piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 40

Perspektywa Żanety


Nadal siedziałam w tym gabinecie i czekałam aż kobieta powie ile mam zapłacić za ten cholerny aparat ortodontyczny.
-No to dobrze pani musi zapłacić 1900 zł. -odpowiedział mężczyzna.
-Ale ja mam tylko przy sobie 500zł –odpowiedziałam.
-To nic można w ratach -odpowiedziała.
-To dobrze -odetchnęłam z ulgą i wpłaciłam 500 zł.
Wyszłam z budynku po czym poszłam do kawiarni i poprosiłam szefową o pożyczenie 1000 zł. wytłumaczyłam jej o co chodzi, oczywiście dała mi te pieniądze. Byłam jej ogromnie wdzięczna. Po drodze natknęłam się na bankomat i wypłaciłam z konta rodziców 400 zł. Nareszcie miałam te 1900 zł. i mogłam od razu iść zapłacić za aparat ortodontyczny.
Weszłam i wyszłam już bez kasy. Zostało mi jeszcze iść do dermatologa, weszłam do przychodni i czekałam na swoją kolejkę.
Pani pielęgniarka zawołała mnie i weszłam do gabinetu. Pokazałam pani doktór moje plecy. Przepisała mi leki, które razem kosztowały 100 zł. załamałam się, ale co się nie robi dla bycia pięknej. Wzięłam receptę i wyszłam z przychodni, poszłam do internatu i opowiedziałam wszystko Lenie. Lena bez wahania pożyczyła mi pieniądze na leki, mogłam je wykupić.
Nastał wieczór siedziałam z Leną na kanapie pijąc herbatkę, nagle zadzwonił mój telefon, na ekranie wyświetlił się Louis.
-Tu Harry wejdź na skype -odpowiedział po czym się rozłączył. Grzecznie wykonałam jego polecenie i weszłam na skype, od razu zadzwonił Harry.
-Hej, co chciałeś? -spytałam.
-Chciałem z tobą porozmawiać -odpowiedział z uśmiechem.
-Aham.. rozumiem -odpowiedziałam.
-Jak tam? -spytał.
-Nie licząc tego że będę miała aparat, pójścia do szpitala na zabieg i zostania bez kasy to wszystko ok. -odpowiedziałam nawijając jak katarynka.
-Ej spokojnie, będziesz mieś aparat? -spytał. –Pokaż -odpowiedział.
-To zwykły aparat ortodontyczny.
-Taki jak Niall miał?
-No coś w tym stylu -zaśmiałam się.
-Dobra druga sprawa. Idziesz do szpitala?
-Tak na zabieg, którego panicznie się boję -odpowiedziałam.
-Przyjechać? -spytał.
-Miło by było, ale jedziecie na trasę –odpowiedziałam. -A jak noga u Zayna?
-Dobrze zdjęli mu gips i chodzi normalnie, chodź go boli -powiedział.
-To dobrze, a Niall? -spytałam.
-Też dobrze wypił zieloną herbatę tak jak mówiłaś i czuje się lepiej.
-Jak trzyma się Liam?
-Lepiej -odpowiedział.
-A ty jak się czujesz? -spytałam.
-Źle.
-A co Ci jest? -zaniepokoiłam się.
-Tęsknię -odpowiedział.
-Haha... Wiem ja też bardzo tęsknię za tobą i chłopakami. A właśnie wyślę wam filmik Lena go zmontowała, to są nasze wszystkie filmiki złączone w jeden, uśmiejesz się -odpowiedziałam.
Wysłałam film, pożegnałam się i wyszłam z kompa bo zrobiło się na prawdę późno. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamkę i poszłam spać.
Wstałam z rana i zrobiłam to samo co zwykle, poranną toaletę, ubrania się [...], śniadanie, 2 śniadanie, zbudzenie Leny. A o 7.45 wyjście do szkoły.
W szkole pochwaliłam się że będę miała aparat i operację. Ucieszyłam się kiedy dziewczyny powiedziały, że pomogą mi w nauce, kochane są. Rozmawiałam z nauczycielami i dyrektorem o mojej nieobecności, wyjaśniłam wszystkie wątpliwośći, niestety moja mama nie mogła im tego powiedzieć bo była daleko stąd.
Wreszcie lekcje się skończyły i wyszłam z budynku, nagle zadzwonił do mnie telefon.
-Hej siostra.
-Hej Tomek, co tam?
-Słuchaj mam do ciebie takie pytanie, chciała byś przyjechać do nas na weekend? -spytał.
-Jasne -odpowiedziałam.
-To świetnie -odpowiedział. -Wpadnę po ciebie.
-Nie no weź po szkole mam zajęcia.
-Jakie zajęcia?
-Z samo obrony, to ze szkoły -odpowiedziałam.
-O widzę, że szkoła się zmieniła od kąt ją skończyłem. Dobra siostra to jurto się jeszcze zgadamy, pa -odpowiedział po czym się rozłączył.
 Po szkole wróciłam do domu w którym Lena już na mnie czekała.
-Marcel przyjeżdża na weekend -odpowiedziała podekscytowana.
-Świetnie a ja jadę do Tomka na weekend -odpowiedziałam.
-O to świetnie -odpowiedziała.
-Dobra co robimy na obiad? -spytałam.
-Hm… może jakąś rybę?
-Dobra, mamy dorsza -odpowiedziałam.
-Spoko to zrób ją po grecku.
-A jest marchewka? -spytałam.
-Powinna być.
-Dobra mam -odpowiedziałam znajdując marchew.
Po godzinie obiad był gotowy. Zjadłyśmy i poszłam się spakować, wszystkie rzeczy włożyłam do mojej ogromnej torby.
Wieczorem poszłyśmy z Domą do kina na horror, który był bardzo straszny, czyli był dobry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz