Perspektywa Żanety
Z rana obudziła nas moja mama.
-Żaneta wstawaj -krzyknęła.
Moja mama krzyknęła tak mocno że wystraszyłam się i zwaliłam Lenę
z łóżka.
-Lena żyjesz? -spytałam śmiejąc się.
-Żyję -odpowiedziała podnosząc się z podłogi śmiejąc się.
-O przepraszam myślałam że już dawno nie śpicie -powiedziała mama
stojąc w drzwiach.
-Nie, niestety obudziłaś nas bardzo drastycznie -odpowiedziałam
śmiejąc się.
-Ja jadę do szpitala z babcią -odpowiedziała.
-Jak to do szpitala? -zdziwiłam się.
-Do twojej prababci, myślałam że wiesz, Magda Ci nie powiedziała? -zdziwiła
się mama.
-Nie, Magda nic mi nie powiedziała -zdziwiłam się.
-Chcesz jechać ze mną? -spytała mama.
-Nie, nie chcę -odpowiedziałam.
-To dobrze, zostań w domu -odpowiedziała schodząc po schodach.
-A kiedy wrócisz? -spytałam
-Po południu.
-Aha, dobra to na razie.
-Na razie -odpowiedziała znikając gdzieś.
Lena wzięła mojego laptopa i zadzwoniła na skype do swojej siostry
Małgosi do której miałyśmy jechać. W tym czasie ja zadzwoniłam do Tomka tylko
zerknęłam na godzinę była 11.00 więc na pewno nie śpi.
-Halo -odezwał się zaspanym głosem.
-Hej, obudziłam Cię?
-Nom, ale to nic i tak miałem zaraz wstawać.
-Aha, mam takie pytanie.
-No co tam.
-Czy wież coś na temat Marcela i Leny?
-Co?! -spytał zdezorientowany.
-No bo Marcel wysłał wczoraj smsa do Leny wyznając jej miłość.
-Ale on miał wysłać do Krystiany a nie do Leny -powiedział
zrezygnowany.
-No ale wysłał do Leny.
-No to mamy problem -powiedział Tomek.
-I to duży. A w ogóle czemu miał do niej wysłać tą wiadomość? -spytałam.
-Było to tak odwieźliśmy was na pociąg i już wróciliśmy pod
internat i nagle Marcel zobaczył jak Krystiana całuje się z jakim kolesiem, on
poczuł się zazdrosny i chciał się upić.
-A co na to Kasandra?
-Kasandra pojechała do swoich rodziców -oznajmił.
-Aha... więc mieliście wolną chatę -zaśmiałam się.
-No i tak balowaliśmy do 04.00.
-Przepraszam za obudzenie was.
- Marcel śpi w pokoju więc nie słyszał, a ja w kuchni na dywanie
więc usłyszałem.
-I jak się wyspałeś? Dywan tak bardzo wygodny -zaśmiałam się.
-No właśnie nie i wszystko mnie boli, ale wracając do tematu to
jeszcze pogadam na ten temat z Marcelem.
-A ja z Leną, dobra już nie przeszkadzam, śpij dalej.
-Życzę miłego wypoczynku -zaśmiał się i rozłączył.
Perspektywa Leny
Wzięłam laptopa Żanety i zadzwoniłam do Małgosi, mojej siostry do
której miałyśmy jechać na wakacje.
-Hej -przywitałam się.
-Hej Lena, jak ja Cię dawno nie widziałam -oznajmiła.
-Ja ciebie też dawno nie widziałam, ostatnio chyba na gwiazdce rok
temu.
-Nom, dawno nie w Polsce nie było. A kiedy przyjeżdżacie?
-Jutro wyjedziemy z Polski więc za 2 dni będziemy na miejscu,
zadzwonimy do ciebie jak będziemy już się zbliżać do Bristol.
-No ok. A co u ciebie słychać tak no wiesz...W tych sprawach...
-Zerwałam z Marcelem miesiąc temu, a wczoraj napisał że mnie kocha
i chce ze mną być..
-A ty chcesz do niego wrócić?
-No właśnie nie wiem.
