czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 6

Perspektywa Żanety


Przebudziłam się w nocy była gdzieś 3.00, zobaczyłam że Lena, już nie śpi.
-Dawno już nie śpisz -spytałam szeptem ponieważ wszyscy spali.
-Nie nie dawno się obudziłam -odpowiedziała.
-To co robimy? -spytałam.
-Ja mam laptopa -odpowiedziała wyciągając laptopa z torby.
-Ja też mam -odpowiedziałam szukając mojego laptopa.
-Mają tu WiFi? -spytała
-To bus -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Dlaczego w busach podróżnych nie ma WiFi? -spytała zasmucona Lena.
-Spoko, pożyczę Ci mój internet jak skończę.
-Ok.
Weszłam na fb potem na besty.pl i na bloga o One Direction. Siedziałam może z godzinę, Lena się nie upominała, więc siedziałam ile się dało.
-Żaneta już skończyłaś? -spytała Lena.
-Tak już masz -oddałam jej neta.
Co ja mogłam robić bez neta, nie miałam gier więc zaczęłam szperać w swoich plikach, weszłam w mój folder i zobaczyłam mój pierwszy Imagin.
włożyłam słuchawki i włączyłam piosenkę Christina Perri - Jar of Hearts i zaczęłam czytać.

"Jesteś z Liamem już od paru miesięcy. Było pięknie ładnie, przy nim czułaś się kochana, potrzebna a on traktował Cię jak księżniczkę, gdyby mógł to by dał Ci gwiazdkę z nieba. Pewnego dnia musiałaś wracać do domu rodzinnego, ponieważ twoja babcia zachorowała i lekarze nie dawali gwarancji że przeżyje,  więc chciała Cię ostatni zobaczyć i powiedzieć "Żegnaj". Jechałaś całą noc i cały dzień by spotkać się być może ostatni raz z osobą która naprawdę kochałaś, bo to ona wychowywała od małego, gdy twoja mama pracowała na kawałek chleba. Gdy już dojechałaś pod szpital, wahałaś się wejść lecz zobaczyłaś że twoja kuzynka wychodzi po ciebie, bo napisałaś do niej smsa że jedziesz do babci. Gdy Cię zobaczyła rzuciła Ci się w ramiona.
-Hej, jak się czujesz?- spytała z łzami w oczach.
- Ciężko, jest mi po prostu źle- odpowiedziałaś.
- Dasz radę tam wejść sama?
-Nie, nie dam rady. Pójdziesz ze mną?- zapytałaś z załamaniem w głosie.
-Oczywiście dla ciebie wszystko- odpowiedziała przytulając Cię.
Weszłyście, gdy doszłyście pod salę babci, była tak cała twoja rodzina wszyscy byli załamani i nie byli wstanie nic powiedzieć. Widząc ich załamanie, po chwili czułaś jak napływają Ci łzy do oczu, a Kuzynka puściła twą rękę i weszłaś do sali...
Ujrzałaś tam Babcię która była już umierająca, rozpłakałaś się i nie mogłaś przestać płakać. Usiadłaś przy niej i objęłaś jej rękę. Wtedy Babcia uśmiechnęła się i powiedziała:
- Jak dobrze cie ujrzeć ostatni raz.
-Nieprawda, nie ostatni- zaprzeczyłaś.
-Umieram i dobrze o tym wiesz - odparła.
-Nie! nie pozwolę Ci na to byś odeszła nie widząc wnuczka.
-Jesteś w ciąży? -zapytała z uśmiechem.
-Tak, jestem w ciąży, to już 3 miesiąc.
-Dasz sobie radę masz Liama i nie długo dziecko, będziesz szczęśliwa.
Rozpłakałaś słysząc że w tym wszystkim zabraknie jej.
-Pozwól mi odejść, proszę -mówiła patrząc prosto w oczy.
- Ale...!
Wtedy jej ręka upadła. Ona umarła.
- Nieee...proszę tylko nie ty... ! - krzyczałaś
Wybiegłaś z sali z płaczem wpadając w ramiona Liam, który jechał za tobą cały czas ponieważ martwił się o ciebie i o dziecko.
-Ona umarła -mówiłaś płacząc.
-Cicho, już dobrze jestem tutaj -mówił głaszcząc cię po głowie.

Jest już rok od śmierci ukochanej osoby. Przyjechałaś z Liamem i z małym Zaynem na grób Babci.
- Zayn spójrz tu śpi twoja prababcia, która bardzo chciała Cię zobaczyć, lecz nie zdążyła.
Wtedy Zayn podszedł do nagrobka i się przytulił mówiąc:
-Babcia.
To było pierwsze słowo jakie powiedział. Liam poszedł z Zaynem do samochodu, a ty zostałaś.
-Żegnaj...- Powiedziałaś ze łzami w oczach.
I odeszłaś kawałek odwracając się w stronę grobu.
- Znowu miałaś rację... uśmiechnęłaś się ocierając łzy i poszłaś do samochodu."

Na sam koniec rozpłakałam się a Lena wyjęła mi słuchawki z uszu i przytuliła.
-Żaneta, co się dzieje? -spytała niemal płacząc.
-Przeczytałam mój pierwszy Imagin on jest smutny. -Chcesz go przeczytać?
-spytałam.
-No jasne -odpowiedziała biorąc mojego laptopa.
Oddałam jej mojego laptopa biorąc w zamian jej, zobaczyłam że ma wiele kart otworzonych na jednej karcie był facebook, na drugiej piosenka one Direction, a na trzeciej zdjęcia jej i Marcela.
Przeglądałam ich wspólne zdjęcia.
-Przecież mówiła że wszystko wyjaśniła z nim i są kumplami, a na dodatek mówiła, że go nie kocha i nie chce być z nim. A może ona je kasuje z kompa, by nie powracać do tego co było kiedyś między nimi, nie mam pojęcia -mówiłam w myślach.
Zerknęłam na Lenę i zobaczyłam że również się wzruszyła, od razu przytuliłam ją i wymieniłam się z nią laptopami. Strasznie korciło mnie zapytanie o te zdjęcia, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Lena a co ty robisz z tymi zdjęciami z Marcelem? -spytałam
-Wspominam stare czasy by je potem wykasować -oznajmiła.

Dzień później

Cały czas spałam, w zasadzie to dobrze bo droga szybko mi zleciała. Obudziłam się o 08.00 kiedy bus zaczął hamować. I w głośnikach zabrzmiało że jesteśmy już na miejscu. Czekała nas jeszcze jedna przesiadka.
-Lena wstawaj, jesteśmy na miejscu-budziłam Lenę.
-Co? Jesteśmy już w Bristol? -spytała Lena.
-No co ty czeka nas druga przesiadka -oznajmiłam.
-Chcę być już na miejscu -marudziła Lena.
-Ja też -odpowiedziałam.
-Wstawaj bo się spóźnimy na pociąg.
Wybiegłyśmy z naszymi walizkami na środek peronu i szukałyśmy gdzie mamy jest nasz pociąg na peron 9. Zapytałyśmy jakiegoś przechodnia i wskazał nam peron, podziękowałyśmy i pobiegłyśmy. Przybiegłyśmy lecz pociągu nie było, zobaczyłam na bilet i zobaczyłam że pociąg przyjedzie o 09.30 więc miałyśmy jeszcze trochę czasu.
-Jestem głodna -skarżyła się Lena.
-Ja też, weź Lena idź do tego sklepiku i kup coś nam bo już nie wytrzymam.-odpowiedziałam dając jej Euro, byłyśmy już za granicą i polskie pieniądze nie wchodziły już w rachubę.
-A ty co, nie idziesz ze mną? -spytała.
-Nie, no co ty ja będę pilnowała naszych walizek-oznajmiłam.
-Ok.
-No bo wiesz to nie jest Polska.
Czekałam na Lenę, strasznie się nudziłam zaczęłam sobie śpiewać pod nosem piosenkę [Maroon 5-MattB] Czułam się jak w teledysku. Śpiewałam nie krępując się, nagle czułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i ujrzałam Lenę.
-Nie wiedziałam, że tak śpiewasz -odpowiedziała,
-Nudziłam się -odpowiedziałam biorąc zakupy Leny.
-Dziewczyno ty masz talent -fascynowała się.
-No co ty, nie mam talentu -mówiłam z pełną buzią.
-Sama jesz i się nie podzielisz?
-Masz ja idę do Hogwartu -zaśmiewałam się wstając z ławki.
-Gdzie idziesz? -spytała.
-Szukać wejścia do Hogwartu -zaśmiałam się i szłam. Przeszłam się po peronie i wróciłam do Leny.
-Już wróciłaś? -zdziwiła się Lena.
-Lena tak się cieszę że Cię widzę tak bardzo tęskniłam -żartowałam.
-Możesz mnie puścić?
-Mogę -odpowiedziałam odklejając się od Leny.
-Czemu tak szybko wróciłaś? -spytała Lena.
-Szybko? -zdziwiłam się. -Przecież nie było mnie rok -odpowiedziałam.
-Aha fajnie.
-No dobra nie byłam w Hogrwarcie, nie chcieli mnie, jednak nie jestem potomkiem Harrego Pottera -zesmutniałam się.
-Ale za to jesteś Żanetą -odpowiedziała Lena.
-Może i tak, ale ja chciałam jechać do Hogwartu -udawałam że płaczę.
-Nie płacz przytuliła mnie Lena.
Gdy Lena mnie głaskała po głowie bo ja niby płakałam i wydawałam dziwne dźwięki ludzie przechodzili i patrzyli na mnie jak na wariatkę.


