Perspektywa Janet
Siedzieliśmy
dość długo na tym parapecie przytuleni do siebie. Harry prawie wypił całą
butelkę whisky w końcu zabrałam mu ją, a on próbował mi ją odebrać. Zeszłam z
parapetu i zaczęłam uciekać, a Harry po chwili namysłu zaczął mnie gonić, kiedy
dogonił chwycił i upadliśmy na łóżko, Harry leżał na mnie i patrzył mi prosto w
oczy, w lewej ręce trzymałam szyjkę butelki, lewa ręka swobodnie zwisała,
delikatnie wsunęłam butelkę pod łóżko. Harry zbliżał się do mnie. Dzieliły nas
milimetry, delikatnie musnął mnie swoimi ciepłymi ustami, odwzajemniłam mu tym
samy, wbiłam mu się w usta, zaczęliśmy się całować. Harry zaczął schodzić
niżej, szyja, dekolt. Chciałam tego tak samo jak on, ale... nie mogłam,
ktoś mógł by wejść w każdej chwili i nas nakryć.
W
odpowiedniej chwili przerwałam.
-Harry,
ja nie mogę. Nie teraz -odpowiedziałam.
Wstałam
ubrałam się i wyszłam z pokoju, zeszłam na dół, założyłam buty, wzięłam kurtkę
i wyszłam z domu, szłam nie oglądając się za siebie, usiadłam na pobliskiej
ławce pomimo że była mokra ja i tak usiadłam na niej, podciągnęłam do siebie
swoje nogi. Nie byłam odpowiednio ubrana, miałam krótkie spodenki więc było mi
zimno. Siedziałam i płakałam, łzy płynęły po moich policzkach, miałam w głowie
totalny rozpierdol, nie wiedziałam co mam zrobić, czułam się winna, zawstydzona.
Po
chwili pojawiła się jakaś postać, wyglądnęłam zza swojej grzywki, to był Harry.
Z powrotem opuściłam wzrok a łzy znowu popłynęły po moich policzkach. Harry
ukucnął.
-Janeta,
przepraszam -odpowiedział chwytając moją dłoń.
-Harry
to nie jest twoja wina tylko moja, uwierz chciała bym ale nie mogę, boję się...
-odpowiedziałam załamanym głosem. -Boję się że znowu będę niczym dla osoby
którą kocham... -mówiłam chwytając łapczywie powietrze, bardzo trudno było mi
się uspokoić, cały czas łapał mnie bezdech, Harry przytulił mnie a ja znowu się
rozpłakałam, jak teraz to sobie przypomnę to jest mi wstyd ale przedtem o tym
wcale nie myślałam.
-Janeta
posłuchaj mnie… Nigdy nie będziesz dla mnie nikim… Za bardzo mi na tobie
zależy… Nigdy ale to przenigdy nie zrobię nic na co mi nie pozwolisz -odpowiedział
i przytulił do siebie.
Harry
usiadł koło mnie i przyciągnął mnie do siebie, byłam wtulona w jego tors, nogi
podkuliłam. Siedzieliśmy w ciszy puki się nie uspokoiłam.
Po
powrocie do domu Harry poszedł pod prysznic, a ja usiadłam do laptopa,
popisałam z Dominiką i Leną. Odwiedziłam również stronę mojego wolontariatu,
nasza kierowniczka dodała wpis że jutro od 9.00 idziemy pomagać w
schronisku. Poczytałam jeszcze troszkę i wyłączyłam laptopa. Kiedy Harry
wyszedł z łazienki, wzięłam T-shirt i spodenki, poszłam do łazienki, kiedy
zobaczyłam się w lustrze myślałam że zacznę krzyczeć, wyglądałam jak zombie,
szybko zmyłam z siebie resztki tuszu do rzęs.
Wskoczyłam
pod prysznic, krople swobodnie spadały na moje ciało, uspokajało mnie to i
relaksowało. Wyszłam, wytarłam się starannie i założyłam bieliznę a następnie
spodenki i t-shirt. Nie którym może wydawać się dziwne ale ja spałam w staniku,
nie mogłabym spać z chłopakiem bez stanika. Na sam koniec umyłam zęby.
Wiedziałam że dużo czasu spędziłam w łazience, cicho otworzyłam drzwi i po
cichu szłam do łóżka, położyłam się. Leżałam na boku, obrócona do Hazzy
plecami, moja lewa dłoń leżałam na moim wcięciu w tali i prawa dłoń leżała
swobodnie na poduszce. Harry zbliżył się do mnie i obciął mnie ręką.
-Dlaczego
tak długo? -spytał.
-Nie
wiem, tak wyszło -odpowiedziałam. –Harry przepraszam, powinnam była z tobą
porozmawiać -odpowiedziałam. –Dziękuję -dodałam.
-Za
co?
-Za
wszystko, nikt nigdy nie był dla mnie… No wiesz czuły, kochany
-Wszystko
dla ciebie
-Dobranoc
–odpowiedziałam.
Dobranoc -odpowiedział i splótł nasze palce w
jednał całość.
Następnego
dnia wstałam o 8.00, ubrałam się, umyłam w pośpiechu zęby,
umalowałam się, z pokoju wzięłam aparat.
Napisałam
kartkę dla chłopaków, prosiłam aby zrobili sobie śniadanie, oznajmiłam im że
będę po południu. Zrobiłam sobie na śniadanie w pośpiechu kanapkę, niestety
musiałam ją zjeść w samochodzie, podczas jazdy.
Zajechałam
pod budynek, niemal biegiem weszłam do sali. Przywitałam się i usiadłam w
fotelu, pani kierownik powiedziała po co ta jedziemy i jak to będzie wyglądało.
Po 30 minutach wyszliśmy z budynku, niektórzy nie mieli samochodów więc każdy
musiał kogoś wziąć, u mnie cały samochód był pełen, głównie to sami studenci.
Dojechaliśmy pod budynek, każdy miał plakietkę i identyfikator. Weszliśmy do
środka, jakaś pani zaczęła nas oprowadzać, niestety nasza pani kierownik
została, sami byliśmy zdani na siebie, weszliśmy do dużego pomieszczenia gdzie
były klatki z pasami, wszystkie zaczęły szczekać. Po tym pomieszczeniu były też
inne, z kotami, z królikami, z ptakami, co się okazało ludzie wszystko potrafią
oddać lub porzucić. Ostatnio nawet do schroniska trafił szczurek ”Lou”,
fenncs Fox (lisek z dużymi uszami) ”Han”. Następnie każdy z nas został
podzielony w pary i zostaliśmy przydzieleni do różnych sektorów, ja wraz z Chadem
zostałam przydzielona do pokoju zabaw. Kiedy weszłam od razu rzuciło mi się do
oczu dwa kotki ”Black” i ”White”,
wyglądały słodko, oba spały przytulone do siebie. Po chwili zauważyłam kotka
który próbował przeskoczyć z półki na drugą, ale mu się nie udało, to
wyglądało komicznie. Pracownik schroniska powiedział nam że on cały czas
próbuje przeskoczyć, ale za każdym razem ponosi porażkę a pomimo tego wciąż ma
nadzieję i próbuje.
Podeszłam
do śpiącego kiciusia ”Kally” i pogłaskałam go, Chad pokazał mi koty ”Lind”
i ”Mon” jeden wskoczył do kartonu a drugi zamkną go w nim, to było śmieszne, wszyscy
nie mogliśmy się naśmiać.
W
koncie pokoju w legowisku spała ”Holly” ze swoim dzieckiem ”Felly”,
podczas snu przytuliła go do siebie to było
bardzo słodkie. Tak jak kot ”Loly” ze swoim misiem, którego nosił w zębach
wszędzie. Nie wiem jak to można zapamiętać wszystkie imiona. Dowiedziałam że
dwie osoby są opiekunami np. kotów, oni zajmują się nimi, opiekują, bawią się.
Każdy zwierzak ma obrożę ze swoim imieniem. Nie trudno się domyśleć że to
drogie schronisko. Zauważyłam że Chad bawił się z ”Selly.
Do
pokoju przyszedł piesek ”Foly”, koty nawet na niego nie zareagowały, chyba
często tu bywa. ”Foly” położyła się na podłodze i leżała ale chyba ”Gi” to się
nie podobało, chciał się z nią bawić, dlatego zaczął ją zaczepiać, lez ”Foly”
ignorowała go kompletnie i nie dała się sprowokować.
Drzwi
były otwarte siedziałam na kanapie i bawiłam się z Orgy nagle zauważyłam Molly
na deskorolce jak jedzie na deskorolce, gdy to ujrzałam zaczęłam się śmiać a
nikt nie wiedział o co chodzi, kiedy powiedziałam co widziałam inni też się
zaczęli śmiać. Opiekunka powiedziała że to u nich jest normalne, koty są nieobliczalne
i co chwila czymś ich zaskakują.
Inni
też chcieli pobyć z kotami dlatego zamieniliśmy się miejscami, trochę tu,
trochę tam. Wraz z Chadem poszliśmy na zewnątrz, przed drzwiami siedział pies ”Arry”
wraz z kotem ”Samim”, ogrzewali się na słońcu. Zrobiłam kilka kroków i
zobaczyłam jak biegną do mnie psiaki ”Less” i ”Lee”, ucieszyłam się, siadłam na
trawniku i zaczęłam się bawić z nimi. Zauważyłam że pod ławką siedzi szczeniak,
był bardzo przestraszony, pani wyjaśniła mi że jego matka zginęła na jego
oczach, podeszłam do niego wzięłam go na ręce, zauważyłam że ma na imię ”Celly”.
Nie chciała się ze mną bawić, ale z Chadem jak najbardziej. Po trawniku biegała
biała kulka ”Luly”, była bardzo słodka, była bardzo żywa, rozpierała ją energia,
wzięłam ją na ręce a ona zaczęła mi lizać twarz. Następnie z Chadem weszliśmy
do środka, do sali gdzie były różne zwierzęta, poznałam świnkę ”Piggy”,
króliczka ”Gigi”, która właśnie przeszła operację łapki, następny królik ”Fool”
był strasznym żarłokiem, cały czas wcinał sałatę. Poznałam również sowę ”Flour”,
była bardzo słodka.
Zajrzeliśmy
również na sale gdzie zwierzęta potrzebowały większej troski głównie to były
zwierzęta które właśnie wyszły ze zwierzęcego szpitala, miedzi innymi leżał tam
pies Noly. Pani opowiedziała nam że Nolly został uderzony butelką, a szkła z
tej butelki powbijały mu się dość głęboko i wrosły mu pod skórę. To była
straszna historia, popłakałam się.
Pomogliśmy
nakarmić, zwierzęta i pozamykać w ich "domach" kiedy wyszliśmy stamtąd
było po 12.00.
Szczerze
mówiąc nie chciało mi się stamtąd wychodzić, każdy zwierzak miał swoją własną
tragiczną historię, te schronisko pomaga im pogodzić się z tym i daje im godne
warunki na czekanie na nowego właściciela. Niektóre zwierzęta po prostu
spędzają tam resztę życia. To smutne.
Podrzuciłam
każdego do domów no i pojechałam na zakupy, potem wróciłam do domu, każdy mnie
się pytał gdzie byłam nikt nie mógł się do mnie dodzwonić, bo miałam wyciszone
aby nikt mi nie przeszkadzał. Opowiedziałam że byłam w schronisku pochwaliłam
się zdjęciami.
Na
obiad zrobiłam zupę buraczkową oraz kotlety z serem, z piure i surówką. Po
objedzie powiedziałam chłopakom że idę z Lena na zakupy, spytałam się czy nie
chcą iść z nami ale nie zbyt chcieli, po długim namyśle Niall powiedział że
pójdzie z nami, szybko się przebrał i pojechaliśmy po Lenę a następnie na
zakupy.
Całe
popołudnie spędziliśmy wesoło. One Direction przez te trzy lata straciło na
popularności, ale chłopaki rozumieli tak jak to mówi przysłowie "raz na
wozie raz pod wozem", cały czas próbowali się wybić ale nie najlepiej im
to szło. Z jednej strony to dobrze bo nie są już napadani tak bezpośrednio
przez fanki, normalnie mogą wychodzić na ulice, na zakupy i nikt nie robi z
tego wielkiej sensacji a przede wszystkim paparazzi przestali ich napadać i ich
śledzić dlatego też mogłyśmy spokojnie iść z nim na zakupy.
Ohhhh... Czego mamy się na Ciebie pysiu gniewać?
OdpowiedzUsuńDział jest cuuuudowny! Nie masz co narzekać :)
Czekam na nn
Buziaki!
Patrycja.
Na ciebie nie da się gniewać ;*
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wyszedł ten rozdział,
zresztą każdy rozdział na tym blogu jest genialny ;)
Pozdrawiam Bella♥
_____________________
Zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/