poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 41

Perspektywa Żanety


Wstałyśmy przed 10.00, zjadłyśmy śniadanie i siedziałyśmy. Lena krzątała się po kuchni, a ja wzięłam jej laptopa, bo swój już miałam spakowany. Miałam jeszcze trochę czasu więc weszłam na fb, bloga o chłopakach a tam post na całą stronę o Larrym Stylisonie. Więc zaczęłam czytać by się pośmiać z tego, bo wiedziałam trochę inną prawdę. Ale te dowody jakie były podane w tym poście mnie zaintrygowały. Dziewczyna podała na tyle mocne argumenty, że zaczęłam wątpić w to, że Harry na mnie leci.
-Żaneta,  autobus!!! –krzyknęła Lena.
-Co? -spytałam cicho.
-Autobus -powtórzyła.
-A no tak-odpowiedziałam po czym wstałam z kanapy, wzięłam bluzę i skierowałam się do drzwi cały czas myśląc o tym co się dowiedziałam.
-Żaneta coś się stało? -spytała przyjaciółka.
-Nie nic -odpowiedziałam po czym wyszłam z mieszkania z nieobecnością i ze łzami w oczach.
Zjechałam windą założyłam kaptur na głowę i ruszyłam w miasto szłam omijając ludzi którzy się stale gdzieś się spieszyli, a ja czułam jakby świat się zatrzymał. Kiedy wreszcie doszłam na przystanek zdążyłam w ostatniej chwili, wsiadłam, kupiłam bilet i usiadłam w wolnym miejscu. Po 15 minutach jazdy wysiadłam z autobusu miejskiego, miałam zadzwonić do Tomka jak będę wyjeżdżać ale zapomniałam. Z przystanku do Tomka mieszkania jest jakieś 2 km. Od razu ruszyłam w drogę, przechodziłam koło empiku gdzie na bilbordzie byli chłopaki z One Direction na widok Hazzy i Lou spuściłam głowę, założyłam kaptur i włączyłam moją MP4. Jak na złość zaczął padać deszcz.
Kiedy wreszcie doszłam do ich mieszkania płynęło ze mnie, weszłam na klatkę i po schodach. Skierowałam się do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem otworzyła mi Kasia.
-Hej –odpowiedziałam z uśmiechem.
-Hej Żaneta wchodź, jak zmokłaś, czemu nie zadzwoniłaś? -spytała.
-Zapomniałam -odpowiedziałam oschle.
-Coś się stało? -spytała.
-Nie wszystko ok., tylko chyba choroba mnie bierze -odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Rozbieraj się zaraz dam ci coś suchego, bo twoje ubrania w torbie też się pomoczyły-odpowiedział idą do łazienki po ręcznik.
-Masz wytrzyj się a zaraz przyniosę Ci suche ubrania -odpowiedziała po czym znikła za drzwiami do sypialni.
Wytarłam się ręcznikiem, Kasandra przyniosła mi koszulkę, jeansy i skarpetki.
Ubrałam się po czym wyszłam z łazienki.
-Chodź zrobiłam Ci herbatę -odpowiedziała. -Wypij a ja muszę zadzwonić.
Siedziałam w salonie i piłam tą herbatę myśląc cały czas o tym samym. Kasandra wróciła po 30 minutach.
-I jak, lepiej? -spytała.
-Troszkę -odpowiedziałam ze  sztucznym uśmieszkiem.
-Coś się stało? -spytała siadając koło mnie na kanapie.
-Nic sie nie stało -zaprzeczyłam.
-Na pewno?
-Tak –odpowiedziałam i posłałam jej ten sam sztuczny uśmiech.
-Dobra jak wszystko ok, to nie będę Cię męczyć -odpowiedziała. -Chodź pokażę gdzie będziesz spała -odpowiedziała.
Obie poszłyśmy do pokoju.
-Nie kopiliśmy jeszcze łóżka ale mam nadzieję, że się wyśpisz na materacu.
-Spoko, damy radę -odpowiedziałam.
-Rozwiesiłam twoje ciuchy na grzejnikach aby wyschły -odpowiedziała.
-Dzięki -odpowiedziałam z uśmieszkiem.
-Jak byś chciała pogadać to jestem w salonie.
-Będę pamiętać -odpowiedziałam po czym Kasia wyszła z pokoju a ja się położyłam na materacu i zaczęłam cichutko płakać. Po godzinie leżenia i płakania tak cicho aby Kasandra nie usłyszała, zasnęłam z wyczerpania. Obudziłam się o 21.11 wstałam i weszłam do salonu.
-Gdzie Kasia? -spytałam Tomka.
-W pokoju idzie już spać.
-Aha, spoko -odpowiedziała spuszczając głowę.
-Coś się stało? -spytał.
-Nie, dlaczego?
-No bo tak nie wyraźnie wyglądasz -odpowiedział.
-Przeziębiłam się –odpowiedziałam i usiadłam obok niego na kanapie.
-Dobra jak chcesz.
Posiedziałam z nim na kanapie oglądając telewizor po czym zdecydowałam się wykąpać. Wzięłam swoje rzeczy z grzejnika i poszłam pod prysznic, kiedy już się umyłam i ubrałam wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju po bluzę i koce. Kiedy Tomek brał prysznic ja wyszłam na balkon. Rozścieliłam koc na terakocie, położyłam się na nim a drugim przykryłam. Leżałam patrząc w niebo i myśląc o Larrym Stylisonie, po czym znowu łzy zaczęły ociekać po moich policzkach.

Perspektywa Tomka


Kiedy wszedłem spod prysznica zobaczyłem, że Żaneta siedzi na balkonie, postanowiłem że pójdę do niej i z nią pogadam, może mi uda się dowiedzieć co dręczy Żanetę.
Założyłem bluzę i wyszedłem na balkon, kiedy Żaneta mnie zauważyła od razu usiadła robiąc mi miejsce.
Zacząłem się pytać co się stało dla mojej siostrzyczki, kiedy ja tak mówiłem w pewnym momencie w Żanecie coś pękło i opowiedziała mi wszystko. Przytuliłem ją bardzo mocno, aby wiedziała że jestem przy niej i zawsze będę.
Ona miała tylko mnie i Lenę. Była dla mnie młodszą siostrą, której nigdy nie miałem, a ja byłem dla niej bratem. Po godzinie rozmawiała Żanet cudem uspokoiła się i zasnęła wtulona we mnie. Spała tak słodko, że nie mogłem jej obudzić dlatego ją zaniosłem do pokoju, przykryłem kołdrą i poszedłem spać. Leżąc w łóżku przypomniały mi się słowa Żanety które utkwiły w mej pamięci

"Jesteś moim przyjacielem nie dlatego, że jesteś najlepszym słuchaczem i lekarstwem na problemy, ale dlatego, że jesteś moim bratem".

1 komentarz:

  1. Spokojnie kochanie <3
    Ja tam mogę czzekac nawet wiecznosc ;**

    OdpowiedzUsuń