czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 66

Perspektywa Dominiki


Dziś była ważny dzień zdawałam prawko na motor, nikt o tym nie wiedział tylko ja. Miałam egzamin po południu  ciocia myślała że idę po południu na spotkanie z przyjaciółmi, nawet dała mi kasę.
Od rana zakuwałam i chodziłam po pokoju demonstrując poszczególne sytuacje jakie mogą zaistnieć na jezdni, szło mi nawet dobrze puki nie przerwał mi telefon, na ekranie wyświetliła mi się Żaneta, odebrałam. Zaczęła się rozmowa i to dość długa, gadałam godzinę a przed 12.00 pożegnałam się i rozłączyłam, co prawda jazdę mam o 13.00 ale wolałam jeszcze sobie powtórzyć i pojeździć nibowym motorem po pokoju.
Powtarzałam wszystko do 12.10 potem przebrałam się, ogarnęłam bajzel w pokoju, wychodząc z niego wzięłam z niego moją torbę i wyszłam. W domu byłam sama ponieważ Olka pojechała ze swoim chłopakiem do jego rodziców, a ciocia byłą w pracy od rana. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi, poszłam na przystanek, wsiadłam do autobusu i pojechałam, po paru minutach dotarłam na miejsce. Weszłam do budynku, w środku było dość sporo ludzi a do tego prawie sami chłopacy, tylko było 4 dziewczyny wraz ze mną, usiadłam na krześle i czekałam na swoją kolej, po 30 minutach pani zawołała mnie i wyszłam na zewnątrz, ujrzałam egzaminatora był w średnim wieku, podeszłam do niego i przedstawiłam się, popytał mnie jeszcze troszkę z teorii ale na wszystkie pytania znałam odpowiedzi, oznajmił żebym poszła się ubrać w kombinezon i możemy ruszać. Ubrałam się w podany mi kombinezon, dostałam również kask, wróciłam z powrotem na plac, egzaminator powiedział że najpierw plac a potem pojedziemy na miasto. Podeszłam do motocyklu wsiadłam na niego, odpaliłam i zaczęłam jeździć po placu, wydawało mi się że źle mi poszło ale kiedy skończyłam jazdę egzaminator powiedział ze wszystko było dobrze,. na co bardzo się zdziwiłam. Kiedy ponownie odpaliłam motocykl i założyłam kask zobaczyłam że w oknach wszyscy stoją i patrzą na mnie, rozśmieszyło mnie to ponieważ poprzedni zdający oblał już na placu a tu dziewczyna zaliczyła plac.
Wyruszyłam na znak egzaminatora, byłam strasznie zestresowana, ale dałam radę. Podczas jazdy egzaminator mówił mi gdzie mamy jechać. Po 1 godz. jazdy wróciliśmy na plac, odstawiłam motocykl na miejsce, zdjęłam kask bo było w nim bardzo gorąco, podeszłam do egzaminatora wyręczył mi kartkę gdzie było napisane na czym poległam zdobyłam 27/30 punktów, mieściłam się na styk w tabeli zdawalności, ucieszyłam się, zapytałam egzaminatora czy zdałam, odpowiedział że tak i pogratulował mi. Zdjęłam kombinezon i oddałam. Całą szczęśliwa wbiegłam do środka i zaczęłam krzyczeć że zdałam każdy mi gratulował, a ja poczułam jak kamień z serca mi spada, natychmiast wyszłam z budynku i wróciłam do domu, potem spotkałam się ze znajomymi i oznajmiłam im że zdałam prawko na motor, oczywiście usieliśmy to opić.
Następnego dnia wstałam o 10.00, byłam wręcz szczęśliwa że nie trzeba było iść do szkoły. Zaspana zeszłam na dół aby napić się wody, po chwili do kuchni weszła ciocia, zauważyła że mam kaca i nie mam siły, dlatego zrobiła mi śniadanie w tym czasie kiedy poszłam się ubrać, gdy zeszłam na dół na stole czekało na mnie śniadanie i karteczka.

"Smacznego. Jestem na spotkaniu służbowym, będę wieczorem."

Po zjedzeniu śniadania dostałam smsa od Marco że jest zlot skatów, odpisałam że nie długo będę, pobiegłam na górę i przebrałam się w krótkie spodenki i biały t-shirt, zrobiłam delikatny makijaż, zeszłam na dół spakowałam do plecaka wodę i chipsy, wzięłam swoją deskę i szybko wyszłam z domu zamykając go za sobą. Po paru minutach byłam na miejscu, przywitałam się ze wszystkimi i zaczęliśmy jeździć w skate-parku, ale kiedy każdy się zmęczył kolega Marca wyciągną z plecaka browary i podał dla każdego, ja również otrzymałam, od razu powiedziałam że wypiję jedno piwo i żadnego więcej. Tak jak powiedziałam tak było wypiłam tylko jednego browara  natomiast inni wypili jeszcze po parę i byli dość wcięci a ja miałam z tego nie złą brechę. Wróciłam do domu po 22.00 nikogo nie było w domu dlatego wzięłam prysznic, ubrałam piżamę i poszłam spać.

Perspektywa Żanety

Weszłam za kulisy, oczywiście nie było to takie łatwe bo jeden ochroniarz nie chciał mnie wpuścić ale z pomocą przyszedł Andy, natychmiast wpuścił mnie, a  ja wraz z Andym weszliśmy do ich przyczepy, co prawda przyczepa była duża ale w środku wcale tego nie było widać. Andrew zapoznał mnie z resztą zespołu. Zaczęła się rozmowa, ale na długo bo musieli iść, oczywiście poszłam z nimi.
Koncert trwał do 22.00 zostałam do samego końca, zrobiłam dużo zdjęć, Andy poprosił mnie abym zgrała mu zdjęcie i podrzuciła następnego dnia, zgodziłam się.
Po powrocie do domu, wzięłam prysznic, umyłam zęby i poszłam spać w Hazzy łóżku, mimo ogromnego strachu jakoś udało mi się zasnąć.
Obudziła się o 6.00  ponieważ słońce mnie obudziło, próbowałam zasnąć ale nic z tego, ubrałam się w spodenki i luźną koszulkę i zeszłam na dół, napiłam się wody. Usiadłam na kanapie i dopiłam wodę, moją uwagę przykuł ogród, który był cały w promieniach słonecznych. Zachwycona tym faktem wyszłam na taras a następnie weszłam na trawnik, był suchy i ciepły, postanowiłam trochę się porozciągać, nie przeszkadzało mi to że byłam na bosaka, moje kolano czuło się już dobrze dlatego do treningu zdjęłam szynę i powróciłam do ćwiczeń, najpierw rozciąganie a następnie kopnięcia itd.
Po treningu musiałam iść od razu pod prysznic, kiedy wyszłam z łazienki ubrałam się i zeszłam wraz z komputerem i aparatem na dół, zrobiłam sobie płatki. Podczas gdy zdjęcia przerzucały się na komputer ja konsumowałam płatki oglądając wiadomości, mniejsza z tym że prawie nic nie rozumiałam bo ta pani strasznie szybko mówiła ale oglądałam. Kiedy zaczęło mnie denerwować to że nie rozumiem przerzuciłam na eskę. Po 10.00 Przegrałam zdjęcia na pendriva. Zadzwonił mój telefon na ekranie wyświetliła się Lena, odebrałam.
-Hej bejbe -przywitała się radośnie Lena.
-Hejo, co tam?
-Słuchaj mam do ciebie prośbę, może byś do mnie wpadła? -zapytała Lena.
-No dobra a o której?
-Nawet zaraz -odpowiedziała.
-Aha no to dobra.
Po skończonej rozmowie napisałam do Andyiego czy wstał, po chwili odpisał że już dawno nie śpi i mogę wpadać. Wyszłam z domu zabierając torbę i okulary, zamknęłam drzwi za sobą i wsiadłam do mojego samochodu i odjechałam z podjazdu, po drodze wpadłam do Andyiego, zapukałam do drzwi i czekałam aż mi ktoś otworzy.
-Hej, a mówiłeś że nie śpisz. –zmarszczyłam brwi bo Andy był widocznie zaspany.
-Bo nie spałem, tylko te słońce mnie oślepiło -tłumaczył się.
-Ta jasne-powiedziałam po polsku. -Dobra masz pendriva i ja uciekam.
-Dlaczego już idziesz, nie wejdziesz na kawę? -spytał Andy.
-Ja nie pijam kawy, a po za tym umówiłam się z Leną.
-Aham no to nic, nie zatrzymuję cię-powiedział Andy.
-Dobra to pa -dałam buziaka w policzek na pożegnanie i wyszłam z posesji. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z podjazdu z piskiem opon. Po paru minutach byłam pod mieszkaniem Leny. Zakluczyłam samochód i podeszłam pod drzwi Leny, po chwili otworzył mi Marcel ubrany w spodnie od garnituru i koszulę.
-Hej, wejdź -odpowiedział Marcel całując mnie w policzek na przywitanie.
-Hej, dzięki -odpowiedziałam wchodząc do środka.
-A co ty nie ubrana? -zdziwił się.
-A co ja goła jestem? -zaśmiałam się.
-No nie, ale tak idziesz na chrzciny?
-Jakie chrzciny? -zdziwiłam się.
-No dziś chrzciny Lucy -odpowiedział.
-Co?! -Krzyknęłam. -Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
-To Lena nic Ci nie powiedziała? -zdziwił się.
-Nie -odpowiedziałam.
Po chwili pojawiła się Lena wraz z Łucją, zapytałam się jej dlaczego ja nic nie wiem o chrzcinach  ona była bardzo zaskoczona bo myślała że powiedziała mi o tym. Po dłuższej rozmowie wszystko się wyjaśniło i nie gniewałam się na nią. Lena poprosiła mnie abym pomogła jej ogarnąć w domu bo Małgośka ma być chrzęsną a Tomek chrzestnym  O 13.00 pojechałam do domu, przebrałam się w długą luźną niebieską sukienkę i beżowe szpilki, po wykonaniu  tych czynności wsiadłam w samochód i miałam zamiar zawrócić do Leny ale nie miałam prezentu, dlatego szybko zawróciłam na miasto i pojechałam w poszukiwaniu prezentu, po 10 minutach kupiłam basenik dla malutkiej, poprosiłam ekspedientkę aby od razu zapakowała. Kiedy przyjechałam pod mieszkanie było pełno samochodów a w środku pełno ludzi, oczywiście Małgośka z rodziną, Tomek z Kaśką, rodzice Marcela i Leny,  i inni goście. Przywitałam się ze wszystkimi, pomogłam Lenie ubrać małą Lucy, po paru minutach pojechaliśmy do kościoła. Na szczęście miałam ze sobą aparat więc uwieczniłam te wydarzenie, po ceremonii pojechaliśmy do restauracji na skromny obiad. Po obiedzie który trwał do 17.00 wróciłam z Leną do jej mieszkania i od razu zgrałam jej zdjęcia na komputer, po czym wróciłam do domu.

4 komentarze:

  1. Super rozdział ;D + zapraszam do mnie: http://make-your-dreams-come-true-x.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dział jak zawsze zajebisty <3 Czekam z zniecierpliwieniem na następny.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyyyy, rozdział... ;D

    pisaj kolejnego ;***

    czekamy ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajiherufjhe, genialny rozdział! ♥
    Boże, jestem głupia, ale zachciało mi się mieć basen, hahah, może nieco większy niż ten użyty w tym rozdziale, ale... Jestem głupia, hahahahah.
    Dobra, nie smęcę. :P
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział! ♥

    OdpowiedzUsuń