wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 76

Perspektywa Andyiego


Nie wiedziałem co mam zrobić kiedy dowiedziałem się że moja mama przyjeżdża, ja nie umiem gotować a Sammi i Jinxx'a nie było w domu. Ostania myśl jaka przyszła mi do głowy to Janeta.
Zadzwoniłem do niej, na szczęście się zgodziła, powiedziała za za 30 min będzie u mnie. Tak więc postanowiłem ją wyprzedzić i zacząć, ale to się skończyło marnie. Kiedy Janeta przyszła i zobaczyła w jakim stanie jest kuchnia, to się załamała. Wraz z Janet posprzątaliśmy ten bajzel. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia co zrobić na tą jebaną kolację, Janeta kazała mi szukać w necie, po dłuższym czasie znalazłem, tak jak mogłem się domyślić Janeta kazała mi iść na zakupy, więc wykonałem jej polecenie. Wróciłem i zaczęło się gotowanie, myślałem że sobie posiedzę ale Janeta kazała mi pomagać, na początku nie byłem zachwycony ale po dłuższym czasie spodobało mi się to. Wraz z Janet bawiliśmy się w kuchni, było bardzo fajnie, takie gotowanie to ja lubię. Janeta miała iść do domu ale poprosiłem ją aby została, nawet zaproponowałem aby Dominic przyszła ale Janeta powiedziała że Dominic pojechała z Zaynem. Dominic podobała mi się i to bardzo.
Janeta zgodziła się aby zostać, przytuliła mnie abym już się nie smucił a wtedy przyszła moja mama, byliśmy bardzo zakłopotani, ja zaprosiłem ją do salonu a Janeta przyniosła pierwsze danie, podczas tej kolacji moja mamusia przesłuchiwała Janet aż w końcu zapytała czy jesteśmy razem, oboje się zaśmialiśmy z tego i wyjaśniliśmy że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyszedł czas na deser i wszystko się wydało, wydało się że to Janet gotowała a nie ja, tak jak wcześniej powiedziałem.
Do kolacji było wino, którym mama i Janeta się upiły. Zaprowadziłem moją mamę do mojego pokoju, a potem odprowadziłem Janet. Całą drogę, szliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach, śmialiśmy się, rozmawialiśmy o swoim dzieciństwie, opowiedziałem jej że w szkole byłem bity, wyzywany, poniżany. Natomiast Janeta miała tak tylko że w domu, a co najgorsze oboje trzymaliśmy to w sobie aż do teraz, oboje rozumieliśmy się doskonale.
Janeta znalazła klucz i weszliśmy do środka odbijając się od ściany, na co zaczęliśmy się śmiać, w pewnej chwili pojawił się Liam, był chyba wkurzony, Janeta podeszła do niego i przytuliła się do niego, kiedy odeszła od niego pożegnałem się i poszedłem do domu.

Perspektywa Janet


Przebudziłam się o 6.35 Harry spał na swojej stronie a zazwyczaj nad ranem nawalał się na mnie, to było dziwne. Chciałam się do niego przytulić ale mój oddech powalał mnie, wstałam z łóżka weszłam do łazienki umyłam twarz, umyłam porządnie zęby i wróciłam z powrotem do łóżka, przybliżyłam się do Harrego, Harry spał tyłem do mnie, wtuliłam się w jego plecy i próbowałam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, nie mogłam zasnąć, wstałam z łóżka, po cichu podeszłam do okna, odsłoniłam roletę, pogoda była koszmarna, wiał wiatr i padał deszcz, poszłam do łazienki pod prysznic następnie ubrałam się. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół zaczęłam sprzątać czyli wstawiłam zmywarkę, wstawiłam pralkę, poskładałam suche ubrania, pozmiatanie kuchni, holu, salonu, łazienki i schodów, położenie wszystkiego na miejsca. Posprzątałam kuchnię, łazienkę, salon i hall.
Po posprzątaniu postanowiłam pozmieniać firanki, kiedy zmieniłam je wszystko lepiej wyglądało. Skończyłam o 10.00 zabrałam się za śniadanie, nie miałam pomysłu, ale w końcu przypomniałam sobie żeby zrobić naleśniki z czekoladą, i koktajle owocowe. Po chwili na dół zszedł Liam, był na mnie zły, a do tego poprzedniego wieczora doszło do ostrej wymiany słów.
-Hej, są na śniadanie naleśniki i koktajle owocowe -odpowiedziałam ciepło.
-Wezmę tylko koktajl, nie jestem głodny -odpowiedział chłodno.
-Liam, czekaj -odpowiedziałam kiedy Liam wychodził z kuchni. -Przepraszam, byłam u Andyiego, prosił mnie o pomoc -odpowiedziałam. –Przepraszam, naprawdę jest mi przykro -odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
Liam odłożył koktajl na blat kuchenny i odwzajemnił uścisk, położył brodę na mojej głowie. Do kuchni zawitał Harry, dziwnie się na nas spojrzał, a Liam wziął koktajl z naleśnikiem z czekoladą i wyszedł z kuchni. Harry był najwyraźniej też wkurzony na mnie, nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę. Hazza stał i robił sobie kanapki.
-Są naleśniki i koktajl owocowy -odpowiedziałam, na co Harry nic nie odpowiedział tylko przestał robić kanapki i wziął naleśnika.
-Harry, przepraszam, nie powinnam wychodzić z domu nie mówiąc o tym wam, ale Andy prosił mnie o pomoc, a wiem jak bardzo go nie lubisz -dodałam. -Obiecuję że to więcej się nie powtórzy -powiedziałam i przytuliłam go od tyłu. Harry rozłączył mój splot, trzymał szeroko moje ręce, odwrócił się do mnie twarzą, splótł z powrotem moje dłonie i sam się do mnie przytulił.
-Wybaczam ale nie rób tak więcej, martwiłem się –odpowiedział lekko zachrypniętym głosem, to mi nie wystarczyło. Stanęłam na palcach i zbliżyłam się do jego twarzy. Cmoknęłam go w dolną wargę ust a następnie zaczęłam go całować, on odwzajemnił to. Pocałunek był dość namiętny, ale krótki. Do kuchni wpadł Horan, wziął talerz z naleśnikiem i wyszedł.
-Niall! –krzyknęłam do wychodzącego z kuchni Horana..
-Co?
-Jeszcze koktajl -odpowiedziałam.
-Aaa... -odpowiedział i się wrócił po koktajl.
Wzięłam swój koktajl i podeszłam do niego, usiadłan obok na kanapie.
-Ty też się na mnie obraziłeś? -spytałam.
-Nie, ale powinienem –odpowiedział i spojrzał przenikliwie.
-O jeny dziękuje ci Niallusiu -odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu. Odwróciłam się do Hazzy.
-Nie bądź zazdrosny, to tylko mój syn -zaśmiałam się.
Harry tylko się uśmiechnął, razem usiedliśmy przy stole i razem wszyscy w 4 jedliśmy śniadanie, śmieliśmy się, pod przymusem opowiedziałam o wieczorze, nie byli źli. Wszyscy zjedliśmy śniadanie, posprzątam po śniadaniu, akurat deszcz przestał padać, postanowiłam posadzić moje wcześniej kupione sadzonki, wzięłam szpadel, grabie, małą łopatkę i oczywiście ubrałam się odpowiednio, w moim przypadku to były trampki na dobicie i kurtka. Zaczęłam od przekopania trawy, z pomocą przyszedł Liam i oboje zaczęliśmy przekopywać ogródek, następnie pograbiliśmy i zaczęliśmy sadzić tuje przy ogrodzeniu, kiedy urosną nikt nie będzie widział co się dzieje na podwórku. Posadziliśmy małą wierzbę a dookoła niej posadziliśmy kwiaty, miałam już wizję co do tego ogrodu, teraz przechodziłam do jego realizacji. Nawet kiedy padał deszcz, my dalej robiliśmy swoje.
Kiedy skończyliśmy zaczęliśmy się ganiać po trawniku, ja uciekałam aż się nie wywaliłam, leżałam na trawniku plackiem, Liam dołączył do mnie, zaczęliśmy rozmawiać, wtedy wymsknęło mi się i powiedziałam, że kiedy pada deszcz woda jest ciepła, a Liam na to żeby to sprawdzić, zdjęliśmy kurtki no i razem wskoczyliśmy do basenu, tak wiem jesteśmy głupi, ale w końcu tylko raz się żyje.
Weszliśmy do domu cali ociekający wodą, Niall przyniósł ręczniki a my go przytuliliśmy i on był też mokry. Wytarliśmy się, poszłam na górę, Harry siedział przy oknie i patrzył w dal, weszłam do łazienki aby się przebrać, ogarnąć twarz, kiedy wyszłam podeszłam do Hazzy.
-Co jest? -spytałam się, ujrzałam że jest piany a koło niego stoi butelka whisky.
-Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko?
-Harry, nie traktuje ciebie jak dziecko...
-Yhy, ta jasne to dlaczego tak się zachowujesz? -spytał podłamany.
Usiadłam na parapecie naprzeciwko Harrego.
-Kiedyś byłam z chłopakiem który mnie wykorzystał i nie chcę aby to się powtórzyło, dlatego tak się zachowuję -powiedziałam ze łzami w oczach.
Harry przyciągnął mnie do siebie, siedziałam na wpółsiedząc opierając swoje plecy o Hazzy tors.
-Ja cię nie skrzywdzę, nie wykorzystam, nie mógłbym, bo inaczej będę miał przejebane -odpowiedział Harry obejmując mnie w pasie i szepcząc do ucha.
-Jak to? -spytałam przez łzy.
-Obiecałem to dla Liama. Bardzo troszczy się o ciebie, jesteście ze sobą bardzo blisko.
-Ale Liam to mój przyjaciel i to się nie zmieni -odpowiedziałam, zaczynałam dochodzić do tego dlaczego oni się pobili. -Pobiliście się o mnie? -spytałam przerywając nie zręczna ciszę.
-Tak, ale nie mówmy o tym, to jest już temat zamknięty -odpowiedział całując mnie w głowę. –Wzbudzasz zainteresowanie w facetach –dodał przygnębiony.
-Ale to z tobą siedzę tutaj, to z tobą śpię w jednym łóżku i to z tobą pocałowałam się więcej niż jeden raz –odpowiedziałam.
-Mam czuć się jakoś wyjątkowo? –zaśmiał się.
-Mam swój taki mały przesąd, który mówi że jak się z kimś pocałuję więcej niż raz to skończy się to związkiem –splotłam moją i Harrego dłoń.
- A z kim się pocałowałaś jeden raz?
-Może kiedyś ci powiem, to jest na razie zbyt osobiste pytanie.
-Ok –odpowiedział. –Zostaniesz ze mną na zawsze? –zapytał po chwili ciszy.
-Chętnie –odwróciłam się do niego tak aby widzieć jego oczy i odpowiedziałam, po czym Harry mnie pocałował.

1 komentarz:

  1. Pf... No jeszcze pytasz! Pewnie że się podobał i to bardzo :) Genialny jest! To kiedy kotek następny? XD
    Czekam.
    Weny, buziole ;*
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń