Perspektywa Leny
Wstałam
o 11.00 weszłam do salonu. Żaneta już nie spała. Usiadłam na krześle
a po chwili Żaneta wyręczyła mi talerz z tostami
i szklankę soku pomarańczowego, uśmiechnęłam się szeroko
i zaczęłam jeść. Po chwili dosiadła się Żaneta z kubkiem gorącej
herbaty.
-Wyspałaś
się? -spytała patrząc swoimi kocimi oczami.
-Nie
zbyt, tak bardzo brakuje mi Marcela -odpowiedziałam ze smutkiem. -Tak
bardzo chciałabym aby tutaj był ze mną.
-Ale
przecież ja tu jestem -odpowiedziałam chwytając moją dłoń.
-Wiem
i jestem za to ci bardzo wdzięczna -odpowiedziałam.
-Od
czego ma się siostrę -zaśmiała się.
Nagle
usłyszałyśmy dzwonek do drzwi, Żaneta wstała i otworzyła.
-Dziękuję,
gdzie mam pokwitować odbiór? -usłyszałam.
Po
chwili Żaneta wróciła i wyręczyła mi paczkę. Dokończyłam śniadanie,
poszłam się ubrać, kiedy już skończyłam wzięłam paczuszkę
i usiadłam na kanapie po czym ją otworzyłam. Na samym wierzchu leżał
list od Marcela otworzyłam go i zaczęłam czytać, napisał że bardzo tęskni, nie
może się doczekać kiedy tylko będzie mógł przyjechać, napisał że zrobił nam
album. Po przeczytaniu listu wyjęłam z pudełka Album i zaczęłam
go oglądać łzy cisnęły mi się do oczu po chwili zaczęły płynąć
po moich policzkach. Nawet nie zauważyłam jak Żaneta wyszła do pracy.
Kiedy
już się uspokoiłam zadzwoniłam do szkoły rodzenia, do której zapisałam się już
na początku ciąży. Zajęcia były w niedzielę o godzinie 10.00 do 14.00.
Zabrałam
rzeczy i udałam się na zajęcia, uwielbiam takie zajęcia bardzo mi pomagały i
uświadamiały.
Wracając
do domu, zrobiłam zakupy. Weszłam do domu, wzięłam prysznic, następnie zabrałam
się za robienie obiadu, miałam ochotę na latanię, więc zabrałam sie za robotę.
Po nie całej godzinie wróciła Żaneta informując, że w tygodniu mamy
jeszcze jakąś imprezę a temat imprezy to "Lata 20".
-Dominika
wpadła dziś do kawiarni i mi o tym powiedziała, zadzwoniłam później do Huberta,
a on mi mówi że o tym wie. Ja sobie
myślę OK., dzięki za info bro.
Żaneta pomyślała aby
dziś iść na shopping, zgodziłam się. Przed galerią spotkałyśmy
Dominikę i wszystkie poszłyśmy. Po spędzonym całym dniu w galerii wyszłyśmy
z niej z pełnymi torbami ubrań.
Perspektywa Żanety
Parę dni później
Wróciłyśmy
wszystkie od fryzjera, Doma przyłączyła się do nas. Doma ubrała się w
swoją sukienkę w
czarną dopasowaną sukienkę na ramiączkach z frędzlami zwisającymi i usiadła na krześle, było mi
ciężko bo musiałam się starać aby nie rozwalić pięknego uczesania, ale udało mi
się pomalować, następna była Lena, pomalowałam i nie zepsułam fryzury,
ale za to trochę wybrudziłam sukienkę jasno niebieską, która była prosta na ramiączkach, ze
sznureczkiem przepasanym na biodrach.
Natychmiast zaprałam i nic nie było widać. Sama ubrałam czarną długą
sukienkę na długi rękaw z wyeksponowanym dekoldem i zaczęłam się
malować. Każda z nas coś jeszcze poprawiała a chłopaki czekali kiedy już
byłyśmy gotowe pojechałyśmy na tą imprezę z której wróciłyśmy po 1.00.
Miesiąc później
Zabieg
miałam dwa dni temu, jadę do gabinetu zabiegowego na wyjecie drenu z mojego
kolana. Kiedy wreszcie przyszedł mój lekarz prowadzący, poruszył rurką co mnie
zabolało, byłam przestraszona z czego łzy zaczęły mi lecieć.
-Już
powoli -odpowiedział ortopeda i szarpną rurką wyjmując ją.
Jęknęłam z bólu i
łzy ponownie zaczęły lecieć. Kiedy wróciłam do swojej sali moja mama
już tam była, było mi to obojętne.
Stała
mi się obojętna od kąt zaczęła pracę w restauracji jako kucharka
(stąd moje zamiłowanie do gotowania) przestała mieć dla nas
czas, była pochłonięta pracą. Nie miała czasu dla nas,
więc zaczęłyśmy się od niej oddalać. To był najtrudniejszy okres w
moim życiu. Miałam 14 lat kiedy, popadłam w depresję z której nie
mogłam wydostać się sama, cięłam się, ale nie po
nadgarstkach tylko po udach...
Chciałam
umrzeć to było moje marzenie o które się modliłam... Wyszłam z tego ponieważ,
wyjechałam stamtąd i zajęłam się sobą, teraz jedyną rzeczą co
przypomina mi o tym to blizny...
Rozmawiałam z
mamą, puki nie wybawiła mnie Lena, która przyszła z Domą. Mama posiedziała
jeszcze godzinę i pojechała na autobus. Lena wyglądała dobrze jak na 5 miesiąc.
Dziewczyny siedziały do wieczora po czym opuściły mnie i zostałam
z dwoma dziewczynami na sali, były spoko.
Jedna
była w moim wieku druga miała 10 lat. Gadałyśmy o wszystkim co nam
przyszło na myśl. Następnego dnia z rana poszłam pod prysznic, chodź to było
trudne wziąć prysznic z szyną(stabilizatorem) na nodze. Kiedy
wróciłam do sali położyłam się i zaczęłam nadrabiać zaległości w
notatkach ze szkoły. Następnie czytałam książkę i tak każdego dnia przez
kolejne dwa tygodnie.
Kiedy
wreszcie wyszłam ze szpitala byłam szczęśliwa, ale tak naprawdę byłam załamana,
cały czas myślałam o Harrym tęskniłam za nim od półtora miesiąca nie
rozmawiałam z nim ani z nikim z zespołu One Direction.
Ze
szpitala odebrał mnie Tomek, Lena i Kaśka. Zwieźli pod mieszkanie i pomogli
wnieść ogromną torbę z ubraniami, z racji na to, że miałam usztywnioną nogę i
chodziłam o kulach nie mogłam wykonywać wielu codziennych czynności. Po
godzinie zostałyśmy same w mieszkaniu, Lena poszła na zajęcia, a ja siedziałam
z laptopem, nawet nie wiedziałam że skype mam włączonego dopóki nie
zadzwonił do mnie Louis, to mnie bardzo zdziwiło Louis nigdy do mnie
nie dzwonił aż do dzisiaj.
-Hej
Lou
-Hej
Janeta -odpowiedziałam jak zwykle z szerokim uśmiechem. -Jak tam się
czujesz? Jak noga? -spytał.
-A
skąd wiesz że miałam chorą nogę?
-Harry
nam powiedział już dość dawno, a ostatnio chodzi i w
kółko to powtarza, ale nie ma odwagi zadzwonić do ciebie i się zapytać.
-Rozumiem,
dobrze się czuję. Mam szynę na nodze, dziś wróciłam ze szpitala -odpowiedziałam.
-Aha
a nie boli kolano?
-Nie,
nie boli jest wszystko ok -uśmiechnęłam się.
Po
chwili zobaczyłam jak za Louisem stoi Liam i się
wygłupia, zaczęłam się śmiać a Lou nie wiedział o co chodzi puki się
nie odwrócił.
-Dobra
ja muszę iść na dół -powiedział Louis po czym posłał mi całusa.
-Pa,
do zobaczenia.
-Hej
jak tam? -przywitał się.
-Hej
wszystko dobrze mam nogę w szynie i dziś wróciłam ze szpitala.
-A
noga nie boli?
-Nie,
nie boli jest wszystko ok -odpowiedziałam.
-A
jak chodzisz?
-Normalnie
o kulach, co prawda jest ciężko bo nie mogę wykonywać codziennych
czynności, ale jakoś sobie radzę.
-To
dobrze.
-A
jak u ciebie?
-Dobrze
jakoś idzie, wychowuję jakoś nasze dzieci -zaśmiał się Liam.
-To
dobrze wychowuj -również zaśmiałam się.
Nagle
wszedł do pokoju Niall.
-Co
ty robisz? -spytał Liam.
-Rozmawiam
z żoną i twoja mamą.
-Dobra
twój czas się skończył daj mi z mamusią porozmawiać nie widziałem jej od
wakacji -zrobił słodką minę Niall.
-Ok.
-uległ Liam. -To papa i trzymaj się -posłał mi całusa a ja odesłałam.
-Hej
jak tam?
-Dobrze
właśnie wróciłam ze szpitala, mam nogę w szynie i chodzę o kulach.
-Uuu...
to nie dobrze -odpowiedział.
-Oj
tam to nie na zawsze -zaśmiałam się.
-To
dobrze.
-A
jak u was sytuacja, radzicie sobie? -spytałam.
-Tak,
ćwiczymy, koncertujemy, bawimy się, nie nadużywamy alkoholu itd.
-Bardzo dobrze
jestem z was dumna -zaśmiałam się.
-My
też -zaśmiał się Niall.
-O
Boże Janeta dlaczego nikt mi nie powiedział -Krzykną Zayn stojący za Niallem.
-Hej
Zayn -przywitałam się.
-Hej
jak się czujesz? -spytał spychając Nialla z krzesła.
-Dobrze wróciłam ze
szpitala, mam nogę w szynie, chodzę o kulach -odpowiedziałam
-A
długo musisz chodzić o kulach? -Spytał.
-Nic
nie wiem ale na pewno jakieś trzy, cztery miesiące -odpowiedziałam.
-Uu...
ale dasz radę -uśmiechną się.
-Muszę
dać-zaśmiałam się. -Co słychać u ciebie? -spytałam.
-Nic
szczególnego właśnie wracam z treningu.
-Bardzo
dobrze, bardzo -uśmiechnęłam się.
-Nom
tak, ograniczam palenie, nie piję za dużo, zdrowo jem i nie długo zobaczę się z
Dominic-odpowiedział z uśmiechem Zayn.
-Jestem
Dumna z ciebie Zayn -zaśmiałam się.
Po
chwili wszedł Harry chyba wrócił z treningu bo był bez koszulki, wyglądał
nieziemsko miał nieźle wyrzeźbioną klatkę, nie mogłam oderwać wzroku.
Zayn
pożegnał się ze mną i wyszedł z pokoju.
-Hej
-odpowiedział niepewnie Harry.
-Hej
-uśmiechnęłam się.
-Jak
się czujesz? -spytał.
-Dobrze, właśnie wróciłam
ze szpitala, mam usztywnioną nogę i chodzę o kulach -odpowiedziałam.
-Nie
boli noga?
-Nie,
nie boli jest wszystko dobrze -uśmiechnęłam się.
-To
dobrze -odwzajemnił uśmiech.
-Chciałam
z tobą porozmawiać -odpowiedziałam po chwili ciszy.
-Nie
Jan.
-Musze
już iść. Pa -pożegnałam i się rozłączyłam.
zajeeeeeeebisteeeeeeeeeeeeeeeeeee <3333333333333333
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się podoba! <3
OdpowiedzUsuńMuszę wszystko nadrobić! :P
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, kochana!
Weny życzę! <3
No i oczywiście zapraszam do mnie na:
http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
Pozdrawiam! :*
wow, ale dialogów! lubię, gdy pisane jest z kilku perspektyw. u mnie jest tak samo, tylko, że jeszcze retrospekcja. wpadniesz?
OdpowiedzUsuńtwój szablon jest przepiękny! *.*
może byś, poczytała, skomentowała, dodała się do obserwujących? ;)
http://all-of-us-will-drown.blogspot.com/
łoooo dżinzas, tyle do nadrobienia!
OdpowiedzUsuńwięc na razie pokrótce, bo póki co nie odnajduję się (;
z tego co ogarnęłam to zawiła historia, ale nie ma w niej błędów, jedyne nad czym bym popracowała to mniej dialogów,więcej opisów (;
poza tym jest świetne, pozdrawiam ciepło z całego serducha (;
"dlaczego skłamałeś doskonale wiedząc, że nie dotrzymasz obietnicy"? serdecznie zapraszam do przeczytania kolejnego już rozdziału na blogu last years event, zachęcam do obserwowania i wyrażania opinii, gdyż być może własnie od ciebie zależy, czy pojawi sie kolejna część C:
www.lastyearwithlou.blogspot.com