Perspektywa Janet
Lena
i Marcel byli bardzo zajęci bo za tydzień miał być ich ślub i wesele. Mieli
wszystko już pozałatwiane, ostatnie przymiarki sukienki i garnituru. Planowali
pobrać się we wrześniu ale jednak znalazł się termin o wiele szybciej i nie
chcąc stracić takiej okazji zrezygnowali z września.
Po
rozmowie z Leną znudzona poszłam do pokoju Hazzy i zaczęłam przeglądać swoje
rzeczy, natrafiłam na karton pełem pamiątek i starych zdjęć. Po pewnym czasie
przyszła Dominika i razem zaczęłyśmy oglądać i wspominać stare czasy. Dominika powiedziała
mi że jedzie z Zaynem na weekend do jego rodziców, chyba nie domyślała się że jest
bardzo ważną osoba dla Zayna, no bo zwykłej koleżanki nie przedstawia się do
swoich rodziców, a tym bardziej nie zabiera się na weekend.
Trochę
pogadałyśmy i przyszedł Zayn, przypomniał Dominice że za 2 godz. wyjeżdżają.
Dominika opuściła Harrego pokój i poszła się spakować.
Powkładałam
te wszystkie rzeczy z powrotem i włożyłam karton na spód szafy usłyszałam
"In the End" to był Andy. Podeszłam do szafki na na której leżał mój
telefon, szybko odebrałam. Andy poprosił mnie abym pomogła mu przygotować
obiad, ponieważ Sammi i Jinnx wyjechali a jego mama zapowiedziała że
przyjedzie. Zgodziłam się, wiedziałam że ratuję mu dupę bo Andy nie bardzo
radzi sobie w kuchni. Poinformowałam go że za 30 min będę u niego, zgodził się
po czy pożegnałam się i rozłączyłam.
Poszłam
do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się w krótkie szorty i luźną koszulkę
którą włożyłam w szorty, zrobiłam kreski i pomalowałam tuszem rzęsy,
przeczesałam włosy szczotką, spakowałam kilka rzeczy do torby, po czym wyszłam
z pokoju.
Okazało
się że Dominika z Zaynem wyjeżdżali, więc pożegnałam się, a potem
machałam aż nie znikli z mojego pola widzenia, po czy ruszłam w stronę Andyiego.
Kiedy doszłam do jego drzwi zadzwoniłam dzwonkiem, otworzył mi Andy cały był
uwalony w czymś białym, podejrzewałam mąkę. Zaprosił mnie do środka, powoli
weszłam, szłam korytarzem, potem weszłam do kuchni. Wszędzie była mąka a do
tego był straszny bałagan.
-Ja
pierdole -przeklęłam po polsku. -Co tu się stało, bomba wybuchała?
-Yyy...
Nie to tylko ja gotuję -odpowiedział drapiąc się po głowie.
-No
to teraz trzeba to posprzątać bo w bałaganie nie da się pracować -odpowiedziałam
i zaczęłam zbierać i czyścić różne produkty.
Po
chwili było już wszystko czyste i można było zacząć pracę.
-A
co chcesz podać zrobić na tą kolację? -spytałam.
-Nie
wiem, nie myślałem o tym jeszcze.
-To
kiedy chcesz o tym pomyśleć? -odpowiedziałam spoglądając na Andyiego, ale on
tylko wzruszył ramionami co mnie trochę zirytowało. Poprosiłam go aby poszukał
czegoś w necie.
-Szukaj
na pierwsze danie zupę, na drugie, przekąskę i deser -podpowiedziałam mu. Po
długim szukaniu znalazł.
-Na
zupę znalazłem zupę cebulową, na drugie spaghetti z krewetkami, na przekąskę
serowe wiatraczki, a na deser nie mam pojęcia bo nie znalazłem nic
ciekawego.-odpowiedział.
-Dobra
na deser coś wymyślę, ale deser będzie z Polski, ok? -spytałam się.
-Na
to właśnie liczyłem -odpowiedział uśmiechając się.
-Idź
lepiej na zakupy, a i podaj mi jak to się robi, bo nie znam tych potraw, to
znaczy zupę cebulową wiem jak zrobić ale reszty niestety nie -odpowiedziałam.
-Wierzę
w ciebie, na pewno ci się uda -odpowiedział.
-Dzięki
a teraz idź na te zakupy -pogoniłam go.
Andy
wyszedł a ja sama zostałam, na blacie leżały papierosy Andyiego, nagle nabrałam
takiego smaku, miałam w torbie swoje papierosy, ale pomimo że moje były truskawkowe
miałam ochotę zajarać Andyiego, byłam pewna że się nie pogniewa jak wezmę
jednego. Wzięłam od Dennisa szluga wzięłam swoją zapalniczkę z torebki po
czym skierowałam się na taras. Zapaliłam i zaczęłam delektować się smakiem
papierosa.
-Nie
wiedziałam że Andy przerzucił się na smakowe –powiedziałam na głos. Delektowałam
się czekoladowym papierosem, delektowałam się tak długo aż mi się skończył. Weszłam
z powrotem do środka, i postanowiłam sobie poczekać na Dennisa, z tych nudów
zaparzyłam sobie kawę, mniejsza z tym że kawy na 250 ml, było 70 ml a reszta to
mleko. Usiadłam na krześle i czekałam, popijając od czasu do czasu swoją kawę.
W końcu po 30 minutach przyszedł Andy z pełnymi torbami.
-No
nareszcie -powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam,
że tak długo. Weź te rzeczy a ja pójdę na górę wydrukować Ci te dania -odpowiedział
i znikł, a ja znowu zostałam sama. Rozpakowałam rzeczy, przygotowałam wszystkie
produkty do zrobienia zupy cebulowej.
Po
paru minutach przyszedł Andy i podał mi kartki, wzięliśmy się do roboty,
oczywiście Andy mi pomagał. Była praca ale też mnóstwo śmiechu i wygłupiania
się. W między czasie powiedział mu że zawinęłam mu jednego szluga, Andy wcale
się tym nie przejął.
Skończyliśmy
zupę, czas na przekąski, potem deser i drugie danie. Kiedy było wszystko gotowe
Andy poszedł się przygotować a ja posprzątałam i nakryłam do stołu, Andy kupił
wino i szampana, zapowiadała się gruba impreza. Po chwili przyszedł Andy,
ubrany w czarne spodnie i białą koszulkę na rękawek, jego perfumy były
bardzo mocne, prawdopodobnie aby zakryć zapach szlugów.
-A
dlaczego tylko dwa nakrycia? -spytał Andy.
-A
ktoś jeszcze ma być? -spytałam dokonując ostatnich poprawek przy stole.
-No
tak, ty -odpowiedział Andy, po czym szeroko się uśmiechnął, znaliśmy się krótko
ale to wystarczyło aby pokochać jego uśmiech.
-Ty
chyba sobie żartujesz, ja nie mogę zostać to jest twoja kolacja z mamą a nie
moja z tobą i twoją mamą.
-No
to co, to jest świetna okazja abyś ją poznała, a po za tym ona przyjedzie tu aż
z Milwaukee w USA i będzie jej przykro jak cie nie pozna -odpowiedział Andy. -Będzie
mi bardzo miło jak zostaniesz, możesz zadzwonić po Dominic to w ogóle będę
szczęśliwy -odpowiedział Andy podekscytowany.
-No
dobrze, ale Dominic pojechała do Bradford z Zaynem -powiedziałam.
Andy
trochę posmutniał.
-No
ale ty zostań, proszę -odpowiedział z nadzieją w oczach.
-Dlaczego?
-spytałam.
-Nie
chcę sam siedzieć z mamą, kocham ją i w ogóle ale jak jesteśmy sami zadaje za
dużo pytań -odpowiedział.
-Hahahaha...
Rozumiem, no dobrze zostanę -odpowiedziałam. -Już
się
nie smuć -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Andyiego.
-No
teraz to już nie mogę się smucić -odpowiedział Andy i przycisnął mnie do
siebie.
-Dobrze,
ale masz teraz problem bo ja cie nie puszczę, bo masz ładne perfumy -odpowiedziałam.
-Ja
ciebie tez nie puszczę -odpowiedział i dalej byliśmy przytuleni, w pewnym momencie
pojawiła się mama Andyiego, kiedy tylko ujrzeliśmy ją odsunęliśmy się do
siebie. Byliśmy bardzo zakłopotani, Andy przedstawił mnie. Andy zaprosił swoją
mamę do salonu, a ja przyniosłam zupę cebulową, oczywiście powiedziałam że Andy
sam wszystko robił. Mama Andyiego podczas kolacji zapytała nas czy my jesteśmy
razem na co oboje się zaśmialiśmy, po chwili wyjaśniliśmy że jesteśmy tylko
przyjaciółmi.
Andy
otworzył wino, po czym je nam wlał do kieliszków, potem przyniósł przekąski bo
danie główne musiało się pogrzać, kiedy to nastąpiło Andy przyniósł już porcje
dla każdego z nas, po tym daniu czas na deser, zaproponowałam że Andyiemu pomogę,
deser trzeba było przystroić. Podglądała nas jego mama, nie wiedziałam jak długo na nas patrzyła,
po czym stwierdziła że wiedziała że to nie Andy gotował, bo było zbyt dobre.
Andy tylko się zakłopotał.
Po deserze piliśmy kolejną butelkę wina, która
spowodowała że z Amy śmiałyśmy się ze wszystkiego a Andy razem z nami, Amy
zaczęła opowiadać o dzieciństwie Andyiego.
Gdzieś
tak po 1.00 Andy zaprowadził swoją mamę spać, a ja dopiłam wino w swoim
kieliszku i czekałam na Andyiego. Co prawda kręciło mi się w głowie ale
trzymałam równowagę. Po chwili przyszedł Andy powiedział, że mnie odprowadzi,
zgodziłam się. Andy dał mi swoją kurtkę, ponieważ było już chłodno, sam wziął
inną.
Szliśmy
pod rękę. Doszliśmy do drzwi, zaczęłam szukać klucza w torbie ale nie mogłam go
znaleźć tak więc przykucnęłam i wysypałam wszystko na ziemię, po pewnym czasie
znalazłam klucz, a resztę rzeczy po prostu wrzuciłam do torby. Andy wprowadził
mnie do środka, śmialiśmy się z tego że wyglądamy jak jakieś żule, po chwili z
salonu wyszedł ktoś, było ciemno więc nie widziałam. Nagle ta tajemnicza postać
zapaliła światło i się okazało że to Liam, Andy na widok Liama spoważniał, a ja
podeszłam do niego i się do niego przytuliłam. Andy pożegnał się i wyszedł. Liam
zaczął na mnie naskakiwać, pytał się gdzie byłam, czemu tak znikłam bez słowa,
że nie wiedzieli co się ze mną dzieje
itd. W dopowiedzi wyciągnęłam telefon i pomachałam mu przed twarzą i
odpowiedziałam mu że widać jak bardzo się martwili skoro nawet nie zadzwonili.
Miałam dość rozmowy i poszłam na górę, weszłam po cichu do pokoju, poszłam do
łazienki, zmyłam makijaż, umyłam zęby, przebrałam się, delikatnie położyłam się
na swoje miejsce i zasnęłam.
Kochana ja dzisiaj króciutko, bo komunie mam u siebie...
OdpowiedzUsuńDział jest boski...
Czekam z wielkim zniecierpliwieniem na następny.
Pozdrawiam!
Patrycja.
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWiesz , ze BOSKO piszesz ? ;*
życze weny , i czekam na kolejny rozdział!
http://closertotheedge1.blogspot.com/