wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 47

Perspektywa Żanety

Dwa tygodnie później


Zbliżają się święta Bożego narodzenia, zostało dokładnie tydzień. Z powodu nadchodzących świąt Doma zamieszkała z nami. Pomaga nam nie tylko w porządkach ale robi zakupy, bo niestety Lena nie jest w stanie, a ja tym bardziej. Nawet z internatu nie wychodzę ponieważ jest bardzo ślisko, a z moim szczęściem coś sobie bym zrobiła. Doma pochodzi z Białegostoku i mieszka z rodzicami, więc to dla niej nie problem zamieszkać u nas. Hubert jest u nas częstym gościem, ja i Lena większość dnia musimy odpoczywać, więc kiedy Doma ma wyjść mówi to dla Huberta wtedy, on przychodzi i zamienia się w gosposię, gotuje, sprząta, zmywa tylko nie pierze.
-Przyjeżdżasz na święta do polski? –spytałam Dominikę. Siedziałam na kanapie z laptopem.
-Nie wiem, prawdopodobnie nie -odpowiedziała.
-Jak to?
-No bo po pierwsze Zayn jest tutaj, po drugie nie mam kasy na bilet, a po trzecie nie chce mi sie nawet wychodzić z domu.
-A ciocia nie przyjeżdża na święta do Polski?
-Nie-odpowiedziała.
-Aham to i ja nie mam po co jechać na wioskę.
-Dlaczego?
-Jak ciebie tam nie ma to i mnie -odpowiedziałam z uśmiechem. -A tak po za tym nie chcę oglądać ryja Marty, bo bym chyba zwymiotowała jak bym ją zobaczyła umalowaną i ubraną.
-Haha święta zobowiązują –zaśmiała się Dominika.
Podziwiam ją, że umie wyśmiewać swoją siostrę, w sumie ja też nie przepadam za swoją siostrą i wyśmiewam się z niej, ale przynajmniej Magda ma styl, a Marta tego nie ma. W poprzedni rok byłam na świętach Marta umalowała się i ubrała jak totalne bez guście, miała jakiś za mały sweterek do tego miniówka czarne, grube leginsy i czarne buty na koturnie, to wyglądało jak pani zarabiająca inaczej. A o makijażu lepiej nie wspomnę. Mam nadzieję, że ogarnie się i zmieni styl. Modlę się o to.
-Weź już lepiej nic nie mów bo robi mi się nie dobrze -zaśmiałam się.
-To idź do łazienki.
-Zanim ja dojdę to mi się odechce -zaśmiałam się. - A co tam słychać u chłopaków?
-Był ich koncert u mnie -odpowiedziała podekscytowana.
-I jak było na nim? -spytałam.
-Zajebiście, byłam w pierwszym rzędzie i każdy z machał, uśmiechał się do mnie a nawet puszczali oczko -zaśmiała się. –Oczywiście inne dziewczyny myślały że to do nich, ale to było do mnie –odpowiedziała.
-No to miło -uśmiechnęłam się.
-Pogodziłaś się z Harrym? -spytała.
-Wszystko jest Ok –odpowiedziałam.
-A może byś wzięła się za siebie i Harrego.
-Pamiętasz moją obietnicę? Najpierw tobie znajdę chłopaka a potem wezmę się za siebie.
-Nie przypominam sobie -odpowiedziała z udawanym zdziwieniem.
-Dobra dobra.
-No ok pamiętam, ale nie możesz tak złamać tej obietnicy?
-Przykro mi ale wiesz że ja dotrzymuję obietnic -uśmiechnęłam sie zadziornie.
-Ty i te twoje zasady -zaśmiała się. -A jak tam twoja noga? Gdybym wcześniej wiedziała, że masz zabieg to bym cię odwiedziła w szpitalu -odpowiedział z wyrzutem.
-Dobrze, w szynie mam. Nie chciałam ci głowy zawracać sobą teraz musisz nacieszyć się Zaynem -odpowiedziałam z uśmieszkiem.
Nagle do mieszkania wszedł Hubert, przywitałam się z nim buziakiem w policzek. Zobaczył że rozmawiam z Dominiką, zapoznałam ich ze sobą.
Dominikę wołała ciocia więc musiała iść zobaczyć co się stało. W tym czasie Hubert wypytał mnie o Dominikę, ale pierwsze pytanie jakie mi zadał to czy ma chłopaka, opowiedziałam mu że ma, na co się zasmucił ale i tak zadawał mi dalsze pytania dopóki Dominika nie wróciła do pokoju.
-Co tam? -spytałam.
-Nic Zayn przyszedł ale poszedł do łazienki. Wiesz co muszę ci coś powiedzieć ale w sekrecie -odpowiedziała i w tym momencie zobaczyłam co robi Hubert. Na szczęście krzątał się w kuchni
-Dobra mów -odpowiedziałam.
-Nikt o tym nie wie więc i ty musisz obiecać że nikomu nic nie powiesz-odpowiedziała a do niej dołączył Zayn.
-Ok obiecuję.
-Wczoraj Zayn zabrał mnie na randkę -odpowiedziała podekscytowana.
-Serio? Cieszę się i to bardzo -odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ja też było cudownie, byłam na mostku który był oświetlony cały świecami tak jak droga do niego na mostku stał Zayn z ogromnym bukietem róż. Romantyczna kolacja itd.-odpowiedziała cały czas uśmiechając się.
-O hej Janeta -odpowiedział Zayn cmokając Dominikę w policzek.
-Hej Zayn, pogadałabym z wami dłużej, ale muszę pomóc Hubertowi w kuchni-zaśmiałam się po czym pożegnałam.
Pomogłam Hubertowi w robieniu kopytek, które uwielbiałam oczywiście nie odbyło się bez bitwy na mąkę przez co wygadaliśmy jak śniegowe potwory. Kuchnia była cała w mące wyglądała jak pokryta cienką warstwą śniegu. Kiedy skończyliśmy bitwę zaczęliśmy sprzątać kuchnię po jakimś czasie była czysta.
Kiedy Doma i Lena wróciły do domu zamurowało je. Po wyjaśnieniu dziewczynom dlaczego jesteśmy cali w mące, Hubert poszedł pod prysznic, a ja mu dałam jakieś ciuchy. Wzięłam od Leny dżinsy Marcela, koszulę od siebie. Wzięłam ciuchy i zapukałam do drzwi od łazienki, po chwili mogłam wejść zobaczyłam Huberta owiniętego ręcznikiem, podałam mu ciuchy i wyszłam. Po paru minutach Hubert wyszedł ubrany, a ja mogłam wziąć prysznic, weszłam do siebie do pokoju i wzięłam wcześniej przygotowane ubrania.
Po spłukaniu resztki mąki z włosów byłam już gotowa, wytarłam się ręcznikiem i ubrałam się, starannie wysuszyłam włosy i nałożyłam puder na twarz. Wyszłam z łazienki i usiadłam do stołu na obiad. Po objedzie Hubert opuścił nas, a my zasiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy jakiś dramat, oczywiście nie odbyło się bez płaczu.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, naprawdę świetny! <3
    Czekam na kolejny ;P

    Zapraszam do mniena nowy rozdział, po tak długim czasie:

    http://you-and-i-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń