wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 76

Perspektywa Andyiego


Nie wiedziałem co mam zrobić kiedy dowiedziałem się że moja mama przyjeżdża, ja nie umiem gotować a Sammi i Jinxx'a nie było w domu. Ostania myśl jaka przyszła mi do głowy to Janeta.
Zadzwoniłem do niej, na szczęście się zgodziła, powiedziała za za 30 min będzie u mnie. Tak więc postanowiłem ją wyprzedzić i zacząć, ale to się skończyło marnie. Kiedy Janeta przyszła i zobaczyła w jakim stanie jest kuchnia, to się załamała. Wraz z Janet posprzątaliśmy ten bajzel. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia co zrobić na tą jebaną kolację, Janeta kazała mi szukać w necie, po dłuższym czasie znalazłem, tak jak mogłem się domyślić Janeta kazała mi iść na zakupy, więc wykonałem jej polecenie. Wróciłem i zaczęło się gotowanie, myślałem że sobie posiedzę ale Janeta kazała mi pomagać, na początku nie byłem zachwycony ale po dłuższym czasie spodobało mi się to. Wraz z Janet bawiliśmy się w kuchni, było bardzo fajnie, takie gotowanie to ja lubię. Janeta miała iść do domu ale poprosiłem ją aby została, nawet zaproponowałem aby Dominic przyszła ale Janeta powiedziała że Dominic pojechała z Zaynem. Dominic podobała mi się i to bardzo.
Janeta zgodziła się aby zostać, przytuliła mnie abym już się nie smucił a wtedy przyszła moja mama, byliśmy bardzo zakłopotani, ja zaprosiłem ją do salonu a Janeta przyniosła pierwsze danie, podczas tej kolacji moja mamusia przesłuchiwała Janet aż w końcu zapytała czy jesteśmy razem, oboje się zaśmialiśmy z tego i wyjaśniliśmy że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyszedł czas na deser i wszystko się wydało, wydało się że to Janet gotowała a nie ja, tak jak wcześniej powiedziałem.
Do kolacji było wino, którym mama i Janeta się upiły. Zaprowadziłem moją mamę do mojego pokoju, a potem odprowadziłem Janet. Całą drogę, szliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach, śmialiśmy się, rozmawialiśmy o swoim dzieciństwie, opowiedziałem jej że w szkole byłem bity, wyzywany, poniżany. Natomiast Janeta miała tak tylko że w domu, a co najgorsze oboje trzymaliśmy to w sobie aż do teraz, oboje rozumieliśmy się doskonale.
Janeta znalazła klucz i weszliśmy do środka odbijając się od ściany, na co zaczęliśmy się śmiać, w pewnej chwili pojawił się Liam, był chyba wkurzony, Janeta podeszła do niego i przytuliła się do niego, kiedy odeszła od niego pożegnałem się i poszedłem do domu.

Perspektywa Janet


Przebudziłam się o 6.35 Harry spał na swojej stronie a zazwyczaj nad ranem nawalał się na mnie, to było dziwne. Chciałam się do niego przytulić ale mój oddech powalał mnie, wstałam z łóżka weszłam do łazienki umyłam twarz, umyłam porządnie zęby i wróciłam z powrotem do łóżka, przybliżyłam się do Harrego, Harry spał tyłem do mnie, wtuliłam się w jego plecy i próbowałam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, nie mogłam zasnąć, wstałam z łóżka, po cichu podeszłam do okna, odsłoniłam roletę, pogoda była koszmarna, wiał wiatr i padał deszcz, poszłam do łazienki pod prysznic następnie ubrałam się. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół zaczęłam sprzątać czyli wstawiłam zmywarkę, wstawiłam pralkę, poskładałam suche ubrania, pozmiatanie kuchni, holu, salonu, łazienki i schodów, położenie wszystkiego na miejsca. Posprzątałam kuchnię, łazienkę, salon i hall.
Po posprzątaniu postanowiłam pozmieniać firanki, kiedy zmieniłam je wszystko lepiej wyglądało. Skończyłam o 10.00 zabrałam się za śniadanie, nie miałam pomysłu, ale w końcu przypomniałam sobie żeby zrobić naleśniki z czekoladą, i koktajle owocowe. Po chwili na dół zszedł Liam, był na mnie zły, a do tego poprzedniego wieczora doszło do ostrej wymiany słów.
-Hej, są na śniadanie naleśniki i koktajle owocowe -odpowiedziałam ciepło.
-Wezmę tylko koktajl, nie jestem głodny -odpowiedział chłodno.
-Liam, czekaj -odpowiedziałam kiedy Liam wychodził z kuchni. -Przepraszam, byłam u Andyiego, prosił mnie o pomoc -odpowiedziałam. –Przepraszam, naprawdę jest mi przykro -odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
Liam odłożył koktajl na blat kuchenny i odwzajemnił uścisk, położył brodę na mojej głowie. Do kuchni zawitał Harry, dziwnie się na nas spojrzał, a Liam wziął koktajl z naleśnikiem z czekoladą i wyszedł z kuchni. Harry był najwyraźniej też wkurzony na mnie, nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę. Hazza stał i robił sobie kanapki.
-Są naleśniki i koktajl owocowy -odpowiedziałam, na co Harry nic nie odpowiedział tylko przestał robić kanapki i wziął naleśnika.
-Harry, przepraszam, nie powinnam wychodzić z domu nie mówiąc o tym wam, ale Andy prosił mnie o pomoc, a wiem jak bardzo go nie lubisz -dodałam. -Obiecuję że to więcej się nie powtórzy -powiedziałam i przytuliłam go od tyłu. Harry rozłączył mój splot, trzymał szeroko moje ręce, odwrócił się do mnie twarzą, splótł z powrotem moje dłonie i sam się do mnie przytulił.
-Wybaczam ale nie rób tak więcej, martwiłem się –odpowiedział lekko zachrypniętym głosem, to mi nie wystarczyło. Stanęłam na palcach i zbliżyłam się do jego twarzy. Cmoknęłam go w dolną wargę ust a następnie zaczęłam go całować, on odwzajemnił to. Pocałunek był dość namiętny, ale krótki. Do kuchni wpadł Horan, wziął talerz z naleśnikiem i wyszedł.
-Niall! –krzyknęłam do wychodzącego z kuchni Horana..
-Co?
-Jeszcze koktajl -odpowiedziałam.
-Aaa... -odpowiedział i się wrócił po koktajl.
Wzięłam swój koktajl i podeszłam do niego, usiadłan obok na kanapie.
-Ty też się na mnie obraziłeś? -spytałam.
-Nie, ale powinienem –odpowiedział i spojrzał przenikliwie.
-O jeny dziękuje ci Niallusiu -odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu. Odwróciłam się do Hazzy.
-Nie bądź zazdrosny, to tylko mój syn -zaśmiałam się.
Harry tylko się uśmiechnął, razem usiedliśmy przy stole i razem wszyscy w 4 jedliśmy śniadanie, śmieliśmy się, pod przymusem opowiedziałam o wieczorze, nie byli źli. Wszyscy zjedliśmy śniadanie, posprzątam po śniadaniu, akurat deszcz przestał padać, postanowiłam posadzić moje wcześniej kupione sadzonki, wzięłam szpadel, grabie, małą łopatkę i oczywiście ubrałam się odpowiednio, w moim przypadku to były trampki na dobicie i kurtka. Zaczęłam od przekopania trawy, z pomocą przyszedł Liam i oboje zaczęliśmy przekopywać ogródek, następnie pograbiliśmy i zaczęliśmy sadzić tuje przy ogrodzeniu, kiedy urosną nikt nie będzie widział co się dzieje na podwórku. Posadziliśmy małą wierzbę a dookoła niej posadziliśmy kwiaty, miałam już wizję co do tego ogrodu, teraz przechodziłam do jego realizacji. Nawet kiedy padał deszcz, my dalej robiliśmy swoje.
Kiedy skończyliśmy zaczęliśmy się ganiać po trawniku, ja uciekałam aż się nie wywaliłam, leżałam na trawniku plackiem, Liam dołączył do mnie, zaczęliśmy rozmawiać, wtedy wymsknęło mi się i powiedziałam, że kiedy pada deszcz woda jest ciepła, a Liam na to żeby to sprawdzić, zdjęliśmy kurtki no i razem wskoczyliśmy do basenu, tak wiem jesteśmy głupi, ale w końcu tylko raz się żyje.
Weszliśmy do domu cali ociekający wodą, Niall przyniósł ręczniki a my go przytuliliśmy i on był też mokry. Wytarliśmy się, poszłam na górę, Harry siedział przy oknie i patrzył w dal, weszłam do łazienki aby się przebrać, ogarnąć twarz, kiedy wyszłam podeszłam do Hazzy.
-Co jest? -spytałam się, ujrzałam że jest piany a koło niego stoi butelka whisky.
-Dlaczego traktujesz mnie jak dziecko?
-Harry, nie traktuje ciebie jak dziecko...
-Yhy, ta jasne to dlaczego tak się zachowujesz? -spytał podłamany.
Usiadłam na parapecie naprzeciwko Harrego.
-Kiedyś byłam z chłopakiem który mnie wykorzystał i nie chcę aby to się powtórzyło, dlatego tak się zachowuję -powiedziałam ze łzami w oczach.
Harry przyciągnął mnie do siebie, siedziałam na wpółsiedząc opierając swoje plecy o Hazzy tors.
-Ja cię nie skrzywdzę, nie wykorzystam, nie mógłbym, bo inaczej będę miał przejebane -odpowiedział Harry obejmując mnie w pasie i szepcząc do ucha.
-Jak to? -spytałam przez łzy.
-Obiecałem to dla Liama. Bardzo troszczy się o ciebie, jesteście ze sobą bardzo blisko.
-Ale Liam to mój przyjaciel i to się nie zmieni -odpowiedziałam, zaczynałam dochodzić do tego dlaczego oni się pobili. -Pobiliście się o mnie? -spytałam przerywając nie zręczna ciszę.
-Tak, ale nie mówmy o tym, to jest już temat zamknięty -odpowiedział całując mnie w głowę. –Wzbudzasz zainteresowanie w facetach –dodał przygnębiony.
-Ale to z tobą siedzę tutaj, to z tobą śpię w jednym łóżku i to z tobą pocałowałam się więcej niż jeden raz –odpowiedziałam.
-Mam czuć się jakoś wyjątkowo? –zaśmiał się.
-Mam swój taki mały przesąd, który mówi że jak się z kimś pocałuję więcej niż raz to skończy się to związkiem –splotłam moją i Harrego dłoń.
- A z kim się pocałowałaś jeden raz?
-Może kiedyś ci powiem, to jest na razie zbyt osobiste pytanie.
-Ok –odpowiedział. –Zostaniesz ze mną na zawsze? –zapytał po chwili ciszy.
-Chętnie –odwróciłam się do niego tak aby widzieć jego oczy i odpowiedziałam, po czym Harry mnie pocałował.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 75

Perspektywa Janet


Lena i Marcel byli bardzo zajęci bo za tydzień miał być ich ślub i wesele. Mieli wszystko już pozałatwiane, ostatnie przymiarki sukienki i garnituru. Planowali pobrać się we wrześniu ale jednak znalazł się termin o wiele szybciej i nie chcąc stracić takiej okazji zrezygnowali z września.
Po rozmowie z Leną znudzona poszłam do pokoju Hazzy i zaczęłam przeglądać swoje rzeczy, natrafiłam na karton pełem pamiątek i starych zdjęć. Po pewnym czasie przyszła Dominika i razem zaczęłyśmy oglądać i wspominać stare czasy. Dominika powiedziała mi że jedzie z Zaynem na weekend do jego rodziców, chyba nie domyślała się że jest bardzo ważną osoba dla Zayna, no bo zwykłej koleżanki nie przedstawia się do swoich rodziców, a tym bardziej nie zabiera się na weekend.
Trochę pogadałyśmy i przyszedł Zayn, przypomniał Dominice że za 2 godz. wyjeżdżają. Dominika opuściła Harrego pokój i poszła się spakować.
Powkładałam te wszystkie rzeczy z powrotem i włożyłam karton na spód szafy usłyszałam "In the End" to był Andy. Podeszłam do szafki na na której leżał mój telefon, szybko odebrałam. Andy poprosił mnie abym pomogła mu przygotować obiad, ponieważ Sammi i Jinnx wyjechali a jego mama zapowiedziała że przyjedzie. Zgodziłam się, wiedziałam że ratuję mu dupę bo Andy nie bardzo radzi sobie w kuchni. Poinformowałam go że za 30 min będę u niego, zgodził się po czy pożegnałam się i rozłączyłam.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie szorty i luźną koszulkę którą włożyłam w szorty, zrobiłam kreski i pomalowałam tuszem rzęsy, przeczesałam włosy szczotką, spakowałam kilka rzeczy do torby, po czym wyszłam z pokoju.
Okazało się że Dominika z Zaynem wyjeżdżali, więc pożegnałam się, a potem machałam aż nie znikli z mojego pola widzenia, po czy ruszłam w stronę Andyiego. Kiedy doszłam do jego drzwi zadzwoniłam dzwonkiem, otworzył mi Andy cały był uwalony w czymś białym, podejrzewałam mąkę. Zaprosił mnie do środka, powoli weszłam, szłam korytarzem, potem weszłam do kuchni. Wszędzie była mąka a do tego był straszny bałagan.
-Ja pierdole -przeklęłam po polsku. -Co tu się stało, bomba wybuchała?
-Yyy... Nie to tylko ja gotuję -odpowiedział drapiąc się po głowie.
-No to teraz trzeba to posprzątać bo w bałaganie nie da się pracować -odpowiedziałam i zaczęłam zbierać i czyścić różne produkty.
Po chwili było już wszystko czyste i można było zacząć pracę.
-A co chcesz podać zrobić na tą kolację? -spytałam.
-Nie wiem, nie myślałem o tym jeszcze.
-To kiedy chcesz o tym pomyśleć? -odpowiedziałam spoglądając na Andyiego, ale on tylko wzruszył ramionami co mnie trochę zirytowało. Poprosiłam go aby poszukał czegoś w necie.
-Szukaj na pierwsze danie zupę, na drugie, przekąskę i deser -podpowiedziałam mu. Po długim szukaniu znalazł.
-Na zupę znalazłem zupę cebulową, na drugie spaghetti z krewetkami, na przekąskę serowe wiatraczki, a na deser nie mam pojęcia bo nie znalazłem nic ciekawego.-odpowiedział.
-Dobra na deser coś wymyślę, ale deser będzie z Polski, ok? -spytałam się.
-Na to właśnie liczyłem -odpowiedział uśmiechając się.
-Idź lepiej na zakupy, a i podaj mi jak to się robi, bo nie znam tych potraw, to znaczy zupę cebulową wiem jak zrobić ale reszty niestety nie -odpowiedziałam.
-Wierzę w ciebie, na pewno ci się uda -odpowiedział.
-Dzięki a teraz idź na te zakupy -pogoniłam go.
Andy wyszedł a ja sama zostałam, na blacie leżały papierosy Andyiego, nagle nabrałam takiego smaku, miałam w torbie swoje papierosy, ale pomimo że moje były truskawkowe miałam ochotę zajarać Andyiego, byłam pewna że się nie pogniewa jak wezmę jednego. Wzięłam od Dennisa szluga wzięłam swoją zapalniczkę z torebki po czym skierowałam się na taras. Zapaliłam i zaczęłam delektować się smakiem papierosa.
-Nie wiedziałam że Andy przerzucił się na smakowe –powiedziałam na głos. Delektowałam się czekoladowym papierosem, delektowałam się tak długo aż mi się skończył. Weszłam z powrotem do środka, i postanowiłam sobie poczekać na Dennisa, z tych nudów zaparzyłam sobie kawę, mniejsza z tym że kawy na 250 ml, było 70 ml a reszta to mleko. Usiadłam na krześle i czekałam, popijając od czasu do czasu swoją kawę. W końcu po 30 minutach przyszedł Andy z pełnymi torbami.
-No nareszcie -powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam, że tak długo. Weź te rzeczy a ja pójdę na górę wydrukować Ci te dania -odpowiedział i znikł, a ja znowu zostałam sama. Rozpakowałam rzeczy, przygotowałam wszystkie produkty do zrobienia zupy cebulowej.
Po paru minutach przyszedł Andy i podał mi kartki, wzięliśmy się do roboty, oczywiście Andy mi pomagał. Była praca ale też mnóstwo śmiechu i wygłupiania się. W między czasie powiedział mu że zawinęłam mu jednego szluga, Andy wcale się tym nie przejął.
Skończyliśmy zupę, czas na przekąski, potem deser i drugie danie. Kiedy było wszystko gotowe Andy poszedł się przygotować a ja posprzątałam i nakryłam do stołu, Andy kupił wino i szampana, zapowiadała się gruba impreza. Po chwili przyszedł Andy, ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę na rękawek, jego perfumy były bardzo mocne, prawdopodobnie aby zakryć zapach szlugów.
-A dlaczego tylko dwa nakrycia? -spytał Andy.
-A ktoś jeszcze ma być? -spytałam dokonując ostatnich poprawek przy stole.
-No tak, ty -odpowiedział Andy, po czym szeroko się uśmiechnął, znaliśmy się krótko ale to wystarczyło aby pokochać jego uśmiech.
-Ty chyba sobie żartujesz, ja nie mogę zostać to jest twoja kolacja z mamą a nie moja z tobą i twoją mamą.
-No to co, to jest świetna okazja abyś ją poznała, a po za tym ona przyjedzie tu aż z Milwaukee w USA i będzie jej przykro jak cie nie pozna -odpowiedział Andy. -Będzie mi bardzo miło jak zostaniesz, możesz zadzwonić po Dominic to w ogóle będę szczęśliwy -odpowiedział Andy podekscytowany.
-No dobrze, ale Dominic pojechała do Bradford z Zaynem -powiedziałam.
Andy trochę posmutniał.
-No ale ty zostań, proszę -odpowiedział z nadzieją w oczach.
-Dlaczego? -spytałam.
-Nie chcę sam siedzieć z mamą, kocham ją i w ogóle ale jak jesteśmy sami zadaje za dużo pytań -odpowiedział.
-Hahahaha... Rozumiem, no dobrze zostanę -odpowiedziałam. -Już
 się nie smuć -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Andyiego.
-No teraz to już nie mogę się smucić -odpowiedział Andy i przycisnął mnie do siebie.
-Dobrze, ale masz teraz problem bo ja cie nie puszczę, bo masz ładne perfumy -odpowiedziałam.
-Ja ciebie tez nie puszczę -odpowiedział i dalej byliśmy przytuleni, w pewnym momencie pojawiła się mama Andyiego, kiedy tylko ujrzeliśmy ją odsunęliśmy się do siebie. Byliśmy bardzo zakłopotani, Andy przedstawił mnie. Andy zaprosił swoją mamę do salonu, a ja przyniosłam zupę cebulową, oczywiście powiedziałam że Andy sam wszystko robił. Mama Andyiego podczas kolacji zapytała nas czy my jesteśmy razem na co oboje się zaśmialiśmy, po chwili wyjaśniliśmy że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Andy otworzył wino, po czym je nam wlał do kieliszków, potem przyniósł przekąski bo danie główne musiało się pogrzać, kiedy to nastąpiło Andy przyniósł już porcje dla każdego z nas, po tym daniu czas na deser, zaproponowałam że Andyiemu pomogę, deser trzeba było przystroić. Podglądała nas  jego mama, nie wiedziałam jak długo na nas patrzyła, po czym stwierdziła że wiedziała że to nie Andy gotował, bo było zbyt dobre. Andy tylko się zakłopotał.
 Po deserze piliśmy kolejną butelkę wina, która spowodowała że z Amy śmiałyśmy się ze wszystkiego a Andy razem z nami, Amy zaczęła opowiadać o dzieciństwie Andyiego.
Gdzieś tak po 1.00 Andy zaprowadził swoją mamę spać, a ja dopiłam wino w swoim kieliszku i czekałam na Andyiego. Co prawda kręciło mi się w głowie ale trzymałam równowagę. Po chwili przyszedł Andy powiedział, że mnie odprowadzi, zgodziłam się. Andy dał mi swoją kurtkę, ponieważ było już chłodno, sam wziął inną.
Szliśmy pod rękę. Doszliśmy do drzwi, zaczęłam szukać klucza w torbie ale nie mogłam go znaleźć tak więc przykucnęłam i wysypałam wszystko na ziemię, po pewnym czasie znalazłam klucz, a resztę rzeczy po prostu wrzuciłam do torby. Andy wprowadził mnie do środka, śmialiśmy się z tego że wyglądamy jak jakieś żule, po chwili z salonu wyszedł ktoś, było ciemno więc nie widziałam. Nagle ta tajemnicza postać zapaliła światło i się okazało że to Liam, Andy na widok Liama spoważniał, a ja podeszłam do niego i się do niego przytuliłam. Andy pożegnał się i wyszedł. Liam zaczął na mnie naskakiwać, pytał się gdzie byłam, czemu tak znikłam bez słowa, że nie  wiedzieli co się ze mną dzieje itd. W dopowiedzi wyciągnęłam telefon i pomachałam mu przed twarzą i odpowiedziałam mu że widać jak bardzo się martwili skoro nawet nie zadzwonili. Miałam dość rozmowy i poszłam na górę, weszłam po cichu do pokoju, poszłam do łazienki, zmyłam makijaż, umyłam zęby, przebrałam się, delikatnie położyłam się na swoje miejsce i zasnęłam.

środa, 22 maja 2013

Rozdział 74

Perspektywa Dominic


Popołudnie bardzo szybko zleciało, chłopaki mieli jechać do jakiegoś studia i mieli mieć wywiad ale musieli odmówić bo Harry i Liam mieli ładne śliwki na kościach policzkowych. Tak więc mieliśmy całe 1D w domu.
Żaneta nudziła się tak wiec wzięła mnie i Liama, udaliśmy się do sklepu ogrodniczego, Liam był przebran, był nie do poznania. Żaneta już miała plan jak urządzi ogród, wyciągnęła listę i zaczęła mówić co potrzebuje. W pewnym momencie mieliśmy wrażenie że Żanety lista nigdy się nie skończy, albo że wykupi cały sklep. Na szczęście lista się skończyła a w sklepie zostało jeszcze trochę rzeczy.
Mieliśmy kolejny problem, bo tych sadzonek itp. rzeczy było tak dużo że nie zmieścimy się w samochodzie, ale pan pocieszył nas i powiedział że może dostarczyć nam ciężarówką  zgodziliśmy się i podaliśmy adres. Wyszliśmy ze sklepu zostawiając w nim 3000 funtów. Wróciliśmy do domu, po godzinie przyjechała ciężarówka i trzeba było nosić to wszystko. Po skończonej pracy Żaneta zapłaciła za transport i przyszła na taras.
-Dziś sadzonki będą nocować w garażu a jutro coś z nimi zrobię -odpowiedziała.
-A co masz zamiar z nimi zrobić? -spytał Harry.
-Posadzić -odpowiedziała.
-Ale nudy zaprosimy Lenę? -spytałam przerywając niezręczną ciszę.
-Jasne, pójdę zadzwonię do niej -zaoferowała się Żaneta.
Żaneta dzwoniła a ja zostałam z chłopakami, po chwili przyszedł Zayn.
-Dominic chodź muszę ci coś powiedzieć -odpowiedział Zayn.
-A tu nie możesz? -spytałam zasłaniając ręką słońce, które strasznie świeciło i mnie oślepiało.
-No właśnie nie mogę -odpowiedział.
-No dobra -odpowiedziałam i wstałam z leżaka a moje miejsce zajął Niall.
-Niall uważaj bo ja zaraz wracam -odpowiedziałam idąc za Zaynem. -Co się stało??-spytałam.
-Moja mama do mnie dzwoniła i się pytała czy przyjadę do Bradford.
-Co? A wiesz że to cały dzień drogi -odpowiedziałam z wielkim grymasem na twarzy. -No ale jak już musisz to jedź -odpowiedziałam smutna, a po chwili przytuliłam go na pożegnanie.
-Ale ja chce cie zabrać ze sobą -oznajmił uśmiechając się.
-Co? -spytałam skołowana.
-No tak chcę cie zabrać ze sobą -powtórzył. -No chyba że nie chcesz, ale w tedy będzie mi bardzo smutno -odpowiedział.
-Ale będziemy mieli osobne łóżka? -spytałam.
-No raczej chyba tak -odpowiedział.
-No ok. -odpowiedziałam smutna, na prawdę lubiłam z nim spać, miał świetny brzuszek i był zawsze jest bardzo ciepły.
-To co dziś wieczorem wyjazd –oznajmił i odszedł.
-Jak to dzisiaj? –spytałam. -Zayn! -krzyknęłam i podbiegłam do niego.
-No tak, a wiesz że to cały dzień drogi? -spytał naśladując mnie. -Dziś o 16.00 wyjazd.
Weszłam do środka, Żanety jeszcze nie było, dlatego poszłam na górę do pokoju Hazzy, gdy tam już byłam, zobaczyłam że Żaneta grzebie się w jakimś pudle, to były jej rzeczy, pamiętniki, albumy.
-Co ty robisz? -spytałam się.
-Przeglądam moje stare rzeczy, czytam moje stare wpisy w pamiętniku.
-I co ciekawego znalazłaś?
-Nas, jak jesteśmy nagie nad jeziorem -odpowiedziała pokazując mi zdjęcie, było bardzo przykre, ale miło było na to popatrzeć. Po chwili zorientowałam się że Żaneta coś czyta.
-Co to?
-Mój wpis o tym jak się pokłóciłyśmy, a ja tak beczałam, nie spałam, cięłam się. Pamiętam jak dziś to by się wydarzyło, tak bardzo mi ciebie brakowało, pamiętam jak się pocięłam i nie mogłam zatamować krwi, myślałam że żyłę sobie przecięłam ale to było tylko krwawienie z rany. Z tego co jeszcze pamiętam straciłam sens życia, bo wtedy tylko ty mnie trzymałaś przy życiu.
-No ja też to pamiętam, to było coś okropnego. Dla mnie też to było ciężkie, ale dobrze że wszystko sobie wyjaśniłyśmy i powróciła nasza przyjaźń -odpowiedziałam uśmiechnięta.
-No i bardzo dobrze, z tego najbardziej się cieszę -przytaknęła Żaneta.
-Wiesz co dziś wieczorem jadę z Zaynem do jego rodziców do Bradford -odpowiedziałam pakując rzeczy do kartonu.
-Co?! Przecież to cały dzień drogi -odpowiedziała zbulwersowana.
-No wiem, ale jego mama prosiła żeby przyjechał i chce mnie ze sobą zabrać -odpowiedziałam.
-Mrrr... On chce cię przedstawić rodzinie -odpowiedziała patrząc na mnie i śmiesznie poruszając brwiami.
-Co? –spytałam.
-No tak to ty się nie domyśliłaś? -spytała.
-Nie, a to coś złego? -spytałam się.
-No nie, to znaczy że coś do ciebie czuje chce z tobą być tak na poważnie, bo tutaj tak jest że przedstawia się rodzicom dziewczynę -odpowiedziała. -A ty chcesz z nim być? -spytała.
-Nie wiem -odpowiedziałam zarumieniając się. -To znaczy czuję coś do niego ale nie jestem pewna -dodałam.
-Pogadajcie.
-Łatwo ci mówić, pogadajcie, ale to nie jest wcale takie proste... Ja i mówienie o uczuciach Pff...
-Oj tam dasz radę -powiedziała Żaneta i położyła głowę na moim ramieniu. -A jak nie dasz rady to upij się trochę przed -odpowiedziałam podnosząc się i patrząc na mnie.
-Jak ja to mam zrobić? -spytałam.
-Mam piersiówkę poczekaj -odpowiedziała i zaczęła szukać swojej piersiówki, kiedy znalazła podała mi ją.
Przyszedł Zayn i przypomniał mi że za 2 godziny wyjeżdżamy, wzięłam piersiówkę i poszłam się skapować  Po spakowaniu się Zayn zaniósł bagaże a ja poszłam pod prysznic, ubrałam się, umalowałam. Zbiegłam na dół,  po chwili za mną zeszła Żaneta ubrana w delikatnym makijażu. Podeszła do mnie i zabrała mi piersiówkę, poszła do kuchni, otworzyła butelkę wódki którą wyjęła z torby, nalała ostrożnie wódki a ja w tym czasie pożegnałam się z chłopakami, kiedy skończyła nalewać, wszytko schowała i przyszła do mnie się pożegnać  dała mi dyskretnie do ręki piersiówkę, a ja ją schowałam do torby.
Pożegnałyśmy się, spytałam się gdzie się wybiera, okazało się że idzie spotkać się z Andym, a raczej mu pomóc w kolacji, podobno jego mama przyjeżdża i nie wie co ma zrobić bo jest sam w domu, więc Żaneta idzie mu pomóc. Wsiadłam do samochodu, pomachałam na do widzenia i ruszyliśmy z podjazdu.

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 73

Perspektywa Nialla


Szkoda że dziewczyny zrezygnowały i poszły spać, my za to postanowiliśmy zagrać.
Graliśmy tylko i wyłącznie na pytania, gdyby były dziewczyny gralibyśmy na wyzwania. Liam miał w pokoju butelkę whiskey, co nas ucieszyło. Pierwszy kręciłem i wypadło na Liama. Otworzył butelkę, łykną z gwinta i czekał na pytanie.
-Dalej kochasz Daniell?
-Nie, teraz mam żonę i córcię -zaśmiał się.
-Ale ja się pytam serio.
-A ja ci odpowiadam, NIE KOCHAM DANIELL! –odpowiedział zirytowany Liam. Zakręcił i wypadło na Zayna. Zayn napił się z butelki whiskey.
-Czy uprawiałeś sex z Dominic? –zapytał Liam.
-Nie, na razie –odpowiedział. Zayn zakręcił i wypadło na mnie.
-Gdzie spędziłeś noc wtedy co poszliśmy do baru, podczas trasy koncertowej? -zapytał Zayn a ja upiłem łyka whiskey.
-Spędziłem tę noc z uroczą barmanką -odpowiedziałem nie ukrywając tego. Zakręciłem i wypadło na Hazzę. Harry napił się whiskey i czekał na pytanie.
-Co byś zrobił gdybyś się dowiedział że za dokładnie rok ma być koniec świata? -spytałem.
-Hmm... Ożeniłbym się z Janet, spłodził bym syna, zbudował dom i posadził drzewo -zaśmiał się.
-Ale ja mówię poważne.
-No dobra to bym tylko ożenił się z Janet i bym czekał na koniec świata w jakimś cudownym miejscu np. Karaibach -odpowiedział patrząc na mnie.
Harry zakręcił i wypadło na Zayna.
-Czujesz coś do Dominic? Myślisz o niej poważnie? -spytał.
-Chyba zakochałem się w niej bo, jeszcze nigdy nie zależało mi na dziewczynie jak teraz. I bardzo chcę z nią być -odpowiedział poważnie. -A ty?
-Pytasz o Janet? To chyba oczywiste ale nie wiem czy ona czuje to samo -odpowiedział.
-Tak jak w przypadku Taylor czy Caroline Flack? -spytał Liam z pogardą w oczach.
-Nie, one to coś innego. One mi się tylko podobały.
-A jak ci się znudzi, to znajdziesz sobie inną? -spytał z pogardą. -Nie dopuszczę do tego aby taka dziewczyna jak Janeta była by z takim gówniarzem jak ty-odpowiedział Liam podnosząc się z podłogi i wskazując palcem na Harrego.
-Nie zrobię tego nigdy. Nie wiem czy zauważyłeś ale od tamtego momentu trochę się zmieniło -odpowiedział wstając.
-A skąd jesteś taki pewny? A co będzie jak się pokłócicie będziesz wściekły i będziesz chciał zrobić jej na złość i się prześpisz z pierwszą lepszą, napotkaną dziunią-odpowiedział Liam z oburzeniem.
-Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz... To że Daniell z tobą tak postąpiła nie oznacza że od razu wszyscy tak postępują -powiedział Harry z oburzeniem.
-Teraz to przesadziłeś -odpowiedział Liam i strzelił dla Hazzy z pieści w policzek. -To za Dan i Janet-odpowiedział.
Harry odwdzięczył się tym samym.
-A to za te świństwa co mówiłeś na mój temat -uderzył i powiedział.
-Prawda w oczy kole co Harry? –zapytał Liam wycierając strumień krwi płynący z ust.
Wkroczyliśmy między chłopaków ponieważ zaczęli się do siebie zbliżać.
-Dość! -krzyknąłem. -Nie będziecie się bić, jak dzieci!!! Macie kurwa po 5 lat? -odpowiedziałem.
-Niall ma rację co wy kurwa wyprawiacie, ogarnijcie się a jak nie to do piaskownicy wypierdalać!!!- odpowiedział Zayn pokazując palcem w stronę tarasu.
-Dobra przepraszam trochę mnie poniosło-odpowiedział Liam. -Ale nie mogę patrzeć jak Janeta zakochuje się w takim palancie -odpowiedział spoglądając na Harrego.
-Możesz powtórzyć? -spytał się Harry podchodząc do Liama.
-Jesteś jebanym palantem -odpowiedział Liam odwracając się do Hazzy.
-Dosyć!!! Co to za krzyki?! -krzyknęła Janeta.
-Brawo obudziliście dziewczyny -zaklaskał Zayn.
-Czy wy normalni jesteście?! -spytała się ostro wkurzona Janeta.
Harry i Liam spuścili głowy. Było im głupio.
-Przepraszamy -odpowiedział Liam.
-Yhy... Za głupotę się nie przeprasza! -odpowiedziała zirytowana. –Drzecie się na całą okolice. Tylko policji brakuje –dodała wściekła.
 Po chwili  przyszła Dominic zaspana.
-Co się dzieje? –przetarła zaspane oczy Dominika.
-Nic takiego, tylko chłopacy mieli odmienne zdanie i się posprzeczali –wyjaśnił Zayn.
-Idźcie spać, jesteście nawaleni, jutro pogadamy- odpowiedziała ostro Janeta. -Niall weź Liama i zaprowadź go do pokoju. Zayn weź Harrego. Dominic zostaniesz i pomożesz mi tu ogarnąć ?-zapytała Janeta.
Tak jak powiedziała tak zrobiłem, zaprowadziłem Harrego. Pomogłem go położyć spać i sam poszedłem spać.

Perspektywa Żanety


Nie lubię jak ktoś wyrywa mnie ze snu, wkurzona zeszłam na dół, krzyki, wyzwiska. To gorzej mnie zdenerwowało, zaczęłam się wydzierać, ostatecznie skończyło się tak że chłopaki poszli spaś a ja z Dominiką ogarnęłyśmy ten bajzel.
-To już wszystko? -spytała się.
-Tak to wszystko -odpowiedziałam i poszłam do salonu, zaczęłam rozkładać kanapę.
-Co ty robisz? -spytała się Dominika.
-Nie będę spała z Harrym bo będzie chrapał i się rozpychał albo się nawalał i będzie waliło od niego alkoholem. Tak czy inaczej nie wyśpię się -odpowiedziałam.
-Aham no to dobranoc -odpowiedziała Dominika i poszła na górę.
-Dobranoc, powodzenia -zaśmiałam się.
Włączyłam telewizor i poszłam spać. W nocy się przebudziłam bo ktoś wbił mi pod koc, co się okazało to była Dominika, uśmiechnęłam się i poszłam dalej spać.
Wstałam przed 10.00 poszłam na górę i weszłam do pokoju, ten zapach mnie przeraził, dlatego pierwsze co zrobiłam to otworzyłam okno, a następnie poszłam się ubrać w szarą, dresową, długą sukienkę z głębokim rozcięciem z boku na szerokich ramiączkach, do tego białe trampki. Wyszłam z pokoju, Harry wciąż spał. Weszłam do salonu, nikogo nie było, pościeliłam kanapę i zabrałam się za robienie śniadania. Po chwili przyszła Dominika ubrana w jeansowy kombinezon na ramiączkach i długimi nogawkami.
Zaproponowała pomoc co mnie ucieszyło, po 10.00 wstali chłopaki Liam wstał pierwszy, biedny miał kaca.
-Hej jak tam? -spytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Hej nic, suszy mnie -odpowiedział i wziął butelkę z wodą.
-A widziałeś się w lustrze? -spytałam
-Nie a co mam coś na twarzy -spytał chowając w dłoniach twarz i pociągając po twarzy. –Ała -odpowiedział chwytając się w miejsce siniaka.
-Proszę zobacz jak pięknie się załatwiłeś -odpowiedziałam podając łyżkę.
-Nie wezmę jej -odpowiedział z miną.
-Dobrze to ja potrzymam a ty zobacz.
-Co ja zrobiłem? -spytał dotykając zbitej kości policzkowej –Auć -syknął.
-Pobiłeś się z Hazzą -odpowiedziałam.
Liam nie skomentował tylko wziął butelkę wody z lodówki i poszedł na taras.
Reakcja Hazzy była podobna, po śniadaniu które zjadłam tylko ja i Dominika, ale to tylko taki szczegół.
Harry i Liam siedzieli z workiem lodu na policzkach, mieli duże siniaki. To było komiczne, jak siedzieli razem na kanapie i oglądali telewizor. Dowiedziałam się o co się pobili, Niall mi powiedział w sekrecie.
Chłopaki wyjaśnili sobie wszystko z czego byłam zadowolona. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie, dlaczego Liam powiedział dla Hazzy że nie pozwoli abym była z "takim gówniarzem", ale na to pytanie puki co, nie uzyskam odpowiedzi.