środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 4

Perspektywa Leny


Stał za nimi Tomek.
-Co ty tutaj robisz? -spytałam.
-Przyszliśmy was odwieźć na dworzec -oznajmił.
-Przyjechaliście? -spytałam zdziwiona.
-No tak- odpowiedział przesuwając się i pokazując na resztę przyjaciół.
-Jesteście mega -rzuciła Żaneta przepychając się w drzwiach ze swoją "skromną" walizką.
-Daj pomogę Ci z nią -odpowiedział Marcel.
-A gdzie twoja walizka? -spytał Tomek.
-W salonie, zaraz ją przyniosę -odpowiedziałam.
Schodząc po schodach Żaneta dopiero przypomniała sobie o nie zamkniętych drzwiach.
-Lena, czy my zamknęłyśmy drzwi? -spytała.
-Ja nie zamykałam -odpowiedziałam.
-Ja też nie. Kurwa -odpowiedziała szybko zawracając się na jednej nodze i biegnąc na górę.
-Szybko -pośpieszałam ją.
Zeszliśmy na dół a naszym oczom ukazał się Van, a za kierownicą siedziała siostra Tomka.
-Hej Kinga -przywitałam się.
-Hej Lena -odpowiedziała wysiadając z samochodu.
-O jej jak ja Cię dawno nie widziałam -odpowiedziałam przytulając się z Kingą.
-Ja ciebie też dawno nie widziałam- odpowiedziała mocno przytulając się.
-Jak tam się czujesz- spytałam patrząc na jej już spory brzuszek.
-Dobrze, to dopiero 5 miesiąc a czuję się jak ciężarówka -zaśmiała się głaszcząc brzuch.
-To świetnie -odpowiedziałam z entuzjazmem.
Nagle z budynku wybiegła Żaneta i gdy ujrzała kto ma nas odwieść to aż się zatrzymała i zrobiła taką minę jakby ducha zobaczyła.
-Kinga?! -spytała nie dowierzając.
-Tak to ja -odpowiedziała otwierając ramiona.
-Hej, jak tam samopoczucie -spytała przytulając się na powitanie.
-Dobrze -odpowiedziała uśmiechając się.
-No to Tomek będziesz wujkiem -odpowiedziała Żaneta.
-Dobra się zbieramy bo dziewczyny nie zdążą na pociąg -powiedział Marcel zamykając bagażnik.
-No to wskakujcie -powiedziała Kinga wsiadając do samochodu.
Jechaliśmy ok.15 minut cały czas wspominając stare czasy i śmiejąc się.
Gdy nagle Kinga przypomniała sobie o zaproszeniach.
-O tak korzystając z okazji chcę wam wyręczyć zaproszenia.
-Jakich zaproszenia? -zdziwiłam się.
-Na moje wesele -odpowiedziała wyciągając z torebki zaproszenia. -Znajdźcie sobie
-odpowiedziała podając zaproszenia do tyłu.
Dostałam zaproszenie z Marcelem... Eh... No tak Kinga nie wiedziała o tym, że ja z Marcelem nie jesteśmy już ze sobą.
Tomek dostał zaproszenie z Kasią, a Żaneta sama ponieważ ona jest "Forever Alone".
Wreszcie dojechaliśmy, wysiedliśmy z samochodu od razu dziękując Kindze za podwiezienie. Tomek, Marcel i Kasandra zabrali się za bagaże.
Wszyscy odprowadzili do naszego peronu.
-No to trzeba będzie się pożegnać -odpowiedziałam odwracając się do wszystkich.
-No właśnie -potaknęła Żaneta.
-Dobra to po kolei -zaśmiała się Żaneta podchodząc do Tomka który stał z brzegu. A ja podeszłam do Kasandry.
Żegnaliśmy się jeszcze z dobre 5 min. Przyjechał nasz pociąg a my pożegnałyśmy się bez łez i poszłyśmy w stronę pociągu, przed wejściem do pociągu odwróciłam się i pomachałam wszystkim na pożegnanie.
Weszłyśmy do przeznaczonego przedziału i usiadłyśmy, nie było nikogo więcej tylko my we dwie, ale to dobrze nie lubię jak ktoś jest jeszcze.
Żaneta czytała gazety a ja wzięłam "iPhone" i włączyłam moje ulubione piosenki z serii "One Direction".


Perspektywa Żanety


Gdy Lena wzięła swojego "iPhone" i słuchała muzyki, ja postanowiłam zadzwonić do Angeliki, by się zapytać czy by po nas przyjechała na peron.
-Halo -odezwała się Angelika.
-Hej, słuchaj mam takie pytanie, czy byś mogła po mnie wyskoczyć na peron-spytałam.
-Przepraszam ale nie -odpowiedziała.
Czyżby coś się stało? Już od dłuższego czasu do mnie nie pisała a ja na pewno pierwsza nie napiszę, jeśli jest jej dobrze to mi dwa razy...
-No to trudno, papa -odpowiedziałam.
Zadzwoniłam do Magdy.
-Hej Magda mogła byś po mnie wyskoczyć na peron? -spytałam
-Nie wiem, bo dziś idę do pracy -odpowiedziała.
- A na którą -spytałam.
-Na 10.00 -odpowiedziała.
-Aha, a nikt nie jedzie do Suwałk? -spytałam z nadzieją że jednak ktoś jedzie.
-Chyba Filip -odpowiedziała.
-A kiedy jadą?
-Chyba o 12.00 –odpowiedziała.
-Aha to my będziemy na nich czekać na PKP.
-Ok. -odpowiedziała rozłączając się.
Dojeżdżałyśmy do peronu spojrzałam na zegarek, była 11.00. Za godziną przyjedzie Filip.
Wyszłyśmy z pociągu z naszymi bagażami. Słonko świeciło dość mocno więc założyłyśmy okulary przeciwsłoneczne.
-Wiesz co Lena? -zwróciłam się do niej.
-Co?
-Jestem głodna -odpowiedziałam robiąc smutą minę.
-A kiedy ty nie jesteś głodna? -spytała Lena żartem.
-Ale jesteś -odpowiedziałam nachmurzając się jak małe dziecko, tak na żarty.
-No dobra -odpowiedziała obejmując mnie.
-Ale tam mówiąc to i ja jestem głodna -odpowiedziała.
-No to chodź do sklepu kupimy sobie coś -dopowiedziałam cisnąc brechę.
Poszłyśmy do sklepu spożywczego a potem do normalnych sklepów, bo Lena wypatrzyła sobie kostium kąpielowy w flagę Wielkiej Brytanii, który musiała kupić. Wyglądała w nim bosko, mój wzrok przykuł nieco inny strój był świetny, trochę drogi ale kupiłam go.
Chodziłyśmy jeszcze trochę po sklepach ale nic nam nie zaimponowało aż nagle ujrzałam przepiękną sukienkę, od razu ją kupiłam.
Po naszych udanych zakupach wróciłyśmy na peron. Czekałyśmy 15 min. i pojawił się Filip z Marcinem, ucieszyłam się bo nie miałam ochoty już byś obiektem wzroku pieszych.
-Hej chłopaki -przywitałam się.
-Hej -odpowiedzieli.
-Pomożecie nam -spytałam.
-No jasne -wysuną się kolega Marcin.
-To weź walizkę, tylko uważaj bo jest ciężka -powiedziałam.
-Co wy tam wzięłyście? -odpowiedział Filip wkładając walizki do bagażnika.
-Ubrania no i buty -odpowiedziała Lena.
-A tak a właśnie, to jest Lena, moja przyjaciółka -przedstawiłam dla chłopaków.
-A to jest Filip i Marcin -przedstawiłam Lenie.
-A no tak, w końcu wiem jak wygląda ten słynny Marcin -odpowiedziała Lena podając rękę po kolei.
Marcin nic się nie odezwał tylko biedny się zarumienił, podobnie jak ja.
-Dobra jedziemy -powiedział Filip zamykając bagażnik.
Przyjechaliśmy do mojego domu dość szybko. Filip z Marcinem urządzają imprezę jutro i się pytali czy byśmy nie chciały jechać, oczywiście zgodziłyśmy się.
Zaniosłyśmy nasze bagaże do mojego pokoju. W domu nikogo nie było.
-Co tak u ciebie pusto? -spytała Lena.
-Wszyscy w pracy -odpowiedziałam.
-Wybacz. Moja mama jest kurą domową więc zawsze jest w domu i jestem tak przyzwyczajona. Mój tata powiedział dla mamy jak chciała iść do pracy że kobieta jest stworzona do tego aby siedziała w domu i szykowała obiad dla mężczyzny... Pomimo tego że byłam tylko ja z siostrą to zawsze ktoś był u nas jeszcze, mama się śmiała że nasz dom jest jak psia górka.
-Hahaha może i coś w tym jest.
-No -odpowiedziała.
-Dobra to chodź nad jezioro pokazać nasze stroje -odpowiedziałam uśmiechając się.
-A to daleko -spytała.
-Nie no co ty 500 metry -odpowiedziałam.
-To daleko -odpowiedziała oburzona.
-Weź chodź i nie marudź.
Wyszłyśmy z domu a Filip już miał wyjeżdżać z Marcinem i z kimś tam jeszcze po zaopatrzenie na jutro, a ja przy okazji mogłam dać dla Filipa kasę na alkohol.
-Jak by co to my nad jeziorem -powiedziałam dla Filipa.
-Ok, my zaraz wracamy -powiedział Filip.
-Aha, no to dobra.
Poszłyśmy a nad jeziorem byli moi starzy przyjaciele, przywitałam się z nimi wszystkimi. Poznałam Lenę z nimi. Poczęstowali nas browarem i to nie jednym a wszyscy byli trochę już podchmieleni. Była nawet Angelika z Erykiem oboje pili piwo. Gadu Gadu i się nie zorientowałyśmy kiedy tak czas szybko zleciał.
Zaczęło się robić dość późno i  zadzwoniła do mnie Magda.
-Gdzie jesteś -spytała z wyrzutem.
-Jesteśmy nad jeziorem i trochę się zasiedziałyśmy -odpowiedziałam.
-To kto jest jeszcze z tobą? -spytała.
-Lena, moja przyjaciółka ze szkoły.
-Aham... wracajcie -syknęła rozłączając się.
-Dobra my musimy już lecieć -powiedziałam wstając z ławki.
-Już idziecie? Przecież noc jeszcze młoda.
-No przepraszamy ale musimy poszukują nas i jesteśmy zmęczone po podróży- oznajmiłam.
Pożegnałyśmy się ze wszystkimi i poszłyśmy do domu.
Była 22.00 Lena brała prysznic a ja siedziałam szukałam u siebie w szafce coś do spania, wzięłam z domu ale jak jestem tutaj to powraca mój stary styl czyli bardzo luźny.
-Ale twoi koledzy są stuknięci -powiedziała Lena wchodząc do pokoju w piżamie.
-Nom i to nie źle -odpowiedziałam.
-Żaneta, mogę twojego laptopa bo ja swojego zostawiałam w Białym -spytała nie pewnie.
-To ty jeszcze się pytasz? -syknęłam z pogardą.
-No tak -odpowiedział lekko się pesząc.
- Weź durniu, się nie pytaj tylko bież a ja idę pod prysznic.
Dochodziła 23.00 wyszłam z łazienki wszyscy spali gdy nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają, to rodzice przyjechali do domu.
Wzięłam Lenę i zeszłyśmy do nich się przywitać. Rodzice byli zaskoczeni że przyjechałam, nie powiedziałam im że jedziemy do Wielkiej Brytanii. Pogadaliśmy jeszcze trochę i poszłyśmy spać. O 06.00 obudziłam się na poranne bieganie. Jakoś się wstydziłam biegać w Białym, a tutaj biegam gdzie chcę i mam 100% prywatność.
-Gdzie idziesz? -spytała zaspana Lena.
-Idę biegać -odpowiedziałam zakładając adidasy.
-A która jest godzina? -spytała
-06.00 wczesna, idź spać -odpowiedziałam wychodząc z pokoju.
Biegałam 44 minuty i wróciłam do domu na podwórko siedziała Lena ubrana w gruby sweter, leginsy i buty emu.
-Co ty tutaj robisz? -spytałam siadając koło niej.
-Czekałam na ciebie -odpowiedziała.
-Jak to, coś się stało -odpowiedziałam.
-Nom, się stało dziś zobaczyłam po twoim wyjściu na telefon że dostałam sms od Marcela, on chce do mnie wrócić napisał, że mnie kocha itd. Żaneta nie wiem co ja mam teraz zrobić -odpowiedziała płacząc.
-Nie płacz, musisz sobie sama odpowiedzieć na to czy go kochasz i chcesz z nim być. Cokolwiek podejmiesz ja się dostosuję, będę Cię wspierać -opowiedziałam przytulając.
-Dziękuję że jesteś -opowiedziała.
-Cieszę się, a teraz idziemy spać -odpowiedziałam ciągnąć Lenę za rękę.

Lena poszła do pokoju a ja poszłam pod prysznic. Gdy weszłam do pokoju Lena już słodko spała, a ja położyłam się koło niej i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz