Perspektywa Leny
Dość
szybko poszłyśmy spać ponieważ Dominika była zmęczona i chyba coś ją dręczyło,
ale nie chciała o tym rozmawiać. Wstałam o 7.00 grzecznie ubrałam się, i
powędrowałam do łazienki tam wykonałam poranną toaletę a po skończeniu wyszłam
z łazienki i ujrzałam Żanetę w piżamie, która robiła śniadanie (naleśniki na
słodko). Usiadłam do stołu, Żaneta przywitała mnie ciepłym uśmieszkiem, po
chwili podała mi naleśnik z truskawkami polany czekoladą, a do tego herbatka
owocowa z cytrynką.
Po
chwili dołączyła do mnie Doma ubrana w leginsy i za duży sweter. Żaneta również
podała Domie naleśnik z herbatką i usiadła koło mnie. Kiedy my się
zajadałyśmy Żaneta opowiedziała nam o urodzinach Dominiki i o imprezce, od razu
spodobał nam się ten pomysł, podzieliłyśmy zadania i ustaliłyśmy plan.
Po
30 minutach przyszła zaspana Dominika a my przeszłyśmy do realizowania planu. Poszłam
do łazienki aby umyć zęby, kiedy skończyłam i wyszłam z łazienki Doma weszła. Ubrałam
się ciepło, po chwili Doma wyszła i w pośpiechu założyła kurtkę i buty,
pożegnałyśmy się z dziewczynami i popędziłyśmy do szkoły.
Perspektywa Żanety
Kiedy
dziewczyny poszły do szkoły, Dominika usiadła do stołu. Wzięłam dwa talerze i
usiadłam do stołu, zaczęłyśmy jeść i rozmawiać. Po krótkiej rozmowie zapytałam
Dominikę co ją tak przygnębia, oczywiście nic nie odpowiedziała, domyślałam się
że chodziło, to Zayn.
Kiedy
wymówiłam jego imię Dominika przestała na mnie patrzeć, próbowałam się do
wiedzieć co on zrobił. Jak się później okazało nic nie zrobił i to jest ten
problem. Dominika ze łzami w oczach opowiedziała mi o ich randce i jak się
zachowywał Zayn, mówił jej że Peeri jest szmatą itd. ale mimo wszystko dalej z
nią jest. Fałszywszy związek, ale on nie chce z nią zerwać i to ją martwi,
obawia się że Zayn bawi się tylko nią.
Dominika
po śniadaniu poszła się ubrać do łazienki. Wstałam od stołu i poszłam się ubrać, a
kiedy Dominika wyszła z łazienki poszłam ogarnąć katastrofę na swojej twarzy,
umyłam zęby i twarz a następnie nałożyłam podkład, pociągnęłam delikatnie rzęsy
tuszem do rzęs.
Dosiadłam
się do Dominiki, która oglądała koncert chłopaków. W pewnej chwili uświadomiłam
sobie, że jak pójdę z Dominiką do centrum handlowego to nie zrobię zakupów
spożywczych, a dziś jest impreza.
Wpadłam
na świetny pomysł zrobię zakupy przez internet i dostarczą mi to do domu. Od
razu pokicałam do pokoju po laptopa. Po 30.min zrobiłam zakupy teraz zostało
nam poczekać na dostawę zamówionych rzeczy. Po nie całej godzinie
ktoś zapukał do drzwi wstałam i otworzyłam je, to były moje zakupy, poprosiłam
pana aby zaniósł je na blat, a ja w tym czasie podeszłam to torebki i
zapłaciłam mężczyźnie.
Dominika
rozpakowała zakupy.
-Dominika?
-Tak
-Idziemy
na zakupy? -spytałam z politowaniem w głosie.
-Nie
chce mi się-odpowiedziała ze zmęczeniem w głosie.
-No
proszę tak dawno nie byłam za zakupach, a po za tym zakupy dobrze ci zrobią -odpowiedziałam
wstając z kanapy.
-Ale...
-powiedziała z grymasem na twarzy.
-No
proszę, pójdziemy na zakupy, połazimy po sklepach, kupimy coś sobie,
pośmiejemy jak za starych dobrych czasów -powiedziałam zachęcająco.
-No
dobra -odpowiedziała z uśmiechem na twarzy, bardzo się ucieszyłam bo cały
czas chodziła smutna, przygnębiona.
Po
chwili Dominika wyszła z pokoju gotowa do wyjścia, założyła płaszcz, buty wzięła swoją
torbę, a ja w tym czasie przebrałam w coś cieplejszego.
Wychodząc
z domu napisałam smsa do Leny i Domy:
"Druga część planu wykonana :D"
Po
10 minutach schodzenia po schodach wreszcie wyszłam z budynku. Dominika
siedziała już w taksówce i czekała na mnie.
Po
przebyciu kilometra wysiadłyśmy przed centrum.
Od
razu weszłyśmy do niego i grzecznie powędrowałyśmy na górę schodami ruchomymi. Starałam
się poprawić humor Dominice.
Kiedy
wreszcie dotarłyśmy na górę weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu,
ludzie na mnie dziwnie się patrzyli.
Miałam
zamiar dziś kupować prezenty akurat nadarzyła się okazja bo
Dominika poszła do sklepu naprzeciwko, więc czym prędzej powędrowałam do pułki
z biżuterią i wzięłam różne błyskotki, które w wcześniej wypatrzyłam.
Wyszłam
ze sklepu i dołączyłam do Dominiki, która też coś kupowała.
-Ej
a co z prezentami dla Marcela i Franka? -spytałam przypominając sobie.
-O
ja pierdole.
-Nie
Pierdol tyle bo rodzinę powiększysz -zaśmiałam się, na co Dominika
popatrzyła na mnie wzrokiem "Are you fucking kidding me"
-Dobra
żartuję, już nie patrz się tak na mnie -odpowiedziałam chowając się od tego spuszczając
wzrok.
Weszłyśmy
do sklepu H&M tam kupiłyśmy ciepły szalik, zajrzałyśmy do Yes i
kupiłyśmy zegarek, wracając wstąpiłyśmy na kebaba.
Dochodziła
14.00 Dziewczyny miały się zwolnić z lekcji, szczerze nie wiem jak one to zrobią
ale wierzę w nie.
-Dominika
zaraz wracam idę do kibla -odpowiedziałam po czym odeszłam od stolika.
Weszłam
do toalety i zadzwoniłam do Dominiki.
-Hej
gdzie jesteście? -spytałam.
-Hej
właśnie wracamy do domu -oznajmiła.
-A
gdzie byłyście? -spytałam lekko podirytowana.
-Kupowałyśmy
prezenty -odpowiedziała.
-No
znalazłyście sobie okazję.
-A
gdzie wy jesteście? -spytała spokojnie.
-W
centrum i właśnie mamy wychodzić -oznajmiłam uspakajając się.
-Nie!!!
-Krzyknęła tak głośno że oderwałam telefon od ucha. -Jeszcze idźcie gdzieś
na przykład... O! do kawiarni -odpowiedziała.
-Ok
to puść sygnał czy coś jak będziemy musimy wracać -odpowiedziałam i
rozłączyłam się.
Perspektywa Dominiki
Wyszłyśmy
z centrum handlowego i szłyśmy w stronę internatu ale nie rozumiem dlaczego
pieszo skoro mogłyśmy zamówić taxi, ale co się okazało Żaneta chciała
jeszcze wstąpić do kawiarni gdzie pracowała.
Gdy
weszłyśmy do środka Kasandra rzuciła się Żanecie w objęcia, a ja stałam
cała załadowana torbami. Musiałam nieść Żanety zakupy bo ona nie dawała rady iść
o kulach i nieść zakupionych rzeczy.
Kasandra
zebrała nasze zamówienie i poszła po panią właściciel, a ta jak zobaczyła
Żanetę od razu się przywitała i dosiadła się do nas, ale po 15 minutach odeszła
bo obowiązki ją wzywały.
Kasandra
przyniosła nam nasze zamówienie(dwa soki z pomarańczy świeżo wyciskane) i
odeszła.
1.5 godz. Później
Dalej
siedziałyśmy w kawiarence, ale nie same tylko z Tomkiem i jego kolegami
Dominikiem i Hubertem. Nie nudziłyśmy sie bo opowiadali jakieś krzywe akcje u
nich na lekcjach, płakałam ze śmiechu i to dosłownie. Niestety chłopakom
się spieszyło więc opuścili nas i kawiarenkę, Kasandra też już dawno skończyła
swoja zmianę. Dopiłyśmy piątą szklankę soku jabłkowo-marchewkowego i miałyśmy
wychodzić ale zajrzałyśmy jeszcze do toalety, nic dziwnego że chciało
nam się siku po tylko szklankach napoju.
Ucieszyłam
się jak wyszłyśmy z kawiarni. Wsiadłyśmy do taxi
i pojechałyśmy do internatu. Dojechałyśmy pod duży budynek wysiadłam
z taxówki i zerknęłam na telefon wyświetlił mi się sms od Zayna nie
miałam ochoty na czytanie jego ale ciekawość nie dawała mi spokoju więc go
otworzyłam:
"Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin skarbie ;xxx"
-Od
kiedy on mówi do mnie skarbie? -pomyślałam i czytałam dalej.
"Tak
bardzo chciałbym być przy tobie i osobiście złożyć Ci życzenia oraz
wyręczyć Ci osobiście prezent, ale nie mogę :c"
-Nie
możesz bo siedzisz z Peeri!!! -pomyślałam ze złością. Na samą myśl, że
Zayn siedzi z Peeri u jego rodziców mam ochotę komuś przywalić, a najchętniej
jej w tą śliczniutką, sztuczną twarzyczkę, ale dziś są moje
urodziny i to jest teraz ważne. Żaneta po zapłaceniu kierowcy dołączyła do mnie
i obie weszłyśmy do budynku, Żaneta otworzyła drzwi i weszłyśmy do
ciemnego pokoju.
-Nikogo
nie ma? -zdziwiłam się. -Gdzie jest Lena i Dominika? I dlaczego jest tu tak ciemno?
-spytałam Żanetę.
-Nie
wiem -odpowiedziała ze zdziwieniem i zapaliła światło.
To
co zobaczyłam po zapaleniu światła totalnie mnie zaskoczyło...
Świetny! ♥
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć! ♥
Więcej takich rozdziałów! :3
Dalszej weny i pozdrawiam cieplutko! ♥
W wolnej chwili zapraszam również do siebie na:
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Dodałam nowy rozdział! ;)