niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 39


Perspektywa Żanety



Wstałam o 6.45 ubrałam się w sweterek z serduszkiem naprzodzie, marmurkowe czarne spodnie, zrobiłam lekki makijaż, ułożyłam włosy. Wyszłam z łazienki i zrobiłam nam śniadanie. Wzięłam mleko z lodówki i polałam nim płatki, wstałam od stołu i poszłam obudzić Lenę.
-Lena wstawaj -powiedziałam szturchając ją.
-Ok. -odpowiedziała i wstała z łóżka, wyglądała co najmniej zielonkawo.
Wyszłam z jej pokoju, usiadłam przy stole, kiedy Lena zmierzyła w stronę łazienki. Zjadłam śniadanie, po czym Lena wyszła z łazienki miała na sobie czarną kaszmirową bluzkę i bordowe gumowane spodnie. Wzięła miskę i wsypała do niej płatki, polała mlekiem i zaczęła jeść, natomiast ja zabrałam się za robienie drugiego śniadania, zbiłam nam kanapki i spakowałam do naszych toreb.
Lena skończyła jeść śniadanie i spakowała jeszcze nam jakieś owoce.
O 7.40 wyszłyśmy z internatu i poszłyśmy do szkoły.
-Dobra Lena ja lecę na zajęcia -odpowiedziałam.
-A co masz teraz? -spytała.
-Angielski. A ty? -spytałam.
-Włoski bodajże -odpowiedziała.
-Dobra to do zobaczenia -odpowiedziałam po czym pobiegłam na zajęcia.
Po szkole Lena poszła do lekarza a ja na darowy kurs "samo obrony", zorganizowany w naszej szkole.
Na kurs przyszły nie tylko same dziewczyny ale też i ”cipki” (chłopacy którzy mają tylko w dowodach napisane, że są mężczyznami). Nie zdziwiłabym się gdyby ruchali siebie nawzajem grając w słoneczko.
Jestem tolerancyjna, ale miałam z dziewczynami niezły ubaw patrząc na nich jak ”walczą”, a to tylko dlatego że oni bardziej byli niewydarzeni od dziewczyn. Dziewczyny również marudziły, że to jest za ciężkie, że tego nie zrobią, że to boli bla, bla, bla, ale w końcu i tak to robiły, a oni… eh… szkoda słów.
 Po godzinie wróciłam do internatu.
-Hej jak było? -spytała Lena siedząc na kanapie.
-Dobrze, instruktor powiedział że byłam najlepsza –odpowiedziałam z dumą. -A jak u ciebie? -spytałam.
-Pani ginekolog zrobiła mi badanie USG i zobacz jakie to jest małe -odpowiedziała pokazują mi zdjęcie USG.
-Ale śliczne -ucieszyłam się. –Ciocia jest z ciebie taka dumna –mówiłam do zdjęcia USG.
-Co robimy? –spytała patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
-Wiesz co ja lecę na kurs, opowiadałam ci o nim niedawno -odpowiedziałam.
-Aha dobra to ja będę w domu -odpowiedziała.
-Ok -odpowiedziałam biorąc bułkę i wychodząc z domu.
Minęło dość szybko nauczyłam się wielu rzeczy, ustaliłyśmy następne spotkanie za tydzień, szybko wyszłam i od razu skierowałam się do kawiarni. Wróciłam do domu o 20.00 nie miałam siły, dobrze że nauczyciele jeszcze nie zadają nam pracy domowej, weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się pod prysznic, przebrałam się w leginsy i koszulkę. Lena przygotowała zupę, którą zjadałam.
-Spokojnie nie ucieknie -odpowiedziała Lena.
-Wiem ale jestem taka głodna że ty nie pytaj –odpowiedziałam i dalej wsuwałam zupę.
-Rozmawiałam z Marcelem -odpowiedziała.
-I co? -spytałam.
-Przejdzie na święta i zabierze mnie do swoich rodziców -odpowiedziała.
-Miło -odpowiedziałam.
-Wreszcie ich poznam… Chodź coś Ci pokażę -odpowiedziała ciągnąc mnie za rękę do swojego pokoju.
-Zobacz-odpowiedziała wskazując na Swojego laptopa.
-Co to? -spytałam się przybliżając.
-Zobacz -powtórzyła.
-Nasze filmiki -odpowiedziałam z zachwytem.  -Zmontowałaś sama?
-Nie tylko ty masz jakieś umiejętności -odpowiedziała.
-Chodź włączymy na telewizorze -zaproponowałam.
Włączyłyśmy na telewizorze nasze wspomnienia. Było miło popatrzeć na to co wyprawiałyśmy. Na nich była historia poznania One Direction.
 Oglądnęłyśmy wszystkie filmiki i o 22.23 poszłyśmy spać.


Dwa tygodnie później


Te dwa tygodnie minęły niebywale szybko. Szkoła, praca, domowe obowiązki, przyjaciele. Ciężko było mi to wszystko pogodzić bo dodatkowo zajmowałam się Leną, która jest już w 3 miesiącu ciąży. Ciągle jej było słabo, niedobrze, a na dodatek wcale nie chciała jeść. Było cholernie ciężko ją do czegoś zmusić, mam nadzieję że niedługo jej te humorki przejdą.
Dziś po lekcjach nie miałam żadnych planów, a w pacy wzięłam dzień wolny, ponieważ dziś miałam umówiona wizytę u ortopedy.
Wzięłam teczkę ze swoimi wynikami i wyszłam z mieszkania. Szłam ciepło [ubrana] ponieważ dzień był chłodny. Weszłam do kliniki, zarejestrowałam się i czekałam na wyczytanie mojego nazwiska, kiedy tylko to nastąpiło wstałam z krzesła i weszłam do gabinetu.
-Dzień dobry -przywitał się lekarz. Jest to średniej wysokości mężczyzna z dużą i ciemną czupryną włosów, w których gdzie niegdzie pojawiają się siwe włosy.
-Dzień dobry -odpowiedziałam siadając na krześle. Wyjęłam wszystkie papiery.
-Hmm... Dobrze... Pani kości zatrzymały się a to oznacza że możemy wykonać zabieg –odpowiedział patrząc na zdjęcie rentgenowskie mojej nogi.
-Yhymm... a na kiedy był by ten zabieg? –spytałam lekko przerażona.
-Jak najszybciej -odpowiedział ortopeda.
-To znaczy?
-To znaczy, że musimy zrobić zabieg przed twoimi 18-nastymi urodzinami, jeżeli tego nie zrobimy nie będzie on refundowany.
-Aha, rozumiem -odpowiedziałam.
-Pasuje ci termin za cztery dni? –zapytał patrząc w kalendarz.
-Tak –odpowiedziałam zestresowana.
-Wypiszę tobie zwolnienie ze szkoły. Spróbuj się dogadać z nauczycielami o nauczanie domowe albo poprosić koleżanki aby dawały ci lekcje regularnie, wtedy nie będziesz miała zaległości aż takich dużych –doradził, na co tylko kiwnęłam przytakująco głową, byłam przerażona że już za 3 dni będę miała operację.
Lekarz wyręczył mi przyjęcie do szpitala i usprawiedliwienie, na co mu podziękowałam
Wyszłam z kliniki i od razu poszłam do dentysty.
-Mam dla Pani doskonałe wieści, ma Pani wszystkie ząbki zdrowe.  Ale jeśli Pani chce mieć śliczny uśmiech zalecam wizytę u ortodonty.
-A koszt takiego aparatu ile wynosi? -spytałam wstając z fotela.
-Stały aparat ortodontyczny to gdzieś tak ok.1500zł.
-Aha dziękuję. A gdzie jest dobry ortodonta?
-Tu na końcu korytarza w prawo -odpowiedziała.
-Dziękuję.
Poszłam zgodnie z zaleceniami dentystki, weszłam do środka.
-Dzień dobry chciała bym…
-Zapraszam na fotel –odpowiedziała kobieta przerywając mi wypowiedź. Zdziwiłam się, ale wykonałam polecenie. Założyła rękawiczki i usiadła obok mnie.
Kazała mi otworzyć usta po chwili oznajmiła.
-Będzie Pani potrzebowała aparatu korygującego zgryz. Co prawda nie ma Pani tak skrzywionego, ale moim zdaniem warto było by go mieć.
-Jaki będzie koszt zwykłego, najprostszego aparatu?
-Ciężko powiedzieć ale tak 1500 zł.
Pani zaczęła robić mi odlewy szczęki, a następnie zaczęłyśmy dobierać aparat i gumki do niego.
Po 30 minutach dobierania wreszcie dobraliśmy odpowiedni aparat ortodontyczny. Umówiłyśmy się na założenie go po moim zabiegu. Z resztą od razu nie była by w stanie go założyć, ponieważ nie miała odpowiedniego modelu.

4 komentarze:

  1. Woww... Żaneta będzie miała aparat ?!
    Hahah fajnieee ;DD

    Bardzo fajny rozdział <33
    Pisz kolejny...
    A raczej wstawiaj xDD
    ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ps. Słuchaj bo ja nie chcę byc jakaś taka wybredna... ale mam taką wielką prośbę czy mogłabyś np. zmienic zdjęcie te na górze bo takie juz jakieś stare xDD

    Ps. tylko wybierz takie na którym wiesz kto ładnie ;***


    Ps. Z góry dziękuję ;**** <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dla moich czytelniczek :*****

      Poszukam nowego zdjęcia ;)

      Usuń
  3. Cześć! :)
    Bardzo proszę, przeczytaj ten komentarz do końca.
    Serdecznie zapraszam Cię na nowo powstałe forum dla młodzieży ogólnotematyczne.
    www.shiners.fora.pl
    Możesz tam porozmawiać dosłownie na wszystkie tematy, a także poznawać nowych użytkowników. Co prawda, forum dopiero się rozwija i ciągle są tam dodawane nowe tematy i działy, ale sądzę że znajdziesz coś dla siebie. Jeśli jesteś zainteresowany/a zarejestruj się na Shiners. Obiecuję, że nie pożałujesz!
    Zapraszam i pozdrawiam!
    Przepraszam za SPAM.
    Sovbedlly

    OdpowiedzUsuń