-No to musisz z nim porozmawiać o tym i mu wszystko wyjaśnić.
-No muszę, ale się tego bardzo boję ale tam jakoś to będzie lepiej
mi powiedz co u ciebie słychać -spytałam.
-Wszystko dobrze. Ale muszę ci o czymś powiedzieć, mogę Ci zaufać?
-spytała.
-No oczywiście że tak. Co się dzieje? -spytałam.
-Nie przyjeżdżałam ponieważ... Jestem w ciąży...
-To wspaniale -ucieszyłam się.
-To jest już 8 miesiąc, a ciąża jest zagrożona -posmutniała.
-Co? -spytałam niedowierzając.
-No nic nie mogę robić, nic kompletnie nic i to mnie denerwuje bo
Josh cały czas każe mi leżeć i najlepiej się nie ruszać, ale ja tak nie umiem,
jak go nie ma to robię wszystko co mogę czyli przygotowanie obiadu, a jak on
jest to mi nie pozwala. Nawet na zakupy nie mogę jechać.
-Wyobrażam to sobie?! To jest straszne i nie chce tak dalej żyć.
Nagle do pokoju weszła Żaneta, gdy zobaczyła że jeszcze rozmawiam
z Gośką zapytała po cichu czy nie przeszkadza, odpowiedziałam jej kiwaniem
głowy na nie i przywołałam ją gestem, aby zobaczyła się z Gosią.
-Hej Małgosia -przywitała się.
-Hej Żaneta, co tam u ciebie?
-Wszystko w porządku -odpowiedziała- A jak u ciebie?
-U mnie też -zaśmiała się.
-To dobrze.
-Lena słuchaj musimy się ubrać i lecimy nad jezioro -zwróciła się
do mnie Żaneta.
-Ja też bym tak chciała -oznajmiła Małgosia. -Dobra dziewczyny to
jak by co to jestem pod telefonem, a teraz muszę lecieć bo Josh przyjechał ze
sklepu, papa -pożegnała się Małgosia i rozłączyła.
-Wiesz jaka jest świetna pogoda, musimy iść nad jezioro -powiedziała
Żaneta wyciągając ciuchy z walizki.
-Nom dobra to idź do łazienki a ja się tutaj przebiorę.
-No dobra tylko szybko -poganiała Żaneta.
-I kto to mówi -zaśmiałam się.
Szybko wyciągnęłam jakieś ubrania z walizki i założyłam.
Po chwili do pokoju weszła Żaneta wyglądała dość zwyczajnie.
Perspektywa Żanety
Lena wyglądała świetnie miała na sobie spodenki i koszulkę z
napisem "Fuck it" i upiętych włosach w kok.
-Wyglądasz świetnie -powiedziałam z zachwytem.
-Ja? Chyba ty -odpowiedziała Lena.
-Dobra nie kłócimy się. Chodźmy nad jezioro może wyrwiemy parę dup.
-Jestem za -zaśmiała się Lena.
Wyszłyśmy z domu i ujrzałam Filipa, Marcina i moich 4 kuzynów
którzy mieszkali nie daleko mojego domu.
-Hej -przywitałam się.
-Siema -odpowiedzieli.
-Wy już od rana pijecie? -zdziwiłam się.
-Ja i Bartek nie pijemy, tylko te żule piją -odpowiedział Marcin
wyśmiewając się z reszty.
-No jeden porządny nie pije -zaśmiałam się.
-A właśnie to jest Lena -przedstawiłam chłopakom.
-A to jest Patryk, Dawid, Bartek i Michał to są moi kuzyni -przedstawiłam
dla Leny po kolei moich kuzynów.
-Siema -przywitała się Lena podając każdemu rękę.
-A wy gdzie idziecie -spytał się Filip.
-Idziemy nad jezioro, chcecie z nami -zażartowałam.
-Aha, nie dzięki, może później -odpowiedział Filip.
-No dobra jak by co to jesteśmy nad jeziorem, to wpadajcie -opowiedziałam.
-Na razie -pożegnałam się.
-To są twoi bracia? -spytała Lena
-No tak. A co?
-Nie nic, nigdy nie mówiłaś że masz takich fajnych braci -zaśmiała
się Lena.
-No mam ale i tak Patryk jest zajęty, Bartek chodzi ze swoją
siłownią, a Dawid i Michał nie mają pojęcia o dziewczynach.
-A to szkoda -zażartowała Lena.
-No niestety -odpowiedziałam.
-Będę płakać, przytul mnie -odpowiedziała przytulając mnie.
-Oczywiście że Cię przytulę -zaśmiałam się.
Doszłyśmy nad jezioro i ujrzałam Dominikę siedzącą na pomoście.
-Hej -przywitałam się.
-Hej -odpowiedziała Dominika wcale mnie nie kojarząc. -O jej
Żaneta, nie poznałam Cię -przytuliła mnie Dominika.
-Haha.
-Co u ciebie? -spytała.
-Wszystko w porządku tak jak było -odpowiedziałam.
-Kiedy przyjechałaś?
-Wczoraj z Leną -powiedziałam wskazując na Lenę.
-Hej, Dominika -przywitała się.
-Hej, Lena.
-A kiedy jedziecie?
-Jutro -odpowiedziałam.
-Aha to szkoda -zasmuciła się Dominika.
-A ty kiedy przyjechałaś do polski? -spytałam.
-3 dni temu -odpowiedziała.
-A kiedy jedziesz?
-Za 3 dni -odpowiedziała.
-Aha, szkoda że nie wiedziałam że przyjeżdżasz to bym wcześniej
przyjechała, no trudno a teraz chodź się kąpać -oznajmiłam, kiedy ujrzałam że
idzie w naszą stroną Marta, młodsza siostra Domy. Wzięłam za rękę Dominikę,
Lenę i wskoczyłyśmy do jeziora.
-Żaneta ty wariatko nawet się nie rozebrałyśmy -krzyknęła Lena.
-Przypominam ci Leno że są wakacje -wykrzyczałam a ludzie kąpiący
się obok popatrzyli sie na mnie jak na wariatkę.
Wyszłyśmy na brzeg gdy Marta była w wodzie, starałam unikać z nią
kontaktu, ponieważ jej nienawidzę.
Całe ociekałyśmy wodą, rozebrałyśmy się i dalej kąpałyśmy.
Robiło się późno.
-Dobra jest już 15.00 Lena musimy już wracać do domu bo nas nie
zabiorą, a ja nie będę szła 8 km na piechotę.
-O jaka szkoda że już musicie iść -powiedziała Dominika.
-No, musimy -odpowiedziałam pakując rzeczy do torby.
Pożegnałyśmy się z Dominiką i wróciłyśmy do domu.
-W samą porę -odpowiedział Filip pakując rzeczy do bagażnika
samochodu.
-Kto jedzie z tobą? -zapytałam.
-Ja, Magda, Bartek, Michał i Dawid.
-Ahm, kurcze a z kim możemy się zabrać?
-Z Marcinem on też jedzie.
-O świetnie, a o której przyjedzie Marcin?
-Zaraz.
-Ok dobra to my lecimy się pakować -oznajmiłam.
Pobiegłyśmy na górę się przebrać z mokrych ubrań i się spakować.
Ubrałam się w czarne dżinsy z dziurami na kolanach , luźną
koszulkę z dziewczyną w bieliźnie i do tego narzuciłam bluzę czarną a Lena
założyła miętowe dżinsy a do tego krótką luźną bluzkę w kolorze czarnym.
Byłyśmy gotowe, znosiłyśmy nasze bagaże.
-Gdzie lecicie? -spytała mama wyglądając z kuchni.
-Jedziemy na działkę -odpowiedziałam.
-A jak wy wrócicie jutro?
-Nie wiem zobaczymy -odpowiedziałam.
-Żaneta, Marcin przyjechał -oznajmiła Lena.
-Dobra my lecimy, cześć.
Marcin zapakował nasze bagaże do bagażnika i pojechaliśmy na
działkę.
Na imprezie
Zobaczyłam że Marcin siedzi sam, więc podeszłam do niego by z nim
porozmawiać.
-Co tam? -spytałam.
-Nic, nie mam z kim pić -odpowiedział.
-Jak to nie masz z kim pić -spytałam.
-No wszyscy zrezygnowali.
-Aha, no to ja z tobą wypiję -oznajmiłam biorąc pełen kieliszek.
-Dobra -uśmiechną się biorąc napełniony kieliszek i razem
wypiliśmy zawartość.
-Dobra wypiłam z tobą więc teraz powiedz mi, gdzie jest twoja
dziewczyna -spytałam.
-Nie mam dziewczyny -odpowiedział.
-Jak to nie masz?
-No bo wyjechałaś -odpowiedział z uśmieszkiem cwaniaczka.
-Fajnie -zaśmiałam się.
-A gdzie twój chłopak? -zapytał.
-Ja nie mam chłopaka bo jestem "Forever Alone" -zaśmiałam
się. -"Co ja robię, nie mogę z nim
flirtować, NIE MOGĘ" -myślałam.
Nagle porwał mnie do tańca Dawid. W duszy dziękowałam mu za to.
Była 01.00 kiedy skoczyłam sprzątać po imprezie, nikogo już nie
było, bo wszyscy zasnęli gdzieś. Zobaczyłam jak Lena zaczyna całować się z
Marcinem. Musiałam coś zrobić i przypomniałam sobie jak rozmawiałyśmy przed
wyjazdem na tą imprezę u mnie w pokoju, gdy mówiła mi że jak wypije ma ochotę
się z kimś całować, a Marcin to flirciarz i każdą umie oczarować. Powiedziała,
że nie chce być potem pośmiewiskiem i poprosiła mnie żebym ją jebnęła kamieniem
puki zrobi coś czego będzie później żałować. Zobaczyłam mały kamyk i
postanowiłam w nią rzucić, ale nie jednym tylko całą garścią. Rzuciłam i
schowałam się by nie było na mnie no i podziałało, nie doszło do pocałunku,
byłam z siebie dumna. Wyszłam zza namiotu niby że nic nie wiem.
-Hej, co wy tutaj robicie, sami -zapytałam.
-Siedzimy i rozmawiamy -odpowiedział Marcin.
-Aha dobra a możecie porozmawiać kiedy indziej, bo teraz musimy
iść spać-odpowiedziałam.
-Dlaczego? -zapytał Marcin.
-Ponieważ wyjeżdżamy dziś do Białego i musimy się wyspać -oznajmiłam.
-No właśnie Żaneta ma rację musimy się wyspać -przytaknęła Lena
wstając z ławki.
-No chodź idziemy spać, tobie też radziłabym iść spać -zwróciłam
się w stronę Marcina.
-No już idę spać ale bez całusa nie zasnę -oznajmił idąc w stronę
samochodu.
-Dobranoc Marcin -krzyknęłam i odeszłam z Leną.
Z rana gdzieś tak o 10.00 wszyscy się obudzili i leczyli kaca
oprócz mnie, Leny, Filipa i Marcina bo chłopaki kieruję więc nie przesadzali z
alkoholem, a my wracamy do Białego, byłyśmy bardzo zmęczone i niewyspane.
Do domu wróciliśmy ok. 13.00 akurat czas na pakowanie swoich
rzeczy. Pogadałam z Filipem i Marcinem czy by nie podwieźli nas na peron,
oczywiście nie za darmo zapłacimy im za benzynę, zgodzili się.
Na 14.34 miałyśmy pociąg.
Właśnie wyjeżdżałyśmy z domu byłam ubrana w krótkie dżinsowe
spodenki i luźniejszą bluzkę i do tego czerwone czółenka, które były dość
wysokie ale też bardzo wygodne a Lena ubrała się w marmurowe jasne dżinsy
do tego cielista bokserka i jasna marynarka a na nogach miała cieliste
czółenka.
Pożegnałam się ze wszystkimi domownikami i pojechałyśmy do Suwałk.
Umówiłam się z chłopakami że podrzucą nas na peron.
Filip nie chciał pieniędzy na paliwo więc zostawiłyśmy na tylnym
siedzeniu.
Nareszcie przyjechał pociąg a my wsiadłyśmy do danego przedziału,
niestety nie byłyśmy same w przedziale więc włożyłyśmy słuchawki w uszy i
zasnęłyśmy.
Na peronie czekał Marcel, Tomek, Kasandra no i Kinga.
-Hej -przywitałyśmy się ze wszystkimi.
-Hej jak tam? Wypoczęłyście -pytał Tomek.
-Jesteśmy zmęczone, chodźcie jedziemy do domu -powiedziała Lena
ledwo żywa.
Dojechaliśmy do internatu dość szybko na miejscu pożegnaliśmy się
z Kingą i weszliśmy do środka.
Szłam z Kasandrą i Tomkiem, a Lena z Marcelem musieli coś sobie
wyjaśnić. Po wejściu do domu od razu skierowałam się pod prysznic a potem
prosto do mojego pokoju, zostawiłam Lenę samą ze wszystkimi ale trudno.
Obudziła mnie Lena o 18.00.
Wstałam ubrałam się w marmurowe czarne spodnie, jasny luźny
sweterek wkładany przez głowę i do tego cieliste botki.
Wyszłam z pokoju już spakowana na te 2 miesiące. Lena siedziała
już w kuchni i jadła, była ubrana w szare dżinsy, w jasną luźną tunikę którą przyozdobiła
naszyjnikiem sowy i oczywiście skurzane botki na obcasie.
-Dzięki że mnie obudziłaś -podziękowałam Lenie.
-Nie ma za co. Jesteś głodna? -spytała.
-Tak i to bardzo -odpowiedziałam.
-Zrobiłam Ci kanapki.
-Jesteś kochana -odpowiedziałam siadając do stołu.
-Opowiedz mi czy wyjaśniłaś już wszystko z Marcelem.
-Tak wyjaśniłam, powiedział że był nawalony jak szpadel i nie
wiedział co robi.
-Tylko tyle? A co ty mu odpowiedziałaś?
-Nic, a ty mi powiedz co ja robiłam na ławce z Marcinem? -spytała.
-Chciałaś się z nim całować, oboje chcieliście -odpowiedziałam
biorąc gryza kanapki.
-Co? -spytała z niedowierzaniem.
-Ale nie bój się do niczego nie doszło -odpowiedziałam z pełną
buzią.
-Uf... to dobrze -odpowiedziała. -Ok, dobra już zjadłaś?
-Tak.
-To chodź Kinga nas odwiezie na PKS -odpowiedziała.
Wyszłyśmy internatu i
zeszłyśmy na dół do wszystkich, którzy czekali na nas.
-Boże Kinga jesteś wielka -odpowiedziałam przytulając Kingę.
-Wiem -odpowiedziała.
-Dobra chodźcie -poganiała Lena.
Jechaliśmy na ten sam PKS. Po chwili byliśmy na miejscu, Kinga z
Kasandrą zostały w samochodzie ponieważ nie lubią takich pożegnań.
-Musimy się tu rozstać -oznajmiłam spuszczając głowę.
- Nie płacz, to tyko 2 miesiące -przytulił mnie Tomek.
-Wiem, to są aż 2 miesiące bez was, nie wiem czy wytrzymam -odpowiedziałam
płacząc.
-Będzie dobrze, będziemy do siebie dzwonić -pocieszał Tomek.
-Proszę opiekuj się naszym mieszkaniem, ale też zajmuj się Kaśką,
ok? -spytałam.
-Ok.
Podeszłam do Marcela a Lena poszła się żegnając z Tomkiem.
-Słuchaj zrobisz co chcesz ale nie wracaj do Krystiany, a tak w
ogóle to ty ją kochasz?
-Krystianę? Nie wiem już sam, pogubiłem się.
-Nie dziwię się, ale wiem że znajdziesz odpowiedź na te wszystkie
pytania.
Pożegnałyśmy się z chłopakami i wsiadłyśmy do busa. Bus zaczął
ruszać a my zdążyłyśmy tylko pomachać im na pożegnanie i zniknęli gdzieś za
nami. Rozpłakałam się a Lena mnie pocieszała, w końcu z wyczerpania płaczem
zasnęłam z słuchawkami w uszach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz