Perspektywa Żanety
Przebudziłam się w nocy była gdzieś
3.00, zobaczyłam że Lena, już nie śpi.
-Dawno już nie śpisz -spytałam szeptem
ponieważ wszyscy spali.
-Nie nie dawno się obudziłam -odpowiedziała.
-To co robimy? -spytałam.
-Ja mam laptopa -odpowiedziała wyciągając
laptopa z torby.
-Ja też mam -odpowiedziałam szukając
mojego laptopa.
-Mają tu WiFi? -spytała
-To bus -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Dlaczego w busach podróżnych nie ma WiFi?
-spytała zasmucona Lena.
-Spoko, pożyczę Ci mój internet jak
skończę.
-Ok.
Weszłam na fb potem na besty.pl i na bloga
o One Direction. Siedziałam może z godzinę, Lena się nie upominała, więc
siedziałam ile się dało.
-Żaneta już skończyłaś? -spytała Lena.
-Tak już masz -oddałam jej neta.
Co ja mogłam robić bez neta, nie miałam
gier więc zaczęłam szperać w swoich plikach, weszłam w mój folder i zobaczyłam
mój pierwszy Imagin.
włożyłam słuchawki i włączyłam piosenkę Christina Perri - Jar of Hearts i
zaczęłam czytać.
"Jesteś z Liamem już od paru
miesięcy. Było pięknie ładnie, przy nim czułaś się kochana, potrzebna a on
traktował Cię jak księżniczkę, gdyby mógł to by dał Ci gwiazdkę z nieba.
Pewnego dnia musiałaś wracać do domu rodzinnego, ponieważ twoja babcia
zachorowała i lekarze nie dawali gwarancji że przeżyje, więc chciała Cię
ostatni zobaczyć i powiedzieć "Żegnaj". Jechałaś całą noc i cały dzień
by spotkać się być może ostatni raz z osobą która naprawdę kochałaś, bo to ona
wychowywała od małego, gdy twoja mama pracowała na kawałek chleba. Gdy już
dojechałaś pod szpital, wahałaś się wejść lecz zobaczyłaś że twoja kuzynka
wychodzi po ciebie, bo napisałaś do niej smsa że jedziesz do babci. Gdy Cię
zobaczyła rzuciła Ci się w ramiona.
-Hej, jak się czujesz?- spytała z łzami w
oczach.
- Ciężko, jest mi po prostu źle-
odpowiedziałaś.
- Dasz radę tam wejść sama?
-Nie, nie dam rady. Pójdziesz ze mną?-
zapytałaś z załamaniem w głosie.
-Oczywiście dla ciebie wszystko-
odpowiedziała przytulając Cię.
Weszłyście, gdy doszłyście pod salę babci,
była tak cała twoja rodzina wszyscy byli załamani i nie byli wstanie nic
powiedzieć. Widząc ich załamanie, po chwili czułaś jak napływają Ci łzy do
oczu, a Kuzynka puściła twą rękę i weszłaś do sali...
Ujrzałaś tam Babcię która była już
umierająca, rozpłakałaś się i nie mogłaś przestać płakać. Usiadłaś przy niej i
objęłaś jej rękę. Wtedy Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- Jak dobrze cie ujrzeć ostatni raz.
-Nieprawda, nie ostatni- zaprzeczyłaś.
-Umieram i dobrze o tym wiesz - odparła.
-Nie! nie pozwolę Ci na to byś odeszła nie
widząc wnuczka.
-Jesteś w ciąży? -zapytała z uśmiechem.
-Tak, jestem w ciąży, to już 3 miesiąc.
-Dasz sobie radę masz Liama i nie długo
dziecko, będziesz szczęśliwa.
Rozpłakałaś słysząc że w tym wszystkim
zabraknie jej.
-Pozwól mi odejść, proszę -mówiła patrząc
prosto w oczy.
- Ale...!
Wtedy jej ręka upadła. Ona umarła.
- Nieee...proszę tylko nie ty... ! -
krzyczałaś
Wybiegłaś z sali z płaczem wpadając w
ramiona Liam, który jechał za tobą cały czas ponieważ martwił się o ciebie i o
dziecko.
-Ona umarła -mówiłaś płacząc.
-Cicho, już dobrze jestem tutaj -mówił
głaszcząc cię po głowie.
Jest już rok od śmierci ukochanej osoby.
Przyjechałaś z Liamem i z małym Zaynem na grób Babci.
- Zayn spójrz tu śpi twoja prababcia,
która bardzo chciała Cię zobaczyć, lecz nie zdążyła.
Wtedy Zayn podszedł do nagrobka i się
przytulił mówiąc:
-Babcia.
To było pierwsze słowo jakie powiedział.
Liam poszedł z Zaynem do samochodu, a ty zostałaś.
-Żegnaj...- Powiedziałaś ze łzami w
oczach.
I odeszłaś kawałek odwracając się w stronę
grobu.
- Znowu miałaś rację... uśmiechnęłaś się
ocierając łzy i poszłaś do samochodu."
Na sam koniec rozpłakałam się a Lena
wyjęła mi słuchawki z uszu i przytuliła.
-Żaneta, co się dzieje? -spytała niemal
płacząc.
-Przeczytałam mój pierwszy Imagin on jest
smutny. -Chcesz go przeczytać?
-spytałam.
-No jasne -odpowiedziała biorąc mojego
laptopa.
Oddałam jej mojego laptopa biorąc w zamian
jej, zobaczyłam że ma wiele kart otworzonych na jednej karcie był facebook, na
drugiej piosenka one Direction, a na trzeciej zdjęcia jej i Marcela.
Przeglądałam ich wspólne zdjęcia.
-Przecież mówiła że wszystko wyjaśniła z
nim i są kumplami, a na dodatek mówiła, że go nie kocha i nie chce być z nim. A
może ona je kasuje z kompa, by nie powracać do tego co było kiedyś między nimi,
nie mam pojęcia -mówiłam w myślach.
Zerknęłam na Lenę i zobaczyłam że również
się wzruszyła, od razu przytuliłam ją i wymieniłam się z nią laptopami.
Strasznie korciło mnie zapytanie o te zdjęcia, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Lena a co ty robisz z tymi zdjęciami z
Marcelem? -spytałam
-Wspominam stare czasy by je potem wykasować
-oznajmiła.
Dzień później
Cały czas spałam, w zasadzie to dobrze bo
droga szybko mi zleciała. Obudziłam się o 08.00 kiedy bus zaczął hamować. I w
głośnikach zabrzmiało że jesteśmy już na miejscu. Czekała nas jeszcze jedna
przesiadka.
-Lena wstawaj, jesteśmy na
miejscu-budziłam Lenę.
-Co? Jesteśmy już w Bristol? -spytała
Lena.
-No co ty czeka nas druga przesiadka -oznajmiłam.
-Chcę być już na miejscu -marudziła Lena.
-Ja też -odpowiedziałam.
-Wstawaj bo się spóźnimy na pociąg.
Wybiegłyśmy z naszymi walizkami na środek
peronu i szukałyśmy gdzie mamy jest nasz pociąg na peron 9. Zapytałyśmy
jakiegoś przechodnia i wskazał nam peron, podziękowałyśmy i pobiegłyśmy.
Przybiegłyśmy lecz pociągu nie było, zobaczyłam na bilet i zobaczyłam że pociąg
przyjedzie o 09.30 więc miałyśmy jeszcze trochę czasu.
-Jestem głodna -skarżyła się Lena.
-Ja też, weź Lena idź do tego sklepiku i
kup coś nam bo już nie wytrzymam.-odpowiedziałam dając jej Euro, byłyśmy już za
granicą i polskie pieniądze nie wchodziły już w rachubę.
-A ty co, nie idziesz ze mną? -spytała.
-Nie, no co ty ja będę pilnowała naszych
walizek-oznajmiłam.
-Ok.
-No bo wiesz to nie jest Polska.
Czekałam na Lenę, strasznie
się nudziłam zaczęłam sobie śpiewać pod nosem piosenkę [Maroon
5-MattB] Czułam się jak w teledysku. Śpiewałam nie krępując się, nagle czułam
na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i ujrzałam Lenę.
-Nie wiedziałam, że tak śpiewasz -odpowiedziała,
-Nudziłam się -odpowiedziałam biorąc
zakupy Leny.
-Dziewczyno ty masz talent -fascynowała
się.
-No co ty, nie mam talentu -mówiłam z
pełną buzią.
-Sama jesz i się nie podzielisz?
-Masz ja idę do Hogwartu -zaśmiewałam się
wstając z ławki.
-Gdzie idziesz? -spytała.
-Szukać wejścia do Hogwartu -zaśmiałam się
i szłam. Przeszłam się po peronie i wróciłam do Leny.
-Już wróciłaś? -zdziwiła się Lena.
-Lena tak się cieszę że Cię widzę tak
bardzo tęskniłam -żartowałam.
-Możesz mnie puścić?
-Mogę -odpowiedziałam odklejając się od
Leny.
-Czemu tak szybko wróciłaś? -spytała Lena.
-Szybko? -zdziwiłam się. -Przecież nie
było mnie rok -odpowiedziałam.
-Aha fajnie.
-No dobra nie byłam w Hogrwarcie, nie
chcieli mnie, jednak nie jestem potomkiem Harrego Pottera -zesmutniałam się.
-Ale za to jesteś Żanetą -odpowiedziała
Lena.
-Może i tak, ale ja chciałam jechać do
Hogwartu -udawałam że płaczę.
-Nie płacz przytuliła mnie Lena.
Gdy Lena mnie głaskała po głowie bo ja
niby płakałam i wydawałam dziwne dźwięki ludzie przechodzili i patrzyli na mnie
jak na wariatkę.
Perspektywa Leny
Kiedy Żaneta żartowała ja też postanowiłam
dołączyć do niej, Żaneta udawała że płacze i wydawała z siebie dziwne dźwięki
ja ją przytuliłam, ludzie się patrzyli na nią jak na wariatkę.
-Wszystko jest w porządku, tylko chłopak
ją rzucił-powiedziałam po angielsku jakiejś pani.
-Co? Mnie żaden chłopak nie rzucił-
wyrwała się i mówiła po polsku Żaneta przestając wydawać te dźwięki.
-Dzięki Bogu przyjechał ten
pociąg-powiedziałam pod nosem. -Żaneta chodź idziemy -oznajmiłam biorąc
walizki.
-No dobra -odpowiedziała Żaneta biorąc
walizki.
Kiedy Żaneta przekroczyła próg pociągu
nagle stała się normalna i poważana.
W pociągu Żaneta tak się wkręciła w
Harrego Pottera, że zaczęła oglądać go od 1 części a ja z nią. Nie byłyśmy same
w przedziale więc trzeba było oglądać go w słuchawkach, na szczęście Żanety
laptop miał 2 wejścia.
Oglądałyśmy do 21.00 ja już zasypiałam ale
dotrwałam do ostatniej części, zobaczyłam że Żaneta zasypiała więc wyłączyłam
laptopa i poszłyśmy spać.
Z rana obudziła mnie Żaneta, oznajmiła że
jesteśmy już na miejscu. Wyszłyśmy z pociągu i usiadłyśmy na ławce, Żaneta
poszła do sklepiku po jakieś jedzenie a ja zadzwoniłam do Gośki.
-Tak?
-Hej Gosia to ja Lena możesz po nas
wyjechać.
-Ok już po was wyjeżdżam, akurat Josh
musiał jechać do pracy-oznajmiła Gosia.
-Ooo... to świetnie jesteśmy na peronie w
Bristol będziemy koło wejścia.
-Ok zajdę po was-oznajmiła Gosia
rozłączając się.
-Hej co tam-wystraszyła mnie Żaneta.
-Nie strasz mnie-oznajmiłam chwytając się
za serce.
-Przepraszam przyniosłam Ci bułki.
-Dzięki.- A jak zjemy i idziemy przed
wejście na peron, ponieważ umówiłam się tam z Gosią-oznajmiłam wcinając
bułeczki z cynamonem.
-Ok.
Śmiałyśmy się ze wczorajszej sytuacji gdy
nagle zadzwonił telefon.
-Hallo
-Hej Lena gdzie jesteś?
-Już biegniemy -powiedziałam.
-Żaneta choć Gosia już jest.
-Już? -spytała z cała buzią.
Biegłyśmy z całych sił i dobiegłyśmy,
przed wejściem stała Margaret inaczej Małgosia, była ubrana w biało-seledynowe
panterkowe dżinsy a do tego zieloną tunikę a na nogach miała cieliste
balerinki.
-Hej, przepraszam że musiałaś na nas
czekać -przeprosiłam..
-Hej nic się nie stało -przytuliła na
powitanie Margaret.- O! Hej Żaneta -przytuliła się.
-Hej ale pięknie wyglądasz -pochwaliła
wygląd Małgosi, Żaneta.
-Tak jasne wyglądam jak wieloryb -zaśmiała
się Margaret. -Dobra dość gadania pakujcie manatki, jedziemy coś zjeść.
-O to dobrze bo jesteśmy bardzo głodne -oznajmiłam.
-Nasze walizki ją zarąbiście ciężkie -oznajmiła
Żaneta ledwo podnosząc walizkę.
Z trudem zapakowałyśmy nasze walizki, ale
się udało.
Pojechałyśmy do naleśnikarnii, najadłyśmy
się tam do syta a potem pojechałyśmy do domu Margaret. był wspaniały, nie był
za duży, powiedziała bym że jest średni, piętrowy z balkonem od frontu, był
cały pokryty cegłą i jasnym barankiem, a przed domem malutki ogródek. Idealnie
pasował do Margaret.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz