piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 43

Perspektywa Żanety


Z rana obudziłam się i nie wiedziałam gdzie jestem. Od razu zerwałam się na równe nogi, spojrzałam na telefon była 10.27. Ujrzałam Mateusza śpiącego na kanapie, nie chciałam go obudzić, więc poszłam na palcach do łazienki, która znajdowała się w jego pokoju. Wychodząc z łazienki niechcący budziłam go.
-Sory nie chciałam Cię obudzić -odpowiedziałam.
-Nie obudziłaś -odpowiedział wstając z kanapy.
-Wzięłam prysznic, myślę że się nie gniewasz -odpowiedziałam nie pewnie.
-Dobrze... O jeny ale się nie wyspałem -powiedział przeciągając się.
-A mówiłam żebyś spał na łóżka, a ja na kanapie, a ty "Nie" więc teraz cierpisz -odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-Na serio coś mówiłem??? Nie pamiętam...  Dobra nie ważne, przynajmniej ty się wyspałaś -odwzajemnił uśmiech.
-Haha... Nic nie pamiętasz, a ja wszystko mimo to, że byłam bardziej nawalona od ciebie -wyśmiałam go po czym zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra dość tego idę pod prysznic -odpowiedział Mat wstając raptownie z kanapy.
Po 30 minutach zeszliśmy na parter, na szczęście nikogo nie było oprócz kartki do Mata od rodziców na której było napisane:

"Jestem u babci, w lodówce jest śniadanie dla ciebie i koleżanki... Smacznego;)
Ps. Wzięłam twój samochód, kluczyki leżą tam gdzie zawsze.
Mama"

Zjedliśmy śniadanie i Mat odwiózł mnie mamy samochodem pod mieszkanie Tomka, zaprosiłam go na górę. Gdy weszliśmy do środka Kasandra była w kuchni, a Tomek chyba pod prysznicem bo światło paliło się w łazience. Gdy mnie zobaczyła od razu przytuliła i mówiła, że się bardzo martwili o mnie. Zaczęła wygłaszać kazanie, nawet nie dała mi dojść do słowa, a kiedy w końcu dała, wytłumaczyłam jej się popierając sms jakie do niej napisałam. Po tym mnie przeprosiła.
 Zrobiła kawę dla wszystkich i zaczęliśmy rozmawiać o 12.00 Mat pojechał do domu, bo mama wróciła. A ja poszłam do pokoju się spakować.

Perspektywa Liama


Ostatnio gadałem z Leną opowiedziała mi o  Larrym Stylisonie, to była tyko jakaś plotka, co prawda zdjęcia niektóre były zrobione nie dawno ale oni nie są gejami i nie są razem, a Eleonor nie jest przykrywką tak samo jak Janeta. Jakiś debil wstawił to do neta i zrobił się skandal.
Ale bardziej mnie martwi obecny skandal z Taylor Swift. To prawda, że Harry znowu był z Taylor, ale to zakończył bo poznał Janet. Tak naprawdę to Taylor wykorzystywała Harrego, a on ślepo robił wszystko to co ona go prosiła.
Zayn jest załamany bo się okazało że lecimy do Włoch dopiero na początku grudnia, ale przynajmniej nie będzie musiał dawać prezentu urodzinowego dla Dominic przed czasem.
Mamy wolną niedzielę i siedzimy w naszym domku i się świetnie bawimy. Louis przeprowadził się do nas z powrotem na kilka miesięcy, bo mają remont w domu, a Lou nie chciał mieszkać u rodziców El więc mieszka u nas.
-Louis weź przynieś mi pepsi!!!
-Spokojnie tato -krzykną Louis z kuchni.
-Gdzie jest Harry? -spytałem Zayna, który siedział koło mnie na kanapie i grał z Niallem na Xboxie.
-Nie wiem może na tarasie -odpowiedział mulat nie odrywając oczu od gry, pokiwałem przecząco głową i poszedłem na taras. Harry siedział na hamaku i cały czas próbował do kogoś się dodzwonić. Podszedłem do niego i usiadłem.
-Do kogo tak dzwonisz? -spytałem.
-Do Taylor... -odpowiedział lekko poirytowany.
-Dlaczego chcesz do niej zadzwonić? Czujesz coś do niej? -Zapytałem z uniesionym tonem.
-Spokojnie... Chcę do niej zadzwonić, aby dowiedzieć się co ona wyprawia. Nic do niej nie czuję… Obawiam się że Janeta dowie się o tym i będę u niej spalony -odpowiedział nerwowo.
-Ona już sie dowiedziała -nie chciałem mu tego powiedzieć ale tak czy tak by się dowiedział.
-Co?! -od razu stał na równe nogi. -Chyba sobie żartujesz.
-Chciałbym ale niestety nie -odpowiedziałem kładąc rękę na jego ramie.
-No to mam przejebane -odpowiedział po czym zostawiłem go samego.
Pogoda była tak piękna, że nie mogłem wrócić do domu, położyłem się na leżaku i relaksowałem, Niall dołączył do mnie. Po chwili przyszedł załamany Harry.
-Nie odbiera i co ja mam teraz zrobić? -odpowiedział siadając do Nialla na leżak.
-Nie wiem, to ty masz największe doświadczenie w związkach -dowaliłem mu choć zrobiłem to nieumyślnie.
-Ale nigdy nie zależało mi tak na dziewczynie jak teraz.
-Hmm... dzwoń do niej aż w końcu odbierze -doradziłem mu.
Harry posłuchał mnie i dalej próbował się połączyć z Janet. Po paru minutach dostrzegłem, że Harry z kimś rozmawia, w duchu bardzo się ucieszyłem się.
Było mi ciężko zapomnieć o Daniell, była moją prawdziwą miłością, staram się o niej nie myśleć tak jak mówiła Janeta, ale ciężko jest nie myśleć o kobiecie z którą byłem gotowy przeżyć całe życie.
Janeta to nie tylko gospodyni, to nasza siostra, przyjaciółka, a moja żona. Niall przez przypadek nas „ożenił” i tak zostało.
Po długim czasie przyszedł Harry smutny.
-Co jest? -spytałem.
-Janeta nie chce ze mną gadać, powiedziała że nie ma czasu...-powiedział ze smutkiem.
-A dziwisz jej się??? Bo ja nie -opowiedziałem.  Ale widząc to, że on naprawdę nie chciał aby to się tak potoczyło. -Janeta potrzebuje czasu -odpowiedziałem dostrzegając bezradność i żal w oczach Hazzy. -Będzie dobrze -dodałem przytulając Hazze.
-Mam nadzieję -powiedział odklejając się ode mnie.
-Doskonale Cię rozumiem, ale musisz dać na luz ona potrzebuje czasu, nie przyśpieszysz tego myśląc o tym. Nawet mam świetny pomysł... -wpadłem na świetny pomysł.
-Jaki? -zaciekawił się Harry.
-Impreza.
-Co? Jaka impreza? -spytał Zayn podchodząc do nas.
-Idziemy na imprezę -powtórzyłem.
-O świetnie -poparł mnie Zayn.
-No nie wiem -odpowiedział z grymasem Harry.
-No weź dobrze to zrobi nam wszystkim -odpowiedział Zayn.
-No dobra -uległ Harry. -Ale o 00.00 wracamy -powiedział pokazując palcem w moją i Zayna stronę.
-Ok-zgodziliśmy się.
Tak jak zaplanowaliśmy wieczorem pojechaliśmy na imprezę, tam wszyscy się wyluzowaliśmy. Harry zalał się w trupa razem z Zaynem dobrze, że nie na tyle mocno  bo dali radę dojść do swoich łóżek.

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 42

Perspektywa Żanety


Wstałam z rana i nie wiedziałam gdzie jestem przecież byłam na balkonie. Wstałam z materaca i odruchowo wzięłam telefon, miałam 10 SMSów,  przeczytałam je. Ubrałam się i weszłam do salonu, oczywiście po kuchni chodził Tomek, a Kasandra siedziała i jadła śniadanie. Dosiadłam się do Kasandry i spytałam Tomka co sie stało, że znalazłam się w moim pokoju, myślałam że padnę jak sie dowiedziałam że nie chciał mnie obudzić bo słodko spałam więc zaniósł na rękach do mojego pokoju.
Po śniadaniu Tomek musiał wyjść, a ja  poszłam do pokoju wzięłam kosmetyczkę, inne duperele i poszłam do łazienki. Wyszłam z niej i ujrzałam Kasandrę siedzącą na kanapie i oglądającą coś, pomyślałam że dosiądę się do niej.
-Co oglądasz? -spytałam.
-Jakiś horror -odpowiedziała oschle.
-Mogę się dołączyć? -spytałam.
-Jasne –rzuciła obojętnie. Widziałam że było coś nie tak, a nawet domyślałam się o co chodzi.
-Przepraszam za moje zachowanie nie powinnam -odpowiedziałam.
-Nic nie szkodzi –odpowiedziała bez uczuć. -Nurtuje mnie jedno pytanie –dodała.
-Jakie? -spytałam.
-Dlaczego Tomek wydusił z ciebie co Cię dręczy, a dla mnie tego się nie udało, myślałam że z kobietą łatwiej się rozmawia.
-Wiesz co też się nad tym zastanawiam. Zawsze tak było że jak chodziło o chłopaka to chodziłam na zwierzenia do Tomka a do Leny dopiero później. Może dlatego, że Tomek to mój braciszek a po za tym jest facetem -odpowiedziałam.
-Rozumiem -odpowiedziała i wróciłyśmy do oglądania filmu.

Wieczór


Właśnie szykuję się na imprezę urodzinową kolegi Tomka. Ubrałam się w czarne spodnie, czarne botki na obcasie oraz białą koszulę która od połowy była z prześwitującego materiału, umalowałam się delikatnie, popsikałam się perfumami i wyszłam do salonu gdzie czekał już ubrany Tomek w spodnie tp. Boyfriend i do tego biała bluzka na długi rękaw. Po chwili dołączyła do niego Kasandra. Wyglądała pięknie w kremowej sukience z koronkową górą, spiętymi włosami, lekkim makijażem, założyła do tego czarne lakierkowe szpilki w szpic.

Perspektywa Leny


Kiedy Marcel przyjechał czułam się wspaniale spędzaliśmy  dużo czasu razem. W sobotę wieczorem wybraliśmy się na imprezę do znajomego Marcela. Ubrałam sukienkę czarną prostą sukienkę, baletki, uczesałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Marcel czekał na mnie, był ubrany w jeansy i jeansową koszulę, do tego założył czerwone jordany. Wyszliśmy z domu i po paru minutach jazdy w taksówce zajechaliśmy na miejsce.
Na imprezie spotkaliśmy się z Żanetą, Kasią i Tomkiem. Po paru godzinach Żaneta trochę się upiła, więc dosiadłam się do niej. Miała opuszczoną głowę w dół.
-Hej, dobrze sie czujesz? -spytałam się.
-Tak wszystko jest ok. -odpowiedziała prostując się i przeczesując włosy do tyłu.
-Na pewno? -spytałam.
-Tak tylko, trochę za dużo wypiłam -odpowiedziała kłamiąc.
-Ta jasne, chodzi o Harrego i niby związek z Taylor Swift? Weź daj spokój.
-Co? Jaki niby związek z Taylor? -spytała.
-O fuck! Jestem pojebana, sory myślałam że wiesz.
-Nie nic na ten temat nie wiem ale chcę wiedzieć wszystko od początku do końca -odpowiedziała twardo.
-Chodzą teraz takie plotki że Harry i Taylor kręcili ze sobą ponad miesiąc temu, spotykali się i byli sekretną parą, znowu. Chciałam z Harrrym o tym pogadać ale mi się nie udało -odpowiedziałam.
-Aha -odpowiedziała ze złością. -A kto z kim zerwał?
-Harry.
-Hej czemu siedzicie trzeba się bawić -odpowiedział jubilat czyli Mateusz.
-A nie wiem jakoś tak wyszło -odpowiedziała Żaneta.
-Dobra dość siedzenia zapraszam panie do tańca -odpowiedział Mateusz.
-Bież Żanetę ja na chwilę muszę odpocząć -odpowiedziałam po czym Żaneta poszła z Mateuszem pokazując w ukryciu. że mnie zabije za to.

Perspektywa Żanety


Nie chciałam się bawić ale się cieszyłam że jednak Lena mnie wrobiła z tym tańcem przynajmniej przestałam o tym wszystkim myśleć. Po dwóch piosenkach poszliśmy z Matem do baru po drinki. Zaczęliśmy gadać okazało się że wiele rzeczy mamy wspólnych, co mnie ucieszyło. Gadało nam się dobrze, rozumieliśmy się świetnie, a szczególnie przy drinku. Wypiłam może z 5 drinków i zaczęło mi się kręcić w głowie i odwalać.
-Idziemy tańczyć? -spytał nieco wstawiony Mateusz.
-Wiesz co drinki uderzyły mi do głowy i nie dam rady w szpilkach tańczyć -odpowiedziałam. -Wiesz co mógłbyś mnie zaprowadzić do domu? -spytałam.
-Jasne -uśmiechnął się.
-Dzięki -odpowiedziałam i razem wyszliśmy z klubu. -Zadzwonię tylko do Kasandry i powiem, że idę do domu -odpowiedziałam po czym zadzwoniłam do Kasi, nie odbierała więc napisałam SMSa  z trudem, ale napisałam.
Szliśmy chodnikiem ale po baru minutach przysiadłam na ławce i zdjęłam buty.
Mateusz zadzwonił w tym czasie po taxi, po chwili siedzieliśmy już w niej.
Byłam strasznie zmęczona, więc położyłam głowę na ramieniu Mateusza i zasnęłam. Mateusz chwile późnej oznajmił że jesteśmy już prawie na miejscu wtedy otworzyłam oczy i ujrzałam dom ale to nie był mój akademik, ani mieszkanie Kasandry. Wysiedliśmy z taxówki.
-Ale ja tu nie mieszkam -odpowiedziałam twierdząco.
-Wiem ale ja tu mieszkam -odpowiedział.
-Aha dobra to cześć -odpowiedziałam i ruszyłam.
-Gdzie ty idziesz?
- Idę do swojego domu -odpowiedziałam i machnęłam ręką.
-Daj spokój zostaniesz dziś u mnie -odpowiedział łapiąc mnie za nadgarstek.
-Ale ja nie muszę u ciebie nocować, bo mam gdzie spać -odpowiedziałam ledwo co sklejając słowa. -Ale poczekaj w którą stronę jest mój dom? -spytałam rozglądając się dookoła.
-Nie wiem -odpowiedział. -Dobra dość, chodź nocujesz dziś u mnie, a jutro cię odwiozę do domu -odpowiedział ciągnąc mnie do środka.
Weszłam do środka ledwo co się trzymając na własnych nogach, chwyciłam się pierwszej lepszej ściany i rozglądnęłam się po wnętrzu domu, było ciemno i ledwo co dostrzegałam różne przedmioty. Mateusz wziął mnie pod ramie i poszliśmy do jego pokoju. Szliśmy po dębowych schodach, a następnie po dębowej podłodze nie długim korytarzem, na piętrze znajdowały się trzy pokoje. Weszliśmy do środkowego pokoju gdzie dostrzegłam kanapę, komodę i dwuosobowe łóżko. Położyłam buty, a raczej je puściłam po czym uderzyły z hukiem na drewnianą podłogę.
-Połóż się na łóżko a ja się prześpię na kanapie -oznajmił.
-Nie, ja się położę na kanapie a ty na łóżku -odpowiedziałam kierując się w stronę kanapy.
-Ale ja chcę abyś spała w łóżku -odpowiedział łagodnie zatrzymując mnie.
-Oj coś ty taki drapieżny -odpowiedziałam dotykając jego nosa palcem. Po chwili jednak uległam. -No dobra położę się w twoim łóżku.
Kiedy położyłam się na łóżku od razu zasnęłam.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 41

Perspektywa Żanety


Wstałyśmy przed 10.00, zjadłyśmy śniadanie i siedziałyśmy. Lena krzątała się po kuchni, a ja wzięłam jej laptopa, bo swój już miałam spakowany. Miałam jeszcze trochę czasu więc weszłam na fb, bloga o chłopakach a tam post na całą stronę o Larrym Stylisonie. Więc zaczęłam czytać by się pośmiać z tego, bo wiedziałam trochę inną prawdę. Ale te dowody jakie były podane w tym poście mnie zaintrygowały. Dziewczyna podała na tyle mocne argumenty, że zaczęłam wątpić w to, że Harry na mnie leci.
-Żaneta,  autobus!!! –krzyknęła Lena.
-Co? -spytałam cicho.
-Autobus -powtórzyła.
-A no tak-odpowiedziałam po czym wstałam z kanapy, wzięłam bluzę i skierowałam się do drzwi cały czas myśląc o tym co się dowiedziałam.
-Żaneta coś się stało? -spytała przyjaciółka.
-Nie nic -odpowiedziałam po czym wyszłam z mieszkania z nieobecnością i ze łzami w oczach.
Zjechałam windą założyłam kaptur na głowę i ruszyłam w miasto szłam omijając ludzi którzy się stale gdzieś się spieszyli, a ja czułam jakby świat się zatrzymał. Kiedy wreszcie doszłam na przystanek zdążyłam w ostatniej chwili, wsiadłam, kupiłam bilet i usiadłam w wolnym miejscu. Po 15 minutach jazdy wysiadłam z autobusu miejskiego, miałam zadzwonić do Tomka jak będę wyjeżdżać ale zapomniałam. Z przystanku do Tomka mieszkania jest jakieś 2 km. Od razu ruszyłam w drogę, przechodziłam koło empiku gdzie na bilbordzie byli chłopaki z One Direction na widok Hazzy i Lou spuściłam głowę, założyłam kaptur i włączyłam moją MP4. Jak na złość zaczął padać deszcz.
Kiedy wreszcie doszłam do ich mieszkania płynęło ze mnie, weszłam na klatkę i po schodach. Skierowałam się do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem otworzyła mi Kasia.
-Hej –odpowiedziałam z uśmiechem.
-Hej Żaneta wchodź, jak zmokłaś, czemu nie zadzwoniłaś? -spytała.
-Zapomniałam -odpowiedziałam oschle.
-Coś się stało? -spytała.
-Nie wszystko ok., tylko chyba choroba mnie bierze -odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Rozbieraj się zaraz dam ci coś suchego, bo twoje ubrania w torbie też się pomoczyły-odpowiedział idą do łazienki po ręcznik.
-Masz wytrzyj się a zaraz przyniosę Ci suche ubrania -odpowiedziała po czym znikła za drzwiami do sypialni.
Wytarłam się ręcznikiem, Kasandra przyniosła mi koszulkę, jeansy i skarpetki.
Ubrałam się po czym wyszłam z łazienki.
-Chodź zrobiłam Ci herbatę -odpowiedziała. -Wypij a ja muszę zadzwonić.
Siedziałam w salonie i piłam tą herbatę myśląc cały czas o tym samym. Kasandra wróciła po 30 minutach.
-I jak, lepiej? -spytała.
-Troszkę -odpowiedziałam ze  sztucznym uśmieszkiem.
-Coś się stało? -spytała siadając koło mnie na kanapie.
-Nic sie nie stało -zaprzeczyłam.
-Na pewno?
-Tak –odpowiedziałam i posłałam jej ten sam sztuczny uśmiech.
-Dobra jak wszystko ok, to nie będę Cię męczyć -odpowiedziała. -Chodź pokażę gdzie będziesz spała -odpowiedziała.
Obie poszłyśmy do pokoju.
-Nie kopiliśmy jeszcze łóżka ale mam nadzieję, że się wyśpisz na materacu.
-Spoko, damy radę -odpowiedziałam.
-Rozwiesiłam twoje ciuchy na grzejnikach aby wyschły -odpowiedziała.
-Dzięki -odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-Jak byś chciała pogadać to jestem w salonie.
-Będę pamiętać -odpowiedziałam po czym Kasia wyszła z pokoju a ja się położyłam na materacu i zaczęłam cichutko płakać. Po godzinie leżenia i płakania tak cicho aby Kasandra nie usłyszała, zasnęłam z wyczerpania. Obudziłam się o 21.11 wstałam i weszłam do salonu.
-Gdzie Kasia? -spytałam Tomka.
-W pokoju idzie już spać.
-Aha, spoko -odpowiedziała spuszczając głowę.
-Coś się stało? -spytał.
-Nie, dlaczego?
-No bo tak nie wyraźnie wyglądasz -odpowiedział.
-Przeziębiłam się –odpowiedziałam i usiadłam obok niego na kanapie.
-Dobra jak chcesz.
Posiedziałam z nim na kanapie oglądając telewizor po czym zdecydowałam się wykąpać. Wzięłam swoje rzeczy z grzejnika i poszłam pod prysznic, kiedy już się umyłam i ubrałam wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju po bluzę i koce. Kiedy Tomek brał prysznic ja wyszłam na balkon. Rozścieliłam koc na terakocie, położyłam się na nim a drugim przykryłam. Leżałam patrząc w niebo i myśląc o Larrym Stylisonie, po czym znowu łzy zaczęły ociekać po moich policzkach.

Perspektywa Tomka


Kiedy wszedłem spod prysznica zobaczyłem, że Żaneta siedzi na balkonie, postanowiłem że pójdę do niej i z nią pogadam, może mi uda się dowiedzieć co dręczy Żanetę.
Założyłem bluzę i wyszedłem na balkon, kiedy Żaneta mnie zauważyła od razu usiadła robiąc mi miejsce.
Zacząłem się pytać co się stało dla mojej siostrzyczki, kiedy ja tak mówiłem w pewnym momencie w Żanecie coś pękło i opowiedziała mi wszystko. Przytuliłem ją bardzo mocno, aby wiedziała że jestem przy niej i zawsze będę.
Ona miała tylko mnie i Lenę. Była dla mnie młodszą siostrą, której nigdy nie miałem, a ja byłem dla niej bratem. Po godzinie rozmawiała Żanet cudem uspokoiła się i zasnęła wtulona we mnie. Spała tak słodko, że nie mogłem jej obudzić dlatego ją zaniosłem do pokoju, przykryłem kołdrą i poszedłem spać. Leżąc w łóżku przypomniały mi się słowa Żanety które utkwiły w mej pamięci

"Jesteś moim przyjacielem nie dlatego, że jesteś najlepszym słuchaczem i lekarstwem na problemy, ale dlatego, że jesteś moim bratem".

piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 40

Perspektywa Żanety


Nadal siedziałam w tym gabinecie i czekałam aż kobieta powie ile mam zapłacić za ten cholerny aparat ortodontyczny.
-No to dobrze pani musi zapłacić 1900 zł. -odpowiedział mężczyzna.
-Ale ja mam tylko przy sobie 500zł –odpowiedziałam.
-To nic można w ratach -odpowiedziała.
-To dobrze -odetchnęłam z ulgą i wpłaciłam 500 zł.
Wyszłam z budynku po czym poszłam do kawiarni i poprosiłam szefową o pożyczenie 1000 zł. wytłumaczyłam jej o co chodzi, oczywiście dała mi te pieniądze. Byłam jej ogromnie wdzięczna. Po drodze natknęłam się na bankomat i wypłaciłam z konta rodziców 400 zł. Nareszcie miałam te 1900 zł. i mogłam od razu iść zapłacić za aparat ortodontyczny.
Weszłam i wyszłam już bez kasy. Zostało mi jeszcze iść do dermatologa, weszłam do przychodni i czekałam na swoją kolejkę.
Pani pielęgniarka zawołała mnie i weszłam do gabinetu. Pokazałam pani doktór moje plecy. Przepisała mi leki, które razem kosztowały 100 zł. załamałam się, ale co się nie robi dla bycia pięknej. Wzięłam receptę i wyszłam z przychodni, poszłam do internatu i opowiedziałam wszystko Lenie. Lena bez wahania pożyczyła mi pieniądze na leki, mogłam je wykupić.
Nastał wieczór siedziałam z Leną na kanapie pijąc herbatkę, nagle zadzwonił mój telefon, na ekranie wyświetlił się Louis.
-Tu Harry wejdź na skype -odpowiedział po czym się rozłączył. Grzecznie wykonałam jego polecenie i weszłam na skype, od razu zadzwonił Harry.
-Hej, co chciałeś? -spytałam.
-Chciałem z tobą porozmawiać -odpowiedział z uśmiechem.
-Aham.. rozumiem -odpowiedziałam.
-Jak tam? -spytał.
-Nie licząc tego że będę miała aparat, pójścia do szpitala na zabieg i zostania bez kasy to wszystko ok. -odpowiedziałam nawijając jak katarynka.
-Ej spokojnie, będziesz mieś aparat? -spytał. –Pokaż -odpowiedział.
-To zwykły aparat ortodontyczny.
-Taki jak Niall miał?
-No coś w tym stylu -zaśmiałam się.
-Dobra druga sprawa. Idziesz do szpitala?
-Tak na zabieg, którego panicznie się boję -odpowiedziałam.
-Przyjechać? -spytał.
-Miło by było, ale jedziecie na trasę –odpowiedziałam. -A jak noga u Zayna?
-Dobrze zdjęli mu gips i chodzi normalnie, chodź go boli -powiedział.
-To dobrze, a Niall? -spytałam.
-Też dobrze wypił zieloną herbatę tak jak mówiłaś i czuje się lepiej.
-Jak trzyma się Liam?
-Lepiej -odpowiedział.
-A ty jak się czujesz? -spytałam.
-Źle.
-A co Ci jest? -zaniepokoiłam się.
-Tęsknię -odpowiedział.
-Haha... Wiem ja też bardzo tęsknię za tobą i chłopakami. A właśnie wyślę wam filmik Lena go zmontowała, to są nasze wszystkie filmiki złączone w jeden, uśmiejesz się -odpowiedziałam.
Wysłałam film, pożegnałam się i wyszłam z kompa bo zrobiło się na prawdę późno. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamkę i poszłam spać.
Wstałam z rana i zrobiłam to samo co zwykle, poranną toaletę, ubrania się [...], śniadanie, 2 śniadanie, zbudzenie Leny. A o 7.45 wyjście do szkoły.
W szkole pochwaliłam się że będę miała aparat i operację. Ucieszyłam się kiedy dziewczyny powiedziały, że pomogą mi w nauce, kochane są. Rozmawiałam z nauczycielami i dyrektorem o mojej nieobecności, wyjaśniłam wszystkie wątpliwośći, niestety moja mama nie mogła im tego powiedzieć bo była daleko stąd.
Wreszcie lekcje się skończyły i wyszłam z budynku, nagle zadzwonił do mnie telefon.
-Hej siostra.
-Hej Tomek, co tam?
-Słuchaj mam do ciebie takie pytanie, chciała byś przyjechać do nas na weekend? -spytał.
-Jasne -odpowiedziałam.
-To świetnie -odpowiedział. -Wpadnę po ciebie.
-Nie no weź po szkole mam zajęcia.
-Jakie zajęcia?
-Z samo obrony, to ze szkoły -odpowiedziałam.
-O widzę, że szkoła się zmieniła od kąt ją skończyłem. Dobra siostra to jurto się jeszcze zgadamy, pa -odpowiedział po czym się rozłączył.
 Po szkole wróciłam do domu w którym Lena już na mnie czekała.
-Marcel przyjeżdża na weekend -odpowiedziała podekscytowana.
-Świetnie a ja jadę do Tomka na weekend -odpowiedziałam.
-O to świetnie -odpowiedziała.
-Dobra co robimy na obiad? -spytałam.
-Hm… może jakąś rybę?
-Dobra, mamy dorsza -odpowiedziałam.
-Spoko to zrób ją po grecku.
-A jest marchewka? -spytałam.
-Powinna być.
-Dobra mam -odpowiedziałam znajdując marchew.
Po godzinie obiad był gotowy. Zjadłyśmy i poszłam się spakować, wszystkie rzeczy włożyłam do mojej ogromnej torby.
Wieczorem poszłyśmy z Domą do kina na horror, który był bardzo straszny, czyli był dobry.