.11 osób, niezbyt duża grupa osób,
ale to dobrze. Pani wyręczyła mi plakietkę na której było moje imię. Po
spotkaniu poszłam na zakupy i wróciłam do domu.
Rozdział boski <3333 Czytam, czytam i czego się skończyło?! Grrr... Zjem cię za to.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego działu.
Pozdrawiam
Patrycja.
Świetny rozdział!!! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńOla
Oł.... zaje..... piiiiii..... xdxdx miałam nie kląć xd
OdpowiedzUsuńale ja nie umiem xd
hahahha
ale tam xd
rozdział fajowyyy bebeeeee
mam nadzieje ze Janeta nie zdradzi Hazzy xdxd
i tak wiem że nie zdradzi hahahahah
pisaj kolejnegooooooooo ;************
Dziekuję bardzo ;*
OdpowiedzUsuńŁooo, genialne! ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dawno nie komentowałam, ale długo w ogóle nie wchodziłam na bloggera...
Ale już wracam i to się liczy! :)
Życzę weny i pozdrawiam! ♥