Perspektywa Żanety
Dwa tygodnie później
Zbliżają
się święta Bożego narodzenia, zostało dokładnie tydzień. Z powodu nadchodzących
świąt Doma zamieszkała z nami. Pomaga nam nie tylko w porządkach ale robi
zakupy, bo niestety Lena nie jest w stanie, a ja tym bardziej. Nawet z
internatu nie wychodzę ponieważ jest bardzo ślisko, a z moim szczęściem coś
sobie bym zrobiła. Doma pochodzi z Białegostoku i mieszka z rodzicami, więc to
dla niej nie problem zamieszkać u nas. Hubert jest u nas częstym
gościem, ja i Lena większość dnia musimy odpoczywać, więc kiedy Doma ma wyjść
mówi to dla Huberta wtedy, on przychodzi i zamienia się w gosposię, gotuje,
sprząta, zmywa tylko nie pierze.
-Przyjeżdżasz
na święta do polski? –spytałam Dominikę. Siedziałam na kanapie z laptopem.
-Nie
wiem, prawdopodobnie nie -odpowiedziała.
-Jak
to?
-No
bo po pierwsze Zayn jest tutaj, po drugie nie mam kasy na bilet, a po trzecie
nie chce mi sie nawet wychodzić z domu.
-A
ciocia nie przyjeżdża na święta do Polski?
-Nie-odpowiedziała.
-Aham
to i ja nie mam po co jechać na wioskę.
-Dlaczego?
-Jak
ciebie tam nie ma to i mnie -odpowiedziałam z uśmiechem. -A tak po za tym
nie chcę oglądać ryja Marty, bo bym chyba zwymiotowała jak bym ją zobaczyła
umalowaną i ubraną.
-Haha
święta zobowiązują –zaśmiała się Dominika.
Podziwiam
ją, że umie wyśmiewać swoją siostrę, w sumie ja też nie przepadam za swoją
siostrą i wyśmiewam się z niej, ale przynajmniej Magda ma styl, a Marta tego
nie ma. W poprzedni rok byłam na świętach Marta umalowała się i ubrała jak
totalne bez guście, miała jakiś za mały sweterek do tego miniówka czarne,
grube leginsy i czarne buty na koturnie, to wyglądało jak pani zarabiająca
inaczej. A o makijażu lepiej nie wspomnę. Mam nadzieję, że ogarnie się i zmieni
styl. Modlę się o to.
-Weź
już lepiej nic nie mów bo robi mi się nie dobrze -zaśmiałam się.
-To
idź do łazienki.
-Zanim
ja dojdę to mi się odechce -zaśmiałam się. - A co tam słychać u
chłopaków?
-Był
ich koncert u mnie -odpowiedziała podekscytowana.
-I
jak było na nim? -spytałam.
-Zajebiście,
byłam w pierwszym rzędzie i każdy z machał, uśmiechał się do mnie a nawet puszczali
oczko -zaśmiała się. –Oczywiście inne dziewczyny myślały że to do nich, ale
to było do mnie –odpowiedziała.
-No
to miło -uśmiechnęłam się.
-Pogodziłaś
się z Harrym? -spytała.
-Wszystko
jest Ok –odpowiedziałam.
-A
może byś wzięła się za siebie i Harrego.
-Pamiętasz moją
obietnicę? Najpierw tobie znajdę chłopaka a potem wezmę się za
siebie.
-Nie
przypominam sobie -odpowiedziała z udawanym zdziwieniem.
-Dobra
dobra.
-No
ok pamiętam, ale nie możesz tak złamać tej obietnicy?
-Przykro
mi ale wiesz że ja dotrzymuję obietnic -uśmiechnęłam sie zadziornie.
-Ty
i te twoje zasady -zaśmiała się. -A jak tam twoja noga? Gdybym wcześniej
wiedziała, że masz zabieg to bym cię odwiedziła w szpitalu -odpowiedział z
wyrzutem.
-Dobrze,
w szynie mam. Nie chciałam ci głowy zawracać sobą teraz
musisz nacieszyć się Zaynem -odpowiedziałam z uśmieszkiem.
Nagle
do mieszkania wszedł Hubert, przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
Zobaczył że rozmawiam z Dominiką, zapoznałam ich ze sobą.
Dominikę
wołała ciocia więc musiała iść zobaczyć co się stało. W tym czasie Hubert
wypytał mnie o Dominikę, ale pierwsze pytanie jakie mi zadał to czy ma chłopaka,
opowiedziałam mu że ma, na co się zasmucił ale i tak zadawał mi dalsze
pytania dopóki Dominika nie wróciła do pokoju.
-Co
tam? -spytałam.
-Nic
Zayn przyszedł ale poszedł do łazienki. Wiesz co muszę ci coś
powiedzieć ale w sekrecie -odpowiedziała i w tym momencie zobaczyłam co
robi Hubert. Na szczęście krzątał się w kuchni
-Dobra
mów -odpowiedziałam.
-Nikt
o tym nie wie więc i ty musisz obiecać że nikomu nic nie
powiesz-odpowiedziała a do niej dołączył Zayn.
-Ok
obiecuję.
-Wczoraj
Zayn zabrał mnie na randkę -odpowiedziała podekscytowana.
-Serio?
Cieszę się i to bardzo -odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ja
też było cudownie, byłam na mostku który był oświetlony cały świecami
tak jak droga do niego na mostku stał Zayn z ogromnym bukietem róż. Romantyczna
kolacja itd.-odpowiedziała cały czas uśmiechając się.
-O
hej Janeta -odpowiedział Zayn cmokając Dominikę w policzek.
-Hej
Zayn, pogadałabym z wami dłużej, ale muszę pomóc Hubertowi w
kuchni-zaśmiałam się po czym pożegnałam.
Pomogłam
Hubertowi w robieniu kopytek, które uwielbiałam oczywiście nie
odbyło się bez bitwy na mąkę przez co wygadaliśmy jak śniegowe potwory. Kuchnia
była cała w mące wyglądała jak pokryta cienką warstwą śniegu. Kiedy
skończyliśmy bitwę zaczęliśmy sprzątać kuchnię po jakimś czasie była
czysta.
Kiedy
Doma i Lena wróciły do domu zamurowało je.
Po wyjaśnieniu dziewczynom dlaczego jesteśmy cali w mące, Hubert
poszedł pod prysznic, a ja mu dałam jakieś ciuchy. Wzięłam od
Leny dżinsy Marcela, koszulę od siebie. Wzięłam ciuchy i
zapukałam do drzwi od łazienki, po chwili mogłam wejść zobaczyłam Huberta owiniętego
ręcznikiem, podałam mu ciuchy i wyszłam. Po paru minutach Hubert wyszedł ubrany,
a ja mogłam wziąć prysznic, weszłam do siebie do pokoju
i wzięłam wcześniej przygotowane ubrania.
Po
spłukaniu resztki mąki z włosów byłam już gotowa, wytarłam się ręcznikiem i
ubrałam się, starannie wysuszyłam włosy i nałożyłam
puder na twarz. Wyszłam z łazienki i usiadłam do stołu na obiad. Po objedzie
Hubert opuścił nas, a my zasiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy jakiś
dramat, oczywiście nie odbyło się bez płaczu.
Świetny rozdział, naprawdę świetny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;P
Zapraszam do mniena nowy rozdział, po tak długim czasie:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/