Perspektywa Żanety
Wstałyśmy
przed 10.00, zjadłyśmy śniadanie i siedziałyśmy. Lena krzątała się po kuchni, a
ja wzięłam jej laptopa, bo swój już miałam spakowany. Miałam jeszcze trochę
czasu więc weszłam na fb, bloga o chłopakach a tam post na całą stronę o Larrym
Stylisonie. Więc zaczęłam czytać by się pośmiać z tego, bo wiedziałam
trochę inną prawdę. Ale te dowody jakie były podane w tym poście mnie
zaintrygowały. Dziewczyna podała na tyle mocne argumenty, że zaczęłam wątpić w
to, że Harry na mnie leci.
-Żaneta,
autobus!!! –krzyknęła Lena.
-Co?
-spytałam cicho.
-Autobus
-powtórzyła.
-A
no tak-odpowiedziałam po czym wstałam z kanapy, wzięłam bluzę i skierowałam się
do drzwi cały czas myśląc o tym co się dowiedziałam.
-Żaneta
coś się stało? -spytała przyjaciółka.
-Nie
nic -odpowiedziałam po czym wyszłam z mieszkania z nieobecnością i
ze łzami w oczach.
Zjechałam
windą założyłam kaptur na głowę i ruszyłam w miasto szłam omijając
ludzi którzy się stale gdzieś się spieszyli, a ja czułam jakby świat się
zatrzymał. Kiedy wreszcie doszłam na przystanek zdążyłam
w ostatniej chwili, wsiadłam, kupiłam bilet i usiadłam w wolnym
miejscu. Po 15 minutach jazdy wysiadłam z autobusu miejskiego, miałam zadzwonić
do Tomka jak będę wyjeżdżać ale zapomniałam. Z przystanku do Tomka mieszkania
jest jakieś 2 km. Od razu ruszyłam w drogę, przechodziłam koło empiku
gdzie na bilbordzie byli chłopaki z One Direction na widok Hazzy i Lou
spuściłam głowę, założyłam kaptur i włączyłam moją MP4. Jak na złość zaczął
padać deszcz.
Kiedy
wreszcie doszłam do ich mieszkania płynęło ze mnie, weszłam na klatkę
i po schodach. Skierowałam się do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem otworzyła mi
Kasia.
-Hej
–odpowiedziałam z uśmiechem.
-Hej
Żaneta wchodź, jak zmokłaś, czemu nie zadzwoniłaś? -spytała.
-Zapomniałam
-odpowiedziałam oschle.
-Coś
się stało? -spytała.
-Nie
wszystko ok., tylko chyba choroba mnie bierze -odpowiedziałam ze sztucznym
uśmiechem.
-Rozbieraj
się zaraz dam ci coś suchego, bo twoje ubrania w torbie też się
pomoczyły-odpowiedział idą do łazienki po ręcznik.
-Masz
wytrzyj się a zaraz przyniosę Ci suche ubrania -odpowiedziała po czym znikła za
drzwiami do sypialni.
Wytarłam
się ręcznikiem, Kasandra przyniosła mi koszulkę, jeansy i skarpetki.
Ubrałam
się po czym wyszłam z łazienki.
-Chodź
zrobiłam Ci herbatę -odpowiedziała. -Wypij a ja muszę zadzwonić.
Siedziałam
w salonie i piłam tą herbatę myśląc cały czas o tym samym. Kasandra
wróciła po 30 minutach.
-I
jak, lepiej? -spytała.
-Troszkę
-odpowiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem.
-Coś
się stało? -spytała siadając koło mnie na kanapie.
-Nic
sie nie stało -zaprzeczyłam.
-Na
pewno?
-Tak
–odpowiedziałam i posłałam jej ten sam sztuczny uśmiech.
-Dobra
jak wszystko ok, to nie będę Cię męczyć -odpowiedziała. -Chodź pokażę
gdzie będziesz spała -odpowiedziała.
Obie
poszłyśmy do pokoju.
-Nie kopiliśmy jeszcze łóżka ale
mam nadzieję, że się wyśpisz na materacu.
-Spoko,
damy radę -odpowiedziałam.
-Rozwiesiłam
twoje ciuchy na grzejnikach aby wyschły -odpowiedziała.
-Dzięki
-odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-Jak
byś chciała pogadać to jestem w salonie.
-Będę pamiętać -odpowiedziałam
po czym Kasia wyszła z pokoju a ja się położyłam na materacu
i zaczęłam cichutko płakać. Po godzinie leżenia i płakania tak cicho
aby Kasandra nie usłyszała, zasnęłam z wyczerpania. Obudziłam się o
21.11 wstałam i weszłam do salonu.
-Gdzie
Kasia? -spytałam Tomka.
-W
pokoju idzie już spać.
-Aha,
spoko -odpowiedziała spuszczając głowę.
-Coś
się stało? -spytał.
-Nie,
dlaczego?
-No
bo tak nie wyraźnie wyglądasz -odpowiedział.
-Przeziębiłam
się –odpowiedziałam i usiadłam obok niego na kanapie.
-Dobra
jak chcesz.
Posiedziałam
z nim na kanapie oglądając telewizor po czym zdecydowałam się wykąpać. Wzięłam
swoje rzeczy z grzejnika i poszłam pod prysznic, kiedy już się umyłam i ubrałam
wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju po bluzę i koce. Kiedy Tomek brał
prysznic ja wyszłam na balkon. Rozścieliłam koc na terakocie, położyłam się na
nim a drugim przykryłam. Leżałam patrząc w niebo i myśląc o Larrym
Stylisonie, po czym znowu łzy zaczęły ociekać po moich policzkach.
Perspektywa Tomka
Kiedy
wszedłem spod prysznica zobaczyłem, że Żaneta siedzi na balkonie, postanowiłem
że pójdę do niej i z nią pogadam, może mi uda się dowiedzieć co dręczy Żanetę.
Założyłem
bluzę i wyszedłem na balkon, kiedy Żaneta mnie zauważyła od razu usiadła
robiąc mi miejsce.
Zacząłem
się pytać co się stało dla mojej siostrzyczki, kiedy ja tak mówiłem w pewnym
momencie w Żanecie coś pękło i opowiedziała mi wszystko. Przytuliłem ją bardzo
mocno, aby wiedziała że jestem przy niej i zawsze będę.
Ona
miała tylko mnie i Lenę. Była dla mnie młodszą siostrą, której nigdy nie miałem,
a ja byłem dla niej bratem. Po godzinie rozmawiała Żanet cudem uspokoiła się
i zasnęła wtulona we mnie. Spała tak słodko, że nie mogłem
jej obudzić dlatego ją zaniosłem do pokoju,
przykryłem kołdrą i poszedłem spać. Leżąc w łóżku przypomniały mi się
słowa Żanety które utkwiły w mej pamięci
"Jesteś moim przyjacielem nie dlatego, że
jesteś najlepszym słuchaczem i lekarstwem na problemy, ale dlatego, że jesteś
moim bratem".
Spokojnie kochanie <3
OdpowiedzUsuńJa tam mogę czzekac nawet wiecznosc ;**