Perspektywa Leny


Kiedy Żaneta żartowała ja też postanowiłam dołączyć do niej, Żaneta udawała że płacze i wydawała z siebie dziwne dźwięki ja ją przytuliłam, ludzie się patrzyli na nią jak na wariatkę.
-Wszystko jest w porządku, tylko chłopak ją rzucił-powiedziałam po angielsku jakiejś pani.
-Co? Mnie żaden chłopak nie rzucił- wyrwała się i mówiła po polsku Żaneta przestając wydawać te dźwięki.
-Dzięki Bogu przyjechał ten pociąg-powiedziałam pod nosem. -Żaneta chodź idziemy -oznajmiłam biorąc walizki.
-No dobra -odpowiedziała Żaneta biorąc walizki.
Kiedy Żaneta przekroczyła próg pociągu nagle stała się normalna i poważana.
W pociągu Żaneta tak się wkręciła w Harrego Pottera, że zaczęła oglądać go od 1 części a ja z nią. Nie byłyśmy same w przedziale więc trzeba było oglądać go w słuchawkach, na szczęście Żanety laptop miał 2 wejścia.
Oglądałyśmy do 21.00 ja już zasypiałam ale dotrwałam do ostatniej części, zobaczyłam że Żaneta zasypiała więc wyłączyłam laptopa i poszłyśmy spać.
Z rana obudziła mnie Żaneta, oznajmiła że jesteśmy już na miejscu. Wyszłyśmy z pociągu i usiadłyśmy na ławce, Żaneta poszła do sklepiku po jakieś jedzenie a ja zadzwoniłam do Gośki.
-Tak?
-Hej Gosia to ja Lena możesz po nas wyjechać.
-Ok już po was wyjeżdżam, akurat Josh musiał jechać do pracy-oznajmiła Gosia.
-Ooo... to świetnie jesteśmy na peronie w Bristol będziemy koło wejścia.
-Ok zajdę po was-oznajmiła Gosia rozłączając się.
-Hej co tam-wystraszyła mnie Żaneta.
-Nie strasz mnie-oznajmiłam chwytając się za serce.
-Przepraszam przyniosłam Ci bułki.
-Dzięki.- A jak zjemy i idziemy przed wejście na peron, ponieważ umówiłam się tam z Gosią-oznajmiłam wcinając bułeczki z cynamonem.
-Ok.
Śmiałyśmy się ze wczorajszej sytuacji gdy nagle zadzwonił telefon.
-Hallo
-Hej Lena gdzie jesteś?
-Już biegniemy -powiedziałam.
-Żaneta choć Gosia już jest.
-Już? -spytała z cała buzią.
Biegłyśmy z całych sił i dobiegłyśmy, przed wejściem stała Margaret inaczej Małgosia, była ubrana w biało-seledynowe panterkowe dżinsy a do tego zieloną tunikę a na nogach miała cieliste balerinki.
-Hej, przepraszam że musiałaś na nas czekać -przeprosiłam..
-Hej nic się nie stało -przytuliła na powitanie Margaret.- O! Hej Żaneta -przytuliła się.
-Hej ale pięknie wyglądasz -pochwaliła wygląd Małgosi, Żaneta.
-Tak jasne wyglądam jak wieloryb -zaśmiała się Margaret. -Dobra dość gadania pakujcie manatki, jedziemy coś zjeść.
-O to dobrze bo jesteśmy bardzo głodne -oznajmiłam.
-Nasze walizki ją zarąbiście ciężkie -oznajmiła Żaneta ledwo podnosząc walizkę.
Z trudem zapakowałyśmy nasze walizki, ale się udało.
Pojechałyśmy do naleśnikarnii, najadłyśmy się tam do syta a potem pojechałyśmy do domu Margaret. był wspaniały, nie był za duży, powiedziała bym że jest średni, piętrowy z balkonem od frontu, był cały pokryty cegłą i jasnym barankiem, a przed domem malutki ogródek. Idealnie pasował do Margaret.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz