środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 44

Perspektywa Żanety


Byłam już pod internatem kiedy zadzwonił do mnie Harry, nie odebrałam nie miałam ochoty z nim rozmawiać, nie obchodzi mnie to. Napisałam mu sms że nie mogę rozmawiać. Kiedy tylko weszłam do mieszkania ujrzałam jak Marcel stoi w bieliźnie i robi śniadanie.
-Hej, chyba za wcześnie wróciłam -zaśmiałam sie kładąc moją olbrzymią torbę na kanapie.
-O Hej, nie no co ty -odpowiedział Marcel przytulając mnie.
-Żaneta? -Zdziwiła się nie co Lena. Wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem.
-Też się cieszę że cię widzę -odpowiedziałam przytulając się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłam -odpowiedziała.
-Żaneta jesteś głodna? -spytał Marcel.
-Nie jadłam u Tomka, lecę pod prysznic -odpowiedziałam po czym wzięłam torbę i poszłam do pokoju, rozpakowałam się.
 Poszłam pod prysznic i znowu telefon oh Hazzy, wkurzyłam się ciągłym dzwonieniem do mnie, więc odebrałam.
-Janet jak dobrze że odebrałaś -odpowiedział Harry.
-Coś się stało? -spytałam.
-Chcę Ci coś powiedzieć.
-Harry nie musisz mi się tłumaczyć, serio. Rób co chcesz czy z Luisem czy z Taylor -odpowiedziałam.
-Ale to nie jest tak. Larry nie istnieje tak jak mój związek z Taylor -usprawiedliwiał się. Wierzysz mi?
-Nie wiem, jeżeli tak mówisz. Przepraszam muszę kończyć –rozłączyłam się.
Wyszłam z łazienki zapłakana, Lena zauważyła to i od razu ruszyła za mną do mojego pokoju. Zastała mnie leżącą na łóżku zapłakaną.
-Co się dzieje? -spytała siadając koło mnie na łóżku.
-To głupie… Zrobiło mi się przykro, bo Harry zadzwonił do mnie i się zaczął tłumaczyć, tak jakby zależało mu na moim zdaniu, a ja nie chcę być tą kolejną, nie chcę zostać znów wykorzystana -odpowiedziałam podnosząc się z łóżka.
-Nie płacz, wszystko sie ułoży -odpowiedziała przytulając mnie.
-A jak się nic nie ułoży i będzie tak na zawsze?
-Bzdura, popatrz na mnie i Marcela, było źle ale potrzebowaliśmy czasu dla siebie aby się przekonać co tak naprawdę nas łączy.
Wpadł do pokoju Marcel i powiedział, że obiad czka na stole, Lena popatrzyła na mnie i wytarła łzy po czym poszłyśmy razem do salonu na obiad.
Po będzie poszłam do pracy, przy okazji pogadałam z moja pracodawczynią o moim zabiegu, zaproponowała zastrzyk gotówki.
Wychodząc z kawiarni wpadłam na Mateusza, bardzo się ucieszyłam widząc go, był jedną z najbardziej ogarniętych osób z mojej łączonej klasy. Niestety podczas roku doszedł do wniosku że to nie jest kierunek dla niego i się przeniósł, a my straciliśmy kontakt. Podczas rozmowy zaproponował wspólne wyjście na koncert rockowy, zgodziłam się.
Kiedy pożegnałam się z Mateuszem zadzwonił do mnie dobra kolega z równoległej klasy.
-Hej Żan czy wież coś na temat połowinek? -spytał.
-Yy... Jeszcze nic konkretnie nie wiadomo, ale wstępnie odbędą się za dwa tygodnie -odpowiedziałam.
-Aha to ty nie będziesz na połowinkach?
-Wiesz co chciała bym ale mam akurat zabieg -odpowiedziałam ze smutkiem.
-To przełóż zbieg mówiąc, że dostałaś okresu -odpowiedział na co wybuchałam śmiechem. -Pomysł nie jest zły.
-Nie no pomysł jest genialny, a więc pójdę na połowinki.
-Chciała byś może pójść ze mną? -spytał.
-Pewnie -odpowiedziałam.
-To świetnie -ucieszył się.
-Dobra wież co muszę kończyć to do zobaczenia w szkole i na spotkaniu samorządu.
-Jak to?
-No jutro jest spotkanie samorządu w sprawie połowinek -oznajmiłam.
-Dzięki za informacje.
-Nie ma za co -uśmiechnęłam się. –Pa -pożegnałam się
Wieczorem ubrałam się w jasne spodnie z dziurami, do tego zieloną koszulę włożoną w spodnie, a do tego wiązane buty za kostkę, pomalowałam się, włosy przeczesałam szczotką, po paru minutach przyjechał Mati. Wróciliśmy było gdzieś tak po 01.00 było świetnie, bawiliśmy się doskonale.

Dwa tygodnie później


Za trzy godziny mamy połowinki, więc poszłyśmy z Leną do fryzjera tam fryzjerka zrobiła Lenie niesamowitą fryzurę. Kiedy powróciłyśmy do domu Lena poszła ubrać swoją granatową całkowicie rozkloszowaną sukienkę, leżała na niej niesamowicie, nawet nie było po niej widać że była w 15 tygodniu ciąży. Po umalowaniu Leny i zrobienie jej manicure poszłam się ubrać w swoją pudrową sukienkę z rozkloszowanym dołem, umalowałam się, i zrobiłam sobie manicure.
Godzinę przed połowinkami przyjechał po mnie Hubert (kolega z równoległej klasy) Lena chciała iść z Marcelem, ale nie dał rady przyjechać, więc zaprosił ją Dominik, obiecał Marcelowi że się nią zaopiekuje.
-Gotowe? -spytał Hubert wyręczając mi różę.
-O jeny, dziękuję... Tak tylko włożę szpilki i możemy iść-odpowiedziałam uśmiechając się na widok róży.
-A Lena gotowa? -spytał.
-Tak, a co?
-Dominik jedzie z nami.
-Aha zaraz jej się spytam -odpowiedziałam po czym poszłam po Lenę.
Lena gadała  z Marcelem przez telefon ale po chwili się rozłączyła, była gotowa założyła baletki ale i tak wyglądała świetnie. Kiedy wyszłyśmy z jej pokoju stał tam również Dominik z różą dla Leny, ucieszyła się równie jak ja.
Po chwili gadania wyszliśmy z naszego mieszkania. Dotarliśmy na nasze połowinki, w samochodzie dowiedziałyśmy się, że ma być "Bal Jesienny", który ma się odbyć w następny weekend. Na miejscu spotkałyśmy Dominikę z Frankiem, wyglądała ślicznie z resztą tak jak jej chłopak, pasowali do siebie idealnie. Wróciłyśmy do domu o 03.00 byłyśmy tak zmęczone że od razu poszłyśmy spać.

2 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział jak i cały ten blog. <3
    Awww....Franek, co za chiacho...heheh ;*
    Czekam na następny^^

    Zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem:
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jakie ciachaaaaa <3333 ;33 ;***
    Świetny pisz następny ;* ;)

    OdpowiedzUsuń