Perspektywa Żanety
Byłam
już pod internatem kiedy zadzwonił do mnie Harry, nie odebrałam nie miałam ochoty
z nim rozmawiać, nie obchodzi mnie to. Napisałam mu sms że nie mogę rozmawiać.
Kiedy tylko weszłam do mieszkania ujrzałam jak Marcel stoi w bieliźnie i robi
śniadanie.
-Hej,
chyba za wcześnie wróciłam -zaśmiałam sie kładąc moją olbrzymią torbę na
kanapie.
-O
Hej, nie no co ty -odpowiedział Marcel przytulając mnie.
-Żaneta?
-Zdziwiła się nie co Lena. Wyszła z łazienki owinięta ręcznikiem.
-Też
się cieszę że cię widzę -odpowiedziałam przytulając się.
-Nawet
nie wiesz jak bardzo się stęskniłam -odpowiedziała.
-Żaneta
jesteś głodna? -spytał Marcel.
-Nie
jadłam u Tomka, lecę pod prysznic -odpowiedziałam po
czym wzięłam torbę i poszłam do pokoju, rozpakowałam się.
Poszłam pod prysznic i znowu telefon oh
Hazzy, wkurzyłam się ciągłym dzwonieniem do mnie, więc
odebrałam.
-Janet
jak dobrze że odebrałaś -odpowiedział Harry.
-Coś
się stało? -spytałam.
-Chcę
Ci coś powiedzieć.
-Harry
nie musisz mi się tłumaczyć, serio. Rób co chcesz czy z Luisem czy z Taylor -odpowiedziałam.
-Ale
to nie jest tak. Larry nie istnieje tak jak mój związek z Taylor -usprawiedliwiał
się. Wierzysz mi?
-Nie
wiem, jeżeli tak mówisz. Przepraszam muszę kończyć –rozłączyłam się.
Wyszłam
z łazienki zapłakana, Lena zauważyła to i od razu ruszyła za mną do mojego
pokoju. Zastała mnie leżącą na łóżku zapłakaną.
-Co
się dzieje? -spytała siadając koło mnie na łóżku.
-To
głupie… Zrobiło mi się przykro, bo Harry zadzwonił do mnie i się zaczął
tłumaczyć, tak jakby zależało mu na moim zdaniu, a ja nie chcę być tą kolejną,
nie chcę zostać znów wykorzystana -odpowiedziałam podnosząc się z
łóżka.
-Nie
płacz, wszystko sie ułoży -odpowiedziała przytulając mnie.
-A
jak się nic nie ułoży i będzie tak na zawsze?
-Bzdura,
popatrz na mnie i Marcela, było źle ale potrzebowaliśmy czasu dla
siebie aby się przekonać co tak naprawdę nas łączy.
Wpadł
do pokoju Marcel i powiedział, że obiad czka na stole, Lena popatrzyła na mnie
i wytarła łzy po czym poszłyśmy razem do salonu na obiad.
Po
będzie poszłam do pracy, przy okazji pogadałam z moja
pracodawczynią o moim zabiegu, zaproponowała zastrzyk gotówki.
Wychodząc
z kawiarni wpadłam na Mateusza, bardzo się ucieszyłam widząc go, był
jedną z najbardziej ogarniętych osób z mojej łączonej klasy. Niestety podczas
roku doszedł do wniosku że to nie jest kierunek dla niego i się przeniósł, a my
straciliśmy kontakt. Podczas
rozmowy zaproponował wspólne wyjście na koncert rockowy,
zgodziłam się.
Kiedy
pożegnałam się z Mateuszem zadzwonił do mnie dobra kolega z równoległej klasy.
-Hej
Żan czy wież coś na temat połowinek? -spytał.
-Yy...
Jeszcze nic konkretnie nie wiadomo, ale wstępnie odbędą się za dwa
tygodnie -odpowiedziałam.
-Aha
to ty nie będziesz na połowinkach?
-Wiesz
co chciała bym ale mam akurat zabieg -odpowiedziałam ze smutkiem.
-To przełóż zbieg
mówiąc, że dostałaś okresu -odpowiedział na co wybuchałam śmiechem. -Pomysł nie
jest zły.
-Nie
no pomysł jest genialny, a więc pójdę na połowinki.
-Chciała
byś może pójść ze mną? -spytał.
-Pewnie
-odpowiedziałam.
-To
świetnie -ucieszył się.
-Dobra
wież co muszę kończyć to do zobaczenia w szkole i na spotkaniu
samorządu.
-Jak
to?
-No
jutro jest spotkanie samorządu w sprawie połowinek -oznajmiłam.
-Dzięki
za informacje.
-Nie
ma za co -uśmiechnęłam się. –Pa -pożegnałam się
Wieczorem
ubrałam się w jasne spodnie z dziurami, do tego zieloną koszulę włożoną w spodnie,
a do tego wiązane buty za kostkę, pomalowałam się, włosy przeczesałam
szczotką, po paru minutach przyjechał Mati. Wróciliśmy było gdzieś
tak po 01.00 było świetnie, bawiliśmy się doskonale.
Dwa tygodnie później
Za
trzy godziny mamy połowinki, więc poszłyśmy z Leną do fryzjera tam fryzjerka
zrobiła Lenie niesamowitą fryzurę. Kiedy powróciłyśmy do domu Lena poszła ubrać
swoją granatową całkowicie rozkloszowaną sukienkę, leżała na niej
niesamowicie, nawet nie było po niej widać że była w 15 tygodniu ciąży. Po
umalowaniu Leny i zrobienie jej manicure poszłam się ubrać w swoją pudrową
sukienkę z rozkloszowanym dołem, umalowałam się, i zrobiłam sobie manicure.
Godzinę
przed połowinkami przyjechał po mnie Hubert (kolega z równoległej klasy) Lena
chciała iść z Marcelem, ale nie dał rady przyjechać, więc zaprosił ją Dominik,
obiecał Marcelowi że się nią zaopiekuje.
-Gotowe?
-spytał Hubert wyręczając mi różę.
-O
jeny, dziękuję... Tak tylko włożę szpilki i możemy
iść-odpowiedziałam uśmiechając się na widok róży.
-A
Lena gotowa? -spytał.
-Tak,
a co?
-Dominik
jedzie z nami.
-Aha
zaraz jej się spytam -odpowiedziałam po czym poszłam po Lenę.
Lena
gadała z Marcelem przez telefon ale po chwili się rozłączyła, była gotowa
założyła baletki ale i tak wyglądała świetnie. Kiedy wyszłyśmy z jej
pokoju stał tam również Dominik z różą dla Leny, ucieszyła się równie jak ja.
Po chwili gadania wyszliśmy z naszego
mieszkania. Dotarliśmy na nasze połowinki, w samochodzie
dowiedziałyśmy się, że ma być "Bal Jesienny", który ma się odbyć w
następny weekend. Na miejscu spotkałyśmy Dominikę z Frankiem,
wyglądała ślicznie z resztą tak jak jej chłopak, pasowali do siebie
idealnie. Wróciłyśmy do domu o 03.00 byłyśmy
tak zmęczone że od razu poszłyśmy spać.
Zajebisty rozdział jak i cały ten blog. <3
OdpowiedzUsuńAwww....Franek, co za chiacho...heheh ;*
Czekam na następny^^
Zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem:
http://you-and-i-1d.blogspot.com/
Boże jakie ciachaaaaa <3333 ;33 ;***
OdpowiedzUsuńŚwietny pisz następny ;* ;)