Perspektywa Leny
Miesiąc później
Żaneta
skakała ze szczęścia jak zobaczyła komplet dokumentów ze szkoły, potrzebnych do
rozpoczęcia nauki w Bristol. W czasie ostatniego tygodnia w Polsce i Białym
stoku sprzedałyśmy meble, zrezygnowałyśmy z internatu, pożegnałyśmy się z Panią
Anią.
Wieczorem
siedziałyśmy na zakrytej folią kanapie i popijałyśmy herbatę ze swoich
ulubionych kubków, wspominałyśmy nasze ostatnie lata. Smutno nam się zrobiło jak
pomyślałyśmy że już jutro to mieszkanie nie będzie nasze. Mieszkanie nawet się
smuciło że już jutro nas nie będzie, bo zawsze w nim było przytulnie i
kolorowo, a teraz było w nim tak przygnębiająco. Ściany stały się szare
i przygnębiające.
-Ej
Żanet ty oddałaś pożyczony hajs dla Pani Ani? –zapytałam.
-Jaki
hajs? –zdziwiła się Żaneta.
-Na
aparat.
-A
no tak, uzgodniłam że Pani Ania odejmie mi to z 4 wypłat.
Po
wypiciu herbaty poszłyśmy spać, nasza ostatnia noc w naszych łóżeczkach.
Następnego
dnia wstałyśmy z rana i spakowałyśmy ostatnie rzeczy.
Żaneta
zrobiła nam kanapki a ja ubrałam moją córeczkę w granatowe spodnie
bawełniane z iksami na kolanach, granatową bluzkę z napisem ”Hi”, oraz
granatową bawełnianą czapkę. Następnie sama się ubrałam w niebieskie
spodnie z wysokim stanem, luźny łososiowy sweter i białe trampki.
Kiedy
byłyśmy już ubrane wyszłam do pustego salonu i położyłam malutką na kocyku, a
sama powędrowałam do kuchni i wyręczyłam Żanetę w robieniu śniadania, aby ta
mogła pójść się ubrać. Po chwili z łazienki wyszła Żaneta,
ubrana w jasne spodnie z wysokim stanem z dziurami na kolanach oraz
eleganckiej beżowej bluzce z troszkę dłuższym tyłem, oraz w czarnych trampkach
Slip on.
Dosiadła
się i wspólnie zjadałyśmy śniadanie. Mała zaczęła się domagać
jedzenia, więc wzięłam ją i poszłam z nią do pokoju, aby ją nakarmić.
W
tym czasie Żaneta otworzyła drzwi, to byli nasi kochani przyjaciele Tomek z
Kasią, Domą, Dominikiem, Frankiem, Hubertem Tomek z Kasią, Domą, Dominikiem,
Frankiem, Hubertem przyszli się z nami pożegnać i odwieść na peron. Po paru
minutach wszyscy wyszli z mieszkania zabierając moją Lucy. Była największą
atrakcją, wszyscy się o nią bili.
Postanowiłam
że przejdę się ostatni raz po tym mieszkaniu.
Szłam
dotykając ściany i przypominałam sobie jak przyszłam tutaj pierwszy raz. W
końcu stanęłam na środku pokoju i rozglądałam się dookoła, w pewnej chwili
poczułam że ktoś kładzie głowę na moim ramieniu.
-Też
będę tęskniła -odpowiedziała Żaneta obejmując mnie.
-Tak
bardzo będę tęsknić -odpowiedziałam.
-Ja
tak samo ale trzeba iść dalej -oznajmiła Żaneta puszczając mnie. -To co
idziemy? -spytała wystawiając rękę w moją stronę i uśmiechając się. W oczach
zebrały się jej łzy.
-Tak
-odpowiedziałam i pociągnęłam nosem. Na progu odwróciłam się po czym
otarłam łezkę i zamknęłam drzwi. Oddałyśmy klucze i pojechałyśmy na
PKP.
Na
peronie przegnałyśmy się z przyjaciółmi, oczywiście rozpłakałyśmy
się. Z bólem serca wsiadłyśmy do pociągu i wyjechałyśmy z Białegostoku.
W
Warszawie opuściłam Żanetę i poszłam z malutką na samolot, a ona busem
pojechała dalej. Żaneta okropnie boi się latania samolotem.
Po
4 godzinach byłam w Londynie. Byłam strasznie zmęczona, ale na widok Marcela od
razu odżyłam. Bardzo się za nim stęskniłam.
Wziął
moje walizki i ruszyliśmy w stronę samochodu a następnie skierowaliśmy się w
kierunku domu.
Perspektywa Żanety
Lena
zadzwoniła do mnie jak wylądowała w Londynie, ulżyło mi kiedy nic jej się nie stało.
Po 30 godzinach dojechałam do Bristol.
Wysiadłam paręnaście metrów
przed domem chłopaków, poczekałam aż taxówka zniknie z mojego pola widzenia i
podeszłam do furtki, wpisałam hasło i weszłam zamykając za sobą bramkę. Doszłam
do drzwi otworzyłam, rozebrałam się i weszłam z walizkami do salonu gdzie
był straszny syf, wzięłam parę wdechów i wydechów po
czym zrzuciłam ciuchy z kanapy. Była 1.00 wzięłam jakaś koszulkę i szorty
z walizki, poszłam do łazienki i umyłam twarz oraz zęby, po czym poszłam spać.
Spałam
do 10.00 po czy wstałam i zaczęłam robić śniadanie. Po chwili do kuchni wszedł
Louis, był strasznie zaspany.
-Hej
-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Hej
-odpowiedział drapiąc się po poczochranej głowie i kierując się
do lodówki. -To ty tutaj? Kiedy? Jak? Co?! –zatrzymał się, odwrócił i zapytał zdezorientowany
Louis.
-Przyjechałam
wczoraj, a raczej dzisiaj z rana -zaśmiałam się i kończyłam opiekać kanapkę w opiekaczu.
Louis
ogarnął się i przyszedł się przywitać. Byłam pewna że poprzedniego wieczoru imprezowali bo
strasznie waliło od niego alkoholem.
-Louis
idź weź prysznic bo jak Eleonor cię zobaczy to się załamie
biedulka-odpowiedziałam.
-Już
idę tylko przyszedłem czegoś się napić bo strasznie mnie suszy -odpowiedział po
czy wyszedł z kuchni.
Po
paru minutach przyszedł Niall ubrany w
czarne joggery i czarny t-shirt,
tak jak zawsze wyperfumowany. Kiedy tylko mnie ujrzał zaczął udawać
że krzyczy, po czym przyszedł i się obiął mnie tak mocno, że zgniótł mi cycki.
Po Niallu był Zayn, następnie Hazza i Liam na końcu.
Wszyscy
usiedliśmy do stołu, tylko ja i Niall jedliśmy a reszta przystała
tylko na wodzie i soku pomarańczowym.
Około
12.00 Liam, Harry i Zayn nagle znikli, zdziwiłam się bo jeszcze do nie dawna byli.
Niall i Louis siedzieli na tarasie a ja zaczęłam sprzątać, zaczęłam
od wstawienia prania i rozwieszenia już wcześniej upranych rzeczy,
kiedy to wykonałam poszła ogarnąć salono-jadalnię, kuchnię i
łazienkę na dole.
Zaczęłam
od ścierania kurzy, następnie poodkurzałam i poszłam do łazienki,
tam siedziałam z godzinę, ale za to wszystko wyszorowałam na błyski.
-Może
ci pomóc -odpowiedział Niall opierając się o futrynę.
-Jak
chcesz -odpowiedziałam obojętnie.
-Co
ty taka zła? -zapytał z uśmieszkiem.
-Nie
zła, zmęczona -odpowiedziałam ocierając czoło.
Wyszłam
z łazienki i skierowałam się na górę, biorąc wiadro z mopem i szmatką do
ścierania kurzy.
-Ja
chcesz pomóc to weź odkurzacz i koszyk na pranie. Niall ucieszony zrobił to o
co go poprosiłam i poszliśmy na górę. Postanowiliśmy zacząć
od końca więc od pokoju Liama i Zayna, po drugiej stronie Nialla i Harrego.
Każdy pokój sprzątaliśmy tak nie więcej po 1,5 godz. więc trochę nam przeszło.
Dochodziła
20.00 a chłopaków dalej nie było, więc postanowiłam że wezmę prysznic, wzięłam
ubrania z szafy i poszłam pod prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki walnęłam
się na łóżko z laptopem i błądziłam po necie.
W
pewnej chwili do pokoju wszedł Harry, oznajmił że mamy gości, ta wiadomość
postawiła mnie na również nogi, chciałam wyjść aby przywitać naszych gości.
-K**wa!
-krzyknęłam po polsku. -Jak ja wyglądam -powiedziałam sama do siebie. Szybkim
ruchem otworzyłam szafę i znalazłam jakieś ciuchy, które zostawiłam ostatnim razem.
Założyłam granatowy materiałowy kombinezon na rękawek, z dekoltem w ser.
Zrobiłam
szybko kreski i zamaskowałam niedoskonałości korektorem, wytuszowałam rzęsy.
Zeszłam
powoli po schodach, w salonie stało mnóstwo jedzenia, a z zewnątrz
dobiegała muzyka, powoli wyszłam na taras.
-100
lat –krzyknęli a ja podskoczyłam ze strachu ale po chwili zaczęłam się śmiać. Nie
spodziewałam się, że ktoś jeszcze o nich pamięta.
Hej! Dziękuję, że do mnie wpadłaś i zapraszam na rozdział 1 :D
OdpowiedzUsuńhttp://all-of-us-will-drown.blogspot.com/
Dziś będzie raczej króciutki komentarz bo mam rozdział do stworzenia ;3
OdpowiedzUsuńNo rozdział jest cudowny, boski, zajebiaszczo-wyjebiaszczy (Prawa zastrzeżone) Nie mogę się doczekać kolejnego działu mam nadzieję ze szybciutko się pojawi.
Pozdrawiam.
Patrycja.
czy historia mi się podoba ? Nie.. ja ją po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny z niecierpliwoscia l /8
Świetny....świetny...świetny <3
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko kolejny!!!
;D
_____________________________________________________
PS. u mnie też nowy: http://you-and-i-1d.blogspot.com/
super :O :)
OdpowiedzUsuńwbij http://summer-love-stoory.blogspot.com/