Perspektywa Żanety
Po
samotnej cało nocnej jeździe wreszcie dotarłam do mojego kochanego
Białegostoku, z peronu odebrał mnie Tomek z Leną, szybko przywitałam się z nimi
i pojechaliśmy do internatu.
Nie
mogłam się doczekać, kiedy tylko wskoczę do swojego łóżeczka, byłam
strasznie zmęczona.
Tomek
była bardzo kochany i zaniósł moje walizki, a Lena zrobiła nam herbaty i
usiedliśmy do stołu, oczywiście musiałam wszytko opowiedzieć, ale za to ja
potem o wszystko ich wypytałam.
O
16.00 Tomek pojechał, Lena poszła do szkoły rodzenia, a ja postanowiłam
rozpakować swoje walizki. Kiedy wreszcie się z tym uporałam spakowałam plecak do
szkoły. W tym roku mam maturę.
W
wolnej chwili wzięłam laptopa i weszłam na fb zobaczyłam co tak słychać u
znajomych.
Niall
zrobił mi i dla Dominiki zdjęcie które trochę przerobiłam i wstawiłam
na fb. Zauważyłam że Dominika jest dostępna, napisałam do niej.
-Hej
Kochania;*
-Hej
Skarbie ;*-odpisała.
-Już
w domciu? ;D
-Tak,
nareszcie swoje łóżko ;D
-O
tak, nareszcie sie wyśpię, bo ta kanapie nie była aż tak wygodna ;/
-No
bo ty durna jesteś, zamiast sobie tą kanapę rozłożyć to spałaś na złożonej :[
-A
ty myślisz że mi się chciało ją rozkładać? :o -spytałam.
-No
w sumie mi też by się nie chciało xD
-No
właśnie ;P A jak tam ze szkołą?
-Tak
jak było, ale rozważam taką decyzję żeby studiować fryzjerstwo:) -oznajmiła
Dominika.
-A
skąd taka odmiana? ;P
-Po
prostu uświadomiłam sobie że fryzjerzy zawsze będą potrzebni, z tego
po prostu wyżyję...
-Jeśli
ty masz zamiar żyć w Polsce to Ci gratuluję...
-Sama
już nie wiem kim chcę w życiu być i co chcę robić :'/
-Możesz
być fryzjerką i stewardessą, nic nie stoi na przeszkodzie ;)
-No
niby tak a jak ja te dwie rzeczy pogodzę?:/
-Możemy
kupić samolot w którym będziesz strzyc ludzi xD
-Podoba
mi się ten pomysł xD
-Mi
też :D Dobra ja uciekam papa ;*-pożegnałam się.
-Papa
:*
Wstałam
od kompa i pokicałam do kuchni po sok, nagle po pokoju rozszedł sie
dźwięk mojego telefonu, pokicałam do kanapy i szybkim ruchem
podniosłam go i odebrałam. W słuchawce usłyszałam głos mojej mamy była smutna,
szybo spytałam co się stało.
-Dzwonię
tylko po to aby powiedzieć Ci o ...-rozpłakała się.
-Co
się stało?! O czym powiedzieć? -dociekałam.
-O
tym że prababcia... ona... -próbowała się uspokoić.
-Co
z nią?!
-Ona
nie żyje -wreszcie wydusiła to z siebie i rozpłakała się.
Po
tych słowach osunęłam się na podłogę a łzy zaczęły płynąć
po moich policzkach niczym strumyk.
-Kiedy
umarła? -pozbierałam sie i spytałam.
-Wczoraj
wieczorem.
-A
kiedy pogrzeb? -spytałam próbując powiedzieć to normalnie.
-Za
dwa dni -odpowiedziała.
-Jutro
z rana przyjadę i pomogę chodź trochę w przygotowaniach -oznajmiłam po
czym przegnałam się z mamą i rozłączyłam.
Kiedy
skończyłam rozmowę z mamą rozpłakałam się a kiedy ogarnęłam się wstałam i
szybko pokicałam do pokoju wzięłam torbę i zaczęłam pakować swoje rzeczy do
niej, pakowanie przerwał mi telefon, to Magda. Myślała że powie mi pierwsza o
śmierci babci, ale moja mam ją wyprzedziła co jej to powiedziałam To
było dziwne była bardzo miła, spytał kiedy przyjeżdżam i zaoferowała się odbiorze
mnie z peronu, zgodziłam się i ustaliłyśmy godzinę, po czym pożegnałam się i
skończyłam pakowanie.
O
19.00 Lena wróciła, zobaczyła mnie w jakim jestem stanie i zaczęła pytać co się
stało. Opowiedziałam jej wszystko i się przytuliłam, było trochę
ciężko bo miała dość duży brzuch, ale dałam radę.
Poszłam
pod prysznic a kiedy wyszłam Lena zrobiła mi gorącą czekoladę, po czym poszłam
spać.
Perspektywa Leny
Przyszłam
do domu ze szkoły rodzenia, zobaczyłam Żanetę leżącą na kanapie przykrytą kocem,
kiedy zbliżyłam się bardziej zobaczyłam, że Żaneta płacze od razu zapytałam co
się stało, pomyślałam że pewnie pokłócił się z Harrym, ale to było coś gorszego.
Kiedy uspokoiła się odpowiedziała co sie
stało, przytuliłam ją bardzo mocno, kazałam iść pod ciepły prysznic,
co z resztą zrobiła, a kiedy wyszła zrobiłam jej coś ciepłego do picia i
porozmawiałam z nią. Po godzinnej rozmowie poszłyśmy spać.
Następnego
dnia z rana poszłam do szkoły, oczywiście przed wyjściem pożegnałam się z
Żanetą.
Dwa dni później
Nareszcie
Żaneta wraca, było tak smutno bez niej, tak się bardzo za nią stęskniłam.
Kasandra miała ją odebrać z peronu, z niecierpliwością czekałam na nią. Kiedy
tylko Żaneta przekroczyła próg rzuciłam jej się na szyję i mocno wyściskałam.
Dziewczyny rozebrały się i osiadłyśmy do stołu, chwilkę
porozmawiałyśmy i nałożyłam im obiadu oraz
zrobiłam cieplutką herbatkę. Kiedy rozmowa nam się świetnie układała
zadzwonił do mnie telefon i musiałam wyjść. Po 30 minutach wróciłam a
dziewczyny ocierały spływające po ich policzkach łzy. Żaneta zaczęła ściemniać
że musiał odreagować, a Kasandra tak przy okazji się rozpłakała, już nie
chciałam dociekać dlaczego płakały, po prostu udałam że uwierzyłam. Po
paru minutach Kasandra pojechała do mieszkania, a
my zrobiłyśmy kolację i zaległyśmy na kanapie. O
18.00 poszłyśmy się pouczyć do szkoły, a potem spać.
;d Czadooooooooooowwwwwwwwwwwweeeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńNooo Tooo Louuu xdxdxdx
;DDD hahah pisaj kolejny ;***
Jaki haniebny czyn? Moze odrazu mamy Cie pocwiatrowac... Hmm? XD
OdpowiedzUsuńDzial cudowny. Z reszta jak moglo by byc inaczej? Ah... Cacko po prostu xD Hm... Bez urazy ale brak mi slow na komentowanie :D Wiec... Czekam z zniecierpliwieniem na nowy dzial ktory dodasz mam nadzieje ze w miare szybciutko :p
Pozdrawiam.
Patrycja ;*
świetny rozdział wpadnij do mnie http://mojawymarzonahistoria.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
ZaPraszam WSZYSTKICH serdecznie na :
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Jestem ciekawa dlaczego i Żaneta i Kasandra rozpłakały się, w tym samym czasie. Mam nadzieje, że w nn pojawi się odpowiedzieć ^^
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, dużo się w nim działo :D
Z góry mówię, że przeczytałam, tylko ten. Poprzednie przeczytam, może jakoś w weekend :)
Z niecierpliwościom czekam na nn, bo ten rozdział był świetny <33
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na blogu:
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco, Jula :P